Oglądając 3 sezon tego serialu czuje się, jakbym znalazła u babci puszkę z ciastkami, a w środku puszki był zestaw do szycia zamiast ciastek
[Spoiler] Ten 3 sezon próbuje udawać pseudo dramatyczno-psychologiczny serial, który tworzy studium przypadku wszystkich postaci. To wychodzi tak nieudolnie, że nawet nie wiem czy się śmiać czy płakać. Dialogi są płytkie, w kółko biadolenie o tym samym. We got it, Victor to Victor, Boyd się podłamuje i traci nadzieje, Fatima je zwłoki i boi się jej nienarodzonego dziecka i powtórzenie tego jeden raz wystarczyło, a teraz te wszystkie rzeczy są podkreślane co odcinek. Już nie da się tego słuchać.