Cały serial polega w skrócie że ludzie trafiają do miejsca gdzie jest źle i chcą uciec a nie mogą w dużym uproszczeniu. Końcówka 2 sezonu z tamtego roku kończy się tym że Wiktor mówi kobiecie że drzewa są portalami i można się przenieść w losowe miejsce z wyjątkiem tego tu które przenosi pod wieżę... Kobita wchodzi do środka i tam gdzie Wiktor mówi zostaje przeniesiona i wraca do rzeczywistości. Nowy sezon, mamy 5 odcinek 3 sezonu i dowiadujemy się że już tym razem każde drzewo przenosi w losowe miejsce. Przyjaciel tej co rządzi w domu kolonialnym włazi w drzewo i ginie. Rozumiem że wracając drugi raz ta kobieta mogłaby powiedzieć reszcie - zróbcie to co ja a jeszcze dzisiaj będziecie w rzeczywistości... Ale scenarzyści już na to nie pozwalają. Kto sobie cofnie odcinek albo ogląda od początku ciurkiem od razu wyłapie tę wtopę.
To nie to samo drzewo tamto było inne tak mi sie wydaje. I Wiktor mówił że to jedno drzewo przenosiło do latarni ale jego matka nie zdążyła do niego dobiec. No ale wie o tym tylko Tabitha i Wiktor no bo po co mają postacie przekazywać sobie ważne informacje i rozwiązywać zagadki. Lepiej siedzieć cały dzień na krześle i się w sufit patrzeć. To jest tak irytujące. Do tego nie wiem czemu nie zatrzymali tego gościa co wszedł do drzewa i nic nie gadali tylko jak idioci się zachowywali. Przynajmniej jednej postaci mniej.
Oni się zachowują jakby pracowali w kołchozie po 10 godzin, wracali z niego godzinę, gotowali obiady przez kolejne dwie i nie mieli na nic czasu. Tam rozmowy i próby ucieczki powinny trwać całą dobę.
No a jest całkiem odwrotnie :D mają socjal darmowe kozy z lasu, darmowy prąd i wodę. No i chyba darmowe ogrzewanie być może elektryczne bo nie widać jakoś żeby ktoś chodził wycinać las a zima już jakiś czas jest xD Chciałbym jeden odcinek z życia mieszkańców, ciekawe co oni robią? Nawet główni bohaterowie się szwędają bez celu w ostatnim odcinku (7) więc co ci statyści robią (na pewno nie są elektrykami badum tsss)