Czemu te odcinki takie nudne się stały? Nie wiem, czy nudzi mnie już ten serial, czy to jakiś spadek formy, ale ledwo oglądałam. Przed ekranem trzymają mnie tylko Peter, Liam i Parrish, którego pechowo nie było w tym tygodniu. Niech ta trójka się sprzymierzy i niech będą bossami na mieście. Derek może robić za maskotkę.
Bawi mnie desperacja Jeffa w znalezieniu Derekowi dziewczyny, chociaż najlepszą chemię ma ze Stilesem. No homo, just saying.
Ze Stilesem wcale nie jest lepiej, Jeff stosuje recykling, bierze każdą kolejną scenę Stydii i wymienia jednego bohatera. Najwyraźniej uznał, że fanom nie zrobi to różnicy.
Jak na sezon, w który miał należeć do Lydii, to strasznie jej mało. Przewija się w tych odcinkach i póki co służył tylko za Enigmę. Trochę słabo, może później będzie lepiej. Dobrze, że chociaż dali ten wątek z babcią, może z niego wyniknąć coś ciekawego.
Myślałam, że gdy Malia dowie się who’s her daddy, to jej wątek stanie się ciekawszy. Wcale tak nie jest, ale może to tylko mnie to nie interesuje. Sceny z nią ubarwiał tylko Piotruś, ale i to nie tak dobrze, jak zazwyczaj. Przynajmniej można już wykluczyć to, że matką Malii jest Kate, skoro Peter puknął jakiegoś innego kojota. Co wcale nie znaczy, że cały ten motyw przestał mi przeszkadzać. Wielka szkoda, że Jacksona już nie ma. Byłby lepszym dzieckiem Petera niż Malia. Liam, w tobie ostatnia nadzieja. W tobie i w libido młodego Piotrusia.
Liamek jest uroczy jak zawsze i taki głupiutki, rzucił się na Predatora, moje maleństwo, nic tylko zarzucić na niego kocyk i przytulić. Dzielny szczeniaczek, ale głupiutki.
Scott zabijający Liamka we śnie nie był już taki uroczy, choć fajnie wyglądał z tą krwią. Mam nadzieję, że coś z tych snów wyniknie i Scott przestanie być taki kryształowy albo zacznie mieć spore dylematy moralne.
Odcinek nie był taki zły w końcu każdy odcinek bez Isaaca to dobry odcinek.
Na plus
-Stiles i jego tęsknota za Malią słodko to wyglądało
-Derek i ta laska dobra scena
-Derek ze spluwą też niezły pomysł ale moim zdaniem do niego bardziej pasuje magnum 44
-Peter i ta jego siła tym rozwaleniem ściany tylko pobudził moją ciekawość skąd on tą siłę ma i moim zdaniem to był zaledwie mały pokaz i potrafi o wiele więcej
-Lydia i jej wątek chyba polubię tą Banshee
Na minus
-sny Scotta strasznie nudne
-Kate irytuje mnie ta postać i mam nadzieje że jak przestanie być potrzebna Peterowi to ten ją zabije
-Kira z mieczem no ku*wa Power Rangers
Power Rangers lubi LUDŹMI a byli groźniejsi niż ona, KITSUNE z mocą elektryczności i pieprzoną kataną! Proszę, nie obrażaj Power Ranger (byłam oddaną fanką Różowej, kiedy miałam 10 lat...).
Kira pięknie wygląda z mieczem i jej walki zawsze wyglądają cudownie, szkoda tylko, że prędzej przecięłaby w pół kij od miotły niż wroga.
No właśnie, przecież taki był hajp na kitsune, że cudem na kiju owoż stworzenie jest, i ma kawaii lisią aurę, która ma ją chronić, a jednak co chwilę dostaje bęcki :D
Że nie wspomnę o 900-letniej lisicy, która jest po prostu suaba.
To ja już wolę kitsune z xxxholic, które mają budkę ze słynnym w świecie spn smacznym oden :D
Poza tym jestem zwolenniczka dochodzenia do swoich mocy i umiejętności ciężką pracą lub/i gwałtownymi wybuchami uczuć - jak Son Goku. Fakt, że Jeff rozpoczął swój projekt od Scotta, który uczył się swoich mocy z różnym skutkiem, a skończył na Kirze, która z powietrza naumiała się machać kataną jest wysoce znamienny :)
Najśmieszniejsze jest to, że Kira MA moc, którą mogłaby rozwalać wrogów. Dali jej pieprzoną moc rażenia prądem, na Boga. Może mogłaby też wywołać burzę i strzelać piorunami :D (gdyby to było anime to by był pewny efekt długiego treningu). Nie wspominając o tym, że Jeff dał nam do zrozumienia, że laska uczy się sztuk walki w oka mgnieniu. Teoretycznie uczynili z niej najpotężniejszą (a przynajmniej jedną z) wojowniczkę w serialu, ale nagle jakby zdali sobie sprawę, że przecież nikt nie może być tak silny bo akcji by nie było, to sprawiają, że Kira dostaje po dupie. Z niezrozumiałych dla mnie przyczyn.
Bo niby jak przetłumaczyć, dlaczego nie naładuje swojej wykałaczki iskierką i nie próbuje w ten sposób walczyć z Kościodupami (skoro widać, że normalne ostrze nic im nie robi)? Nie umie tak na 'zawołanie' wywołać prądu? Ale jakoś Scotta w tym odcinku dała rade porazić na zawołanie...
Utrafiłaś w samo sedno: laska władająca energia elektryczną i błyskawicami walczy kawałkiem żelaza. Gieniusze. :o
W jednym odcinku doprowadza gościa dotykiem prawie do śmierci, a z drugim przegrywa walkę o życie machając mieczykiem :)
Hahah no to rozwala system :D Takie ocknięcie się nie w porę, że zajęli się tym od dupy strony xD Jak już złapali za jeden koniec sznurka to niech go ciągną a nie łapią znienacka za drugi... Też by było pewnie niezadowolenie z Kiry-miszcza od początku do końca, ale przynajmniej jakaś logika by w tym była ...
Moc Kiry padła ofiarą specjalnego zabiegu, który twórcy często lubią wykorzystywać, gdy zdają sobie sprawę, że stworzyli zbyt potężną postać. W takich wypadkach albo wynajdują jakiś z rzyci wzięty powód, dla którego bohater nie ma pełni mocy albo o niej zapominają. W ostateczności używają jej tylko wtedy, gdy to wygodne dla fabuły.
Prąd to naprawdę potężna rzecz, zwłaszcza że ludzkie ciało opiera się na impulsach elektrycznych wysyłanych przez mózg. Kira ewidentnie posiada w sobie spore napięcie, skoro było w stanie stopić strój ochronny pracownika od chorób zakaźnych. Zapewne napięcie można jeszcze zwiększyć i przy dużym treningu Kira mogłaby razić dużo silniej niż błyskawica, zabijając ludzi na miejscu i to samym dotykiem. Gdyby do tego dodać jeszcze jakiś dobry przewodnik, na przykład stworzyć dla niej specjalną linkę o najlepszej przewodności prądu albo jakiś specjalny mieczyk czy cokolwiek, Kira zabiłaby w tym serialu każdego.
I tu jest problem, bo moc Kiry jest po prostu zbyt potężna. Scenarzyści chcą mieć ciastko i zjeść ciastko, Kira ma mieć moc, ale jednocześnie dostawać po dupie, żeby za szybko się fabuła nie skończyła. Oczywiście teraz już nie mogą tego odwrócić, nie mogę usunąć jej mocy jakby nic się nie stało, więc dali jej do ręki miecz i kazali walczyć mieczem. Z jej mocy korzystają tylko wtedy, gdy jest naprawdę potrzebna, ale dziwnym trafem nigdy nie jest potrzebna w walce, wtedy po prostu o niej zapominają, jakby jej nie było.
Tego wszystkiego można by z powodzeniem uniknąć, gdyby Kira np. musiała się znajdować blisko dużego źródła prądu albo przed walką musiała wspiąć się na słup linii wysokiego napięcia i się doładować. Można też było uzależnić ją od burzy i tylko kiedy Thor ciska piorunami mogłaby mieć pełnię mocy, a każdego innego razu tylko niewielkie ładunki elektryczne. Inne ograniczenie to np. uszkodzenie serca. Kitsune mogłoby być odporne na duże napięcie, ale gdy doświadczają go zbyt długo, nawet ich serce może tego nie wytrzymać i po prostu staje. Wtedy Kira miałaby powód, by walczyć mieczami, a moc elektryczności używać z rozwagą, by przypadkiem się nie zabić.
Wszystkie te słabości wymyśliłam w trzy minuty, a mi nawet za to nie płacą jak profesjonalnym scenarzystom.
Nie sądzę że oni CHCĄ wymyślać takie słabości. Wygodniej zapomnieć. W ogóle często łapię się na tym, że zachwycam się pół godziny czyimś pomysłem wypisanym na forum a pogardzam tymi w serialu. Tzn. nie zrozum mnie źle, niektóre wątki w TW są moim zdaniem świetne (inaczej bym nie oglądała), ale sam pomysł to jedno, a jego realizacja to drugie i z tym drugim czasami twórcy TW sobie po prostu nie radzą. Zebrać dziesięć fanek serialu na forum i kazać im wymyślić fabułę na 5 sezon, dać im na to godzinę, a dam sę rękę odciąć, że będzie genialniejsza niż większość tego co tworzy teraz Jeff. (Oczywiście mnie tam w tym gronie wybrańców by nie było, bo oczywiście waliłabym sterekiem na prawo i lewo, o sufit i ściany xD).
Ale wracając do Kiry. Wspomniałaś, że gdyby dać Kirze specjalny miecz, mogłaby go użyć, ale ja do tego nawiązałam wcześniej właśnie dlatego, że miecz Kiry JEST specjalny. C h y b a. Tzn. mogę się mylić, bo to było wieki temu, ale czy to nie jest miecz, który należał do jej matki, starej Kitsune, a następnie rozwalony w pył i odtworzony za pomocą mocy Kitsune błyskawicy Kiry? Bo to czyniłoby z niego specjalny miecz, który na dobrą sprawę powinien reagować na jej moce.
Całkiem zapomniałam o tym mieczyku. No ale nic dziwnego, skoro w żaden sposób nie pokazują jego specjalności, jest jak każda inna katana, żaden z niego Mjolnir czy Excalibur.
Dobrze piszesz z tym przypadkowym stworzeniem bohatera zbyt potężnego, z którego mocą nie wiadomo jak sobie radzić i jak wpędzać go dalej w opały i żeby się malowniczo praskał o glebę zdobywając jakieś tam po drodze zadrapania, ale żadne poważne kuku - wszystko oczywista w slo-mo.
Jest to dla mnie jeden z wielu dowodów na brak solidnego warsztatu scenariuszowego - ewidentnie nikt nie usiadł nad kartką papieru i nie napisał u góry KIRA (lub Malia, Noshiko) i nie zaczął robić listy, strzałek, całego tego ustrojstwa pozwalającego stworzyć, zaplanować i rozwinąć fikcyjnego bohatera. Widziałam takie listy klika razy u twórców fanfików, którzy baźgrają do upadłego w notatkach żeby zachować logikę, kolejność, wiarygodność fabuły oraz swoich bohaterów.
Dzięki temu nikt potem w komentach nie pisze że czegoś nie kapuje, a skąd to się wzięło, ani autor nie musi się tłumaczyć co miał na myśli, tudzież nie dopisuje naprędce w nowych rozdziałach tłumaczeń wcześniejszych fakapów. Naprawdę widać, kiedy bohater czy to literacki, czy ekranowy jest wychuchany, wypracowany w pocie czoła przez twórcę.
Mimo wszystko lubię Kire, a właściwie to mi nie przeszkadza. Ale to nie zmienia faktu, że są braki w jej postaci :)
Można było faktycznie dać potężną moc Kirze, ale dać ograniczenia, kiedy może jej używać. I na Odyna, czy KAŻDA Japonka i KAŻDY Japończyk musi obowiązkowo walczyć kataną? Litości. Równie dobrze Kira może się bić kijem bejsbolowym, też akcent japoński, ale przynajmniej kreatywny.
" I na Odyna, czy KAŻDA Japonka i KAŻDY Japończyk musi obowiązkowo walczyć kataną? Litości. Równie dobrze Kira może się bić kijem bejsbolowym, też akcent japoński, ale przynajmniej kreatywny."
Stereotypy w amerykańskich produkcjach :D Każdy rusek mówi z wyraźnie słyszalnym akcentem i jest zamieszany w handel narkotykami albo gangi, każdy Niemiec to nazista, Francuzi i Hiszpanie wtrącają słówka w swoim języku, Irlandczycy żłopią piwo do każdego posiłku i zawsze są rudzi, a Japończycy obowiązkowo szamają tylko sushi, znają karate i walczą Katanami :D
A kij to domena Stileesa :D
Ja nim zaczynam nowe opowiadanie rozpisuję sobie szczegółowo treść wszystkich rozdziałów, dopisuję nawet informacje, które pojawią się dopiero później, żeby samemu czegoś za wcześnie nie napisać. No i obowiązkowo risercz do pewnych wątków. Pisanie spontaniczne też mi się zdarza, ale staram się zawsze wszystko rozplanować, żeby przypadkiem nie walnąć gafy. Jak widać profesjonalistów to nie dotyczy :D
Piszesz fanfiki i opowiadania? szacunek :)
Ci Profesjonaliści jak widać nie robią rzeczy typu:
- dzwonią do swojego ojca, znawcy broni, żeby zapytać jaki pistolet będzie nosił zawodowy zabójca noszący garnitury i o takiej a takiej budowie ciała - pistolet będzie mu potrzebny do takiej a takiej akcji
- nie spędzi pół dnia na riserczu działania czegoś tam
- nie spędzi pół dnia na sprawdzaniu pierdoły typu ile zajmuje przejazd z punktu A do punktu B w jakimś realnie istniejącym miejscu
- nie spędzi pół dnia na riserczu, żeby potem w swoim opowiadaniu napisać jedno zdanie
Powyższe przykłady są autentyczne, pochodzą z różnych źródeł, nie są szczegółowe, bo też nie przywiązywałam wagi do tego, tylko do WYSIŁKU, jaki autorzy GEJOWSKICH FANFIKÓW przywiązują do swojej pracy :D
Często są to nastoletnie dziewczyny, które traktują swoją bezpłatną pracę poważniej, niż choćby i twórcy TW - i przynajmniej one nie dostają focha na konstruktywną krytykę :>
To mi przypomniało jak do napisania fanficka z OP na konkurs literacki przeczytałam trzysta artykułów dotyczących budowy okrętów bo fanfick o piratach nadawał. Lol. Kit że użyłam chyba max pięć wyrazów.
Nah. Zresztą, jak kiedyś już wypominałam, gdybym była scenarzystką TW, Sterek byłby rzeczą całkiem realną. :D:D:D... O Bosh, ileż by tam było yaoi *o*
Miałabyś przynajmniej jedną hardkorową fankę. Właściwie ciężki przypadek otaku.
Naczy się mnie.
Do tej pory nie wiem czemu Sterek nie zaistniał w realu. Przecież w Spartacusie istniał Nagron i co, świat się nie zawalił.
Prawda? Tym bardziej, że w Spartacusie związek homoseksualny był (przynajmniej przeze mnie) dość nieoczekiwany. A w TW, który dzieje się w współczesności związek między Derekiem i Stilesem nikogo by chyba nie zaszokował. Tym bardziej, że między nimi jest oczywista chemia, a związki homoseksualne nie sż tam przecież tabu.
Ja obejrzałam Spartacusa dla Nagrona (dopiero jak się skończył 2 sezon). Tak samo TW obejrzałam, bo na necie było sporo Stereka - TEŻ po skończeniu 2 sezonów jeśli dobrze pamiętam.
Mnóstwo widzów - wiem, bo widzę na tumblrze - przypłynęło do TW na statku Sterek i odpłynęło, kiedy ten statek został zbombardowany przez lotnictwo Jeffa.
A co do Nagrona - to jest dla mnie Mother of all Ships. Związek homo, w którym nie chodzi o homo, tylko o staroświecką MIŁOŚĆ i zwyczajne partnerstwo.
Pozostaję fanką na wieki.
W TW też mogło tak być. A tak to mamy Etatowego Geja Danny'go, który został teraz zastąpiony przez etatowego geja Uj Wie Jak Mu Tam. Obaj wnosili minimum z minimum do fabuły, byli mili i lubiani, jednym słowem MTv odhaczyło rubryczkę Pozytywne Przesłanie Homoseksualne i Aj Waj Jesteśmy Nowocześni Bo Mamy Geja W Obsadzie i obrosło w piórka.
A tu widzisz gejów w Spartacusie i widzisz, że ci ludzie mają swoje historie, są ważni, rozwijają się, zmieniają i ich orientacja seksualna właściwie nie ma znaczenia, bo NIKT nie robi z tego wielkiego halo: ani oni, ani reszta bohaterów, ani twórca, ani ogarnięci widzowie.
Czyli można. Ziemia dalej się kręci, nie rodzą się dwugłowe cielęta, kapuczino w Maku dalej kosztuje 3,50.
Ja płaciłam ostatnio 4 zł. Zostałam do cna oszukana o 50 gr i nigdy im tego nie zapomnę (i nigdy więcej nie przyjmę reszty w postaci żółtych groszy!).
A tak poważnie. Oczywiście, że można i Ziemia nie przestanie się kręcić. Ja odnoszę zupełnie takie samo wrażenie jak ty - jakby to całe "jest gej, jest impreza" było na pokaz, byle odhaczyć w rubryczce, że TW należy do tych nowoczesnych serii z przesłaniem o tolerancji itd.
Ja zaczęłam oglądać TW tylko przez przypadek. W tym czasie nie miałam tumblra i tak nie wchodziłam, więc w sumie nie wiedziałam o istnieniu Stereka (nawet fanowskim). W sumie na początku ich nawet nie łączyłam. Ale ta chemia między nimi i te wszystkie humorystyczne sytuacje, które mnie przy tym serialu zatrzymały na dłużej były tak bardzo widoczne i nie dało się ich nie lubić. A później bańka prysła. I TW zaczęło się staczać. I toczy się tak powolutku dalej, ale to już nie to samo. I nie tylko z powodu braku zabawnych sytuacji Derek x Stiles. A mogło być tak pięknie... Mogli pozostać w tej sferze przyjaciel-wróg, popychać się o ściany i kierownice i ratować sobie wzajemnie tyłki i każda fanka byłaby szczęśliwa. Tyle by w zupełności wystarczyło. Więc nigdy nie zrozumiem dlaczego Jeff jest takim dickem (cholerne blokady przeciwko brzydkim słowom...).
Mam wrażenie, że babka Lydii jest zamieszana w tą akcję z Pulą Śmierci. Albo jest Dobroczyńcą, albo wiedziała, że coś takiego zaistnieje i wiedząc, że zapewne pojawi się na liście postanowiła upozorować własną śmierć, aby pozostać martwą.
A jeśli to nie ona, to Peter i Kate coś mi śmierdzą. W końcu Petera nie ma na liście, a przecież jest istotą nadprzyrodzoną. Więc o co chodzi?!
cudowny komentarz odnośnie nowego związku Dereka
"He has a gaping wound. He doesn’t even know her last name. She’s mysterious and will basically kill anyone for money. Sex is the only logical outcome from that scenario."
ŁOŁ. Babcia Lydii? Już od poprzedniego odcinka rozważałam skąd pochodzą moce Lydii, czy są dziedziczne itp. Tyle że stawiałam na matkę Lydii, a nie kogoś ze strony jej ojca. Jeffowi rzadko udaje się mnie zaskoczyć - a przynajmniej pozytywnie - ale tym razem mu się udało. Nurtuje mnie tylko czemu babcia Lydii chciała by ona odkryła iż wciąż żyje i dlaczego do diabła, w takim razie, dodała ją do Puli Śmierci (o ile rzeczywiście to jej sprawka, bo scenariuszy może być dużo)? Wciąż też nie wiem czemu Peter się tam nie znajduje. Chciała by był głównym podejrzanym czy istnieją zupełnie inne powody?
Matki Scotta i Kiry podobały mi się w tym odcinku, zwłaszcza Mel. Choć wciąż mnie boli, że z Noshiko taka klucha (hej, może straciła ogony, ale jest starym kitsune, na litość Boską!). Jak zresztą większość 'starszych' postaci. Zabrakło mi jednak szeryfa. PeterPan był boski, ale on byłby boski nawet gdyby nie rozwalał ścian gołymi rękoma. Nick matki Malii - miodzio i sysunie. Całkowicie o r y g i n a l n y. Yep. Na plus na razie że PeterPan nie wydaje się jakoś bardzo miękki w stosunku do córuchny, ale wciąż się niepokoję. Przyszli władcy tego świata nie powinni mieć takich perfidnych słabości. To całkowicie niepociągające. Bleee. Starczy że muszę znosić miękkiego Cheetosa, co to nie potrafi rozsmarować mózgu swojej siostry na suficie. D o ś ć.
Absolutnie nie podobał mi się cały ten sen Scotta. Miałam ochotę przewijać. To miało mieć jakieś przesłanie? Świat postanowił dać znać księżniczce, że może czas rozważyć zrobienie sekcji żab zamiast całować je w poszukiwaniu zaczarowanego księcia?
Połowa odcinka lepiej niż dobra, druga tak bardzooooooo nudna.
PS. Zawsze tak było, że Jeff po prostu porzucał wątki z odcinka na odcinek, jak dziecko porzucające stare zabawki? Ja rozumiem - ograniczenie czasu antenowego, ale miło by było gdyby coś tam chociaż napomknął o czymś, co niby było głównym wątkiem w poprzednim epie, a w tym się do cholery nawet nie pojawia. Jak np. Satomi? Noshiko ma o niej pojęcie? Wtf, nagle wszyscy wyparowali? Jakoś kurna Dereka miziającego się z nową dziunią to mieli czas żeby wcisnąć.
kurde, wyjęłaś mi to z ust. spotkanie Satomi z Noshiko mogłoby być całkiem interesujące, także zdziwił mnie jej brak w tym odcinku. wcześniej Jeff nie miał takich problemów, aby wątki dociągać do końca, wystarczy spojrzeć na poprzednie sezony. był jeden wątek główny przez cały sezon, finał zawsze robił wrażenie, a wszystkie wątki poboczne ładnie zgrywały się w całość, tłumacząc wiele zagadek postawionych w trakcie trwania całego sezonu. szczerze, ale mimo, że nie sądzę, aby ten sezon był jakiś koszmarny, to jestem zawiedziona szybką śmiercią Bezustego i pozbycia się tych nastoletnich płatnych zabójców (mimo, że myślę, że pomysł, aby łowcy byli nastolatkami, był strasznie naiwny). w ogóle tyle wątków zostało pootwieranych, że ja już nie wiem, jaką kto odgrywa rolę... Kate wsadzona w te odcinki totalnie bez pomysłu i polotu; jak w pierwszym sezonie była interesująca, tak teraz ciekawsze już od niej są kije do gry w lacrosse.
Może się mylę, ale mam wrażenie, że to zaczęło się zmieniać w 3 sezonie. Dwa pierwsze były spójne i pomimo miliona różnych wątków były ciekawe. W 3 sezonie dali tyle urozmaiceń, że moim skromnym zdaniem przedobrzyli.
Po prostu ze zwykłej opowiastki o nastoletnim wilkołaku grającym w lacrosse'a starali się zrobić coś bardziej poważniejszego. W trzecim sezonie jeszcze było okej, bo fabuła nie była skomplikowana, ale w czwartym silą się na zagadki, dodają masę postaci, wyjawiają historię bohaterów. Robi się z tego straszny bałagan, przez co mnie już nieszczególnie interesuje, co się stanie z Derekiem czy kto jest Benefactorem, bo tego jest po prostu za dużo.
Całkowicie się zgadzam.
1 i 2 sezon był spójny, widać było pomysł na serial, był konkretny wątek z kilkoma pobocznymi w jednym i drugim sezonie. Natomiast od 3 sezonu zaczęło się cudowanie, wracanie z grobów, mnożenie wątków, zostawianie niektórych, rozrastanie rodzin w różne strony, w tym najbardziej ograne o zagubionych potomków i coraz bardziej zaczęło to zalatywać Modą na Dynastię.
Klasycznym przykładem jest historia Malii, która na ten moment ma dwóch ojców i dwie matki, przy czym z żądnym nie ma żadnych rodzicielskich interakcji (to po co w ogóle ten wątek, przecież to chodzi o jedne z najważniejszych relacji w życiu człowieka, a potraktowany jest jakby to był pryszcz!).
A Meredith?
Dokładnie, chociaż moim zdaniem sezon 3b był chyba najlepszy z dotychczasowych, ale jednak chcialabym żeby robili odcinki na bazie 1 lub 2 sezonu. Tajemniczo blady Derek, retrospekcje sprzed pożaru, Stiles który wciąż miałby śmieszne teksty, jakaś walka między Liamem i Brettem, halucynacje Scotta który staje się potworem, Kira z elektrycznym mieczem itp itd. Po prostu żeby to wszystko się kupy trzymało a i wszystkie wątki były ładnie pociągnięte jak w 1 i 2 z nutką mroku z 3b i byłoby miodzio na patyku.
Ja niestety pozostaję wierną fanką 1 i 2 sezonu :D Mimo całej tej słodko-pierdzącej miłości Scotta i Allison, było miejsce na humor, na tajemnicę, na spn, na błędy, na rozwój i na porażki i na zwycięstwa. Było nastoletnio. Do tego to wtedy Stiles i Derek świętowali największe triumfy, Jackson, Gerard, Scott pokazali swoją złożoność itd.
W 3 sezonie jedyne co się poprawiło to zdecydowanie Allison i trochę Lydia, chociaż mi się podobała w 1 i 2 sezonie nawet jako jeszcze "niewykształcona" banshee.
Natomiast z nowych bohaterów to udali się: Isaac, Parrish i Liamek.
Wątki alph, Daracha, Nogitsune rozpoczęto paradą trupów i fajerwerkami, ale tak właściwie wszystko jakoś tak się rozmyło na koniec. Nikt nawet nie podskoczył do poziomu Gerarda, czy wściekłej pasji i determinacji Jacksona. Nawet Kate, chociaż nie znoszę szmaty, była kiedyś po prostu zdrowo poyebana, a teraz to właściwie nie wiem o co jej chodzi, ciska się jak świnia w agreście i jest tylko cieniem świruski, jaką kiedyś była.
Wystarczy że wrzucę sobie na jutubie the best of różnych wątków TW i wyskakuje większość scen z 1 i 2 sezonu. O czymś to świadczy Monsieur Jeff :(
Dokładnie. Jak teraz sobie pomyślę o stadku Alf i Darachu to jakoś strasznie mnie drażnią i irytują, chyba najmniej mi się podobali jako czarne charaktery. Ciekawi mnie czy jedynym powodem braku dziadunia Argenta w 3b i 4 sezonie jest to, że mają robić komiks z tą postacią czy jeszcze coś hmm? A Kate to w ogóle nawet nie wygląda -.-
"Wystarczy że wrzucę sobie na jutubie the best of różnych wątków TW i wyskakuje większość scen z 1 i 2 sezonu. O czymś to świadczy Monsieur Jeff :("
Też to zauważyłam :)
Co do Kate się zdecydowanie zgadzam. Jako człowiek też była irytująca, ale jakoś to szło. Ale teraz jest po prostu coraz gorzej.
Może Jeff myśli, że nadal pracuje przy Zabójczych Umysłach? Tam odcinki nie mają fabularnego powiązania ze sobą, więc nie trzeba się przejmować ciągłością wątku, ważne żeby ten w konkretnym odcinku miał jako taki sens.
O matko masz rację odnośnie spotkania Noshiko z Satomi. Ciekawe czy one o sobie wiedzą, czy lisica po przyjeździe do BH próbowała się jakoś z nią skontaktować? Czy w ogóle wie, że wilczyca żyje?
Wiesz, zaczynam odnosić wrażenie, że Jeff ma koncentrację 3latka. Zobaczy kucyka Ponny i pomyśli jaki on ładny, więc go wciśnie do odcinka, ale zaraz zobaczy Hello Kitty i pomyśli jaka ona słodka i wciśnie ją do następnego odcinka. Kucyk oczywiście zostaje wysłany do stajni zapomnienia. "Bo tak".
Według mnie początek sezonu był świetny, a teraz zaczyna znów tracić.
+Mellisa, która świetnie odegrała swoją role zrozpaczonej matki
+Lydia i wiadomości o babci (choć przyznam szczerze, że brakuje mi troszkę tej przebojowej Lydi z początku serialu. Rozumiem, że ma problemy itp, ale ostatnio jest tak przygnębiona i wygląda jakby zaraz miała się znaleźć w szpitalu psychiatrycznym)
+Argent, który za każdym razem jak się pojawia jest świetny i ratuje wszystko i wszystkich.
+Stiles (on zawsze będzie na plus ;) ) świetna scena na początku gdy brakuje mu Malli.
I chyba tyle byłoby plusów z tego odcinka
- Naprawdę nie rozumiem zachwytu Liam'em (czy jak to sie tam odmienia). Ok prędzej czy pozniej Scott musiał kogos przemienić, ale on cały czas jest taki ciapkowaty. Z początku przypominał Scotta z 1 sezonu, ale teraz ? Taki sobie grzeczny chłopiec, włoski ulizane wyjątkowo w tym odc i za każdym razem jak jest jakas scena wydaje mi się on zbędny
- KIRA. Serio ? Co ona jeszcze robi w tym serialu ? Jak tak patrzę na nią i Scotta razem mowie sobie "Dlaczego Alison odeszła" Jak dla mnie to nie jest dziewczyna dla Scotta. Sama nie wiem czy po prostu nikt nie będzie lepszy od Alison czy aktorka grająca Kire nie przypadła mi wyjątkowo do gustu. Na dodatek scenarzyści bardziej groteskowo prowadzić postaci Kiry chyba już nie mogą. Nie wiem ile oni maja tam lat, ale dziewczyna ubiera sie jakby miała jakieś 14-15 lat i przechodziła sama nawet nie wiem co...powiedzmy, że szukała własnego stylu. Wydaje mi się, ze oni mają już troszkę więcej i te dwa kucyki w ostatnim odc. Co to było ja się pytam :D i do tego te groteskowe ruchy z mieczem. Porażka na całej lini. Ani razu nie zaśmiałam się jak np. Alison wymachiwała nożami itp aa przy Kirze można by się śmiać cały czas.
- Kate. Nie wiem jaki wątek scenarzyści mają dla niej. Chyba tylko taki, że chodze sobie z tymi swoimi kolegami, którzy odwalają za nią czarna robote w razie czego i szuka sama nie wie czego. No dobra Benefacota, ale i tak wydaje sie zbędna. Nie podoba mi się również fakt, że Peter z nią knuje. Średnio wiarygodne po wydarzeniach z przeszłości.
- Derek. Beznadziejny pomysł z tym by stał się człowiekiem. To już nie jest ten Derek z 1 i 2 sezonu. Jest nudny, nijaki i nie wnosi nic ciekawego. Sceny z nim można spokojnie przewijać chyba, że jest jakaś akcja to wtedy mogę jeszcze popatrzeć.
9Mnie zastanawia tylko jedno .. W pierwszym lub drugim odcinku sezonu Stara Prukwa (jak to ktoś powiedział, fajne określonko :D) powiedziała Scottowi że jak kogoś przemieni to będzie miał z nią do czynienia, po scenie z przemianą Liama w głowie miałam tylko : God, no to teraz będzie fight ze Starą Prukwą i świtą, ale jazda ! A tu nic, tylko scena z Papą Argentem jak go próbują przekabacić (co swoją drogą jest nijakie, już powtarzał słowa ich Kodeksu i wgl ta zdeterminowana mina, a nadal przy każdej nadarzającej się okazji puszcza Kate wolno i pozwala jej dalej zabijać, no dafaq ??) Czy doczekamy się spełnienia tej obietnicy Prukwy czy ten wątek zostanie w otchłani zapomnienia ? Bo byłby o wiele ciekawszy niż wymyślanie Kate i jakiś tam Berserkerów czy innego gówna ...
No co ty, przecież są ważniejsze wątki od meksykańców, którzy służą chyba tylko po to, by ktoś się czepiał Scotta za ugryzienie, bo przecież papa Argent nie ma nic przeciwko. To i jakoś trzeba stworzyć aurę zagrożenie, nie? Ugryzłeś człowieka? Zginiesz. O mój boże, coteras coteras, wszyscy zginiemy.
Tylko że jak potem meksykańce znikają i nawet nie widać, żeby coś planowali, to trudno o jakiekolwiek zagrożenie.
A no właśnie, zapomniałam o papie Argent w tej kwestii ! Kurde, on jest przecież (albo był, już sama nie wiem) łowcą, a na wieść że jego Scotti przemienił dzieciaka w wilkołaka nie zrobił nic, zero reakcji ! O mój Boże logiki coraz mniej ... W ogóle to mogliby się skupić na 1 villainie( ewentualnie 2 ) i dobrze rozwinąć wątek, a nie robić ich po kilkanaście i nic do końca nie rozstrzygnąć. Wygląda to jak usilne wkręcanie akcji do serialu, przez co jest kompletnie nierealny. W 1 i 2 sezonie mieliśmy po 1 lub 2 villainów i był czas na wszystko : na szkołę, na humor, na akcję, na romans ... A teraz to sceny szkolne ograniczają się do tła wydarzeń wagi państwowej, nastolatki tylko co i rusz wymyślają absurdalne plany pokonania wroga i walczą ze wszystkimi dookoła a dorośli kręcą się wokoło i próbują to ogarnąć .. To, co tak nas urzekało w tym serialu zostaje porzucone na koszt większej ilości scen gdzie nasz team dostaje bęcki .. Gdyby zdecydowali się na jakiś 2 villainów to byłby czas na te ukochane sceny : szkoła, lacrosse i coach, urocze konfrontacje naszych shippów, trochę akcji i knucia, trochę tajemnicy ... I wszyscy byliby szczęśliwi. A zamiast tego mamy kolejny sezon, gdzie fajne i normalne,luźne sceny można policzyć na palcach, a sceny do przewinięcia to większość serialu ...
Wyjęłaś mi to z ust. Jak już pisałam wyżej, scenarzyści z Jeffem na czele powinni wrócić do kręcenia serialu w stylu 1-2 sezonu z dużą nutą mroku z 3b i byłoby super.
Uprzejmie przypominam, że Esteban, Pablito i Stara Prukwa Consuela nachodzą Chrisa od Argentów w jego Casa i go mucho męczą, podczas gdy ich główny cel, naczy się Kate, jest w tym samym miasteczku, po którym tłucze się jak święty Marek po piekle, łazi po szpitalach, opuszczonych budynkach, drogach i innych ogólnie dostępnych miejscach.
Suabi ci Uowcy c'nie.