Wędrówka Daryla była o tyle niepotrzebna, że o dwóch zderzających się światopoglądach braci było już wiadomo w drugim sezonie, przy omawianiu portretu psychologicznego młodszego z Dixonów. Nowością w tym wszystkim jest jedynie kwestia bicia Daryla przez ojca. Aby zaimplementować taką informację w życiorysie nie trzeba było poświęcać aż 20 min czasu antenowego.

Czy Axel był najsłabszym ogniwem? Śmiem z tym polemizować. Na dzień dzisiejszy najsłabszymi ze wszystkich bohaterów są Ben oraz Allen, którzy zapewne nawet broni na oczy nie widzieli, a co dopiero z jej użyciem. Są brawurowi i zbyt pewni siebie, z wyszczególnieniem na Allena. Axel natomiast to bohater, który wszedł na idealne tory rozwoju postaci. Z odcinka na odcinek poznawaliśmy coraz to nowe treści związane z tym bohaterem. Nie było ich dużo ale jednak. Gdyby tak szybko zaaklimatyzował się w grupie na stałe, dostałby odpowiednie lekcje strzelania, zaangażowałby się w działania Ricka (tak samo jak Axel komiksowy), wyszedłby z tego naprawdę fajny bohater. Do tego ta spora dawka humoru, która rozluźniała grupę w tak dramatycznych momentach. Można powiedzieć, że jego osoba wprowadzała normalność, za co za tym idzie był ważny z perspektywy psychologicznej.

Powiedz szczerze, jak Ty byś się czuł otrzymując taką propozycję? Andrea na dzień dzisiejszy jest między młotem, a kowadłem, tak samo jak i Merle. Z jednej strony czeka ją możliwa śmierć jeżeli opuści Woodbury, z drugiej może ją odrzucić jej pierwotna grupa. Nie dziw się, że poddaje analizie zaistniałą sytuację. Nie zgodzę się również z tym, że zapchał jej głowę wyłączając jej racjonalne myślenie. Andrea tak samo jak i reszta miasta nie ma wpływu na postępowanie Gubernatora. On robi sobie co chce, nikt nie wie kiedy przychodzi i kiedy wychodzi, a co za tym idzie i Andrea nie mogła mieć zielonego pojęcia co się z nim dzieje. Dodatkowo odsunęli się znacznie od siebie i to bardzo znacznie. Blondyna wypytując Miltona o Blake'a dobrze wie, że chłopak poszedł się zemścić. Dowodem niech będzie to, że nawet nie raczyła wdawać się z nim w jakąkolwiek dyskusję.

Z ostatnim akapitem, zgadzam się w pełni :D

ostatnie 15 min uratowało ten odcinek od wielkich nudów

Do tych co oglądali Lostów, czy Gubernator nie przypomina wam trochę generała, tego ze statku z 4 sezonu?

Którego? Mi tam żadnego generała Philipek nie przypomina...

dziwne jeżeli oglądałeś 4 sezon i nie wiesz którą z postaci nazywali generałem

Oglądałaś jak już..
Lost jest tak zakręcony że ciężko wszystko i wszystkich zapamiętać. W każdym razie mi Philip nikogo z Zagubionych nie przypomina.

taki nieogolony psychol co przypłynął łodzią żeby ich powybijać, gł. czarny harakter 4 sezonu widać jak dokładnie oglądałaś Lostów

Ty za to widać jak oglądałeś, skoro mi tłumaczysz na zasadzie "ten taki ..no wiesz", zamiast mi podać imię bohatera...
Chodzi Ci o Keamy'ego? Keamy nie był żadnym generałem, tylko komandosem czy coś w ten deseń.

Z tego co pamiętam ludzie na łodzi nazywali go generałem i nie muszę pamietać go z imienia każdy średnio inteligentny kto oglądał lostów powinien skojarzyć , oglądałem ten sezon 5 lat temu więc chyba normalne ze nie pamietam jak się nazywał

Oh, teraz będziesz wyjeżdżał mi na inteligencję...nerver mind, to nie forum Losta, tylko Walking Dead, a ja nie mam zamiaru się wdawać w głupie pyskówki. Tym bardziej że tak jak już pisałam Philip nikogo mi nie przypomina. Bez odbioru.

Powiem tylko tyle: od odstrzelenia głowy Rudego do końca odcinka zaliczam do TOP 3 scen w tym serialu.

Autentycznie opadła mi szczęka, jak pokazali Gubernatora koło auta. Dosłownie.

Panie Gubernatorze, niniejszym chciałam przeprosić, wątpiłam w ciebie. Jesteś ujem, jesteś świrem i jesteś zabójczo sprytny. Akcja z karetką - ooooohhhh..

Czy Daryl ma obiczowane plecy przez ojca, czy tylko tak mi się wydaje?

Odcinek BARDZO DOBRY, szczególnie w porównaniu z poprzednim. Minus za świrowanie Ricka i elegancką Lori. może, jak Rick powiedział, jeszcze sens tego wszystkiego zostanie nam objawiony :)

Yep. Tatuś bił Merle'a, ale jak ten powiedział dość i wyniósł się z domu, to tatuś zaczął prać Daryla.

Tym samym powiększa się ilość traum, z którymi musi się borykać Daryl.
Psychologicznie ta postać poprowadzona jest wzorcowo (nie żebym była jakimś specem, mówię tu po prostu o logicznym zachowaniu bohatera). Merle jest zmieszany zachowaniem swojego lil' brother, którego zostawił zupełnie innego od tego, którego teraz znalazł. Można by napisać rozprawkę, jak obecność pozytywnych wzorców wpływa na osobowość i psychikę osób typu darylowego :)

Tak, jeśli chodzi o braci to naprawdę ciekawie rozpisane postacie. Oboje nie mieli w życiu łatwo.

Zacznę od tego co mi się podobało.
+powrót Glenna, może się wreszcie chłopak (nazywanie go mężczyzną to przesada) zorientuje, że Maggie tak naprawdę go potrzebuje i, że swoją całą uwagę powinien skupić na niej (to, że gubernator jej nie zgwałcił nie znaczy, że NIC się nie stało), a nie na zemście. Moim zdaniem stąd ten cały konflikt z Maggie.
+headshot Axela, mimo tego, że nic nie mam do tej postaci, to uważam, że ta scena była dobrze zrobiona
+bracia, kocham tych ludzi za czarny humor, za to, że oboje mają jaja wielkości Mount Everest, za mądrości Daryla ("mimo tego, że to ja odchodzę, to i tak Ty jesteś tym, który mnie opuszcza - znowu"), Merle moim zdaniem powoli się ogarnia, pokazał już ludzką twarz ukazując smutek. Jednocześnie im współczuje przeszłości.
+gubernator wreszcie się rozkręcił, nie będę się o nim rozpisywać, gdyż moje odczucia w stosunku do niego najlepiej oddają słowa emo_waitress.
Jak dla mnie największym minusem jest promo odcinka następnego. Wygląda na to, że Carol znowu zaczyna te swoje mądrości na temat Merle'a. Jak ma się tak zachowywać, to już nie chcę, żeby została jego "bratową".

na mnie też wywarł wrażenie, szczególnie POCZĄTEK z Lori, plus muzyka zagrało mi na emocjach tak że mi brakuje całej paczki z początku.. nawet Lori

Jak Merle z dzidą wyskoczył na zombiaki to miałem ciary.

Ja miałam jak obszczywał drzewko.

Albo jak kinol wycierał dłonią ;D.

Nie wiem czemu ale wydaje mi się,że akcja się troche zatrzymała przez te dwa odcinki uważam,że nic się takiego nie działo.
Zobaczymy jak będzie dalej. Choć nadal uważam,że jest to bardzo dobry sezon.

No, no...albo jak pokazywał "sweeeet love" ;D

To było najlepsze :D.

I "jump!" a po tym ten rechot...

bardzo udany odcinek. cieszę się przede wszystkim z tego, że Daryl wraca. Rick już dawno nie może poradzić sobie z rolą przywódcy... mógłby mi ktoś wytłumaczyć o co chodziło w scenie, gdzie Merle rozciął koszulkę Daryla? coś musiałam przeoczyć.. z góry dzięki za odpowiedź. :)

Z tego co pamiętam to było tak, że Merle chciał się na niego rzucić, bo Daryl powiedział mu że jest "piece of shit". Koszulka została rozcięta i Merle zaczął mówić o swoim ojcu, że niby nie wiedział, że bił on też Daryla. Nie mówili o nim ojciec tylko on. Ja też tego nie zrozumiałam, bo nie wiedziałam o kim oni mówią, dopiero później wpadłam na to, że to on ma służyć temu, żeby pokazać jak bardzo bracia nim pogardzają i jak go nienawidzą.

Na plecach Daryla było wiele blizn i dlatego Merle zaczął tłumaczyć swoje odejście od nich (od ojca chyba) tym, że "nie wiedział, że też mu to zrobi".
Mam nadzieję, że dzięki temu jego postać nabierze trochę pokory, zanim zginie (oczywiście nie wiemy, czy to się zdarzy, to tylko moje przypuszczenie ;)).

A nagroda dla najbardziej idiotycznej strzelaniny idzie do...

DZIESIĄTEGO ODCINKA TRZECIEGO SEZONU SERIALU THE WALKING DEAD!

Oraz brawa dla twórców za zmarnowanie postaci Axela.

Widze ze kilka osob w tym Ty mimo uwielbienia do serialu potrafi spojrzec trzezwym okiem i stwierdzic ze sama strzelanina i otoczka miala w sobie z kilkanascie niedorzecznosci ... ktore w wiekszosci wymienilem chyba na 6 podstronie tej dysputy ...

Widać, że postać Gubernatora jest bardzo groteskowa, ta scena z strzelaniną mnie w tym upewnia. Shane>Philip

Nadrabiam NCIS: Los Angeles i jestem całkowicie pochłonięta Banshee (!), więc TWD jakoś mi tak zeszło na dalszy plan. Jak zresztą większość seriali. No, ale...

Pytanie odcinka: GDZIE JEST DO CHO LERY TYREESE?! Nawet przy akcji z Gubciem go nie było. Przepraszam bardzo, ale co to miało być?! Nawet statystów w Woodbury pokazują, a jego nie?! NO POGRZAŁO?! Debile, debile, debile.

Na Andreę nie mogę już patrzeć od dłuższego czasu, ale nie wiedziałam, że będę miała ten sam problem z Glennem. Już się stawał mężczyzną, już zaczynał być okej, ale nie. Piz dą byłeś, piz dą zostaniesz. Niech zostanie przy funkcji chłopca na posyłki, bo inaczej nie wychodzi z nim. Znalazł w sobie jakąś męską i jak zwykle debilną dumę i szaleje jak małpa w zoo. Raz mu Maggie powiedziała, że jej Gubernator nie zgwałcił, to nie! Musiała i drugi! Niech temu półgłówkowi powtórzy raz jeszcze, bo nie wiem, czy do tego pustego łba dotarło! No i wielki umysł taktyczny. Łohohohoho! No on i Michonne w dwójkę dadzą radę załatwić Gubernatora w mieście. NO, ALEŻ OCZYWIŚCIE! Chyba bez gwarancji. Że oboje wrócą z tego żywi. Michonne to jeszcze, ale to głupie? Nieee. W kilka osób byli odbijani i Daryl został pojmany, a jemu by się udało? No matko.
Michonne. MATKO! DALI JEJ SIĘ ODEZWAĆ! No i widziałam początki starej i kochanej M z komiksów. Jak leciała przez te zombiaki, bach bach i już. Tak trzymać do jasnej anielki!

Awww... Andrew i Sarah mieli scenę razem! Wiadomo, że jak mają jakieś ujęcia w oddali to nie muszą być tego samego dnia na planie, ale tutaj tak. To ich pierwsza scena razem zaraz po tej w więzieniu co byli w przejściu. Zwidy Lori to dla mnie głupi pomysł, ale to mnie jakoś zauroczyło, bo patrzyłam na to ze strony aktorów. No i nie musiała być uświniona :D

Gubernator ty spryciarzu. Po cichu zaatakuje i daje powody naszej grupie do odwetu, a w Woodbury może grać świętego. To jest gatun. Jestem ciekawa kto jechał w furgonetce. No i przede wszystkim: skąd ten facet w wieży?!

Maggie, kocham ją coraz bardziej. Dobrze, że przyleciała z bronią, bo by było po ptakach. Albo inaczej dobrze, że była w środku, bo pod ciężkim ostrzałem mogłoby być jej ciężko wrócić.

Daryl i Merle - piękna analogia do pierwszego sezonu. Padłam.

Zauważyliście błąd Gubernatora? Miał taką Maggie, a wylądował z Andreą w łóżku. Masakra.

No sorry, Andrea jest sporo ładniejsza od Maggie. Już o charakterze nie wspominając.

Ta ponaciągana i sztuczna twarz Andrei ładniejsza od Maggie? W którym miejscu jest ładniejsza, bo ja chyba ślepa jestem.

W każdym. Andrea to jest trochę naiwna, ale bardzo fajna osóbka, a Maggie to takie wiejskie, płaczliwe dziewczę z fryzurą z lat 70. Uroda to już kwestia indywidualna, jeden powie tak, a drugi siak.

Dlaczego płaczliwe?

Bo ciągle płacze?

Też się właśnie zastanawiam nad tą "płaczliwością" :D

Maggie ciągle płacze? Nie zauważyłam..

Ale, że niby kiedy? No chyba nie chodzi Ci o ten 10 odcinek.

No scena jak gadała z chińczykiem.

Koreańczykiem. Gdzieś Ty tam widział że ona płaczę?

Wyglądała jakby płakała.

Gdyby płakała, to Tobie przydałoby Ci trochę wrażliwości. To, że nie została zgwałcona, nie oznacza, że nic się nie stało. Po prostu przeżywa to na swój sposób to co się stało w Woodbury i sądzę, że również przeżywa to, że nie znalazła wsparcia u Glenna. Ciesz się, że nie jestem feministką, która nie lubi mężczyzn, bo mogłabym się bardziej rozpisać.

O swojej wrażliwości to ja mógłbym się rozpisywać, po prostu od TWD oczekuję czegoś innego niż tragiczne przejścia prawie-zgwałconej kobiety. Zresztą bardzo blisko mi do feministy xD

Chyba szowinisty. Choć mogę się mylić, ale jeszcze nie słyszałam o męskiej feministce.

Do tej pory kalectwo pokazywano w Andrei, jej płacze, jej żale i chęć zabicia się, a nie u Maggie. Ona się częściej złości niż płacze. Oczekujesz czegoś innego? Niby czego? Jestem ciekawa. Nawet gdyby M płakała to byłoby w pełni zrozumiałe. Rozumiem, że niektórym "męskim" móżdżkom jest ciężko zrozumieć czym jest gwałt albo strach przed gwałtem dla kobiety. Osobiście cudów nie wymagam. Maggie nie dość, że musiała przejść takie upodlenie to jeszcze nie ma żadnego wsparcia u swojego faceta, bo ten jak mały chłopiec ubzdurał sobie coś w tym pustym łbie i głupieje.

A od kiedy to mężczyzna nie może być feministą? Są jakieś zakazy?

Chęć zabicia się Andrei? Może dawno temu, ale w Woodbury się z niej zrobiła silna babka. Oczekuję serialu o zombie, o przeżyciu, o zachowaniu człowieka w sytuacji zagrożenia. Dzięki bogu o tym jest ten serial. No ale jak cały odcinek to płacz połowy bohaterów, przy nierobieniu niczego, no to mnie trafia, szczególnie to boli, bo to nie jest rewelacyjnie zagrany serial. Jak chcę dramat psychologiczny, to sobie puszczam Amour, Mysterious Skin, albo z seriali choćby Skins, a nie TWD.

Z reguły o prawa kobiet walczą kobiety. Dodam, że w żadnych z twoich słów, nie zauważyłam nawet nuty feminizmu. Co widać chociażby teraz. Choć teraz to jest stronniczość.

Co z tego, że dawno temu? Była załamana płaczka i tyle. Już nie wspominając o jej "mega dzielnej" postawie, aby Michonne zostawiła ją na pastwę losu, bo jest dla niej ciężarem. Też żałosne. Nie ma "w Woodbury" ani "teraz w więzieniu" postać ocenia się od początku do końca. Postać ma prawo załamać się w każdym momencie, więc Maggie ma prawo czuć się źle.
Bohaterowie mają przyczyny do "płaczu". Kto tam według ciebie płacze bez powodu?

Wracając do pierwszych zdań. W każdym? Matko kochana. Maggie nie ma fryzury z lat 70. Normalnie ścięte włosy. Jest normalną dziewczyną o silnej psychice, która myśli racjonalnie i nie daje sobie oczu zamydlać. Andrea pomijając drugą część drugiego sezonu jest całkowicie beznadziejna.

E tam.

Może nikt, ale jak wszyscy przez cały odcinek płaczą, to to się robi nudne.

No cóż, jak dla mnie to nudna dziewczyna, wolę Andreę(lol) i tyle, gusta.

Umarłam ze smiechu , prawie ja scena Deryla z Merle'em :-)

Andrea jako MILF jest ok, ale do Maggie to się nie umywa.

Czy ponaciągana? Śmiem wątpić. Jak tak spojrzy się na jej zdjęcia jeszcze za czasów "Dead Men's Gun", a obecnie to naprawdę nie widać ingerencji chirurgicznej. Czas robi oczywiście swoje więc i w niektórych miejscach coś się zaokrągliło bądź wyostrzyło. Na idealną cerę liczyć nie można, ale na pewno nie pchała się w medycynę estetyczną. Co innego botox. Ten władowała sobie niewątpliwie w czoło co ewidentnie widać. O jakiś wkładach kolagenowych czy wypełniaczach też raczej nie ma co mówić.

Co do Lauren Cohan. Ona młodsza jest od Holden o dobre 20 lat, więc ciężko tutaj cokolwiek porównywać. Uważam, że zarówno jedna jak i druga prezentują się bez oraz z makijażem naprawdę dobrze. Choć Holden niewątpliwie ma lepsze ciało :D