Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii,
przewidywań, zachwytów oraz krytyki na temat piątego odcinka piątego sezonu TWD w jednym
miejscu. Korzystanie z tematu dobrowolne.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- Beth budzi się w szpitalu Atlantyckich Szpitalników, zamieszkanym przez Dawn, Oblecha, Doktora i
Innych
- Beth i lizakonośny sprzątacz Noah opracowują plan ucieczki, który sprawdza się tylko połowicznie
- Carol staje się pacjentką szpitala. Wszystkie kwiaty w budynku zostają schowane...
Baardzo słaby był ten odcinek :/ Przegadany i robiony na siłę, typowy wypełniacz. Mam nadzieję, że próbują nas zirytować przed jakąś konkretną akcją ;)
Serio? Akcja obróciła się o 180 stopni, ale ty twierdzisz że to był wypełniacz?
OBEJRZANE
SPOILER
Odcinek ciekawie skonstruowany. Flashbacki serialowe to to, co Raptory lubią najbardziej. Tempo akcji wyraźnie zwalnia, zapewne celem przygotowania jakiejś bomby na midseason finale. A więc po kolei.
Początek przed czołówką mnie szczerze zdenerwował. Scena autobusowywrotu z trailera wyglądała bardzo interesująco, więc liczyłem na jakiś zaskakujący powód wypadku - a tu po prostu stara zasada TWD, że kto wyjeżdża pojedynczym samochodem w serialu, ten na pewno będzie miał wypadek lub wpadnie w tarapaty bo "upuści pod siedzenie batona" (Lori, Daryl itd.). Myślałem - serio? Stary żołnierz najechał na jeden jedyny wrak na drodze? Całe szczęście, że potem zrehabilitowali autobus dając wyjaśnienie o przyczynie awarii, bo gdyby tak to zostawili, byłoby co najmniej dziwnie. Szkoda pojazdu, bo był wygodny do wielu celów.
Odcinek skupia się na postaciach Abrahama i Judżina. Podobały mi się wspomniane retrospekcje, ukazujące choć część przeszłości Forda i jego mordercze instynkty. Jak dla mnie sprawdza się to znacznie lepiej niż enigmatyczne rozmowy pełne metafor i sentencji. Świetny zabieg z zatoczeniem koła od przyznania się Judżina do spotkania się mężczyzn. W komiksie nie było mowy o tym jak się poznali, więc duży plus za inwencję. Nie wiadomo jednak, czy zabici przez rudzielca ludzie byli napastnikami czy członkami jego dawnej grupy, którzy zaczęli cwaniakować - skłaniam się ku tej opcji, bo wyjaśniałaby ona przerażenie żony i dzieci. Sam Judżin wypadł jak typowy Judżin - trochę więcej czasu antenowego dało mu trochę więcej życia i najlepiej wyglądały miny jego rozmówców po każdej dłuższej wypowiedzi "naukowca" :D
Reszta postaci też miała trochę więcej do powiedzenia, choć mam wrażenie, że Glenn i Maggie nadal pozostają w sferze klajstra do poszczególnych scen. Maggie czuje się winna pozostawienia reszty (Beth? Who's Beth?) a Glenn jest honorowy. I tyle. Na plus fakt, że Glenn daje radę uspokajać Abrahama, widać, że członkowie tej grupy sprzed Terminusa jakoś tam się ze sobą zżyli.
Ogromnym zaskoczeniem jest dla mnie Tara. Kurczę, jestem skłonny nadać jej tytuł Postaci Odcinka :D Taki grupowy głos rozsądku i komentator. "Dude!" - scena z podglądaniem seksów (AMC wypełnia kolejne braki serialowe, jeszcze trochę i ktoś faktycznie przeklnie! ;D), "That's the definition of fine!" - scena z przemarszem hordy w tle. Zaczyna się z niej robić drugi Bob, czyli od obojętnej mi postaci ktoś kogo byłoby szkoda. A przyszłość niepewna dla postaci nie istniejących w komiksie.
Sceny walki z zombie - typowe, można rzec. Fajny był ten brodacz w oknie autobusu. Albo mi się wydaje, albo bohaterowie coraz łatwiej radzą sobie z impetem trupów, po prostu łapią je za szyję jedną ręką a drugą wbijają nóż. Widać walkery coraz lżejsze bo gniją. Nawet woda już je zabija :D
Kluczowy moment odcinka czyli wyjawienie sekretu - nawet mi się podobało to, że Judżin sam się przyznał. Nie chciał narażać siebie i innych na bezsensowną próbę przedarcia się przez hordę. Nie najmądrzejsze było jednak wspominanie Abrahamowi "I'm smarter than you..." :D Niezła reakcja żołnierza, a przy upadku Judżina po ciosie zabrakło tylko okrzyku "TIMBEEEER!" :D Ciekawe jak teraz potoczy się akcja tej grupy i czy wrócą do kościoła, czy twórcy np nie uśmiercą Judżina.
Następny odcinek, ku zgrozie fanów Ricków - o Darylu i Carol. Będzie niezła sieczka dwojga badassów z agresywną przechadzką po Atlancie! Nie mogę się doczekać, może Carol wydobędzie ukryty potencjał Daryla.
Najlepszy odcinek od dawien dawna. Oprócz mocno naciąganego bus-crashu (jadą sobie jadą sielankowo, aż nagle need for speed i szereg wraków samochodów ustawionych na drodze), wszystko było naprawdę fajne, sensowne i emocjonujące. Chociaż większość epizodu przegadana, to jednak to było wreszcie zagłębienie się w postacie, a nie takie pitu pitu przy bimbru jak Daryl i Beth, albo jakieś strasznie dziwne retrospekcjo-fantazje Miszon jak wyciąga katane ze stojaka na noże.
Kiedy poznaliśmy bliżej Abrahama i Rositę, a Eugene tradycyjnie wprowadzał uśmiech przy każdej swojej naukowej gadce, nagle ta grupa stała się ciekawsza od pozostałych. Zresztą, mamy tutaj rudego przekozaka, trzy warte uwagi biusty, rozbrajającego pseudo-naukowca, no i Glenna, który nawet jak niczego nie robi (właściwie znów ograniczył się do udobruchania Abrahama) to zawsze dobrze go zobaczyć w pobliżu jako jedną z niewielu postaci trwających od samego początku serialu.
Dialogi były naprawdę całkiem dobre, może za wyjątkiem Maggie zagadującej Judżina, ale to prosta dziewczyna z farmy Hersha, więc można jej wybaczyć trochę tandetną próbę wejścia nawet w pseudo-filozoficzne tematy. Wreszcie wiemy, dlaczego tak szaleńczo Abraham trzyma się misji. I ja kupuję to tłumaczenie, choć jest dość proste.
Jak napisał Raptor, na plusik też Tara, która wydaje się po prostu normalną osobą, co niewątpliwie ją wyróżnia z całego tego grona ludzi owładniętych władzą, przemocą, seksem i czym tam jeszcze. Ale nie widzę za bardzo jej w serialu w dłuższej perspektywie, więc być może twórcy po prostu dają ją nam polubić, żeby na jej trupie zbudować kolejny szwarccharakter, tak jak to miało miejsce w przypadku Boba i Garetha.
Minusy.... no oprócz tej dość dziwnej wywrotki busa, minusem mogę określić to, że retrospekcja Abrahama ma zaledwie jakieś 4 minuty i jest strasznie pocięta, żeby ją wepchnąć pomiędzy sceny z teraźniejszości. Chyba lepiej by było nakręcić to ciut dłuższe, nawet gdyby zapchać czas wymownymi spojrzeniami czy niezbyt odkrywczymi dialogami, lub ewentualnie wrzucić w całości gdzieś pod koniec odcinka.
No i aktorka grająca Maggie, Lauren Cohan bodajże, mogła się trochę bardziej postarać, bo kiedy kamera dłużej zatrzymuje się na niej, uderza sztuczność. Ale wiadomo, oni z Glennem nie mogą być razem, bo to wprowadza do serialu tylko noski-eskimoski.
Co do Abrahama też kupuję to tłumaczenie. Po stracie rodziny jedynym celem w życiu stało się dla niego dostarczenie Judżina do DC. Teraz dowiedział się, że przez długi czas żył dzięki kłamstwu.
Ja lubię takie pocięte flashbacki rodem z Lost, wprowadzają poczucie przeskoku akcji z wątku na wątek, tu akurat w miarę sensownie historia z przeszłości dążyła do określonego celu i momentu.
"Po stracie rodziny jedynym celem w życiu stało się dla niego dostarczenie Judżina do DC. Teraz dowiedział się, że przez długi czas żył dzięki kłamstwu."
Dokładnie, dlatego zakończenie odcinka uważam za 'mocne' - świetnie to rozpisali, po prostu świetnie. Aż się nie mogę doczekać, co dalej zrobi Abraham (znaczy, pewnie udadzą się do DC ale mimo wszystko i tak chcę zobaczyć, jak teraz, po tej rewelacji, będzie się zachowywał - zwłaszcza w stosunku do Judżina).
Ja Abrahama rozumiem. To typ faceta który musiał mieć cel w życiu. Nie istotne, czy faktycznie realny (ochrona rodziny) czy kretyński (facet o wyglądzie NRD – owskiego muzyka metalowego proponuje mu misje uratowania świata). Cel jest ważniejszy, co więcej, osoba tego typu nie będzie go weryfikować bo pewnie podświadomie boi się, że ów cel (a w zasadzie Cel) okaże się lipą. OK, ale co zresztą ekipy? Jakim cudem udało im się rekrutować pozostałych?
Jestem w tej chwili na 8 odcinku i wygląda na to, że wątek nie zostanie wyjaśniony
"minusem mogę określić to, że retrospekcja Abrahama ma zaledwie jakieś 4 minuty i jest strasznie pocięta, żeby ją wepchnąć pomiędzy sceny z teraźniejszości. Chyba lepiej by było nakręcić to ciut dłuższe, nawet gdyby zapchać czas wymownymi spojrzeniami czy niezbyt odkrywczymi dialogami, lub ewentualnie wrzucić w całości gdzieś pod koniec odcinka."
Fakt, jak odcinek ogląda się 'na raz' to można mieć takie wrażenie, a najlepsze, że po każdej reklamie były te urywki z retro (za wyjątkiem bodajże ostatniej retrospekcji) co wiadomo, po reklamie, nie wydaje się takie krótkie ; )
No i przez zmielone szkło autobus w ciągu sekundy przyśpieszył trzykrotnie, zaczął się dymić, a na drodze pojawiły się inne samochody poustawiane na tor przeszkód, a Abraham oczywiście musiał na jeden z nich najechać :P
A rozmowa z Andreą, o tym jak po pierwszym roku studiów wróciła do domu i Beth znalazła u niej pigułki antykoncepcyjne? Tak z ciekawości - jakie są oznaki ukończenie studiów, widoczne gołym okiem podczas apokalipsy zombie? Powinna recytować Szekspira wbijając noże w głowy szwendaczy, czy za każdym razem wyliczać azymut podczas marszu w lesie?
Oznaki ukończenia studiów w trakcie apokalipsy zombie? Ciągłe powtarzanie, że miłość wszystko zwycięży. Ciągłe powtarzanie "bo u nas na farmie...". Ciągłe powtarzanie "tatko zawsze mawiał...". I zaproponowanie seksu przypadkowo napotkanemu Azjacie.
No i ten pokerface http://uproxx.files.wordpress.com/2013/11/tumblr_mf1aqoldxm1rmgllto1_500.gif
Choćbym nie wiem jak się doszukiwała, to nie widzę ani analogii, ani dowcipu w Twoim poście Najwidoczniej też mam coś z prostej dziewczyny z farmy ;) Sądzisz, że zachowanie Maggie można tłumaczyć brakiem studiów? Skoro mieszkała na farmie, to co miała mówić - u nas w okolicy szybów naftowych w Dubaju? Jeśli ojciec był dla niej autorytetem, to dlaczego nie ma wspierać się jego słowami? Zwłaszcza wobec faktu, iż Hershel stał się autorytetem niemal dla wszystkich bohaterów? Propozycja seksu złożona Glennowi ma świadczyć o jej braku obycia? Andrea, której nikt nie odmówi ani wykształcenia, ani charakteru, ani elokwencji wskoczyła do łóżka gubernatora, ignorując wszelkie przesłanki o ryzyku i ostrzeżenia Michonne.
Just wow ;)
Odcinek zdecydowanie dynamiczniejszy od poprzedniego.Poza tym nie da się ukryć,że akcje rozgrywające się w terenie są o wiele ciekawsze i według mnie straszniejsze niż te w zamkniętych lokalizacjach chociażby z tego,że przypominają nam o o pandemii.Ogólnie odcinek mi się podobał choć był faktycznie wypełniaczem czasu w tym sezonie,przedłużone sceny czy dialogi dały o tym jak najbardziej znać.Czekałem cały odcinek aż Eugene pęknie i się przyzna do ściemy jaką cały czas walił.Nie zawiodłem się końcówka tego odcinka była po prostu rewelacyjna i satysfakcjonująca jak dla mnie.
Plusy:
* Abraham - retrospekcje i ogólnie głębsze ukazanie trochę więcej na temat tego bohatera to ogromny plus.Retrospekcje choć krótkie to wymowne,schiza jaką przeżywa,brak kontroli na własną agresją,upartość.Fajnie przeplecione ostatnie sceny odcinka kiedy spotyka Eugene i ratuje go z opresji.Trudno stwierdzić co się stało z ludźmi których załatwia na początku odcinka po czołówce,skłaniam się do wersji Valdoraptor23,że zabił ludzi a nie zombi i przez to żona z dziećmi mogła być przerażona choć nie ukrywam,że myślałem,że zabija zombich bo ręka brudna na czarno, a nie czerwono.Przerażenie żony mogło być za równo spowodowane tym że zabił ludzi jak tym,że były to zombiaki.W dalszej scenie pokazują jednak,że ciała leżą w czerwonych kałużach krwi,a żona od niego ucieka,więc to chyba jednak byli ludzi.BTW żonka nie grzeszy inteligencją,bo wiedząc o zagrożeniu,bierze dzieci i ucieka od jedynej osoby,która mogłaby ich obronić.
* Tara - powolna przemiana z mało znaczącej osoby to kogoś kluczowego,miała więcej swojego udziału i czasu w tym odcinku,bardzo pozytywne zaskoczenie,duży plus.Pokazała,że ma charakter i umie sobie radzić.Myślę,że jeszcze parę niespodzianek z jej udziałem nas czeka,chyba,że pisana jej śmierć,ale nie sądzę.Jej zniesmaczenie na widok Forda i Rosity wywołało uśmieszek na mej twarzy.
* Rosita - no proszę i kto by pomyślał,że będzie aż tak rozmowna i zdecydowana,a oprócz roli mówionej miała też rolę stukaną.Generalnie dobre wrażenie po jej występowaniu w tle przez ostatnie kilka odcinków.Ma na Abrahama mocny wpływ,a on tylko jej słucha tak naprawdę z całej grupy.Jej postać w tym odcinku na plus
* Eugene - no i mamy naszego tchórzo -ściemniacza,w końcu wszystko się wydało.Kapitalna końcówka odcinka ukazuję pełny zarys tej postaci: "Daliście się podejść,a ja umiałem to wykorzystać,bo chcę przetrwać,bo po mimo, że jestem dupkiem to jestem mądrzejszy od was wszystkich,od Abrahama". Ale im kopary opadły,hehehe no i reakcja Forda,najpierw mu obił mordę,a potem załamka i przeplot jego retrospekcji ,w której spotyka Eugene. Mi osobiście się wydaje,że Eugene nie przeżył tego ciosu i upadku na asfalt.Miałem wrażenie,że jak go odwrócili to już nie żył,więc nie sądzę,że go jeszcze zobaczymy.No i nie zapominajmy,że to on zaplanował rozbicie autobusu.Rozbawiła mnie z scena jak podglądał Rositę i Forda,zacząłem się zastanawiać czy ona tam za tą półko sam z sobą się nie zabawia czasem jak typowy podglądacz ;)
* Lokalizacje i akcja w terenie.Wielka horda Zombich nie do przebicia i smród z tym związany.Mała grupka zombich wędrujących po drodze.
* Ukazanie członków grupy Forda,możliwość poznania ich bardziej.W końcu można trochę odpocząć od Ricka i jego grupy.
* Papierk odpalony przez Eugene.Kłania się Macgyver.
MInusy:
* Maggie i Glenn - jeszcze chwila i będę się modlił o to,że twórcy ich uśmiercili.Co to w ogóle ma być,ich zachowanie w ogóle nie pasuje tutaj do reszty grupy i do całej sytuacji.Maggie z wyrzutami pozostawienia Ricków zapomniała w ogóle o tym,że ma siostrę gdzieś tam być może żywą,a Glenn po prostu ględzi i próbuje oswoić Forda w jego napadach szaleństwa.Ich rola jak na razie nic nie wnosi do tych ostatnich odcinków.I szczerze mówiąc zaczynają coraz bardziej irytować.
* Upartość i nielogiczne myślenie Abrahama w obliczu zagrożenia.
* Scena z rozbitym autobusem choć zostało wyjaśnione co się naprawdę stało, to jednak wydaje się trochę naciągana.
* Scena z wozem strażackim.Po pierwsze przewidywalność tego co się dalej zdarzy,zastawione specjalnie drzwi,za którą była horda zombich,kulająca się opona tylko to mogła oznaczać.Po drugie zabijanie zombiaków przy pomocy armatki wodnej,ciśnienie było małe,tak to przynajmniej wyglądało,a tu odlatują głowy,ręce,dziurawią się tułowia.Rozumiem,że zombi gnije i się kupy nie trzyma, ale jeżeli by tak było,to ciosy w głowę zadawane im tak często przez naszych bohaterów powinny odrywać im głowy bez żadnych problemów.Z przymrużeniem oka można by powiedzieć,że każdy zombi jest w innym stanie rozkładu i to dlatego,ale jednak ta scena nie do końca mnie przekonała.
* Scenka seksu rodem przypomina przerywniki z komiksu chyba tylko po to żeby wypełnić luki czasowe odcinka.Jeszcze chwila i zaczną przeklinać i kur***ać tak często jak w komiksie.
Reasumują,odcinek zupełnie inny niż ten z Beth w roli głównej,mnie osobiście się podobał.Coś więcej się dzieje choć akcja jest ogólnie wolna,ale zarazem dynamiczna.Wszystko skupia się na rozterkach bohaterów,a zombi to tylko tło i czasami ich po prostu brakuje.W każdym razie odcinek godny polecenia oglądniecia
Nie mogę się już do czekać następnego odcinka z Daryl i Carol w Atlancie.Będzie na pewno fajnie i ciekawie.
Jedna scena mnie zastanowiła z sneak peek (http://www.youtube.com/watch?v=Ar_tN0eHkg0) następnego odcinka, jak myślicie kogo zawiniętego w prześcieradło Daryl wynosi na dach i wrzuca w ogień i za co dziękuje mu Carol?
Pozdro ;)
Tara: "Bikes don't burn" ;D Ciekawe jak twórcy TWD potrafią zmienić postrzeganie danej postaci z odcinka na odcinek.
Jednego czego nie można odmówić temu sezonowi to udanych cliffhangerów - czasem bardzo ciekawych, czasem szokujących a czasem chamskich, ale jednak. Do tego świadomość, że nic nie wyjaśni się za tydzień albo nawet dwa.
Rosita też dostała wreszcie więcej dialogów, teraz nie będzie już tylko lalką z tła rzucającą półsłówkami. I dobrze bo mało jest gadatliwych kobiet w serialu, Michonne wiadomo, Carol trawi poczucie winy a Maggie... to specyficzny przypadek xD
Ciekawe że wspomniano o konkretnym dystansie od kościoła - 15 mil - co może sugerować powrót grupy.
Ach i zapomniałbym o wspaniałej scenie z cameo Morderczej Opony - świetnie zagrała wyjazd z garażu :D
Teraz jak już wiedzą,że wyprawa do Waszyngtonu straciła swój sens z względu na spowiedź Eugene możliwe,że zawrócą.
Jednak czy dojdzie do tego to tak szybko nie wiadomo.
Ciekawy kiedy będzie kontynuacja wątku grupy Forda,bo tak ja napisałeś ze 2 tygodnie będzie trzeba czekać.
Ps.Tytuł odcinka to "self-help" jakby co.Pozdrawiam ;)
Tak, wspomniałem o poprawnym tytule w pierwszym komentarzu. Pierwotnie miał brzmieć "The Choice" ale został zmieniony, a na Fw w spisie wciąż widnieje ten pierwszy. Za tydzień zrobię lepszy research do tematu ;)
Od tego miasteczka do miejsca spotkania hordy na pewno trochę mil zrobili, więc było ich więcej niż 15. Jak dużo - nie wiadomo.
Ps. Co do sneak peeka z linka, wcześniej go nie widziałem. Carol pewnie dziękuje za uratowanie życia, ale co do koca to nie wiem. Wygląda na kogoś bardzo małego, może zombie dziecko. Chyba tylko zombie palili.
No faktycznie wygląda na kogoś małego.Też tak pomyślałem.Ciekawe.
Myślę,że ten odcinek będzie bardzo ciekawy.
Myślę, ze natrafili na "zombie-dziecko" i Carol, która w tym sezonie zmaga się ze swoimi emocjami po tym to co sie stało z MIką i Lizzie nie była w stanie zareagować. Daryl ją wyręczył i za to mu dziękuje.
Co do Abrahama w retrospekcjach, to myślę, że bez problemu można to potraktować jako historię żywcem wyciągniętą z komiksu. Ford zabił gołymi rękoma ludzi, którzy pod jego nieobecność, zgwałcili mu eks-żonę i córkę (sześcioletnią!). Widząc to wszystko, żonka uznała, że Abraham niczym nie różni się od zabitych już zbirów, wzięła dzieci i poszła dać się zjeść (niespecjalnie, rzecz jasna).
To by w sumie tłumaczyło, skąd te siniaki u żonki. Szkoda, że nie zostało to powiedziane wprost w serialu. No i też szkoda, że cała ta retrospekcja miała zaledwie jakieś 3 minuty i została pocięta na chyba z sześć kawałeczków. Mogli tam trochę dokręcić materiału, nawet zapychającego, bo napięcie i emocje były ogromne. Ewentualnie mogli całość puścić na początku lub końcu odcinka. Zamiast tego mamy scenkę, gdzie Abraham robi pięć kroków, mówi żonce i dzieciom, żeby się nie bali, oni się odwracają do niego i już cięcie, teraźniejszość, rudy wchodzi do biblioteki.
Zawiodło mnie to jak przedstawili tą historię w serialu, w komiksie Abraham opowiedział to Rickowi.
Ci gwałciciele to byli sąsiedzi / znajomi / przyjaciele Abrahama którzy po jakimś czasie izolacji wykorzystali jego nieobecność by zaspokoić żądze.
To świetnie oddaje klimat całej historii, jakimi zwierzętami są ludzie trzymani w ryzach tylko przez porządek społeczny - a gdy to upadnie to porządny i normalny człowiek zamienia się w potwora.
W sumie jak się zastanowić nad tym co piszesz to prawda i w sumie dobrze,że w serialu pominęli tą kwestię podwójnego gwałtu choć mogli dać to do zrozumienia chociaż w inny sposób.Wtedy ta część widzów,która nie czytała komiksów zrozumiała by całą sytuację i zachowanie żony.
Może nie o tyle zachowanie żony, lecz Abrahama. Gdybym z komiksem do czynienia nie miała, mogłabym zinterpretować całą sytuację na niekorzyść Forda. Bo przecież mógł zabić ich w niesłusznej sprawie, bo przecież rudy może być nieprzewidywalny i agresywny i tak dalej, i tak dalej. Twórcy nie dopowiedzieli, dlaczego Abraham zabił tych ludzi, dlatego teorii na ten temat wyrośnie tyle, co grzybów po deszczu. Gdyby jasno zostało powiedziane, że żona i córka zostały brutalnie zgwałcone, a syn musiał na to patrzeć, Ford poniekąd zostałby usprawiedliwiony i obyłoby się bez dorabiania mu jakichś wielce złych, mrocznych cech charakteru.
To prawda.Jakby skupić się tylko na serialu bez udziału komiksu to widz zdecydowanie interpretuje to całe zdarzenie na niekorzyść Forda.No bo czemu zatłukł 4 normalnych kolesi nie-zombi konserwową puszką i czemu żona od niego ucieka zamiast mu dziękować i z nim zostać.Zdecydowany błąd,że twórcy w żaden sposób nie naświetlili tej kwestii.
Wyszedł nam za to emocjonalny Abraham,który nie kontroluje swojego gniewu i agresji i wydaje się szalony.Szkoda.
No tak, zapomniałem o tej rozmowie Abrahama i Ricka, dobre spostrzeżenie. A już myślałem, że więcej elementów z wyprawy po Morgana nie wykorzystają. Bardzo dobrze to pasuje do retrospekcji, do tego rehabilituje ofiarę gwałtu w kwestii "niezbyt rozsądnego postępowania". Co do wyjaśnienia, Abraham może o tym wspomnieć w kolejnym odcinku - coś musi przecież powiedzieć i postanowić.
No nie wierzę, kobieta z małymi dziećmi porzuca męża który obronił ją przed gwałcicielami? To się nie dodaje.
Tacy mężczyźni są atrakcyjni dla kobiet nie odwrotnie, szczególnie w chwili końca świata.
Odejmuję jedną gwiazdkę.
Następny... Faceci to idioci. Doświadczyła przemocy, potem tę przemoc zobaczyła w mężu, więc nie, to nie jest atrakcyjne.
Nawet na twoim przypadku bym nie generalizował, że WSZYSTKIE kobiety to idiotki
Tak właściwie to na byłym mężu (chyba że serial zmienił małżeństwo Fordów na wciąż trwałe). Znając charakter Abrahama, niewykluczone, że rozpadło się właśnie z powodu przemocy. Tej domowej.
Ciekawa jestem czy zmienili małżeństwo na byłe. Abraham nadal ma obrączkę dlatego pozostaje przy "mężu".
Wow, Abraham ma hardkorową wersję przeszłości w komiksie :O Jeśli w serialu było podobnie to szkoda, że nie zostało chociaż to mocniej zasugerowane (ale może faktycznie, jak pisze Valdoraptor, Abraham jeszcze o tym wspomni - jeśli nie, to pozostanie sfera domysłów). Nie dość, że już mocno zarysowana historia Abrahama to dodać do tego taki w zasadzie boom - szoking murowany xD
"Nawet woda już je zabija :D"
Wydaje mi się, że nie zdajesz sobie sprawy, pod jakim ciśnieniem wyrzucana jest woda z armatki wodnej. Dodaj do tego niską wytrzymałość zwłok szwendaczy i voila.
Wszyscy wjeżdżają na Maggie, że zapomniała o siostrze. Nie było przypadkiem tak, że Daryl, po zjednoczeniu z Rickiem i Michonne, powiedział im, że Beth nie żyje?