Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii,
przewidywań, zachwytów oraz krytyki na temat piątego odcinka piątego sezonu TWD w jednym
miejscu. Korzystanie z tematu dobrowolne.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- Beth budzi się w szpitalu Atlantyckich Szpitalników, zamieszkanym przez Dawn, Oblecha, Doktora i
Innych
- Beth i lizakonośny sprzątacz Noah opracowują plan ucieczki, który sprawdza się tylko połowicznie
- Carol staje się pacjentką szpitala. Wszystkie kwiaty w budynku zostają schowane...
Nie, z mojego postu po prostu wynika, że unikam nadmiernych spoilerów kosztem szczegółów, bo może komuś nie zależy aż tak bardzo na znajomości geografii USA że nie chciałby znać całej fabuły na pinsiont komiksów do przodu.
Nie ma to jak oglądać TWD przy dzieciach...
Przez kilkanaście ostatnich odcinków, była sama akcja albo jakieś pogaduchy czy spacery. No i komuś się coś przypomniało.... "Dawno się nie bzykałem, powiem to innym i nawet pozwolę popatrzeć" xD
A dzieci: Co oni robią? o_O
Czy ja dobrze rozumiem?
Oglądasz TWD z dziećmi, opisując słowami "była sama akcja" wydarzenia, w których ludzie mordowali się nawzajem z wyjątkowym okrucieństwem (odcinanie głowy Hersza), szczegółowo pokazywano rozwalanie łokerów a Ty masz pretensje o to, że dzieciaki zobaczyły na ekranie jak ktoś uprawia seks?
Człowiek chce normalnie po ludzku z dzieckiem małoletnim pooglądać kanibalskie egzekucje i miażdżone głowy, a tu jakieś zberezieństwa pokazują! ;D
Dokładnie! I jak tu poprawnie wychowywać gdy zamiast mordowania pokazują seksy!? :)
No za dobrze to z tym serialem to nie jest..Fakt że serial w takiej formie po kilku sezonach, siłą rzeczy trudno jest prowadzić w taki sposób, aby zaskakiwał. Nie ma innej opcji niż zmiękczenie materiału i pewna wtórność. Inna sprawa, że twórcy ciągną potencjał nie w górę, a w dół..Nie udaje im się po prostu płynnie, odpowiednio prowadzić i ''plątać'' wątki, aby podtrzymywać umiejętnie napięcie. Widać brak pomysłu i jałowość.
Świetny wątek Terminus, wykończony w jednym odcinku....A teraz zaczynają się nijakie gadki o niczym.
Jak dla mnie jako osoby dość wyrozumiałej jedynymi zarzutami mogą być nieprzemyślane rozwiązania fabularne i niekonsekwencja prowadzenia pewnych wątków.
Odcinek napewno bylby o wiele lepszy gdyby zamiast nudnych milosnych watkow Glenna i Maggie pokazali jakis motyw z grupy Ricka albo Beth. Nie spodzeiwalem sie, ze Eugene sie tak szybko wygada za co niezle wylapal od Abrahama :)
Em... Robię sobie przerwę od TWD. Nie chce mi się oglądać. Poważnie. Początek 5 sezonu nad 3 góruje pod jednym względem - nie ma ciągłej szybkiej akcji, która męczy. Dali mocny i szybki początek,a teraz na spokojnie. Może to świadczyć o tym, że nie będzie powtórki z rozrywki.
Nie było we mnie żadnego łał. Szał ciał ani nic. Poleciało to poleciało.
Może dla Tary jest nadzieja. Jak Eugene walnął na ziemię... Och to była świetna scena!
Sounds like nastroje zw. z początkiem trzeciego sezonu! :) PPP Prezydent Pieseu PROROK. :)
Mój nastrój, który powoduje niechęć do serialu powiększa się od drugiej połowy 3 sezonu :P
Poczekaj, aż zabiją Ci ulubionego bohatera - wtedy będziesz mogła z czystym sumieniem obrazić się na "tfurców, którzy marnują potencjau postaci!!!" :)
Odszczekasz te słowa jak Daryleu znów schowa się za kuloodpornym zombie i rozwali czołg granatem :)
Myślisz? Kurczę... Może poczekam zanim porzucę serial, co? Będzie o co się czepiać :D
Prezydent Pieseu będzie niepocieszony jeśli opuścisz forumeu i dołączysz się do dutu T&T :)
Nie chcem, ale muszę wywrzeć na Tobie presjeu :) Jeśli to zrobisz to znacznie zagrozisz kondycji swojego uszanowanka od Prezydent Pieseu! :) Lepiej to przemyśl! :)
Badly musisz zostać, bo jesteś moją "znajomością w służbach medycznych". No i muszę mieć medyka w swojej grupie, jak wybuchnie zombi epidemia. No i serwujesz najlepsze frytki i burgery z maka :D
Sama widzisz, jaka jesteś ważna. Bez ciebie zginiem, przepadniem!
Medyk ze mnie żaden :P U mnie w szpitalu jestem w dziale administracji budynkami (moje 18 budynków! MOJE!).
Dawno nie serwowałam. Nawet zapomniałam w jakim temacie to było!
Szczegóły :D jesteś "znajomością" i koniec, a fakt, że masz dojścia w administracji czyni cię jeszcze bardziej atrakcyjnym nabytkiem :P
To było w temacie, gdzie ktoś się zapytał o coś oczywistego, chyba o to czy będzie 5 sezon, a Ty się zdenerwowałaś i po podaniu linka zapytałaś czy jeszcze frytki do tego i poleciała lawina :D
Ps. Moja pamięć do bzdur mnie przeraża xD
Odcinek przyzwoity, choć wg mnie troszkę średni w porównaniu z tym, co dostaliśmy do tej pory. Tradycyjnie plusowo, plusminusowo i minusowo:
+ Abraham - ciekawe retrospekcje, znacznie rozwijające psychologię tej postaci. Trybu berserk z retrospekcji mógłby mu Tyreese pozazdrościć, skoro nawet żona i dzieci się go bały i uciekły. Jeśli to, co piszą ludzie o komiksie i gwałcie ma przełożenie na serial, to rozumiem jego zachowanie (może w dalszych odcinkach pociągną historię Rudego i wyjaśnią tę kwestię, choć obawiam się, że na tych flashbackach się skończy, Abram spełnił swoją rolę w tym odcinku). Od utraty rodziny w tym markecie Abraham już nie był tym samym człowiekiem, widać że jest rozchwiany, nie panuje nad emocjami i trzyma go jedynie ten cel, jakim był Waszyngton. Ma obsesję i zaczyna świrować, upierając się, żeby przechodzić przez hordę. Dopiero to jego świrowanie sprawia, że Eugene się przyznaje. Świetna załamka na samym końcu.
+ Eugene - świetnie zagrał, ten jego pierdołowaty chód, to jak niepewnie trzymał ten nóż itp. Dobrze pokazane jest jego nieprzystosowanie się do świata post-apo, a tym samym motywacje, by sabotować podróż, by kłamać itp. Dobrze wyszła tez jego przemiana pod wpływem Tary i wydarzeń z odcinka, co skończyło się przyznaniem w obliczu obsesji i uporu Abrahama. Gość jest inteligentny, wpada na niesztampowe rozwiązania, np. odparcie tych zombie armatką wodną. Taki trochę McGyver-mądrala przydałby się grupie Ricków, zwłaszcza że zaczyna się trochę wyrabiać po pogadance Tary.
+ Glenn - no, nie było go tu dużo, ale coś ze starego Glenna jest. Potrafił gadać z Abrahamem, przejął trochę inicjatywę po wypadku autobusu itp.
No to teraz plusminusy:
+/- Wyjaśnianie tajemnicy (poliszynela) na raty - czyli najpierw przyznanie się Tarze, że to on zepsuł autobus, a potem przyznanie się, że nie jest naukowcem. Z jednej strony minus, bo choć wszyscy się tego spodziewali (no, większość forum), to jednak taki program ratalny osłabił trochę moc tego "zwrotu akcji". Z drugiej strony plus, bo to przyznanie się Tarze i rozmowa za regałem z książkami trochę odsłoniło motywację i psychologię postaci Eugene'a i wpłynęło na jego rozwój.
+/- Tara - świetne one-linery, dobre rozmowy z Eugene'em, które miały wpływ na przemianę Czeskiego Hokeisty. Taka optymistyczna i nieco idealistyczna dziewczyna. Z drugiej strony, troszkę mnie denerwuje jej mina - takie oczka, naiwniątko i w ogóle. Bo gadki ma takie, jakby była już wyrobioną postapokalipsówą, zombie zabija nożem jak profesjonalistka, a tu taki maślany look, najpierw w autobusie, potem w tej księgarni. Niemniej jednak duet Eugene-Tara na plus.
No i minusy:
- bzdurna gadka w autobusie o fryzurach. Takie bzdety. Niby ten motyw Judżinowej fryzury miał jakieś znaczenie, ale jakoś tak słabo to wypadło.
- rozmowa Glenna i Maggie w autobusie, kiedy przekonywali siebie nawzajem, że Ricki wkrótce do nich dołączą. Wygłoszone jak jakaś wykuta kwestia, może to miało wyglądać tak zdawkowo, nieprzekonująco, że niby sami dla siebie są nieprzekonujący. Ale wolałbym, żeby było widać, że ich coś gryzie, a nic takiego nie było widoczne.
- Maggie (i po części i Glenn) - kompletnie bezbarwna, nie wydać było, że ją gryzie sumienie, że się odłączyli od Ricków.
Zresztą nie kupuję ich skrupułów i kontrargumentów mających uspokoić sumienie - że cieszą się niby, że mogą odetchnąć w tej księgarni i napić się wody z klopa - a wiezienie? No dobra, więzienie było dawno. A kościół? Wino mszalne, konserwy, ciepło, grupa zżytych, ochraniających się nawzajem osób, którzy przeżyli razem długo i wiele? W ogóle nie było widać, żeby były jakieś zalążki buntu u Maggie i Glenna wśród Ricków, że im się tam z nimi nie podoba (no może tylko wtedy, gdy stali jak wryci po rzezi na Termitach). No ok, że niby pojawiła się nadzieja, której wcześniej nie mieli. Ale z Rickami też mieli nadzieję: są w grupie i mają widoki na przeżycie, bo są zgrani, wypróbowani - to że przetrwali tak długo i są wśród dobrych ludzi to też nadzieja.
Jeden mały plusik jest taki, że ta mowa Maggie o nadziei dobrze jest skontrastowana ze zburzeniem tych nadziei przez Judżina na końcu. Scena, gdy wszyscy się na niego gapią jest świetna. A tak poza tym to motywacja Glenna i Maggie, by zostawić Ricków i ich wyrzuty sumienia są bardzo słabo pokazane.
- Rosita - po prostu była. Pomizdrzyła się z Ryżym, potem sprzeciwiła się mu, gdy chciał leźć w hordę. Tyle.
No to pora na... SPEKULACJE!
Przede wszystkim mam nadzieję, że Eugene przeżyje łomot. Tak jak pisałem, zaczynał się wyrabiać i przydałby się grupie Ricków, a rozwój jego postaci może być ciekawy od tego momentu.
Podobnie ciekaw jestem, jak z załamką poradzi sobie Abraham. Może zginie bohaterską śmiercią. Albo znajdzie nowy sens życia w podróżowaniu z Rickami. Poza tym Rosita mu obiecała nową fryzurę. No i tete-a-tete (nie do końca a-tete :P) w księgarniach i innych przybytkach czekają. Przydałoby się więcej retrospekcji z jego udziałem.
Zajawka następnego odcinka wiele obiecuje - szykuje się odcinek Carolo-Darylowy i to pełny akcji w mieście. Ktoś zginął - Daryl składa owinięte w prześcieradło ciało do ognia. Chyba cały odcinek przypadnie na nich, a dopiero 5x07 zacznie się od powrotu Daryla do kościoła.
UWAGA UWAGA SPOILER
Czyżby to była Becia? Widziałem na youtube jakieś promo dla Nowej Zelandii, gdzie jest scena, jak Daryl i Carol stoją nad tym ciałem w ogniu. Więc albo to jest Beth, albo twórcy nas czymś zaskoczą. Z kim w takim razie wrócił Daryl? Z Noem? Jeśli Carol przeżyła, to dlaczego wrócił bez niej?
KONIEC SPOILERA
Sądzę, że to się działo przed trafieniem Carol do szpitala, więc to na pewno nie Beth.
Też sądzę, że grupie przydałby się taki ogarnięty McGyver z określoną wiedzą, bo większość rozwiązań stosowanych przez grupę to rozwiązania mniej lub bardziej siłowe. Dodam tylko, że SPOILER Z KOMIKSU Judżin posiada pewną bardzo cenną wiedzę na okres post-apokaliptyczny, która uratowała Rickom tyłki nie raz podczas późniejszych wydarzeń.
Hej kochani.
Jeśli macie ochote to wpadnijcie na twd - army. pl :) nowo powstałe forum, fajni ludzie, fajna atmosfera.
Kurde wiem,że tak chamsko rekalmę wciskam, ale zajrzyjcie :)
Ano racja, Carol przecież jeszcze do szpitala ma trafić. Cóż za pokręcony timeline! No to jest parę tajemnic, może będzie niezły półfinał.
Jużdzin to taki skrytek-śmieszek-sadystyk ;) Najpierw wywraca do góry nogami autobus z całą ekipą a potem robi to samo z psyche Rudego, zdradzając mu swoją super-sekretną tożsamość NO BODY'ego... dla czytaczy komiksu nie było to większym zaskoczeniem, ale widząc reakcje w komentarzach dowiedziałem się, że "serial stracił swój cel..." :)
Nie będę się bawił w plusowanie czy minusowanie, nie jestem aż tak wnikliwym widzem, żeby bawić się w takie rzeczy, ale szczerze mówiąc, zastanowiła mnie końcówka - Rudy gotowy do wycieczki na tamten świat, ratujący Judżina który niczym emerytowany Speedy Gonzales "uciekał" przed trójką łokerów i postanawia ratować obcego sobie gościa, bo ten ma do wykonania "misję"...
WUUUUUT???!
Nie wiem, czy Abe przechodził testy IQ przed pójściem do woja, ale widać po jego logice myślenia, że raczej by ich nie zaliczył. Otóż mamy świat który zszedł na psy (he he he), martwi udają żywych a żywi żywią stosunkowo martwe uczucia do martwych - i w takich oto uroczych "okolicznościach przyrody" poznajemy truchtającego grubaska z fryzurą jak gwiazdy czechosłowackich pornosów (don't ask!!!!) który twierdzi, że jest naukowcem zdolnym do tego by ocalić ludzkość...
Moje pytanie brzmi: jakim umysłowym BETHonem trzeba być by uwierzyć, że osoba, która niby zna remedium na ten cały SZAJSE! spaceruje sobie po ulicach najeżonych łokerami, zamiast siedzieć w chronionym 24h laboratorium w którym opracowuje KJUR??
Jasne, taki kwiatek mógłby się wydarzyć ale podejrzewam, że nie w PARĘ LAT PO APOKALIPSIE, gdy wszystko jest już pozamiatane.
(Mam na myśli to, że na początku końca świata rząd zrobiłby wszystko, by sprowadzić wszystkich naukowców i popędzić ich do pracy - ich przeżycie było namber łan prajority, bo od tego zależało życie innych)
a tymczasem nie ma niczego a tu wyskakuje Judżin, który chce zbawiać świat :)
W takich chwilach ciężko jest mi się trzymać zasady ITZ TWD! ENDŻOJ IT OR LIW IT! ależ łapki aż swędzou by podzielić się dostrzeżonymi absurdami! :)
Nie wiadomo jak długo te Abrahamy razem jeździły i jak dawno temu była sytuacja z żoną. Nie wiadomo co przeszedł Abraham jako żołnierz i czy walczył, tracił towarzyszy, miał styczność z naukowcami. Zobacz, że nawet w komiksie prawie nic nie wiadomo o tym okresie z ich życia, a jako żołnierz mógłby mieć sporo doświadczeń.
Jeżeli Rudolf Czerwonowłosy poznał Judżina po stracie żony i dzieci, to chyba świat już od dłuższego czasu był nieprzyjemnym miejscem a moim zdaniem wszyscy naukowcy byli oczkiem w głowie rządu, o ile ten w ogóle starał się opanować to szaleństwo. Wątpliwe, że zostawiłby Judżinka na pastwę losu :)
Usprawiedliwiamy zgwałconą żonę, zrozumiejmy też Abrahama - trzymanie się fałszywej iluzji celu jest lepsze niż jego brak po utracie rodziny, a fakt, że Judżin pojawił się dokładnie w momencie próby samobójczej mógł odczytać jako jakiś znak siły wyższej.
Po namyśle stwierdzam, że macie racjeu. Bogię jest za mało reprizent, by stanowić dla kogokolwiek konkurencjeu ;)
to prawda - a co do timing'u to Abraham mógł utracić żonę już po dwóch tygodniach od wybuchu zarazy - nie jest to przecież sprecyzowane - także tacy naukowcy mogli być porozrzucani po kraju (może akurat ośrodek Judżina został opanowany przez walkery i biedak się jako jedyny uratował)
Abraham utracił cel i sens swego życia - opatrzność rzuciła mu nowe wyzwanie , więc poszedł...
Judżin który nie mógł zwiać przed trzema łokerami miałby jako jedyny ocaleć z ołwerrunowanego ośrodka badawczego? NIE SONDZEM :)
głupi ma szczęście.
Wracam do żywych dopiero dziś - liczyłem głosy:) a tak na poważnie praca:)
No ale to jest wyjaśnione - Judżin jest "smarter than" Abraham, a nie wiemy, jaki jest punkt odniesienia do smartowatości. Pewnie Abraham ma IQ słabe, a odpał z żoną w markecie pewnie jeszcze pogorszył jego zdolności umysłowe :P
"Nie wiem, czy Abe przechodził testy IQ przed pójściem do woja, ale widać po jego logice myślenia, że raczej by ich nie zaliczył"
dobre :D
Zaliczył egzamin z żołnierskiego wyglądu i stykło :)
Abe nie zdawał testu bo po jego spojrzeniu trudno określić, czy zapisywałby odpowiedzi na karcie czy na blacie :D
A wygląd ma faktycznie wojoskowy ;]
Czas powiedzieć to oficjalnie... Nuda... Przewidywalne do bólu, nie spodziewałam się tylko podglądającego Judżina, a jak już pokazali Judżina to nie spodziewałam się, że tylko patrzy.
Przede wszystkim dwa poprzednie odcinki byłyby o tyle ciekawsze gdyby faktycznie były bardziej "poplątane". Trochę Ricków, trochę Daryla, trochę niechbędzieBeth. Fajnie ogląda się myśląc "oooo, a to się dzieje wtedy, kiedy (...)" i wyłapując powiązania, ale błagam zaciekawcie mnie...
Zastanowiła mnie jedna rzecz i może ktoś mi przypomni jak to jest: horda zombiaczków na którą się natknęli kręciła się w miejscu jak gówno w przeręblu. A przeca zombiaczki to takie obieżyświaty. Na moją logikę to jak już mogą to wędrują. A tamte nie wędrowały. Ciężko mi uwierzyć, że chociażby jeden nie oderwał się z grupy, a reszta nie powędrowała za nim. Powiedzcie, że coś mi umknęło.