SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - SURVIVE.
Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii, zachwytów oraz krytyki na temat jedenastego odcinka szóstego sezonu TWD oraz przewidywań na temat dalszego rozwoju akcji w jednym miejscu. Korzystanie z tematu - jak zwykle - dobrowolne.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- komediodramat wodno-mechaniczny z Rickiem, Darylem i ciężarówką sorga w rolach głównych
- chytry plan łasego na sorgo Jesusa zakończony znokautowaniem ww.
- Richonne confirmed!
"Tak w ogóle to w komiksie Gregory nawet sądził, że Negan jest tak naprawdę postacią wymyśloną, bo nigdy go nie widział na żywo."
Tutaj najpierw powiedziano, że do Hilltop przybyło paru posłów w imieniu Negana, by chwilę później wspomnieć, że podczas tej samej wizyty Negan zatłukł jakiegoś nastolatka na śmierć. Coś im się chyba poplątało.
A nie powiedzieli, że ogólnie ludzie od Negana zabili tego chłopaka? Bo nie jestem pewien czy było powiedziane, że zrobił to on osobiście.
Jesus mówi, że gdy tylko budowa murów Hilltop została ukończona, zjawili się Zbawcy, którzy rozmówili się z Gregorym w imieniu swojego szefa, składając wiele żądań i jeszcze więcej gróźb. W następnym zdaniu mówi "and HE killed one of us". Z drugiej strony, potem mówi "THEY beat him to death right in front of us".
Mam nadzieję, że to "he" to tylko przejęzyczenie (Ethana ktoś raz nazywa Nathanem), bo "legendarność" Negana to jeden z nieodzownych elementów tajemniczości Zbawców. Siedziba o nieznanej lokalizacji, nieznana liczba członków grupy, wątpliwości co do tego, czy Negan faktycznie istnieje, a Zbawcy są faktycznie tak potężni, na jakich pozują... Szkoda byłoby to zmarnować.
"ciućmoków z Aleksandrii, którzy cudem (ci z Hilltop to chyba tylko z pomocą Jezusa) przeżyli aż tyle w tym świecie."
Po prostu dobrze się zorganizowali i nie trafili na żadnych złych ludzi poza Zbawcami właśnie, którzy (czego jeszcze nie powiedziano w serialu) byli też ich ochroniarzami. Trupy to naprawdę ich najmniejszy problem, zwłaszcza po ukończeniu budowy muru.
Ci z Aleksandrii też przecież prawdopodobnie nie spotkali nikogo poza ludźmi, których sami sprowadzili. Czy to możliwe? Jasne, wystarczy zwrócić uwagę na to, jak długo nie wiedziano w niej o Hilltop, które oddalone jest od niej o zaledwie 20 mil.
Gubernator miał pod swoją komendą całą osadę, która pod wieloma względami przypominała typowe społeczeństwo - tylko nieliczni potrafili walczyć, były tam dzieci, ludzie starsi, szkoła itd. Życie toczyło się względnie normalnym torem. Negan ma tylko sterroryzowanych przez siebie, bezgranicznie lojalnych żołnierzy i harem. Zbawcy nie są samowystarczalni pod żadnym względem, więc muszą być "pasożytami".
"Nawet jeżeli przyłapią osadę z opuszczonymi gaciami, to późniejszy opór i kontratak to tylko kwestia czasu."
Kontratak? Nikt nawet nie wie, gdzie Zbawcy mają swoją siedzibę. Co więcej, w oryginale Negan nigdy nie zjawiał się w Hilltop (w serialu to trochę zj*bali, bo najpierw powiedziano, że do Hilltop przybyło kilku posłów w imieniu Negana, a potem, że podczas tej samej wizyty Negan zatłukł na śmierć jakiegoś nastolatka), nikt "dobry" nigdy nie widział go na oczy i stąd krążyły przypuszczenia, że on w ogóle nie istnieje.
A że Gubernator (ten serialowy) był lepszym strategiem, to inna sprawa. Negan to chyba najbardziej nietuzinkowy i nieprzewidywalny szwarccharakter jaki w życiu widziałem, ma w sobie sporo z Jokera. Próba zabójstwa Gregory'ego to jeden z jego firmowych numerów.
"Mimo wszystko dziwię się jednak dążeniem do konfrontacji z Neganem."
Dotychczas też tak myślałem, ale to pewnie przez to, że komiksowy Rick to niezbyt rozsądny i często spontanicznie działający człowiek. Dopiero jakiś komentarz na fb mnie oświecił.
Rick po prostu nie ma wyboru. Wie, że Zbawcy prędzej czy później znajdą Aleksandrię (zresztą mówi to w trailerze następnego odcinka). Albo sami, albo przy pomocy Gregory'ego, który zapewne by o nich kiedyś wspomniał, jeśli nie zaoferowaliby pomocy Hilltop. W dodatku chce wykonać ruch jako pierwszy i dzięki elementowi zaskoczenia wypracować przewagę. Słowem, nie powtórzyć błędów z przeszłości, gdy nie reagował na rosnącą pewność siebie i zuchwałość Shane'a albo gdy nie zabił Gubernatora na tym ich spotkaniu.
"Wygląda też na to, że Negan i spółka nie są tak bezwzględni, a jedynie starają się za takich uchodzić. Ten zwyczaj zabijania jednego człowieka z napotkanej grupy to oznaka słabości, ucieczka przed konfrontacją poprzez zastraszenie."
Po co mają zabijać kogoś, kto może dla nich niewolniczo pracować?
Ja przewiduję że Abraham i Glenn już mogą spokojnie zejść z tego padołu, wszystkie znaki na to wskazują. Abraham - zaczyna kombinować o dzieciach a wiadomo że Sashy nie zdąży zapłodnić bo to już byłaby druga kobieta w ciąży w grupie. Glenn już zobaczył swojego potomka więc na pewno padnie w ostatnim odcinku. Można założyć że Rosita też zginie bo w zasadzie nie jest za bardzo potrzebna. Odcinek spoko, ten Negan to chyba jakiś idiota, po co wybijać rolników którzy regularnie zaopatrują go w żywność. Przypuszczam że ci jego "wybawcy" nie umieją uprawiać ziemi, głupota. Rick ciągle obmacuje Michonne bez sensu "get over it" po co cały czas podkreślać że mają romans, wszyscy już wiedzą i jest ok, chyba taki ukłon w stronę fanów tego związku. Jezus to ma szczęście 2 dni zna ekipę i już prawie załapał się na trójkącik z szeryfem i samurajką ;-) Scena na schodach była przezabawna jak wszyscy zrobili miny na Ricka i Michonne na pięterku, i to hasło Jezusa "mama z tatą muszą się ubrać". "Negocjacje" - ci od Jezusa żartują chyba, nie mają nic, Rick spokojnie mógł im wszystko skonfiskować. Abrahamowi daję do przeżycia góra 2 odcinki, możecie żegnać się z rudym.
Rosita jest potrzebna żeby pseudo-naukowiec miał się do kogo ślinić, rudy odpadnie więc będzie miał wolną drogę.
A po co wybijać rolników? Żeby się bali?
Prosta sprawa, psychopatycznym szantażem eliminuje ciotowatego przywódce grupy, zawsze znajdzie się następny który tak się osra ze strachu że będzie głodował żeby dać więcej.
Można dyskutować czy lepiej doić mało na dłuższą metę ale domyślam się że Negan tak doi wiele grup i nie przejmuje się tym czy któraś z nich upadnie.
I przypuszczam że "zbawcy" nie tyle nie potrafią uprawia roli co zwyczajnie wolą się trudnić wojaczką - prościej zbierać haracz niż samemu zabrać się za ciężką pracę.
Prawda jest taka że w komiksach wszystkie wymienione przez ciebie postacie już zginęli a moim zdaniem Sasha to ta 2 kochanka Abe co zginęła podczas natarcia 3 osad na Zbawcow nie pamiętam imienia ale Negan ja przyprowacil z workiem na głowie a okazało się że jest przemieniona a tym samym ugryzla Denise . Tak może być Ale to z Sashą . A Rosita miała dziecko Abe które Eugene miał wychować jak swoje niestety ona zginęła tak jak tuzin innych z tych 3 osad .
Nigdy nie czytałem tych komiksów, wolałbym żeby Sasha przeżyła chociaż ona jest już tak dramatyczną postacią że daję jej 10% szans na przeżycie. Trudno powiedzieć co wybiorą scenarzyści, ja bym usunął Rositę a Sasha niech się jeszcze trochę pokręci ze snajperką, wg mnie dziwne że Daryl do niej nigdy nie startował fajna laska, a jej duży brat już by mu nie wchodził w paradę. Widocznie Darylowi podobają się starsze jak Carol albo nie lubi czekolady, albo woli Jezusa który kilka razy jakoś podejrzanie na niego zerkał.
Raz miał jakąś dziwną akcję z Carol, na szczęście się rozeszło. No i Beth trochę jak razem mieszkali w tym domu, ale Beth udawała zdziwioną a Daryl nie umiał nic za bardzo wydukać no i jakoś się skończyło jej śmiercią zanim do czegoś doszło.
Kochanka Abe'a miała na imię Holly i najpierw została pojmana przez Zbawców, a nie od razu zabita. O jej śmierci wszyscy, łącznie z czytelnikami dowiedzieli się właśnie gdy przyprowadzili ją w worku.
Dziecko Rosity nie było dzieckiem Abrahama. Abraham już nie żył wtedy od dłuższego czasu. Rosita zdradziła Eugene'a, ale nie było powiedziane z kim.
No właśnie Holly , wyszli mi z głowy no dawno to czytałem te zeszyty . Ja myślałem że to dziecko Abe i Rosity a Eugene po śmierci Abrahama powiedział że zajmie się nim jak swoim . A myslę że Sasha zginie podobnie jak Holly no w tym czasie komiksu już nie zostało dużo postaci Rick , Carl , Sophia , Andrea , Jesus , Maggie i jej dziecko , Michonne no i te mniej znaczące Denise (nie pamiętam czy zginęła , dużo głów było na tych palach ona tam chyba była ) no i oczywscie Dwight i Negan .
Sasha jest zdecydowanie twardszą wojowniczką niż Holly, więc nie spodziewałbym się, że zginie jak Holly. W ogóle uważam, że Sasha na wojnie ze Zbawcami nie zginie. Moim zdaniem w końcu ją sparują z Ezekielem. Wszak Michonne zajęta, to może ona się skusi na króla. Denise zginęła inaczej, ugryzła ją właśnie zombie-Holly, gdy Negan przyprowadził ją w worku na głowie. Rick chciał jej uciąć rękę, ale ona się nie zgodziła, bo wolała najpierw uratować Heatha, któremu granat urwał nogę. Poświęciła się z miłości.
Zobaczymy co będzie dalej , kolejna konfrontacja grupy Ricka i kilkoro ludzi Negana i oczywiście finał sezonu .
kurde, ciężko po tym odcinku odnieść inne przekonanie niż te, że Abraham nam niedługo spadnie. Szkoda, bo postać fajna, mam nadzieję tylko że jeśli mają zamiar kogoś jeszcze ukatrupić to przesłanki będą bardziej subtelne :)
Tzn. że co? Jego luba zostanie zaciukana, a on stracił jedyną pamiątkę po niej?
Raczej, że Abraham kopnie w kalendarz - zgubił coś co należało do niego, wgniecione w ziemie.
Taki motyw był też przy śmierci Gubernatora - figurka szachowa wdeptana w ziemie.
Aleksandria właśnie oficjalnie wyszła z fazy plemienia i wkroczyła w fazę cywilizacji.
Jeśli chodzi o Jesusa, w pierwszej części odcinka jego ciągła pewność siebie i uśmieszek miały pewnie jeszcze rodzić podejrzenia odnośnie prawdziwych intencji. Swoją drogą, ciekawe kto upiekł wspomniane ciastko dla Jesusa, czyżby Carol? :D Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, ale rozmawiając z Carlem, Jesus opisał Michonne i Ricka jako jego "mom and dad". Co do tego wątku, podobało mi się jak Rick tłumaczył się synowi całego zajścia i oczekiwał jego "błogosławieństwa".
Scena z ratowaniem przyjaciół Jesusa na świadków Jehowy ("We are with Jesus, we are with Jesus!) całkiem udana. Mamy już postać doktora Carsona, na pewno się przyda. Ponadto świetnie wyglądał ten przewrócony samochód ze zmasakrowanymi trupami.
Hilltop przedstawiono bardzo wiernie w stosunku do oryginału. Pierwsze ujęcie na osadę po otwarciu bramy jest żywcem wyjęte z kadru komiksowego. Osada wygląda bardziej na bardziej żyjącą niż Aleksandria, ludzie w tle coś robią, chodzą, zajmują się codziennymi obowiązkami. Rzecz niespotykana w odniesieniu do miejsc zamieszkiwanych przez Ricków! Ponadto dzięki temu domowi-muzeum miejsce ma fajny, unikalny klimat dawnych czasów.
Pierwsze skojarzenie jakie przyszło mi do głowy na widok postaci Gregory'ego to mieszanka Murphy'ego z Z Nation i doktora House'a. Ciekaw jestem Emo, czy też o nim pomyślałaś :D
Nieźle wyszła ta komiksowa sytuacja z powrotem grupy z Hilltop od Negana i dźgnięciem przywódcy oraz konfrontacja zwieńczona genialnym "No co?" Lincolna całego we krwi. No cóż, Rick pobył sobie czystym Rickiem nie siekającym zombie lub nie wskakującym na ludzi i nie okładającym ich pięściami aż cały jeden odcinek. Nie ma się jednak co dziwić, poprzedni napastnik, który go zaatakował, został oszczędzony, więc teraz trzeba było wyrobić normę kąpieli w jusze :D
Bardzo pozytywnie oceniam tym epizodzie Maggie. Twórcy od dawna nie dali Lauren tyle pola do popisu, jej negocjacje z Gregorym były jednymi z lepszych scen tego sezonu (a przynajmniej scen międzyludzkich i pozbawionych przemocy). Podobnie duży plus za drobne nawiązania do przeszłości - wspomnienie zasad Hershela, ewidentne wspomnienie o zmarłym dziecku Michonne przy oglądaniu zdjęcia USG. Dialogi nadal są dość zwykłe i życiowe, jak na dotychczasowy poziom rozmów, co przyjmuję z ulgą (choćby obgadywanie Richonne, czy pogadanka o planowaniu potomstwa). Chyba twórcy poczytali trochę dyskusji fanów, bo coś niezwykłego się dzieje w tym półsezonie.
Wątek Abrahama chyba zmierza do negatywnego końca... Najpierw friendzone od Sashy (przez chwilę powiało grozą dialogów z odcinka ), potem zastanawianie się nad przyszłością, dziećmi oraz informacja o patrolach z Judżinem... Oj, chyba nic dobrego z tego nie wyniknie, wiadomo jak kończą się zbyt pozytywne myśli o dalszym życiu, wiązaniu się itp.
Dialogi odcinka:
Maggie: We handled people like Negan.
Gregory: How?
Maggie: They are dead.
No to czekamy na konfrontację naszych pewnych siebie badassów z owianym złą sławą Neganem. Najbardziej jestem ciekaw postaw Carol, Daryla i Morgana, ponieważ te postaci nie miały szansy spotkać się z rzeczonym antagonistą w komiksie. Czyżby Negan już spojrzał na kwiaty?
Fajnie Hilltop wygląda, ale przy pierwszych scenach załączyło mi się małe czepialstwo :P Dwie kwestie:
- podjeżdżają, wysiadają, podchodzą do tego Hilltop i... coś niezbyt duży ten Hill na którym zorganizowali ten Top :P
- ujęcie wejścia do Hilltop wygląda jak w komiksie, ale... jakby mniejsze. Tam ten kadr pokazywał całkiem sporą, żyjącą osadę, tutaj - miałem wrażenie że weszli do jednego z tych parków tematycznych "Jak się żyło w czasach Wojny Secesyjnej", gdzie na małym terenie ściupiono koło siebie kilka budyneczków, wstawiono kilku przebranych statystów, gdzieś na boku plastikowa krowa muczy i można z nią sobie zdjęcie zrobić... Takie klimaty, no :D Co prawda w środku już wygląda nieco okazalej, ale liczyłem na to, że Hilltop będzie... większe.
Ale to tylko dwa detale.
Ta cała kwestia hordy na pewno pochłonęła sporą cześć budżetu na ten sezon, będzie dobrze jak na raz pokażą z 10 Zbawców ;D
Do końca sezonu nie powinno być już zbyt wielu trupów, a tych Zbawców jest 50, a nie 100 (sprawdziłem), więc może im budżetu starczy.
Miałem dosłownie identycznie z tym Gregorym! Chód jak doktor House i twarz jak Murphy :D
Z tym wspomnieniem słów Hershela: "ludzie umierają, ale idee już nie", jakoś tak było w v jak vendetta ;)
Ciekaw jestem jak będzie wyglądało pierwsze starcie z Neganem, czy wyjdzie na to, że Zbawcy to wielka potęga, czy że nie są tacy potężni... Wie ktoś jak było w komiksie?
Jeśli chodzi o spotkanie z samym Neganem osobiście, to było dla ekipy Rycha nieprzyjemne :P
Ricku po spotkaniu z Neganem szybko stanie w szeregu z ciotowatym Gregorym płacąc haracz, tak się przeliczy na założeniu że zbawcy są tylko pozornie groźni.
To była najbardziej pokręcona a zarazem najsmutniejsza scena komiksowego TWD kiedy widząc przewagę wroga około 50 Zbawcow mierzy do nich z broni a grupa Ricka czyli około 5-6 osób na wypadzie na kleczkach nie wierzy w to co się zaraz wydarzy . Widać było bezradność Ricka jak i innych . Jestem ciekawy tego wątku w serialu bo oprocz tego narazie wiemy że wszystko od 8-9 odcinka idzie zgodnie z komiksem oprócz ocziwiscie Wilka i paru innych postaci jak Enid .Ale teraz zapewne jadą ta ciężarówka spotkać się z kilkoma ludźmi Negana (bez Negana ) których najwyraźniej zabija . A scena która opisałem na samym początku odegra się w 16 odcinku .
Dialog/monolog odcinka:
"Siedzę na schodzach. Oglądam obraz. Czekam, że twoi mama i tata się ubiorą. Cześć. Jestem Jezus."
Mądrość odcinka:
"Lepsze gówno niż rozjechane zwierzę." Ałć.
teksty były mocne w tym epizodzie :)
"Ja ubieram kalosze jak widze, że zbliża się deszcz " :)
Nie skojarzyłam niestety :)
Dla mnie ten gościu jest chyba pierwszą interesująca postacią od czasów Jezusa. Tego Jezusa. Tego, nie Tamtego! El Jesusa! Ojej, to zabrzmiało, jakby w TWD ciekawi bohaterowie pojawiali się co odcinek. Hmmmm. ok, to sprzed Jezusa ostatni tak mnie zaciekawił.....yyyyy... Terminus jako zbiorowość? Chyba taaaak..
W szefuńciu spodobało mi się, że nie robi się na bohatera, nazywa się szefem, każe spie*dalać, i za największe swoje osiągnięcie uważa zdobycie wypasionej miejscówki. I jeżeli się nie mylę, nie wypowiedział ani jednego Filozoficznego Zdania. A po zaliczeniu kosy nie bierze go na smutanie ani udzielanie dobrych rad, tylko narzeka jak uczciwy człowiek.
Wiesz, w sumie ma coś z Murphy'go. On też się cieszył z lansowania :D
Coś się popsuło. Na bank. Od dwóch odcinków postaci nie wypowiedziały chyba żadnego Filozoficznego Zdania. Chyba że coś mi umknęło. Musiało, przecież to niemożliwe, żeby bohaterowie TWD nie filozofowali przy rabunkach, pieczeniu ciastek, sadzeniu pomidorów i przed zejściem z tego świata.
Oj było było :) Było kilka Filozoficznych Zdań, a także tych Specjalnych Urywanych O Uj Wie Czym. Tylko że one były w znikomych ilościach i się rozmyły w całości, dodatkowo ciężko na nie zwrócić uwagę w obecności Jezusa. Więc faktycznie można je łatwo ominąć.
Ale ja czuwam nad prawdziwością TWD, mnie nie oszukają! :)
Dobra, wierzę na słowo. I ulżyło mi, nikt nie podmienił TWD i chuj,owe odcinki wrócą? I będzie można marudzić, narzekać i hejtować?
Moje uczucia odnośnie TWD podsumuję tak: teraz do każdego odcinka podchodzę: o, to będzie ten. Na pewno. To będzie to. Krzaki. You're strong. You can't.
Od 3 odcinków na to czekam i niezmiennie mnie zadziwia, jak dobrze się bawię, że się kilka razy nawet roześmiałam i że TWD wprowadził kogoś nowego, komu z automatu nie życzę szybkiego odejścia z obsady i do kogo wręcz czuję miętę :D
Do kolejnego odcinka zasiądę tak samo i jeżeli TWD przerwie ten zadziwiający skok jakości*, to odczuję pewnie zrezygnowanie, pogodzenie pomieszane z rozczarowaniem.
Bo mi się ten półsezon naprawdę dobrze ogląda.
* oczywiście jeżeli możemy mówić o jakości w stosunku do TWD. Obiektywnie wciąż uważam ten serial - nawet teraz - słabo. Ale ponieważ jestem uwikłana w toksyczny związek z tą produkcją, to cieszę się nawet na najmniejsze objawy poprawy, takie jak marginalizowanie irytujących postaci, odnalezienie humoru w tym świecie nieskończonego "dramató", rozczulająco niezdarne próby znalezienia jakiegoś pomysłu na Daryla, wprowadzenie aż dwóch nowych osób, które robią dobre wrażenie i *szok* nie próbują zabić Ricków...
Zobaczymy. Wróci Morgan, Abe się dochwieje do końca, pojawi się Ten, Na którego Wszyscy Czekają, o którym jestem przekonana, że przebije wszystkich villainów tewudeowskich w bulszicie i pewnie wtedy powróci stare dobre TWD :<
No co? :) Kiedy TWD płynie w moich żyłach nic nie może mi się stać :) To jest serial, który powoduje u mnie taki uśmiech:
http://38.media.tumblr.com/0181791eb92ed6c94bddfb164fbecffa/tumblr_inline_mo5thg WnCv1qz4rgp.jpg
Bardzo fajny odcinek znowu, dialogi bardzo dobre. Cała sytuacja w Hilltop pokazana bardzo wiernie komiksowi. Osada podobna do komiksowej, wydarzenia, które tam były też. Idealnie dobrali Gregory'ego, z pierwszymi słowami okazał się zwykłym dupkiem, takim jakim powinien być. Dwie sceny z Maggie, bardzo udane. Tak w ogóle to czy tylko ja mam takie wrażenie, że gdy Rick kazał iść Maggie jako pierwszej z nim porozmawiać (powiedział tam wówczas chyba "przyzwyczajaj się") zrobił ukłon w stronę komiksów i późniejszej pozycji Maggie w Hilltop? Takie odniosłem wrażenie. Był atak na Grega, atakujący nawet tak samo miał na imię i był bohaterski Rick. Końcowe "no co" mnie rozbawiło.
Bawiło mnie też to, jak się wszyscy dowiedzieli o Ricku i Michonne. Carl już jest prawie dorosły, więc i dobrze, że się nie czepiał o ich związek.
Ratowanie doktora Carsona i innych kumpli Jesusa wyglądało trochę jak gra komputerowa. Przeszukaj pokoje, znajdź ukrywających się za szafkami ludzi, wyprowadź ich na zewnątrz. Misja ukończona.
Ależ ta Rosita ma... plecy. Słyszałem wiele opinii, że ludzie nie pamiętają nawet jak Rosita wygląda. No to po tym odcinku już tego zapewne nie zapomną :P
Roztertki miłosne Abrahama. Dlaczego wiele osób sądzi, że jemu chodzi o dziecko? Wcale nie o to mu chodzi. W komiksie po prostu zdradził Rositę i potem wyjaśnił dlaczego, a tutaj zakochał się w Sashy, ale ma moralne rozterki czy zostawić Rositę, czy w ogóle warto się wiązać z kimś na stałe w takim świecie. Boi się podjąć to ryzyko, dlatego wypytywał Glenna, a potem Daryla o Ricka i Michonne. On nie chce mieć dziecka, on chce po prostu wiedzieć, czy może sobie pozwolić na miłość, a nie tylko na przelotny seks. I wydaje mi się, że pójdzie w romans i miłość z Sashą, bo chyba nie po to przepadł jego prezent od Rosity, żeby był przy niej. Btw. rozczuliła mnie historia o wielbłądzie srającym kluczami.
Tak swoją drogą Daryl zareagował na pytanie Abe'a tak jak to od niego oczekiwałem, zagrał aseksualnością. I dobrze, Daryl pasuje bardzo na aseksualnego badassa, związek z kimś do niego nie pasuje. Pojawiały się spekulacje, że połączą go z Jesusem, ale myślę, że to bujda. Nie powinni nic zmieniać w jego seksualności.
A teraz garść fajnych cytatów z odcinka:
- No co? - genialne, zabił człowieka i patrzy się na resztę jak na debili, podobna sytuacja do tej z pobiciem Pete'a, tylko tutaj nikomu nie groził spluwą i nie był wkurzony, tylko nawet się lekko zaśmiał.
- Co robisz w naszym domu?
- Siedzę na schodach i oglądam obraz. Czekam aż Twoi rodzice się ubiorą - Jesus mistrzowsko zgasił Carla
- Czy chciałeś strzelić gola? (...) Gdy zanosi się na deszcz, zakładam kalosze, dwie pary. - Jaka prosta przenośnia do zabezpieczenia się przed ciążą :D To ciekawe, czy jak są na wyprawach, to zgarniają prezerwatywy dla siebie. Pokazane to zostało tylko raz, jak Glenn je zdobył w aptece. Pytanie czy inni też mają jakieś zapasy na kilka razy, czy ryzykują zawsze.
- Mam nadzieję, że jest smaczne, bo wygląda jak gówno.
- Przynajmniej to nie jest padlina. - Daryl i Denise mają bardzo dobrą chemię między sobą. Dwie krótkie rozmowy w dwóch odcinkach i wyszły one bardzo naturalnie i swobodnie i również zabawnie.
Co dalej. Przemowa w kościele i wyjaśnienie, że wojna jest potrzebna. A to spojrzenie Morgana mówiące "jaka wojna, przecież każde życie jest cenne, ja Ci dam wojnę" zwiastuje konfrontację i oby w końcu Rick przestał mieć do niego sentyment. Pytanie co z tym gościem, który miał ich prowadzić do Zbawców. Czy po drodze zdradzi i będzie chciał ich zabić, sądząc, że przez postawienie się Neganowi, grupa Ricka przyniesie śmierć na Hilltop? Czy może napotkają grupę Zbawców, która zabije tego kolesia? No i pytanie, skoro pojawił się Jesus i pojawili się Zbawcy to co na to wszystko Gabriel? :D
Najbardziej mi się podobało jak Jezus przewidywał przyszłe wydarzenia opowiadając o tym jak Negan zatłukł ich kolegę na ich oczach, określenie "right off the bat" wyjątkowo akuratne.
Abraham też już chyba odlicza odcinki do zakończenia kontraktu, teoretycznie powinny zostać mu ze dwa odcinki max.
Greg odpowiednio oślizgły, fajnie dobrali aktora. Jesus na moje oko ciut za młody - i to jest moje jedyne narzekactwo na ten odcinek.
A, nie! Jeszcze ta akcja jak ratowali ludzi z Hilltop po kraksie. Śmigają po domu, ludzie poukrywani w kątach za jakimiś szafkami i pudłami... Normalnie brakowało mi na ekranie wielkiego "naciśnij X by przesunąć szafkę", "naciśnij X żeby uratować cywila" :D
"Normalnie brakowało mi na ekranie wielkiego "naciśnij X by przesunąć szafkę", "naciśnij X żeby uratować cywila" :D"
Hahahaha :D