SANCTUARY FOR ALL. COMMENTARY FOR ALL. THOSE WHO ARRIVE - SURVIVE.
Cotygodniowy temat dla wszystkich chętnych do wspólnego dyskutowania, wyrażania opinii, zachwytów oraz krytyki na temat jedenastego odcinka szóstego sezonu TWD oraz przewidywań na temat dalszego rozwoju akcji w jednym miejscu. Korzystanie z tematu - jak zwykle - dobrowolne.
Previously on AMC's The Walking Dead:
- komediodramat wodno-mechaniczny z Rickiem, Darylem i ciężarówką sorga w rolach głównych
- chytry plan łasego na sorgo Jesusa zakończony znokautowaniem ww.
- Richonne confirmed!
"Po Rychu to tylko spalona ziemia, a jedyne ślady życia, to zalążki koniczyny. "
Nie do końca. :P W oryginale jak spotkał komitet powitalny Zbawców (ten sam, na który w serialu trafili Daryl, Abraham i Sasha), to zostawił jednego przy życiu, żeby powiedział kumplom, że Ryszard & Co. przejmują ochronę Hilltop i jeśli Zbawcy też chcą być przez nich chronieni, to mają im dostarczać połowę zapasów. Słowem, przedstawił im taką samą "ofertę", jaką oni przedstawili Hilltop. Szybko się okazało, że było to delikatnie mówiąc głupie posunięcie, ale on sumie nigdy nie należał do najrozsądniejszych ludzi. Ten serialowy bije go pod tym względem na głowę i cieszę się, że nie zobaczę tej sceny na ekranie.
"mogli go chyba rozbroić bez uśmiercania"
Naprawdę uważasz, że człowiek, który bez sensu usiłuje zabić własnego przywódcę (bez sensu, bo jeszcze nigdy się nie zdarzyło, by zakładnik Zbawców wrócił żywy), a potem wykrzykuje "każdy, kto próbuje mnie powstrzymać, zabija mojego brata", byłby skłonny do współpracy?
"Trochę mnie zdziwił brak gównoburzy wśród Hilltopian (Hilltopowiczów?) po zaszlachtowaniu Ethana."
No, jeden tylko prawie udusił Abrahama, druga znokautowała Ricka, a dwóch strażników z dzidami rozkazało mu rzucić broń.
Pozostali byli zwyczajnie przerażeni i bezradni. Jak ci z Aleksandrii w chwili śmierci Pete'a. To są zwykli ludzie, żadni żołnierze. Poza tym, efekt widza działa na nich tak jak na wszystkich innych.
Ethan raczej nie wiedział, że Negan go oszuka i wierzył w powrót brata. Nie miał żadnego interesu w podrzynaniu gardła Rickowi. Zauważ, że to był moment, w którym był otoczony, najprawdopodobniej rzuciłby nóż i się poddał, samobójcą chyba nie był. Jasna sprawa, że Rick zareagował instynktownie, co nie zmienia faktu, że trochę bez sensu.
Wiesz, ja jestem przyzwyczajona, że w TWD każdą pierdołę miele się przez co najmniej trzy odcinki. Mój organizm przeżywa szok, skoro Hilltopy przestają się przejmować zabiciem swego pobratymcy przez jakiegoś przybłędę, już po pięciu minutach ;)
"Jesteśmy z Jezusem" - to zdanie nabrało właśnie nowego znaczenia.
Odcinek był spoko (jak na TWD). Bohaterowie - z pewnymi wyjątkami (czyt. Abe) - byli całkiem przyjemni do oglądania, aczkolwiek muszę powiedzieć, że inteligencją to nasza czeredka nie grzeszy. Wciąż ochoczo włazi w paszczę lwa i trzyma się za rączki jak dzieci w piaskownicy. Ja rozumiem, że nie byłoby zabawy z Jezusem (hihi) w poprzednim odcinku, gdyby Daryl nie zapragnął słuchać ze swoim Ryśkiem muzyczki w kabince. Ja rozumiem, że teraz też wszyscy musieli pojechać do Hilltop, żeby każdy mógł odbyć podróż życia, znaleźć odpowiedzi na męczące ich pytania, wykazać się... i oczywiście spędzić czas ze swoim Ryśkiem. Ale tak jak poprzednio Rychu mógł jechać autem za Darylem w furgonetce, tak teraz te ćwoki nie musieli jechać prawie cała swoją mocą bojową w nieznane. Jakby Randall, Filipek, Joe, Terminus, szpitalniki, Wilki.... nikt z nich nie istniał, nie skrzywdził, nie wykorzystał, nie zawiódł. Nasze misiaczki na to wszystko: nic to! Raz się żyje i łubudu za Jezusem w przygodę.
Choć wcale się nie dziwię, że ich Jezus zbałamucił swoim słodkim wyglądem i skołował normalną gadką-szmatką. Po obcowaniu z Morganem w krzakach, w kontakcie z normalsem byli bez szans.
Ludziom nie dogodzisz. Abe ma taką sztukę u boku, na dodatek jak widać nigdy nie boli ją głowa... ale to za mało, za mało, Za mało uczuciowa i za mało gangsta.
Odcinek sponsorowała literka E jak barak Edukacji seksualnej w młodości Abrahama, który nie potrafi nazwać rzeczy po imieniu. Biedny Rudy, ileż się musi naprodukować, żeby tylko nie użyć słowa seks.
Dobrze się spisał Daryl, szczególnie jak się starał nie uśmiechnąć widząc potomstwo Glennów. Haft na jego kamizelce coraz mniej przypomina paprotkę :D Fajna była jego scena z doktorką. W dwóch rozmowach pokazali razem więcej chemii, niż we wszystkich jego odcinkach z Becią i Karolcią.
Rychu był git, Miszon też, uśmiech Carla to najpiękniejsza rzecz jaką widziałam w TWD od czasu, kiedy Rychu capnął Joe *serca w oczach*
Z nowych: ciućmoki, choć szef jest spoko, jakże odświeżająco słuchać kogoś, kogo największym osiągnięciem jest wypaśny gabinet z obrazkiem, a nie kolejny doktorat z filozofii.
Jest jedna rzecz (azali czy mogę go nazwać rzeczą?), do której nie mam się jak przyczepić, którą zaczynam miłować i która zaczyna wykopywać Rycha z mego serca (choć ponieważ to jest on, choć nie On, ale i tak jak kopie, to z miłością). No właśnie. Jejciuniu. Jaki ten Jezusek jest kochany. Och. Ach.
Byle nosił tę czapkę cały czas, bo bez niej wygląda, jakby wyznawał Trygława i Swaroga, a czy to się godzi?
http://33.media.tumblr.com/822b28e7e6ed6c909ab98e5b01776cd4/tumblr_inline_o2z2q8 t5yM1schdox_500.gif
W sumie...jakby dobrze podliczył, to moment z obczajaniem USGowej fasolki byłby...5 momentem na 6 serii kiedy na twarzy Daryla ukazał się grymas imitujący uśmiech?:)
Zapomniałam o jednym: znowu czas dokonał cudownego przyspieszenia, teraz pobito wszelkie rekordy. Zejście do jadalni zajęło pół nocy!
Zastanawia też nagły brak żarcia. Aleksandria do przybycia Ricków dawała sobie super radę, mieli nawet czekoladę, teraz ludzi jest *khem* mniej do wykarmienia a horda przecież nie przeszła przez spiżarkę (uratowaną też motywującą gadką JakMuTam Adriana?). No wiec skąd nagły brak jedzenia?
Zapomnij!
O ile się orientuję ze środowiska znajomych, to ciężarna potrafi wtrążolić na raz porcję jak dla pułku wojska ( a potem płaczą, że dupy rosną, ale to inny wątek...:D).
Potwierdzam z własnego środowiska :) ich żołądki stają się nienasycone i po porodzie nic się nie zmienia. Przez następne lata oglądasz dwa obrazki - twoje dziecko rośnie w górę, a twoja żona w szerz. Ten wyścig kto urośnie więcej trwa i trwa, aż w końcu dziecko dorośnie i się wyprowadza, a ona zostaje...
Chcecie powiedzieć, że to wszystko wina Maggie i temu jest taka nieustępliwa w negocjacjach, bardziej zachłanna niż słynny Negan i nawet sadzi pomidory po nocy?
W sumie logiczne...
Jedzenie ma to do siebie, że się z czasem kończy (pomiędzy 9. a 10. odcinkiem minął przynajmniej miesiąc), a oni jeszcze nie uprawiają roli.
Czyżby i ciebie urzekło jasne spojrzenie, bajer, blond włos i niebrzydki tors skryty pod słowiańsko skrojoną koszulą? :D
Przyznam się, że trochę nie rozumiem ubraniowych upodobań Hesusa. Wszak tam chyba lato jest? A on popyla opatulony w gruby płaszcz i jeszcze grubszą czapkę. Co dowodzi, że nie ma stylu bez poświęceń. I czyni z Dżizasa kawał hipstera :P
Mi się wydaje że on tak wiesz, żeby móc się flakami pomyziać i żeby mu nie weszło we włosy :D
Może faktycznie. Hesus w porównaniu z Rykowymi brudasami jest wręcz... sterylny :D Broda - wypielęgnowana. Włosy - odżywione. Koszula - tak białej nie było od czasu słynnej perwolowej bieli Gabriela. Więc Twoja teoria o odzieży ochronnej ma sens :)
Albo to po prostu ubiór ukazujący jego boskość i świętość :D Ale serio, te włosy wkurzają, bo skąd on ma szampon? ;)
A może mają ukazać jego boskość i świętość? :D Ale rzeczywiście kontrastuje strasznie
Coś jest na rzeczy. Jak się bliżej przyjrzeć, to wydaje się, że nieczystość tego świata w ogóle się go nie ima :D Rick i Daryl trochę go przecież sponiewierali, a on wciąż świeżutki jak szczypiorek na wiosnę. Przez hilltopowe błocko przefrunął niemal nie musnąwszy go stopą - jeśli to nie oznaka boskości to ja już nie wiem, co nią jest :D Dodaj do tego umiejętność materializowania się w pomieszczeniach i na dachach rozpędzonych furgonetek, oswobadzanie się z więzów i wydostawanie z zamkniętych pomieszczeń przed upływem trzech dni... i wszystko układa się w logiczną całość :P
Chociaż podobno na włosy dobrze działa mycie w wywarze z rumianku :D Prosta i naturalna metoda na bujne i lśniące sploty :D
Wywar z rumianku powiadasz... A działa to na genetyczną kręciznę włosów? :D Jeśli tak to mi się by przydało.
Pewnie niedługo zobaczymy nawiązania do Biblii, będzie dwunastu zombi, Hilltop okaże się narodem wybranym, a Negan Rzymem :)))
No nic, czyli trzeba walczyć grzebieniem :((
Ale, dla każdego kto chce mieć lśniące włosy w czasach apikalipsy ten rumianek to skarb mimo wszystko :D
Wystarczy ranną rosą wyjść z koszyczkiem na łączkę nieopodal Hilltopa i przy wtórze radosnego charkotu szwendaczy, nazbierać ziółek. Jesus poleca :)
Urzekło, uwiodło, zamieszało motylami w brzuszku :D A spojrzenie chłopina to ma jasne, jak tak parę razy spojrzał, to żywcem jakbym się znalazła na książkowych stronach zawierających opis niebiańskich ócz Janka Bohatyrowicza :)
No w sumie Daryl popyla w kamizelce, a ten w skórzanym płaszczu. Myślę, że w przypadku jednego i drugiego chodzi o poświęcenie, o złożenie ofiary na ołtarzu mody.
Szanuję to, szanuję, kto nas nie rujnował zdrowia, żeby przyszpanować wdziankiem, niech pierwszy rzuci kamieniem (aczkolwiek częściej się to zdarza w wieku lat "nastu", niż będąc zgrzybiałym trzydziesto-czterdziestolatkiem, ale kimże jestem, żeby osądzać).
"Fajna była jego scena z doktorką. W dwóch rozmowach pokazali razem więcej chemii, niż we wszystkich jego odcinkach z Becią i Karolcią."
Też mi się te ich krótkie wymiany zdań podobały,wypadały bardzo naturalnie.
No właśnie - było naturalnie prawda? Gadali jak ludzie, nawet sobie dogryzali. To było takie.. normalne :)
Miło zobaczyć tyle pozytywnych komentarzy na forum, mi także odcinek się podobał i minął strasznie szybko. Super, że rozwijają w ciekawy sposób postać Maggie, kontynuują wątek z Rickiem i Michonne (ale w dość łagodny sposób, ich związek nie bije nas po oczach- nie, żeby mi to przeszkadzało,bo od dawna im kibicowałam,aczkolwiek TWD to nie serial o romansach...), ciekawią mnie nowi bohaterowie no i ta wyczekiwana, zła i przerażająca postać, już prawie widoczna na horyzoncie.
A Jesus ma naprawdę dobrze dobrane imię, gdyż to, jak idealnie wyglądają jego włosy, to musi być cud;)
The Walking Dead wreszcie wraca na właściwe tory, jeżeli ktoś chciałby zobaczyć kilka odwołań do komiksów i ciekawostek odnośnie broni Negana:
https://www.youtube.com/watch?v=HVCoTGRnPGY
A ja mam pytanie z innej beczki.
Jak to jest, że np. w tym odcinku wszyscy latają w kurtkach, płaszczach itp. a Daryl ma nagie ramiona i w dodatku jest SPOCONY?
Żart scenarzystów? Stylizacja na żądanie Reedusa? Sposób na przyciągnięcie fanek?:)
Any ideas?:)
Może używa olejku: dodatkowa warstwa chroniąca przed zimnem plus miękka skóra :D
Daryla nie ma w komiksie, więc się stresuje bo nie wie co może go czekać, dlatego się poci. Mystery solved! ;P
He, znów nie poznaję tego serialu.
Dwa dobre odcinki z rzędu - kto to widział.
Całą akcję u Jezusa na chacie można podsumować memem "Well, that escalated quickly...".
W sumie teraz trochę żałuję, że czytam te fora. Od trzeciego sezonu ciągle słyszałem o Neganie, więc teraz mniej więcej wiem czego się spodziewać, więc masterplan wyeliminowania Saviorsów nie daje takiego suspensu, jak powinien. Ale właściwie i tak mi się podoba.
Bohaterem odcinka jest Ryszard umorusany we krwi jak wesoły bobasek z pytaniem "Łot?". Jeszcze się powinien w rękę wysmarkać.
Gregory był szalenie irytujący, liczyłem że to jakaś maska, że właśnie chodzi o pozory, a tu bęc. Jednak jest gnojkiem. Maggie jakoś średnio pasuje mi do roli negocjatorki, to wchodzenie w buty Deanny (jakby ona była niewiadomo kim) jakieś takie naciągane. Dużo było też słodyczy w związku z jej ciążą, więc pewnie zginie. Albo ona, albo Glenn (o ile twórcy postanowią trzymać się oryginału).
Minusem epizodu ogłaszam Abrahama i jego rozterki.
Wyrwał najładniejszą dupę w całym serialu, a ciągnie go do emo-czekolady :C
"Całą akcję u Jezusa na chacie można podsumować memem "Well, that escalated quickly...".
dokładnie :D
Ja też usiłowałam zrozumieć, czym kieruje się Abe (Zrozumieć Rudego) i wyszło mi, że Szyszka jest gangsta, a Abe, skryty fan NWA, zawsze chciał mieć kogoś, z kim wymieniałby się gangsta znakami na pożegnanie, a tu sami białasi dookoła, słuchający country.
Rosita nie jest wystarczająco gangsta, ani wystarczająco loco.
Może masz rację.
Sam nie wiem, jakiś taki z dupy ten wątek, bo niby jak to jest uzasadnione fabularnie, że on do niej mięte czuje. Takie rozpisywanie dramatów na siłę, żeby były - rozmyło mi to nieco jakość epizodu - w przypadku poprzedniego te wątki były naturalne, miały swoje uzasadnienie w charakterologicznym rysie postaci i jednocześnie akcja poruszała się naprzód - bez zbędnych dłużyzn i sztucznego wypełniania antenowego czasu. Pojawił się Jezus - wszystkie te rozterki Rudego z powodzeniem można było zastąpić jego interakcją z grupą Ryśka i to byłoby na miejscu nawet pod względem konstrukcji scenariusza. Pojawiła się nowa postać, więc ją rozwijamy, tak?
A tu już tak zajechało tym typowym TWD, gdzie piętrzą się te dramaty, które w zamyśle mają mnie zaabsorbować, nadać postaci głębi - a wychodzi tak, że wywracam oczy do góry, białkiem na wierzch.
Na szczęście nie było tego aż tyle, poziom i tak jest teraz wyższy niż zazwyczaj, bo scenarzyści wiedzą, dokąd ta historia zmierza. Kulminacyjnym momentem będzie pojawienie się Jeffreya Dean Morgana, czyli Negana.
Najprostszym wytłumaczeniem jest rychły zgon Abrahama. Dlatego trzeba było na chybcika w coś go wplątać, żeby jego śmierć nie minęła niezauważalnie dla widzów. No to go zagmatwali "miłośnie". Jakby naprawdę nie było innych problemów w życiu.
Abe to w ogóle się nie udał, widać, jak się twórcy rozpaczliwie miotają co z nim zrobić. Czyż nie miał ciągotek samobójczych kilka odcinków temu, kiedy się mocował z zombi na siatce? A sezon wcześniej miał kryzys tożsamości? Teraz się okazuje, że chłopina ma problem z kobietami swojego życia, w sensie, że ma za dobrze w tej kwestii i mu się w dupie poprzewracało. Ja tego nie ogarniam.
Jak bardzo jest postacią do kitu niech świadczy fakt, że jak Michonne oglądała fotkę nienarodzonego dziecioczka Glennów, to od razu mi się przypomniało, że miała kiedyś dziecko i jak bolesne to musi być dla niej. A jeżeli chodzi o Abe, to tylko czekałam na jego głupi tekst i dopiero po dobrzej chwili przypomniało mi się, że on chyba też miał dzieci, nie? Czy mi się pomyliło z komiksem? Ot, taki jest interesujący.