Czy mi się wydaje, czy na końcu do Daryla mierzy z karabinu ten sam typ, który zginął wcześniej na
oczach Ricka pod łóżkiem? :>
Ty tak poważnie pytasz??
to był moment z przeszłości kiedy więzienie miało się jeszcze dobrze. Pierwsze spotkanie.Wypad Glena i Daryla po zapasy
poważnie pytałem ;) nie przypominam sobie tego, ale w jakim celu taka retrospekcja?
to dodaje pewnego smaczku poszczególnym epizodom - wyjaśnia pewnie sprawy.Pokazano między innymi jak Bob radził sobie w pojedynkę ze sporymi grupkami zombie - zyskał wiele jako bohater.Pokazano, że nie jest jakaś ciamajdą tylko kimś kto w trudnych sytuacjach potrafi sobie poradzić - plus jak wynikło z dalszej części epizodu wyjaśniono, że nie che być już sam jak wcześniej i walczy o grupę.
Ja już nawet nie czekam z niecierpliwością na odcinek tylko połowicznie oglądam to do kotleta na obiad albo przeglądając neta.
Nawet nie mam ochoty oglądać 2 razy żeby wszystko wyłapać jak zawsze oglądałam. Strasznie słaby jest ten sezon.
no nudzą takie odcinki, flaki z olejem, rozmowy o życiu i wartościach jakbym 'Małego Księcia" czytał, a czytałem ;)
czekam z niecierpliwością na Grę o Tron, Under the Dome i Falling Skies :) oglądacie też to
Under the Dome? really? nie dałem rady, odpadłem przy 4 odcinkach. serial jest słaby. polecam książkę która jest świetna :)
To co mówi mój Ministreu jest całkiem logiczne :) Książka roku 2009 - Under the Dome, mój faworyt jeśli chodzi o Kinga :)
Skoro "nuda", "flaki z olejem", "bezpłciowe postacie" i "rozmowy o niczym" - z czym trudno się nie zgodzić, tyle że w kontekście całego serialu, a nie ostatnich kilku odcinków - to czemu dajecie ocenę 10? TWD jest od początku serialem w porywach średnim i jedynie pierwszy sezon (czyli bagatela 6 odcinków), ze względu na pewną świeżość oraz fakt, że wstrzelił się w popularną i niewyeksploatowaną tematykę, wydawał się niezły. Następnie scenarzyści bardzo szybko przepoczwarzyli to widowisko w klasyczną operę mydlaną i rozmowy bardzo życiowe, co jest dość znamienne dla seriali w ogóle, z tym że niektóre robią to lepiej, a inne, jak TWD, tragicznie kiepsko.
Dla mnie TWD to serial, który można od czasu do czasu obejrzeć przy kawie przewijając dłużyzny, bo ot czasem jest lepszy odcinek albo ciekawsza akcja, ale w ogólnym rozrachunku skrypt i postacie są dość mierne. Jeśli chcecie TWD z krwi i kości, to polecam Te Walking Dead Game by Telltale Games, które pod względem dojrzałości i fabuły wyprzedza serial o lata świetlne.
Bożeee, jak słodko!! Daryl kocha Beth:D Już myślałam, że w przypływie miłości wydłubie na drzewie B+D=WNM!! I jak tę swoją księżniczkę na rękach nosił. A ona jak mu śpiewała, rozkosz.
Baby się biorą do rządzenia i takie są efekty- jesteśmy w małych grupach, jak sądzicie co zrobimy? Rozdzielmy się jeszcze bardziej! Sasha i Maggie to idiotki. Sądzę, że one przeżyją a zginie Bob;) I dobrze, bo jakoś mnie drażni.
No i oczywiście miałam rację, wszyscy latają jak kot z pęcherzem i szukają reszty wpadając przy tym na coraz lepsze pomysły. A widzę, że za tydzień czeka nas odcinek z moją ulubioną grupką czyli dwie gówniary, podrobiona Jamie Lee Curtis i Hodor.
Scenarzyści TWD muszą wyjątkowo nie lubić kobiet, bo generalnie żeńskie postacie w tym serialu dzielą się na te, które zginęły przez własną głupotę albo te, które dopiero zginą przez własną głupotę. Chociaż w sumie z facetami nie jest wiele lepiej.
To ciągłe dąsanie się i rozdzielanie to faktycznie wybitny debilizm. Sasha, kierując się jakąś pokrętną logiką, którą mógłby podważyć pięciolatek, w końcu ucieka od Boba i co? Kładzie się na podłodze i zaczyna płakać. Jakże ironiczne jest to, że kilkanaście sekund później spotyka równie inteligentną Maggie, która nie raczy nawet zaczekać kilku godzin, aż opadnie mgła - nie, lepiej szwendać się po lasach pełnych zombie przy zerowej widoczności.
Jest jedna, która może sobie poradzi- Michonne. Reszta to rzeczywiście same oderwane od rzeczywistości niewiasty. Nie ma co się oszukiwać, nie ma równouprawnienia w normalnym świecie więc w świecie zombie, gdzie wygrywa najsilniejszy uczepiłabym się jakiegoś faceta w stylu Daryla, a nie szwendała się sama z miną Sierotki Marysi:/ Może zanim wszystkie baby wyginą któraś jeszcze na to wpadnie.
Ale nie umarła zaraz po wyjściu z więzienia co na pewno stałoby się gdyby łaziła sama. I to wszystko przez nią! Daryl zamiast się skupić to oczyszcza swoją duszę podczas rozmów z nią. Jeszcze w poprzednich odcinkach jakoś trzymał się. I nie wiem czy chciałeś przez to powiedzieć, że lepiej liczyć na siebie niż na faceta, bo oni są do niczego?:D
W zasadzie od upadku więzienia to faceci się nie popisują: Tyreese zostawia dzieci w lesie, Glenn rzuca się do bójek, Bob jest ranny więc musi uważać, o Darylu już było wiele pisane przy okazji poprzedniego odcinka a teraz jeszcze acja z wpuszczeniem zimnych kolegów na poczęstunek.. Najlepiej być na miejscu Karla. Rick "Bruce Willis" i niezniszczalna Michonne to najlepsza obstawa. No i pudding!
Rzeczywiście, w serialowej konwencji Miś-on to wyjątek potwierdzający regułę w kontekście zaradności, niemniej i jej zachowanie irytowało mnie przez niemal cały 3 sezon. Mam na myśli totalny brak komunikacji z resztą ekipy i ustawiczne obrzucanie rozmówców minami King-Konga. Rozumiem, że babka swoje przeszła, ale momentami było to kompletnie niezrozumiałe z-doopy wzięte (np. czemu zamiast sadzenia min i fochów po prostu nie podzieliła się Andreą swoimi podejrzeniami odnośnie Gubernatora, kiedy trafiły do Woodbury?).
Hodor, Hodor ... rozwaliles system !! Ale trafnie jak diabli z obrazowales ta grupke ... dodalbym ze ta mala psychopatka to taki Hanibal tyle ze bez inteligencji :)
łeś, łeś, łeś a ja zawsze chciałam żeby ktoś zauważył, że nie jestem facetem:D
W kolejnym odcinku chyba któraś z sióstr Olsen zginie, chyba ta bardziej zastraszona. A z tej drugiej rzeczywiście wyrośnie Hannibal :D
Ogol wasy :)
A tak na serio: Nie zwracam zbytnio uwagi na plec kiedy czytam wypowiedzi. A jak odpisuje to lukam tylko na nick katem oka a ze mam w kacie spiocha :D to wychodza pozniej takie pudla :) sorry ...
To Ty mówiłaś chyba o grze, że ile razy ktoś powie "musimy ich odnaleźć", "oni na pewno żyją" to pijemy? Dzisiaj Maggie wyrobiła normę za wszystkich, jak zwykle:D Pamiętam zawsze o tej "grze" kiedy oglądam odcinek i zastanawiam się czy gdybym serio piła to widziałabym jeszcze napisy końcowe:D
A tak, ja to wymyśliłam, ale chyba ty (nomen omen) trzeźwo wybiłaś mi ten pomysł z głowy. No bo tak by się skończyło oglądanie odcinków TWD - na podłodze ^^ Ale może recenzja byłaby bardziej przychylna?
Sasza i Maggie faktycznie mordowały się nawzajem tymi idziemy nie idziemy, sami nie sami, żyję nie żyją, Glenn nie Glenn i tak w koło macieju.
Swoją drogą, jakby moja siostra w czasach apokalipsy pisała tylko do swojego bojfrenda takie wzruszające wiadomości, całkowicie omijając małą, biedną opuszczoną mnie - to miałabym smuteczek. A ty? Nie sadzisz, że nie zbawiłoby ją napisać Glenn & BETH na tych murach? Czy może krwi zabrakło?
Jestem ogólnie zdziwiona, że nikt na to prędzej nie wpadł żeby napisać cokolwiek po drodze. Wszyscy przecież przechodzili w końcu koło znaków i map. Beth jest tak bystra, że chyba się domyśli, że ona też może iść do Sanktuarium mimo że Maggie ją pominęła?:D
Ten serial stał się ostatnio parodią swoich wcześniejszych sezonów, umarł razem z Hershelem.
głupoty z odcinka: beth wskakuje darylowi na barana zeby przejsc jakies 5 metrow, beth znowu spiewa(niby niezle ale po cona sile ją afiszowac), sasha oczywiscie robi problemy nie wiadomo dlaczego aby nie isc do tego schronu(chyba ze ma schizy po woodberry ,ale nie pamietam nawet czy ona już wowczas byla z nimi?), sasha wlazla do jakiegos pustostanu gdzie bez problemu kazdy zombie mogl wejsc...
co mi sie podobalo: wreszcie wspomnieli o tej audycji radiowej, dziwne tylko ze dopiero teraz:P i to tak neutralnie "oj tam oj tam kiedys cos tam slyszelismy w radiu,ale w sumie nie wazne:P" , fajna akcja maggie & sasha, daryl w koncu wswoim klimeaci:D i dobra muzyka z tego odcinka. zakonczenie tez na plus! Zaczela sie akcja rozwijac i wyjatkowomi sie tenodcinek podobal na tle ostatnich
Nie chcę ryzykować życia, też wiem że to trochę głupie. Tak, była w Woodberry ale nie walczyła z grupą Ricka.
Powoli czuje się jakbym oglądał telenowele. Odcinek niby z tych lepszych, napewno dużo lepszy niż poprzedni i dlatego będę to oglądał dalej. Absurd goni absurd. Daryl niby taki doświadczony, ostrożny, wchodzi sobie do domku widzi że posprzątane, że przed chwilą byli tam żywi ludzie, a z tydzień wcześniej Gubernator odrąbał głowę Hershelowi, nadal stwierdza - poczekamy na nich. Do tego jeszcze pies zaszczekał a on otwiera drzwi i... SZOK chmara zombie. Sporo można wybaczyć, ale bez przesady. Dodam jeszcze że w ostatni piątek miałem okazje obejrzeć na tvp pierwszy odcinek sezonu pierwszego i nadal robi on ogromne wrażenie, klimat genialny, poczucie strachu, a teraz z tego już nic nie zostało.
Mam pytanie do fanów. Na początki odcinka Daryl z Glenem zbierają z drogi jakiegoś murzyna z maczetą. To była jakaś retrospekcja? Po co to było?
Połowa odcinka z Bobem a ty nie wiesz kto to był? To była scena kiedy grupa Ricka dopiero przyjmuje Boba do grupy :)
Denerwuje mnie to, że fabuła praktycznie stoi w miejscu. Nie przeszkadzałoby mi to gdybym nie oglądała odcinka na tydzień.
Ludzie ciągle wprawiają mnie w zdziwienie jak był sezon w więzieniu to cały czas pisali
ojej jakie nudy kiedy wyrusza na droge , ojej juz nie moge ogladać jak siedza na dupie niech sie rusza wrescie , ojej ciagle to samo siedzą i siedzą nie ma akcji
a teraz gdy ruszyli zadki : ojej przeciez nic sie nie dzieje ojej dokąd ten serial zmierza gdzie oni idą ojej jaki to ma cel
NIEKTÓRYM TO CIĘŻKO DOGODZIĆ
Jak dla mnie najlepszy sezon w odc mamy zawsze troche akcji i trochę rozkminek wszystko dawkowane z umiarem , można wczuć sie w klimat niebezpieczeństwa jakie wiązało się z pobytem na drodze : świetne sceny Daryl Beth w bagażniku oraz horda walkersów przechodzaca obok , z ostatniego odcinka samotna wędrówka Boba , oraz np scena z dzieciakiami i Tyreese gdzie w środku nocy trzeba przebierać nogami i wiać byle gdzie nie wiedząc na co sie natkniesz .
Wtedy myśle sobie kurcze oni naprawdę mieli przegwizdane ani chwili wytchnienia zycie w ciągłym napięciu , znalezć jakaś szame i może bezpieczny nocleg ,a jak nie to idz spać w rowie z pustym żołądkiem i módl się o to żeby jakiś zimny przechodząc obok nie ugryzł cie w kark.
T
Czyli co, widz powinien pochłaniać bezkrytycznie każdą chałę przygotowaną przez scenarzystów, żeby uniknąć zarzutów o bycie osobą, która narzeka i ciągle jej coś nie pasuje? Sezon 4 jest obecnie najgorszym ze wszystkich (przebija nawet 2, a to prawdziwe osiągnięcie). Jedynym pozytywem tego odcinka jest przerwanie nastoletniego komediodramatu z Beth (alias pseudo-pamiętniczek, wymuszony płacz) i Darylem (alias młodzieżowy buntownik, środkowy palec dla przeszłości he he) w rolach głównych. Obecnie wszystkie postacie zmierzają donikąd. Dosłownie donikąd. Autorzy mnożą nowych bohaterów (nie wiadomo w jakim celu), zombie standardowo pojawiają się znikąd, tudzież znienacka. Nuda polana sosem z nudy oraz sztucznych, wymuszonych wątków. Kolejny odcinek z Tyreesem (alias wykastrowana niania) i Carol (alias Carol out of f....... nowhere) zdaje się zapowiadać całkowitą katastrofę.
Niesamowite jak zepsuto 3/4 postaci z komiksu.
Tylko jeśli ludzie ciagle narzekali i robia to znów to czemu to ciagle to ogladaja pogłębiajac swoja traumę niech dadza sobie spokój i nie truja dupy na forum , mnie jak sie cos nie podoba to tego nie oglądam proste .
Chyba oczywiste że po rozbiciu grupy serial skoncentruje się na pokazaniu losu poszczególnych grupek .
Szwędacze pojawiają sie znienacka ( powiedzmy że 90% ludzkości to Walkersi ) i ty sie dziwisz że pojawiaja sie znikąd :D
Sezon nie ma celu , a jaki cel miały pozostałe sezony cały czas chodzi o jedno o przetrwanie .
Jeśli ktoś spodziewał się że zobaczymy tu akcje w stylu Rambo gdzie 1 jedna osoba codziennie zabija po 100 walkersów wsadzajac im granaty do gardła , albo Strażnika Teksasu gdzie Boski Chuck wypłaca zombi z pół obrotu to nic dziwnego że jest zawiedziony.
Jak już pisałem wyżej; oglądam ten serial ot tak sobie, bo jest o zombie, niemniej oczekiwania mam wobec niego niskie - podobnie jak niska jest moja ocena w/w.
Na pewno nie powiedziałbym, że sezon 4 jest najsłabszy, bo nudzi mnie mniej niż poprzednie 2. Na plus oceniam rozdzielenie ekip i powrót do bycia w drodze - w opozycji do campingu na farmie i w więzieniu; jednak nie zmienia to faktu, że serial jest nadal słaby: pełen uproszczeń, nielogiczności i niekonsekwentnie rozwijanych postaci, którym nie wiadomo o co właściwie chodzi i które przeskakują z jednego dziwnego stanu emocjonalnego w drugi. Jasne, w każdej fikcji można doszukać się luk i nonsensów, ale kiedy fabuła jako całość jest spójna, wiarygodna (wiarygodna ≠ realistyczna) i kolejne wątki wynikają z poprzednich, to nie zwracam na to uwagi. Natomiast z TWD wyziera ogólny brak koncepcji i entuzjazmu, który twórcy starają się przykryć wytartymi kliszami, znanymi z dziesiątków innych seriali oraz wydumanymi rozmowami o życiu na poziomie Bravo Girl. Powiedziałbym wręcz, że scenarzyści po prostu nie czują tego uniwersum tudzież doszli do wniosku, że popełnili błąd adaptując komiks i ciągną to widowisko na zasadzie "nie chcem ale muszem".
Mój podstawowy zarzut wobec serialu jest tożsamy z tym, co było już podnoszone przez innych - że stał się on serialem o niczym, w którym grupa rozmemłanych emocjonalnie postaci zmierza nie wiadomo gdzie prowadząc przydługie konwersacje o nie wiadomo czym, okazjonalnie wypruwając flaki zombiakom. Motyw walki o przetrwanie, zagrożenia czającego się na każdym kroku i centralne pytanie, na ile zasady i moralność normalnego świata mają zastosowanie do świata po apokalipsie, zeszły gdzieś na piąty plan. Przez to fabuła zatraciła dynamikę i stała się nie tyle żywym, co rozpaczliwie reanimowanym trupem - za pomocą kija od szczotki. Jednocześnie postaciom brakuje charakteru i wyrazistości, ciągle zmieniają zdanie i popadają w inny rodzaj letargu psychicznego, który przekłada się na idiotyczne, samobójcze decyzje. Rozumiem przy tym, że telewizja rządzi się swoimi prawami i serial ma zwiększoną dawkę soap opery niejako w dobrodziejstwie inwentarza, ale nawet zapychacze można zrobić dobrze, jak pokazuje chociażby „Gra o Tron”.
W świetle powyższego polecam grę TWD studia Telltale Games tudzież film „Droga” z Viggo Mortensen’em, które eksponują wszystko to, czego niniejszemu serialowi brakuje.
Błogosławię ten post.
Nie wiem, czy udałoby mi się lepiej opisać moje własne uczucia wobec TWD, niż używając powyższych słów.
Dokładnie, powiem tylko, że ja rozumiem iż nikt nie wie jakby się zachował podczas apokalipsy zombi i nigdy się nie dowie bo to czysta fikcja, ale oglądając ten serial mam wrażenie, że oglądam przetrwanie nie dorosłych myślących osób a bandę dzieciaków z podstawówki, postacie zachowują się tak nierealnie jakby codziennie przeżywali swój pierwszy dzień apokalipsy... a minęło już sporo ( rok czy dwa już nawet nie pamiętam )
Ja nie oczekuje, że film o zombi będzie perełką na miano najlepszych seriali gdzie akcja itp jest na najwyższym poziomie, tu przecież nawet widać że z kasą słabo patrząc na niektóre efekty. Dla mnie okropne było nie zrobić podczas zimy walki o przetrwanie bo jak ? ogrzewania brak w więzieniu.
Postacie w ogóle nie uczą się na błędach, przecież najpierw rozwalone pierwsze obozowisko, później farma, teraz siedzieli w więzieniu ( do tej pory nie rozumiem dlaczego nie mogli zostać w woodbery czy jak to się tam zwało gdzie był prąd, ciepła woda, jedzenie i leki przecież gubernator nic z tego nie zabrał uciekł sobie )
No kit siedzą w tym więzieniu już nie mówię że mają doły kopać jak team do którego trafił gubernator, ale chociaż taką ładną palisadę jak zrobili przy bramie powinni zrobić dookoła całego więzienia i zombi same się nabijają...
Do tego ta głupota że niby wiedzą, że zombi próbują napierać na ogrodzenie i nie zabijają cały czas tylko nagle w jednym z odcinków zaczynają wywracać siatkę bo się ich tyle narobiło :D ( znów palisada się kłania )
Dopiero w 4 sezonie pomyśleli o tym że skoro reagują na hałas to zamiast wchodzić do domu to trzeba w futrynę popukać i słuchać czy nie ma martwiaka w środku ....
Serio przez cały czas nie umieli zrobić broni żeby atakować z dystansu ?? Proste włócznie / krótkie włócznie - chociaż z zaostrzonych porządnych gałęzi itp albo z jakiś dłuższych porządnych prętów, noże na końcu kijków żeby atakować ale nie przecież każdy woli walczyć wręcz wbijając nożyk w głowę trupa...
Sam gubernator to jakiś śmiech na sali, 2x atakował więzienie gdzie za każdym razem miał przewagę w ludziach którzy umieją obsługiwać broń i przewagę w broni. Za pierwszym razem miał kosmiczną przewagę sprzętowo - ludzką a w drugim mieli czołg i pociski do niego !! :)
W ogóle cały serial też ma jedną z typowych rpg`owych rzeczy :d ludzie którzy są spotykani bez imienia ( postacie tła ) są po to żeby efektownie ginąć podczas starć z hordą :D
Hehe większość takich kwiatków to chyba efekt niezdecydowania pomiędzy konwencją oryginału a efektownością "tanim kosztem", np w komiksie siatka wcale nie uginała się pod naciskiem walkerów mimo że w momencie oczekiwanego starcia z Gubernatorem nie były one zabijane, żeby stanowić dodatkową przeszkodę. Gubernator wziął czołg z bazy wojskowej w pobliżu Woodbury i nikt nie umiał sobie z nim radzić za bardzo a tym bardziej strzelać (był na pokaz). Napastnicy nie chcieli też rozjechać siatki bo zależało im na więzieniu, które wydawało się bezpieczniejsze. Wspominano, że do Woodbury co jakiś czas wdzierają się trupy bo materiały zabezpieczające ściany były niewystarczające.
Natomiast czytając komiks czasem mam wrażenie że nie dało się uniknąć zrobienia serialu o "idiotach" na podstawie komiksu o "idiotach" :D Oni tam pozwolili walkerom opanować zewnętrzny obszar więzienia bo tak sprawnie otwierali bramę, żeby wpuścić nadjeżdżający pojazd xD
Dlatego właśnie adaptacja komiksu była kiepskim pomysłem, jako że automatycznie zawęziła pole do działania scenarzystom. Ponadto wielu absurdów można by uniknąć sprytniejszą reżyserią i scenografią, ale jaki koń jest każdy widzi. Na ten przykład; nie jestem specjalistą od survivalu, niemniej uważam, że logicznym byłoby opracowanie jakiegoś planu awaryjnego na rzecz ataku zombi/kogokolwiek na więzienie – na zasadzie, „w razie, gdybyśmy musieli stąd uciekać spotkamy się w tym-a-tym miejscu”. Jak to w ogóle możliwe, że po rozwałce kicia wszystkich nagle rozrzuciło po jakichś Pacanowach grube kilometry od siebie? Pytania można mnożyć. Albo jak to możliwe, że w świecie pełnym opuszczonych w pośpiechu aut może zabraknąć paliwa? Nikt nie wpadł na pomysł, żeby znaleźć baki/pojemniki i sobie go kurva pozlewać na zapas?
Nie zapominaj, że oni już mieli podobną sytuację na farmie. Gdzie cudem waleczności udało im się potem spotkać po rozsypce (nie wszystkim naczy się).
Potem mamy więzienie. Na które co rusz napadają zombi i Gubi. Wydaje się logicznym wniosek, że dobrze by było mieć punkt zborny (albo 2), do którego w razie draki należy się kierować. Każdy powinien wiedzieć gdzie to jest i jak się tam dostać. Najlepiej jakby to był jakiś dom, w którym powinni trzymać na dodatek apteczkę, benzynę i auto na chodzie w garażu.
Niestety przychodzi atak, wszyscy się rozbiegają jak karaluchy po zapaleniu światła i kręcą się po okolicy jak dzieci we mgle.
No ale po prawdzie, to jakby bohaterowie wykazali ogarnięcie, nie byłoby "fabóły".
,,( do tej pory nie rozumiem dlaczego nie mogli zostać w woodbery czy jak to się tam zwało gdzie był prąd, ciepła woda, jedzenie i leki przecież gubernator nic z tego nie zabrał uciekł sobie ),,
Gubcio spalił Woodbery
,,Nikt nie wpadł na pomysł, żeby znaleźć baki/pojemniki i sobie go kurva pozlewać na zapas,,
było już pewnie z 50 takich grup , które wykorzystały paliwo - minęło coś koło dwóch lat od pierwszego dnia apokalipsy