Netflix swoim marketingiem wprowadza ludzi w błąd. Rozumiem jakby zwiastuny, czy opisy serialu mówiły nam, że serial będzie opowiadać nam historię Teeli, ale tak zupełnie nie było. Od samego początku serial reklamowany był He-Manem, nawet na plakacie He-Man jest w samym centrum, a Teela gdzieś z boku. To tak jakby w serialu o Obi-Wanie w pierwszym odcinku zabito Obi Wana i Dartha Vadera, a w pozostałych odcinkach pokazano historię jakiegoś pustelnika. Tak się po prostu nie robi. Jestem dopiero po trzech odcinkach i nie jestem pewien, czy może He-man nie powróci pod koniec sezonu, ale i tak czuje się trochę oszukany. A co do samego serialu, animacja świetna, aktorzy głosowi bardzo dobrze dobrani, więc mimo wszystko warto go zobaczyć. Tylko nie nastawiajcie się mocno na He-mana, bo możecie się rozczarować.
Ta... W ostatnim odcinku He-Man wraca tylko po to, żeby bo minucie umrzeć drugi raz. Scenarzysta tego serialu to jakiś bolszewicki troll.
Twórcą serialu jest Kevin Smith. Ja jestem mile zaskoczony fabułą. Po prostu jestem wreszcie zaskoczony. O ile w latach 80-tych nie mogli sobie pozwolić na przemoc w bajkach i jedynie rzucali sobą nawzajem, to tu trup ściele się gęsto. Nie giną tylko przypadkowi minioni ale główne postacie i antagoniści. Jak któryś mocniej oberwie, to zostaje z blizną albo bez oka. Przetasowali też podział na złych i dobrych. Dialogi są naprawdę pozwalające coś wynieść, wspaniale pokazują głębie postaci np. Orko nie jest już tylko błaznem. Odnośnie oburzenia: kto powiedział, że Teela będzie w następnym sezonie główną bohaterką? Ja nie jestem pewny czy jej nie zabiją?
Po czym wniosek ze serial mial byc o He-manie.
Tytuł dość jasno mówi "władcy wszechswiata: objawienie" nie "heman: objawienie".
Czyli opowiesc o grupie gdzie ON będzie ppstacia co najwyzej poboczną.
A trajlery bylyvtakie jak wszedzie. Kilka co lepszych scen nic wiecej.
Kevin Smith opowiadał że to ma być serial o He-Manie.Wszystko byłoby bardziej zjadliwe gdyby twórcy nie kłamali.Serial bardzo ładny wizualny ale w ogóle odbiegający od ideei.Sorry ale Master of the Universe to He-man.To tak jakby zrobić serial Thunder Cats bez postaci Lion-O.Dla wyjaśnienia dałbym 3/10 ale dałem 1 przez to że twórcy sprytnie oszukali publiczność w wywiadach.
Dokładnie, gdyby nie kłamstwa Smitha, nie było by afery. Zresztą okazuje się, że Netflix nie ma praw do oryginalnej serii. Więc jest to na szczęście jedynie spin off na zasadzie alternatywnego uniwersum, a nie bezpośrednia kontynuacja. O tym, że będzie to Sequel też kłamali, jak widać nie mają nawet licencji do wykorzystania motywów muzycznych z oryginału.
Napisałem przecież. W zwiastunach pokazywali głównie hemana, a nawet na plakacie masz He-mana na pierwszym planie, a Teelę gdzieś z tyłu