Od momentu obejrzenia serialu nurtuje mnie jedna kwestia- kiedy znaleziono kości w pobliżu lasu, ich badanie trwało kilka dni, nie można było ustalić nic ponad to, że szkielet należał do ok. 40- letniej kobiety, która kiedyś rodziła. Następnie pan prokurator szybko machnął sobie wymaz i od razu było wiadomo, że to jego matka. Dlaczego w takim razie nie zrobiono tych badań od razu...? Przecież podejrzewano, że szkielet należał do siostry prokuratora- pierwsza linia pokrewieństwa. Nie można było zrobić tego od razu? Po co ta cała zabawa i wymyślanie koła od nowa- materiał porównawczy, w postaci żywego prokuratora był dostępny cały czas.