PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=724861}

Wersal. Prawo krwi

Versailles
2015 - 2018
7,9 5,6 tys. ocen
7,9 10 1 5595
Wersal. Prawo krwi
powrót do forum serialu Wersal. Prawo krwi

Pozytywne zaskoczenie, jaki wspaniały duet aktorski stworzyły te dwa jasnolice chłopaczki. G. Bladgen- ma fantastycznie odpychający grymas na twarzy, A. Vlahos super oddaje dysonans natury Filipa Orleańskiego. Oglądanie ich wspólnych scen sprawia mi prawdziwą radość.

68
AngelicaMaria

Zawału by biedak dostał...

violin_j

Jednak musiałybyśmy mu tego oszczędzić... Poświęcenie w imię wyższej idei

violin_j

Panowie obaj zmarli na wylewy, musiałybyśmy się trochę wystudzić haha.

spondylodeza

Ugasić pochodnie można wodą :-P Ale podtrzymuję stwierdzenie z góry, musiałybyśmy się poświęcić. Już trudno.

AngelicaMaria

Widziałam zwiastun Privates - tam niema lśniących włosów ;-)

violin_j

nie ma - oczywiście

violin_j

No nie ma, ale błysk w oku jest i słodki uśmieszek :P

AngelicaMaria

Jest, w każdym filmie z wczesnej młodości, również w The Indian Doctor. Tu Alexander śpiewający z gitarą, miły widok.

spondylodeza

No proszę :-) Szkoda tylko, że jego dorobek filmowy nie jest pokaźnych rozmiarów

AngelicaMaria

Bo to młode chłopię.

spondylodeza

Niby tak, ale teraz ma najlepszy czas żeby błyszczeć w wielkich produkcjach.

AngelicaMaria

Masz rację. W innym poście napisałam przez przypadek pomijając ,,nie", że nie wiadomo, czy odnajdzie się w czymś niekostiumowym. Jestem przekonana, że tak. W roli Filpia widzi się jego olbrzymie umiejętności teatralne. Teatr jest dla niego. Można to jednak pogodzić z filmem, a kamera kocha tego aktora. Jestem pewna, że nie będzie gwiazdą romantycznych komedii. Opowiadając o Makbecie, z którym był Broadwayu, mówił że to Londyn jest jego domem. Będziemy go zatem oglądać w brytyjskich produkcjach? Ktoś widzi go za kilka lat w ,,służbie Jej Królewskiej Mości" ?

spondylodeza

W Bondzie? Jak najbardziej - ale w roli czarnego charakteru :) Ma potencjał aktorski na mroczne role. Jednym skrzywieniem ust czy ruchem oczu potrafi pokazać tak wiele emocji, niekoniecznie pozytywnych.

spondylodeza

W tamtejszym teatrze to on bodajże działa, a brytyjskie produkcje są naprawdę na wysokim poziomie, także jak najbardziej niech tam gra i się rozwija.

Ja w komedii romantycznej jednak bym go nie widziała, chociaż odnalazłby się zapewne w tym gatunku.

AngelicaMaria

Oczywiście, że brytyjskie kino jest dobre. Kocham je za tę swoistą nobliwość, elegancję, zdrowy dystans i można by tak dalej wymieniać. Możemy być chyba spokojni o talent Alexandra, choć na udaną karierę aktora składa się tak wiele czynników. Vlahos na pewno nie zginie, choć to póki co skromny chłopak bez widocznego parcia, czym u mnie zyskuje dodatkową sympatię. Ja wierzę, że talent broni się sam. A on już samym głosem zarobi na chleb, ale nie o to w jego przypadku idzie. Coś mało narazie nowinek z planu, poza tym, że Evan miał wczoraj urodziny i Alex złożył mu serdeczne życzenia z wyrazami miłości - mojej lepszej połowie haha.

spondylodeza

Haha Evan, rzeczywiście jego lepsza połowa :D
Może panowie są skupieni na graniu i nie w głowie im wstawianie jakiś zdjęć, ale i na to przyjdzie kiedyś czas :)

AngelicaMaria

Lubią się Panowie i to widać. Łatwiej im grać razem, a ich wspólne sceny uwidaczniają tę sympatię. Myślę, że nawet zdeklarowanemu homofobowi trudno nie uśmiechnąć się widząc tych wpatrzonych w siebie w tak niewinny często sposób kochanków.

spondylodeza

Chyba jednak wolę się nie zagłębiać w umysł homofoba, bo pod adresem scen Filip - Kawaler, pojawiły się niesmaczne komentarze, zresztą filmowy wątek miłości osób jednej płci zawsze wzbudza skrajne emocje i nawet jeśli aktorzy są sympatyczni, to niewiele to zmienia.

AngelicaMaria

Smutne, masz rację. Evan w wywiadzie o tym właśnie mówił. Ale to problem rzeka. Pewnie przeceniam homofobów.

spondylodeza

Niestety ze smutkiem przyznam, że chyba rzeczywiście przeceniasz. Ciężko wybić z głowy uprzedzenia.

AngelicaMaria

O tak. Na twitterze sami aktorzy odpierają zarzuty pod adresem serialu. Ponoć to porno w rajtuzach. Obraza wartości rodzinnych. Porno? Jedne na 10 odcinków męskie pośladki, gołe biusty, zawsze w rozmiarze s, może 4 razy zupełnie naga kobieta, w tym jedna na sekcyjnym stole. Sceny seksu zawsze subtelne, te powiedzmy ,,brutalniejsze" w pełnym kamuflażu. Sceny Filipa z Kawalerem z dużym humorem. O co ten krzyk, o język Filipa w ustach Kawalera? A przecież nie ma tu niczego innego, co dzieje się w życiu, co robiły te postaci w rzeczywistości. I to miało być pokazane. Nie wyobrażam sobie, by kogokolwiek mogło coś z tego serialu zdeprawować. Nie tak łatwo to zrobić, wbrew pozorom i opiniom wiecznie zgorszonych wszystkim. Wszystkim, tylko nie sobą.

spondylodeza

Ja tego porno nie widzę, w początkowych odcinkach więcej dosadnych scen, potem jakby spokojniej. Myślę, że większe zgorszenie wzbudza wątek miłości Filipa i kawalera, niż romanse Ludwika. Naga kobieta + nagi mężczyzna na ekranie - ok, ale pocałunek dwóch facetów to już zboczenie. Takie same zarzuty pojawiły się w przypadku Sense8, tam też wątek homoseksualny i sceny zdecydowanie bardziej odważne. Jeśli komuś się to nie podoba to niech nie ogląda tego typu seriali i po kłopocie ;-)

AngelicaMaria

Po wspólnej analizie dowiadujemy się, że postać Ludwika nie jest prosta w odbiorze, nie jest zaserwowana dla widza w sposób oczywisty, a nawet obiektywny. Trzeba tę postać przegryźć, rozgryźć, może nawet "strawić", by czegoś się o nim dowiedzieć. To bardziej wartościowa postać niż wydawałoby się początkowo. By zrozumieć, trzeba też przynajmniej poczytać w skrócie trochę historii. I to jest piękne, serial na tym zabiegu zyskuje, a George jako aktor ma trudne zadanie:-)

violin_j

Otóż to. Ale to akurat dobrze, bo człowiek jest zmuszony analizować serial, a jeśli się tego podejmuje to oznacza, że założenia reżysera się powiodły. A jeśli sięga się jeszcze po jakieś historyczne odnośniki, to już w ogóle ogromny sukces. Wersal naprawdę zyskuje po takich przemyśleniach. Okazuje się, że Ludwik nie jest jedynie czarny i biały, ale kolorowy. Żadna z postaci nie jest jednolita i nudna, a rzadko się to zdarza. Aktorzy świetnie sobie poradzili z wykreowaniem bohaterów. Ja chyba powoli przestaję być obiektywna :-P

AngelicaMaria

A kto jest tylko czarny lub tylko biały? :)Chyba tylko bohaterowie polskich badziewi w stylu M jak miłość:)

Kasss1711

Niestety znajdą się takie postaci i to nie tylko w polskich serialach ;-) A czasami bohater jest tak złożony, że na pierwszy rzut oka sprawia mylne wrażenie.

AngelicaMaria

No i dobrze:) Nie ma nic gorszego od nudnego bohatera- w książce, serialu czy w filmie:)
A tu- braciszkowie mają róźne odcienie- jeden nie zabija drugiego, że mu żonę bzyka, a mógłby:)

Kasss1711

Ano mógłby, ale wiadomo w jakim celu były zawierane te małżeństwa. Z miłością miały niewiele wspólnego, więc może Filip żywił większe uczucia do swoich kochanków niż żony ;)

AngelicaMaria

True.

SPOILER!!!

Z drugiej jednak strony- nie wiem, na ile wiernie serial oddaje prawdę historyczną, ale scena z ostatniego odcinka, gdy Henrietta umiera i jej mąż ( który więcej razy w tym serialu całował kochanka niż ją ) naprawdę rozpacza...jak dla mnie była przejmująca.

Kasss1711

Bo jeśli ślepo ufać historii, to Filip naprawdę kochał swojego faworyta, co nie podobało się jego żonie. Nie dziwi mnie to z jednej strony, nawet jeśli się nie kochali to chyba mało, która kobieta chciałaby patrzeć na męża, który paraduje za rękę z kochankiem. Drugiej żonie Filipa podobno mniej już to przeszkadzało.
A co do samej sceny przy łożu umierającej, to rzeczywiście przejmująca, wzruszająca scena, tym bardziej, że parę minut wcześniej Filip wspominał dawne czasy, kiedy to hasali sobie wraz z Ludwikiem i Henriettą tu i tam, świetnie się bawiąc.

AngelicaMaria

Taaaaa...i nagle bach! Ludwiczek wyciąga z kieszeni ten żółty kamyk, który nosił od 20 lat i który dała mu Henrietta...o.0

Ale czy możemy ślepo wierzyć historii?:)

Kasss1711

Ale ta scena z kamieniem była ciekawym zwieńczeniem wszelkich wywodów, wspominek Filipa. Okazało się, że Ludwik wcale nie był taki bezduszny i nie zatracił się całkowicie w byciu władcą, wciąż wewnątrz był tym samym chłopakiem sprzed lat, bratem i przyjacielem.

Historii nie można ślepo ufać, bo to tylko suche fakty. A ilu ludzi, tyle poglądów na dany temat.

AngelicaMaria

Wczoraj obejrzałam ostatnie dwa odcinki serialu (jaka szkoda, że to już koniec!). Wcześniej nie wiedziałam, o co chodzi z tym kamykiem i wolałam dokładnie nie czytać. Myślę, że ten kamyk był dla Ludwika tak ważny, gdyż przypominał mu o dzieciństwie i wolności jaką utracił wraz z przejęciem korony. Wtedy byli dziećmi i mogli robić co chcieli i kiedy chcieli. Władza nadana Ludwikowi wyznaczyła jednocześnie ostrą granicę pomiędzy tym, co mu wypada, a co nie. Poruszające były dla mnie te sceny przy łóżku umierającej H. Jednocześnie po raz kolejny dostrzegłam jak bardzo obaj bracia różnią się od siebie. Filip pogrążony w smutku czuwa przy łóżku żony nie bacząc na to czy zarazi się od niej czy nie. Liczy się dla niego po prostu cierpiący i bliski mu człowiek. Ludwik jest wycofany, nieco bierny (nie wiem właśnie czy to znowu poza czy zwyczajnie już mu na H. nie zależało), ukrywający się trochę za protokółami... Filip po raz kolejny zachwyca swą postawą. Kiedy okazuje uczucia - okazuje je w pełni, bez masek, bez powściągliwości. I niczego ani nikogo w takich chwilach się nie obawia (jak wyglądają jego łzy, co powiedzą ludzie itp.). Zachwycający był w tych scenach, a Ludwika chciało by się kopnąć w tyłek i krzyknąć - "No idź do niej! Tak wiele dla ciebie zrobiła, a teraz cierpi. Idź i daj jej jakieś dobre słowo w tych ostatnich chwilach".

violin_j

Scena z kamieniem była symboliczna i dobrze, że się o nią pokuszono. Na sam koniec pokazano ludzką stronę władcy, która zaskoczyła nawet samego Filipa. W końcu nawet on zarzucał Ludwikowi, że nie traktuje go jak brata, zachowując się wobec niego jedynie jak król. Dla porównania, Filip był gotowy na każde poświęcenie, ale kierowała nim przede wszystkim miłość braterska, a nie lojalność wobec zwierzchnika. Zgadzam się całkowicie z Twoją interpretacją tej sceny, jak i zresztą momentu śmierci Henrietty (w ogóle jesteśmy jednomyślne :P). Mnie uderzyła jedna rzecz. Zatroskany Filip, który zdawał się dotychczas nie zwracać większej uwagi na żonę, chce udać się do jej sypialni żeby potowarzyszyć jej w ostatnich chwilach i wesprzeć, a co się okazuje? Kochana H. chce widzieć Ludwika, który jak widać wcale nie ma zamiaru spełnić jej życzenia, bo władcy nie wypada, bo jeszcze się zarazi itd... Dopiero na koniec wezwała obu panów do siebie, co i tak nie osłodziło goryczy.

AngelicaMaria

Moim zdaniem Filipem kierowała jednak troszkę lojalność (a nie jedynie braterskie uczucie). Pamiętajmy, że ten słodki, uroczy Filip jest również dzielnym i bardzo zdolnym żołnierzem. Umie zdyscyplinować na polu bitwy nie tylko swych poddanych, ale i siebie samego. Myślę, że taki urodzony wojak ma już wpojoną zasadę lojalności. W sypialni Orleański jest filuteryjny, ale zmienia się całkowicie na wojnie.
Co do ostatniej sceny z H... Mnie się ta scena bardzo podobała, bo Henreietta wydawała mi się w niej po raz pierwszy szczera i po prostu prawdziwa. Fakt, że zaprosiła obu panów do sypialni był jakby podsumowaniem jej życia bez upiększeń. Żyła przecież z dwoma mężczyznami. Jeden z nich był jej mężem, drugi kochankiem i miłością życia. Ale zgadzam się - dla Filipa to był cios, bo żona ostatnie chwile swego życia podzieliła nie tylko z nim. To było smutne, ale jak pisałam bardzo prawdziwe.

violin_j

Filip, w którymś momencie wytknął Ludwikowi brak kierowania się braterskim uczuciem, uwypuklając swoje oddanie. Na pewno przeplatała się w jego postępowaniu miłość z lojalnością. Kolejny punkt, który można analizować.

Mnie scena konającej H. też się podobała, ale chodziło mi o jedną ze scen wcześniejszych, kiedy panowie czekali na informację na temat stanu zdrowia chorej, i wtedy okazało się, że ona pragnęła zobaczyć się z Ludwikiem jedynie, chociaż Filip był już zdecydowany wejść do sypialni. A to, że w ostatnich minutach chciała mieć u swojego boku obu mężczyzn to zrozumiałe, ale krzywdzące. Filip rozpaczał, Ludwik starał się nie zrzucać z twarzy maski, a mimo wszystko czuć było, że i tak wolała bardziej Ludwika i to ku niemu się skłaniała. Nawet to on pierwszy miał złapać ją za rękę. Niby drobnostki, a jednak dużo mówią o samej H. i relacjach łączących ją z mężem i kochankiem.

AngelicaMaria

Ja nie mogę zapomnieć sceny tańca, kiedy H., Ludwik i Filip tańczą razem. wtedy zrobiło mi się prawdziwie żal Henrietty, bo wyglądało jakby była marionetką w ręku ich obu. Naprzemiennie podchodzili do niej, tańczyli kilka kroków, szeptali coś do ucha i zostawiali dla drugiego. To była taka gra w ciucui-babkę. Ludwik czarował dziewczynę, a Filip podszeptywał, że to wszystko kłamstwo, ale przy tym uśmiechał się jakby miał z tego satysfakcję, jakby cieszył się, że H. jest taka naiwna. Bardzo chciałam wtedy widzieć oczy Filipa, dowiedzieć się czy faktycznie niepewność H. go satysfakcjonuje (niepewność co do szczerości słów Ludwika), bawi. Niestety maska skryła tą fantastyczną mimikę bohatera. Prawda, że dziwnie było oglądać Filipa w masce? za to do Ludwika maska bardzo mi pasowała i nie przeszkadzała wcale w odbiorze jego postaci. Może dlatego, że twarz pod maską i tak nie skrywała żadnych emocji??? (bo emocje trzymał przecież Ludwik w sobie, nie uzewnętrzniał ich poprzez mimikę). Kolejna fantastyczna wg mnie scena. Czy gdyby Filip nosił maskę, kochalibyśmy go równie mocno?

violin_j

Najpierw odpowiem na ostatnie pytanie. Nie. Nie sądzę, aby Filip w masce wzbudzał takie emocje, bo u niego całą pracę wykonywała mimika twarzy. To jego twarz przyciąga widza, a nie, ładny strój albo błyszczące włosy (chociaż je uwielbiamy). Dużo lepiej w masce prezentował się Ludwik. Wystarczy spojrzeć na panów w momencie, gdy stoją obok siebie.
Co do samej sceny tańca, to rzeczywiście H. była rozbita między jednym a drugim. Ludwik częstował ją czułymi słówkami i niekończącymi się pochwałami, a Filip brutalnie sprowadzał ją na ziemię. W pewnym sensie była to rywalizacja panów, kosztem H. Ale czy nie właśnie tak wyglądało jej całe życie? Mąż nie traktował jej poważnie, była popychadłem, a dla króla może i była kimś szczególnym, ale wcale nie aż takim wyjątkowym, jak mogłaby sobie tego życzyć, była jedną z wielu zabawek, które pewnego dnia zaczynały Ludwika po prostu nudzić. Filip nieraz o tym wspominał w mniej lub bardziej dosadny sposób, dlatego myślę, że naiwność dziewczyny rzeczywiście mogła go bawić w pewnym stopniu.

AngelicaMaria

Ja na miejscu Filipa po tej prośbie Henrietty, żeby przyszedł niej król, nie poszłabym do niej, kiedy następnie właściwie w chwili swojej śmierci poprosiła ich obu. Po co ? po kolejne upokorzenia ?. Zresztą to nie był pierwszy raz. Doskonale pamiętam scenę w której Filip i Ludwik kłócą się w jej sypialni,a ta częstuje ich informacją, że spodziewa się dziecka, przy czym jak stwierdza do Filipa następnego dnia nie wie, który z braci jest ojcem.

linnet

Ale mimo wszystko on chciał trwać u jej boku. Mógł spodziewać się tego, że w ostatnich chwilach życia H. będzie chciała mieć blisko siebie miłość życia, czyli Ludwika. Filip jej nie kochał, a ona nie kochała jego. Wymierzyła mu niewidzialny policzek skłaniając się w momencie konania ku władcy, ale on też ją upokarzał, paradując pod rękę z kawalerem. Przed wydaniem ostatniego niemal tchnienia, H. przeprosiła Filipa za to, że nie potrafiła go kochać, także można jej wybaczyć wszelkie grzeszki. A co do dziecka, nie mogła być pewna, który był ojcem, także była z braćmi szczera.

AngelicaMaria

Zachowanie Henrietty wobec Filipa było często pełne obłudy,
Przypomina mi się scena, kiedy Filip rusza na front i żona, obecna w komnacie prosi go, aby obiecał jej, że wróci z wojny ( zapomniała widocznie rozmowy z królem, w którym powiedziała coś dokładnie przeciwnego). Filip był inteligentny i świetnie jej przyciął : "Odkąd byliśmy dziećmi, moim marzeniem była wojna, twoim mój brat".
Druga scena pokazująca jej obłudę miała miejsce wtedy, kiedy wściekły na króla Filip chce razem z nią wyjechać do ich rezydencji w St. Cloud. Ta mu odpowiada, że nie mogą wyjechać, bo on jest bratem króla i nie może go opuszczać.
Mam nadzieję, że w drugiej serii pojawi się Lisellotte no i pojawi się syn Filipa ( skoro pokazali syna delfina, to niech pokażą też syna Filipa- to przyszły regent Francji)
p.s. Wizualnie stanowili bardzo ładną parę.

Hetty_filmweb

Ona chyba sama nie wiedziała, czego chce. Oczywiście, chciała być kochana przez Ludwika, ale jednocześnie była rozdarta między obowiązkiem trwania u boku Filipa. To musiała być dość niezręczna sytuacja, żyła w końcu z braćmi, marzyła o jednym, a musiała być z drugim. Przy Filipie nie mogła być w pełni sobą, wydaje się, że otwierała się dopiero u boku Ludwika. To w rozmowach z nim wykazywała się największą szczerością. Wyjazd Filipa był jej na rękę, ale nie wypadało jej tego powiedzieć tuż przed samym wyjazdem małżonka na wojnę, także stąd te obłudne słowa, perfekcyjnie skontrargumentowane przez samego zainteresowanego. Niezbyt dobrze, w zaistniałej sytuacji, wypadłyby jej słowa, gdyby jednak pokusiła się o wyznanie prawdy. U góry może i nieco broniłam H., ale jedynie w kontekście ostatniej sceny, kiedy umierała, jej zachowanie było łatwo wytłumaczalne.

AngelicaMaria

I znowu się zgadzamy. Napisałam linnet całkiem podobnie.

violin_j

Właśnie widzę. Nadajemy na tych samych falach, jak to się mówi ;-)

AngelicaMaria

Wg mnie nie można obrażać się na H., za jej ostatnie życzenia (chęć widzenia obu panów). W chwili śmierci nie liczyły się już żadne konwenanse, a jedynie czyste, szczere uczucia. Filip wcale się na nią nie obraził (byłby wtedy małostkowy i zapatrzony w siebie), a jedynie cierpiał, bo ona cierpiał. To było bardzo prawdziwe i piękne. W chwili jej śmierci wszyscy stali się sobie równi i liczyło się już tylko pożegnanie, a nie wzajemne urazy.

violin_j

Wzruszające były słowa otuchy dla umierającej żony, chęć by pojednała się Bogiem też piękna. Filip zdał tu egzamin.

violin_j

Dokładnie tak. Jakkolwiek nie lubiłam tej postaci, to nie mogę się nie zgodzić z Twoją interpretacją. H. chyba po raz pierwszy wykazała się prawdziwą szczerością, szkoda tylko, że Ludwik się bardziej nie otworzył. Jego postawą obronną było wydawanie poleceń i spełnienie ostatniej woli kochanki. Aczkolwiek powieka drgnęła w pewnym momencie, co na chwilę zaburzyło królewski spokój.

AngelicaMaria

Ja ogólnie nie wiem jak on mógł grać takiego twardziela przez ponad 60 lat... Mnie by się znudziło po roku. Nie umiałabym tak cały czas się kontrolować, zakładać maski spokoju i opanowania kiedy wewnątrz kipią emocje.

violin_j

Też sobie tego nie wyobrażam. Może po prostu już taki był - skryty, opanowany. Uczył się postępować w taki sposób jako dziecko, mógł to traktować jak jedną z oczywistych powinności. A kto wie, może zdarzyło mu się wyrzucać emocje w ukryciu. Prędzej czy później (jeśli wokół gromadzą się dręczące sytuacje i negatywne uczucia) każdy wybucha.

AngelicaMaria

Mogło tak być. Albo po prostu władza była dla niego największą miłością i dla niej był gotów wyrzec się nawet swego prawdziwego ja.