Trzeci sezon, choć gorszy od drugiego, jeszcze trzymał jakiś poziom. To co się dzieje teraz, to są jakieś mało śmieszne żarty. Kompletny brak pomysłów na scenariusz, masa zapychaczy krótkich (dialog w stylu: tak jest! - NIE SŁYSZĘ - TAK JEST! - no dobrze, odmaszerować) i długich (jazda wozem rozwleczona na trzy sceny, siedzenie w knajpie i opowiadanie sobie truizmów do porzygu, etc.). Marta Mazurek przytyta na twarzy, jakby przez ostatnie 2 lata w konspiracji jadła podwójnego kebsa na każdy posiłek, Czerwińska i Małaszyński snujący się po ekranie z tymi samymi minami kotów srających na puszczy (i jeszcze więcej truizmów: "niczego już nie WYMODLIMY (no bo wiesz gupi widzu, w kościele siedzo) - TRZEBA CI WIĘCEJ WIARY"). Mógłbym mnożyć następne przykłady, ale już mi się nie chce, tak jak tracę chęć na oglądanie tego serialu. A scenariusz pisało dziecko z wodogłowiem, które pojęcie ma o wojnie takie samo, jak ja o balecie klasycznym.