nieco pozytywnie można ocenić Złotopolskich za szczyptę humoru. Obserwując postać Zenka, organisty czy ojca Marcysi mozna było się chociaż trochę usmiechnąć
Sorry bardzo, ale mnie właśnie organista i jego przygłupi bratanek Zenuś przyprawiali o bóle głowy. Na początku był zabawny, ale później zrobili z niego człowieka, który się nadawał do leczenia psychiatrycznego. Takie chore scenariusze sobie wymyślał, jakieś dziwne teorie spiskowe np. jego wywody - co się dzieje, gdy się kobieta pochyla itp. Rozumiem, że to miało być śmieszne, ale z całą stanowczością ekipa przekombinowała.