Oglądałam dziś odc. w którym Malon niby umiera , ale wszyscy mówią że on nie umarł i że go
odnajdą to prawda ?
Zginął wtedy, gdy z tym przeklętym kapitanem wypadli ze sterowca trzymając się jednego spadochronu. W 4 odcinku, "True spirit", przyjaciele za pomocą spirytystycznego rytuału wyciągną go ze świata duchów do życia.
Żyje tylko po odcinku Brothers in Arms wyruszy w podróż żeby chyba "uporządkować sprawy" albo coś pomyliłem. Ale po tym odcinku już więcej go nie będzie widać.
No ale jak beznadziejnie odszedl ot tak sobie zostawil liscik i juz. A reszta nawet nie bardzo zaskoczona. Caly serial mowa o tym ze nie chodza sami po dzungli a tu przyjeli to dosc spokojnie, niezbyt im to wyszlo. Rozumiem jakies dramatyczne zaginiecie ba juz chyba lepiej jakby go usmiercili niz tak bez sensu. Poszedl poszukac wlasnej drogi bardzo to romantyczne szczegolnie w dzungli pelnej dinozaurow. Watek Malona od poczatku byl wg mnie zle prowadzony a koniec to juz wogole porazka. :-)
Uśmiercenie chyba by nic nie dała bo Weronika znowu by próbowała go ożywić. Z tym odejściem to było trochę nie przemyślane. Moim zdaniem powinien zniknąć na kilka dni by pod koniec mógł się znowu pojawić to miał by jakiś sens jak już chcieli tak na siłę oszczędzić na tej postaci.
Zamiast dyskryminować w scenariuszu Malone'a, mogło być tak, jeden odcinek bez niego, jeden bez Challengera (np. został w domu i pracuje, a reszta pazeżywa przygodę), następny bez Veroniki, bo poszła odwiedzić Asai, jeszcze inny bez Roxtona, który poszedł na polowanie. Takie możliwości można by mnożyć. Wszyscy członkowie ekspedycji Challengera są tak samo istotni dla fabuły serialu i żadnego z nich nie powinni się pozbywać na nieokreślony czas.
Zgadzam się z tobą mieli inne możliwości zaoszczędzenia pieniędzy nich usunięcie jednego z głównych bohaterów na nie określony czas.
No właśnie, to jest grubymi nićmi szyte. Zawsze najwięcej obrywał gdy natrafiali na dzikusów czy troglodytów, był najsłabszym ogniwem. Tym bardziej nieprawdopodobne wydaje się jego samotne przemierzanie dżungli. Nawet Veronica i Roxton cudem unikali śmierci, gdy pojedynczo natrafiali na niebezpieczeństwa, o co dopiero Ned.
No dokladnie. On sie potrafi potknąc na prostej drodze i zrobic se krzywde a co mowic walczyc sam jeden w dzungli pełnej dzikich stworów:)) Nie popisali sie tutaj scenarzysci, mogli to lepiej rozstrzygnąć. AIe mimo ze jak mowisz byl najslabszym ogniwem to serial duzo stracil na jego odejsciu:((Bo mimo wszystko cała ekipa fajnie sie uzupelniala kazdy byl częscia wspolnej całosci :) A Ned taki miał byc ciapcius i był. Do Roxtona moze mu daleko ale i tak go lubiłam :)
Zabawne jest to, jak reaguje gdy koło Weroniki kręcą się faceci, tak mu się oczy świecą z zazdrości, i ta jego mina.
Ktokolwiek by to był, miałabym wrażenie że oglądam inny serial (tak było z Finn) i byłoby dziwnie.
Kiedy w odcinku "Brothers In Arms" pod koniec Malone mówi "Już dawno powinienem był to zrobić", myślałem, że zaraz powie "Czas wyruszyć na poszukiwanie Veroniki". To by było zgrabne załatwienie sprawy jego zniknięcia na co najmniej kilka odcinków.
I byłby tez materiał na spin-off.