Wpisujcie cytaty,kwestie,dialogi,sceny te śmieszne i mniej śmieszne,nie poważne i poważne które zapamiętaliście.
Moje to:
Locke:"Don't tell me, what I can do."
Desmond: "I'll see you another life brotha"
Jack: "We have to go back"
Jack: "Live together, die alone"
"Jack: Nie uważasz że coś to znaczy? To że jesteśmy tu wszyscy..razem?
Kate : Jack, to że jesteśmy wszyscy w tym samolocie nie oznacza że jesteśmy razem."
Mr.Eco:"Nie żałuję niczego co zrobiłem. Robiłem wszystko żeby przetrwać."
"Locke: Dlaczego tak trudno w to uwierzyć?
Jack: To nie jest proste
Locke: To nigdy nie było proste!"
Desmond:"It's real, it's all bloody real!"
Scena w bunkerze, kiedy Locke pieprznął komputerem (a raczej monitorem) o ziemie i ta mina Desa (takie OMG what heve you done) w połączeniu z jego żulerskim wyglądem i ten jego tekst :"You killed us"- rozwalające :D
W tym samym odcinku
Locke: "I was wrong" xD
Jak na tratwie Sawyer zwraca się do Michaela i Jina, Han i Chewie i zresztą wszystkie ksywki nadawane przez Sawyera: Mijagi do Jina, Yoda do Bena,Jabba do Hugo i najlepsze - Leśny Dziadku do Toma i Kapitan Turban do Sayida.
Sawyer:"Nice stick"
"Sawyer: Tak,daj go Al jazeerze to nas obroni
Charlie: Al jazeera to kanał telewizyjny."
Charlie: "Ludzie,gdzie my jesteśmy?"
Charlie o Locku: "Cholerny łysol, coś zaczyna podejrzewać"
Charlie do Eco:" Bo jak nie to co? Zatłuczesz mnie swoją Jezusową laską?"
"Jack:Wstawaj
Sawyer: Chcesz zobaczyć kto jest wyższy?"
"Jack: Gdzie Locke?
Sawyer: Mówił coś o sklepie i paczce fajek."
"Richard: To kompas.
Locke: Co on robi?
Richard: Pokazuje północ,John"
Locke:"My name is John. John Locke."
"Namaste and good luck."
Michael:"They took my son." "I must give back my son." "Walt!" "My Boy"
Scena kiedy othersi zabierają Walta i rozwalają tratwę. Ten krzyk Michaela "Woohhhohohholt" - wiem że to dramatyczna scena,ale jak słyszę jego darcie to za każdym razem się z tego śmieje.
Hurley o Ethanie: "Taa do puki nie zmartwychwstanie. Uwierz mi koleś wiem co mówię. Później będziemy wszyscy uciekać przez dżungle, krzycząc i płacząc. Mnie dorwie pierwszego, bo jestem ciężki i szybko mnie łapią skurczę"
Locke odwiedza Hurleya w szpitalu dla psychicznych
"Locke:Witaj Hugo!
Hurley: Zatem nie przeżyłeś,co?
Hurley: Nie przeżyłeś,spoko nie ma sprawy. Nie ty pierwszy mnie odwiedzasz,ale dlaczego na wózku?
Locke: Złamałem nogę, kiedy wpadłem do dziury.
Hugo: Tak zginąłeś?
Locke: Hugo,nie jestem martwy.
Hurley: Jasne.
Locke: Naprawdę jestem żywy.
Hurley: Przepraszam,rozmawiam teraz z kolesiem na wózku?
Pielęgniarka: Tak."
"Ben: Te ciastka mają 15 lat."
Mina Hugo - bezcenna
"Locke: Byłem zły. Byłem jak...nawiedzony.
Kate ( z sarkazmem): Popatrz jak się zmieniłeś."
"Miles: Co robisz grubasku?
Hugo (macha sobie przed oczami ręką): Sprawdzam czy znikam.
Miles: CO?
Hugo: "Powrót do przeszłości" człowieku. Cofneliśmy sięw czasie i coś zmieniliśmy,jeśli mały Ben umrzę nigdy nie stanie się dużym Benem, który nas tutaj sprowadził. Czyli nie możemy tutaj być, dlatego nie istniejemy.
Miles: Idiota." haha
W góle w tym odcinku mnie rozwalało jak Hugo z Milesem próbowali zrozumieć o co chodzi z tym przenoszeniem się w czasie.
"Hugo: To naprawdę zagmatwane.
Miles: Przywyknij do tego."
Moim zdaniem najlepsze teksty miał Ben
Z tymi wielkimi, błyszczącymi oczami :"How many times I have to tell you John? I always have a plan"
"Locke:Właśnie zabiłeś wszystkich na łodzi.
Ben: No i?"
Ben:" Pamiętasz urodziny Richard?"
"Jack: Co się stanie z pozostałymi ludźmi w samolocie?
Ben: Who cares? " hehe
"Jack: How can you read?
Ben: My mother taught me" - Zabił mnie tym :D
Ben:I'll miss you John. I really will..." - tym drżącym głosem, Emerson jest boski
http://www.youtube.com/watch?v=j_jVYKCuACc
http://www.youtube.com/watch?v=rXt4wuU3nQw ten wzrok Bena niczym żebrzący o jedzenie pies,bezcenny :D
Aha jeszcze dobra była scena jak Richard czy Ben (nie pamiętam który z nich) powiedział że idzie pogadać z Dymkiem. Wtedy nastała taka cisza, po chwili Miles się odzywa : " Ok,miło było cię poznać" i w tym momencie wziął krótkofalówkę i wybiegł :D.
mi sie podobała scena jak Tamci dali Sayidowi seum prawdy a ten zaczął mówić że wyspa przeniosła sie w czasie itp:D oraz gdy Jack powiedział Jamesowi ze wpadł z Kate w sieć a on myślał że to metafora:D
ja lubie scene gdy dzik zabiera namiot Sawyer-owi ;] rano do Sawyera podchodzi Sayid i pyta:
Sayid: Co robił w twoim namiocie? (dzik)
Sawyer: Przyglądał mi się. Później zaatakował, więc go udzerzyłem, a on uciekł.
Sayid: Z twoim namiotem? Może wybierał się na biwak...
Sawyer: Dobrze się bawisz?
Sayid: (Uśmiecha sie, i mówi "Yes") Owszem. :D
albo w tym samym odcinku:
(Sawyer celuje pistoletem w Jacka)
Sawyer: Puść to (Jack sie odwraca)
Jack: Próbujesz być dowcipny?
Sawyer: Taa (:D)! Ale zabrakło mi tortów do rzucania. :D
albo jeszcze jak ekipa "ratunkowa" ;) przybyła na wyspe. Miles, Daniel, Jack i Kate (bodajże) znajdują nieprzytomnego Franka)
Daniel: Frak! (Frank się budzi)
Miles: Nic ci nie jest?
Daniel: Co się stało?
Frank: Piorun w nas uderzył.
Daniel: Gdzie jest Charlotte?
Frank: Wyskoczyła gdy zaczęliśmy tracić wysokość, nie wiem gdzie jest.
Miles: Gdzie helikopter?
Frank: Widziałem krowe...
Miles: Hej Hej! (strzela palcami) Lapidus! Gdzie się rozbił helikopter?
Frank: Rozbił?! Masz mnie za niedojde? Posadziłem go elegancko na ziemi.
frank mnie dobił :D
Ta,Frank jest dobry. Jeszcze mi się przypomniały 3 rzeczy
"Mr Chang: A ty Reyes gęba na kłódkę,bo jak nie to...
Hugo: Kupska niedźwiedzi polarnych" :D
Ben:"Wyspa ją zabiła bo nie była jej już potrzeba.Ciekawe co zrobi z nami jak uzna że my też już nie jesteśmy jej potrzebni."
Scena w której Flocke przychodzi do Richarda z dzikiem na plecach, a Richard taka przekomiczna mina i "John?", a Locke rzuca tego dzika przed niego i jak zawsze z tym głosem pełnego spokoju "Hello Richard".
Locke mnie zawsze dobijał z tym swoim Hello. nie zależnie od sytuacji, nawet jeśli ktoś szedł w jego stronę rozwścieczony z zamiarem dania mu wpie*dol to on zawsze z takim spokojem i opanowaniem - Hello Jack, Hello James, Hello Hugo itp.
fajne też było w pewnym odcinku sezonu 5 (chyba), gdy Jack idzie z Kate i kimś jeszcze, a przed nimi wyskakuje Miles, z jabłkiem w dłoni ;) dopiero po 5s zauważył że do niego celują, i "wow!" :D ciezko to opisac ale fajne było :D jak znajde to dam wam namiary na odcinek konkretnie ;]
Charlie i Claire.
Charlie: pierwsza katastrofa?
Claire: Czemu tak sądzisz?
Charlie: Zawsze rozpoznam nowicjusza.
Dlaczego to Cię wkurzało u Locke'a ? To był przecież wyraz jego charakteru i życiowych doświadczeń, kilka razy został bezczelnie i okrutnie oszukany, a mimo tego wciąż zachował wiarę w ludzi, był otwarty i szczery. Potrafił też zachować spokój kiedy inni panikowali. Ogólnie to najciekawsza (obok Bena) postać w całym serialu.
Źle mnie zrozumiałeś, albo ja użyłam złych słów. Chciałam powiedzieć że mnie to rozbrajało, bo to było zabawne jak on właśnie zachowywał ten spokój i życzliwość wobec innych ludzi nawet jeśli ci zmierzali w jego kierunku z niekoniecznie przyjaznymi zamiarami;)
To że jest jedną z najciekawszych postaci....zarówno on jak i Ben są jednymi z moich ulubionych charakterów (trochę ich mam), tak że w pełni się z tym zgadzam.
Jeszce co do tematu, to przypomniały mi się 2 cytaty:
Keamy do Jina i Sun w alternatywnej rzeczywistości,jak zaczynają rozmawiać po koreańsku:
"Przestańcie, czuję się jak w jakimś cholernym filmie o Godzilli"
Miles:"Alpert musiałby być oblepiony tłuszczem z boczku,żeby Hugo go znalazł" Czy coś w ten deseń.
Nie jestem wielkim fanem serialu więc nie mam pojęcia który to odcinek,ale utkwiło mi w pamięci jak Locke z Jackiem wyjmowali dynamit i nagle Locke mówi takie "Byyyy'';)) Słaby opis ale fani serialu na pewno skumają.pozdro dla was.
3x3; Scena w lesie- Hurley idzie do obozu:
Zza krzaka: Jesteś sam, bracie?
Hurley: Eee... Tak?
(Desmond wysuwa się z gąszczu-nagi)
Hurley: Rany!... Nie jestem sam!
Desmond: Przyniesiesz mi z obozu jakieś ciuchy?
Hurley: A co się stało z twoimi?
Desmond: Ocknąłem się nagi.
Hurley: Więc... To znaczy, że bunkier... ściągnął z ciebie bieliznę?
Haha to było świetne, tylko nie bardzo rozumiem dlaczego Hugo był taki speszony widokiem nagiego Desmonda. Przecież mają to samo.
Śmieszna scena według mnie: 04x09
Kiedy Ben po przesunięciu wyspy budzi się na Saharze i po chwili zjawiają się arabowie na koniach wymachują do niego z bronią i zaczynają nawijać po arabsku, Ben do nich "Mówicie po angielsku?" oni dalej nawijają po swojemu nagle jeden zaczyna go przeszukiwać i znajduje coś w kieszeni Bena każe mu to wyciągnąć po wyciągnięciu pokazuje jakąś pałkę(to była pałka teleskopowa) z uśmiechem na twarzy arab też niczego sobie robi zdziwioną i śmieszną minę nie wiedząc co to jest. Ben nagle atakuje tubylca z pałki zabiera mu broń i strzela do tego co jest na koniu. Celuje do tego co przeżył a tu nagle arab mówi "Poddaję się (po angielsku a nie po arabsku xD)" a Ben na to odpowiada "Jednak mówisz po angielsku'' i ogłusza araba kolbą od AK-47 :D
Ben-Keamy-Alex z tego samego odcinka
Keamy trzymając Alex: Pożegnaj się z tatą.
Alex: Oni nie żartują zabili Carla i mamę.
Ben: Alex panuję nad sytuacją wszystko będzie dobrze.
Alex: Proszę Cię... tato...proszę.
Keamy: Masz 10 sekund
Ben: Posłuchaj
Keamy: 9
Ben: Ona nie jest moją córką
Keamy: 8
Ben: Kiedy była mała ukradłem ją niepoczytalnej kobiecie. Jest tylko pionkiem. Nic dla mnie nie znaczy. Nie wyjdę stąd możesz ją zabić.
Keamy zabija Alex.
Jest jeszcze fajna scena z Benem jak był jeszcze Henrym.
Je sobie płatki w bunkrze i opowiada Lockowi i Jackowi o swoich misternych i diabelskich planach na temat,, Gdybym był jednym z tamtych...'' nawija nawija a oni taki przerażony wzrok. Aż tu nagle Ben wyskakuje z tekstem ,,You guys got any milk?'' i szatański uśmieszek. On jednak jest genialny :d
Ta akcja z Arabami świetna. A Ben taki nie pozorny...
Druga scena to moim zdaniem jedna z najmocniejszych scen w tym serialu. Ben próbował blefować, myśląc że jeśli skłamię że Alex się nie liczy i jest mu obojętna, to uratuje jej życie. Tymczasem to były ostatnie słowa jakie usłyszała jego córka. Świadomość tego i fenomenalna gra Emersona, który patrzy z kompletnym nie dowierzaniem na to co się dzieję, budzi we mnie ogromne emocje. Zresztą wszystkie (niedosłownie) sceny z Benem i Alex mnie wzruszają.
http://www.youtube.com/watch?v=9dNBkwfC0hc
" Doktorze, co pan tu robi? Mogę was zapytać o to samo. My byliśmy pierwsi ! "
Dr. Pierre Chang: Your friend Faraday said that you were from the future. I need to know if he was telling the truth.
Hugo 'Hurley' Reyes: Dude, that's ridiculous.
PC: What year were you born? What year?
Hugo: Uh, 1931?
PC: You're 46?
Hugo: Yeah. Yes, I am.
PC: So you fought in the Korean War?
Hugo: There's no such thing.
PC: Who's the president of the United States?
Hugo: All right, dude. We're from the future. Sorry.
Haha to było świetne. Najlepsze było jak Hugo rozkminiał i w końcu takim wahającym się głosem powiedział że nie było czegoś takiego jak wojna Koreańska.
http://www.youtube.com/watch?v=lJS96H0R0_g
" Wy wszyscy, zginiecie! Skąd ty to wiesz Sayid? Bo jestem z przyszłości. "
Przynajmniej się zrelaksowała chłopina po tym specyfiku. Ah aż mi się przypomniały nasze dywagacje, na temat tego jak LOST by wyglądał gdyby poszli w taką "luźną" stronę :D
Radzynski w tym fragmencie: "Ask him about the Flame", ten jak zwykle tylko o jednym.
A jak się podniecił jak Sayid opowiadał o stacjach, w tym o tej jeszcze nie wybudowanej . . .
3x8 Charlie zaprowadził Desmonda do namiotu po tym, jak się upili przy ognisku.
Desmond: Jesteś dobrym człowiekiem, Charlie. Przepraszam, że chciałem cię udusić.