Nim ktoś mnie opierniczy , to poniżej to tylko i wyłącznie moje zdanie.
No , nie wiem facet strasznie mnie irytuję. Jak dla mnie moralnie jest niewiele lepszy od swego antagonisty, wkurza mnie ta jego świętoszkowatość. Traktuje ludzi jak pionki, interweniuje w ich losy kiedy jest to jemu na rękę i ogólnie wydaję mi się straszliwym hipokrytą. A po śmierci nadal kręci się w postaci astralnej po wyspie i struga Yodę ;)
Masz stuprocentową rację :) Moim zdaniem można go wręcz uznać za czarny charakter - owszem, miał swoje zadanie do spełnienia, ale cel nie uświęca środków.
W komentarzu do Across the Sea sami twórcy podkreślali, że Jacob nie jest i nigdy NIE MIAŁ BYĆ jakimś tam dobrem wcielonym. W odcinku pokazano, że był zwykłym człowiekiem, któremu fałszywa matka wyprała mózg i który potem zyskał niemal boskie moce - ale jako strażnik wyspy wciąż posiadał swoje ludzkie wady...
Ogólnie ta postać miała duży potencjał tylko twórcy za mało poświęcili uwagi jemu (boskie moce... skąd?), jego konfilktowi z bratem (który nawet nie ma imienia) oraz jego misji (nie pozwala uciec bratowi z wyspy bo nie, a dla brata opuszczenie wyspy jest celem samym w sobie). Niby podstawowa kwestia w mitologii serialu, a potraktowana gorzej niż dowolny wątek poboczny (choćby relacja Jacka z ojcem jest bardziej szczegółowiej i lepiej napisana).
Efekt jest taki, że Jacob jest nijaki i w ogóle nie czuć, że jest głównym bohaterem tej historii.
Boskie moce pochodziły ze Źródła Życia na wyspie.
Też uważam, że na przeszłość Jacoba należało poświęcić parę odcinków, tutaj chyba twórcom zabrakło odcinków...Fajnie byłoby rozwinąć tą historię w jakiejś miniserii :)
Tak naprawdę Jacob nie był głównym bohaterem - główną tematyką Losta jest raczej ludzkie życie i różne jego aspekty, relacje między bohaterami, ich psychika i zachowania. Jacob przez większość czasu był głównie biernym obserwatorem przebywających na Wyspie ludzi - początkowo jego główną zasadą było nie wtrącanie się w ludzkie sprawy.
W najbliższym czasie w temacie z odpowiedziami napiszę coś na temat gry toczonej przez Jacoba i MiBa :)
Jak dla mnie w kwestii przeszłości Jacoba i w sumie samego serialu twórcom ostatecznie zabrakło pomysłów.
Nie mogę się niestety zgodzić z tym iż Jacob nie wtrącał się w ludzkie losy:) Ingerował ilekroć miał w tym własny interes i tak jak MIB subtelnie manipulował ludźmi na wyspie i po za nią. Ludźmi takimi jak Locke, Alpert, Ilana ....
W zasadzie obaj bracia traktowali ludzi jak pionki w grze. Jak dla mnie w ich grze nie powinno być ostateczne zwycięzcy , powinna istnieć równowaga. Na każdego następce Jacoba powinien istnieć jego antagonista - takie są niepisane reguły.
Antagonistą jest tu sama Wyspa i ta tajemnicza moc o której niewiele wiadomo.~~ Następca Jacoba ma jej pilnować i tyle.
Cholera wie, jakie jego uprawnienia były, więc ciężko tu mówić o nadużyciu - może on nawet nie skorzystał z większości? :)