Okazało się że futurospekcje są przedstawieniem życia bohaterów po śmierci. To co wydarzyło się na Wyspie było prawdziwe i każdy dednął w swoim czasie (Shannon zastrzelona przez Anne-Lucie itd) i po śmierci znaleźli się w miejscu w którym nie obowiązuje pojęcie czasu, tak że mogli się wszyscy spotkać i "ruszyć dalej".
A ja to opowiem inaczej:
producenci zobowiązani kontraktem na kolejne x sezonów i gonieni czasem (dotrzymanie terminów) musieli zapełnić czymś serial, jednakże kiedy okazało się, że oglądalność spada (coraz więcej kitu jako zapełniacz) i gonieni terminami, nie wiedzieli już jak sensownie, logicznie i elegancko zakończyć serial, więc odwalili fuszerkę i wybrali jakże tandetną opcję - wszyscy idą w stronę światła.
ps. 5 sezon z sci-fi z tego samego powodu zamienił się w harrego pottera skrzyżowanego z władcą pierścieni.
Nie ma nawet jednego serialu z fabułą kontynuowaną (czyli takiego gdzie nie można oglądać pojedynczych odcinków bez znajomości poprzednich), któremu oglądalność rosłaby wraz z kolejnymi sezonami. To jest naturalna tendencja.
Po drugie nikt nikogo nie gonił z terminami, bo ilość sezonów (i jednocześnie odcinków) została ustalona z ABC już w połowie 3 sezonu. Co więcej - scenarzyści mieli pewność, że niezależnie od wyników oglądalności serial zakończy się właśnie po 6 sezonach.
Serial poszedł taką, a nie inną ścieżką, bo taką jego wizję widzieli scenarzyści, czy to Ci się podoba czy nie.
ps. A 5 sezon był znakomity i miał najlepszy finał ze wszystkich sezonów ;)
"Nie ma nawet jednego serialu z fabułą kontynuowaną (czyli takiego gdzie nie można oglądać pojedynczych odcinków bez znajomości poprzednich), któremu oglądalność rosłaby wraz z kolejnymi sezonami."
> Jak nie ma jak jest: "Breaking Bad"
" Co więcej - scenarzyści mieli pewność, że niezależnie od wyników oglądalności [...]"
> Ta pewność, że serial zakończy się po 6-ciu sezonach wzięła się stąd, że oglądalność zaczęła spadać dużo dużo wcześniej, więc zrobili sobie krzywą statystyczną, obliczyli przez ile sezonów przy takich prognozach wyciągną jeszcze z tego kasę i wyszło im, że 6 sezonów. Oczywiście oficjalnie tego nie powiedzą : )
Cóż, jeśli uważasz, że nikt nikogo z terminami nie gonił to sprawdź sobie ile czasu dają sobie producenci chociażby wspominanego "Breaking Bad" na nakręcenie nowych odcinków a ile dawali sobie producenci "Lost".
Breakin' Bad jest serialem pochodzącym z PŁATNEJ telewizji kablowej, co diametralnie zmienia postać rzeczy. W USA trochę inaczej niż w Polsce wykupuje się dostęp do danych kanałów właśnie ze względu na produkcje, które zyskują tam popularność i są dla nich dźwignią napędową. Daj przykłady z otwartych stacji telewizyjnych.
'obliczyli przez ile sezonów przy takich prognozach wyciągną jeszcze z tego kasę i wyszło im, że 6 sezonów'
Bzdura. W negocjacjach między głównymi scenarzystami (i producentami jednocześnie) a telewizją ABC, które prowadzone były w trzecim sezonie, ta pierwsza strona chciała w sumie 5 pełnych sezonów, natomiast przedstawiciele ABC chcieli w sumie 8, a nawet 9 serii.
Dla scenarzystów taki pomysł od początku był nierealny - Abrams i Lindelof pisząc scenariusz do pilotowego odcinka nakreślili również tzw 'Biblię Lost' gdzie ustalono zarysy wątków na maksymalnie 4-5 pełnych sezonów. Po rozmowach pomiędzy obiema stronami ustalono kompromis w postaci 6 sezonów, z tym że 3 ostatnie z nich miały mieć po 16, zamiast standardowo 24 odcinków.
Tego pierwszego nie wziąłem pod uwagę, przyznaje Ci więc w takim razie rację.
Skoro scenarzyści mieli pomysł na 5 sezonów, a musieli nakręcić 6 to chyba jasne jest, że zaczęli lać wodę i uzupełniać dziury "kitem". Jak dla mnie jest do mega widoczne i oczywiste, bo sam byłem fanem LOST i obejrzałem wszystkie odcinki. Do 4 sezonu było wszystko ok, potem widać było diametralną zmianę w serialu - brak koncepcji, której było od groma w poprzednich sezonach, więc dodali szamańskie "czary mary" i "wszyscy poszli w stronę światła". Takie rozwiązania mogą satysfakcjonować takiego plemiennego mudżina, który w czary mary wierzy, albo jakąś zblazowaną kurę domową katującą "M jak Miłość", która wzruszy się nad tak szczęśliwym zakończeniem, że "wszyscy spotykają się w kościele i idą w stronę światła (czyt. do nieba).
'Skoro scenarzyści mieli pomysł na 5 sezonów, a musieli nakręcić 6 '
Dlatego właśnie 3 ostatnie sezony miały mieć po 16 odcinków (co przez strajk scenarzystów ostatecznie wyszło w takiej proporcji: 14,16,17) , zamiast standardowo 24 odcinki w 2 sezonach! Razem jednak wychodzi dokładnie na to samo. A ABC zyskało to, że mogli te sezony potem wydać na DVD i Blue-Ray w 3 turach i 3 razy zarobić, zamiast normalnie 2 ;]
Możesz sobie narzekać - nikt Ci nie broni. Dla mnie 5 sezon to jednak majstersztyk i w mojej osobistej hierarchii ustępuje tylko pierwszej serii. A produkcja 6 sezonu przypadła akurat na sam środek amerykańskiego kryzysu - przychody z reklam były wtedy o 30-40% niższe niż jeszcze 2-3 lata wcześniej. Nie mogło się to nie przełożyć na techniczne aspekty. Widać było słabsze efekty specjalne, gorszą scenografię,.. nawet dżungla wyglądała jakoś bardziej sztucznie, bo z oszczędności więcej niż wcześniejszych sezonach scen nakręcono w halach z dodatkiem komputera, zamiast w plenerze. Interpretacja ostatniego odcinka to już tylko kwestia osobistych upodobań. Przyznam oczywiście, że jaj nie urywało, ale było godnie. A całościowo lepszego serialu pewnie jeszcze długo nie uświadczę.
Zrobili z każdym kolejnym sezonem sifi coraz większe i coraz bardziej żałosne. Kitu tam nawciskali co niemiara, ale to co zrobili z tymi 'futurospekcjami' po prostu woła o pomstę do nieba. Początkowo myślałem, że to ich jakieś chore alter ego, czy też inny bzdet. No ale skoro wychodzi, że to ich 'dalsze życie'', gdyby nie było wypadku to brak konsekwencji, a przede wszystkim logiki jest niewytłumaczalny, bo dlaczego:
1. Koreńczycy nie są już małżeństwem?
2. Said, który leciał spotkać się ze swoją ukochaną Nadją okazuje się nagle szwagrem (tak to się zowie?), który jakiś czas temu ją odepchnął od sb w stronę braciszka?
3. Jack ma nagle syna?
itd. itd.
Wgl podróże w czasie? Jacob-bóg, który trzyma szatana na smyczy. pseudo-Lock odporny jest na serię z kałacha przy samolocie al-Dżazira, a później nagle dostaje jedną kulkę od Kate i pada.
Akurat motyw z podróżami w czasie i alternatywną rzeczywistością jest najlepszy i najbardziej się trzyma kupy, mimo swojego skomplikowania i zawiłości.
Chodziło o to że niektórzy w tej alternatywnej rzeczywistości mogli zmienić swoje życie (na lepsze lub na gorsze)
Ad.1 Sun z Jinem nie są małżeństwem,bo widocznie taki układ był dla nich lepszy i bezpieczniejszy.
Ad.2 To jest ALTERNATYWNA RZECZYWISTOŚĆ - czyli jak sama nazwa wskazuje, możliwa inna wersja bytu. Nie musi być ona odzwierciedleniem tego "właściwego" życia. Może zawierać zmiany niektórych pierwotnych faktów tak jak w przypadku Sayida.
Ad. 3 - Jw. Jack ma syna, bo zapewne ma to odzwierciedlać konflikt Jacka z ojcem.
To nie jest ich dalsze życie. To znaczy jest, ale ma charakter alternatywnej rzeczywistości, tak że oni sobie żyją jak gdyby nigdy nic, nie mając świadomości że umarli. Tak wiem, że pewnie i tak dalej nie ogarniasz, kiepski ze mnie tłumacz.
Spoko, jarzę co napisałeś. Jednak logiczniejszym zabiegiem byłoby zrobienie tego dalszego życia jako następstwo nie rozbicia się samolotu. W końcu skoro to alternatywne życie i sobie pozmieniali to dlaczego znów wszyscy mają wylądować w tym samym samolocie i jaki sens miało to wysadzanie atomówką jednej ze stacji (nie pamiętam nazwy)?
Jak dla mnie za dużo fantastyki w tym wszystkim. Jacob, który się okazuje wszystkich potem spotykać zanim Ci jeszcze trafili na wyspę, czarny dym, który powstał nie wiadomo jak, czym jest i nie może opuścić wyspy. Tak btw. to Jack chyba tez powinien się w ten dym później zmieniać, bo podobnie jak ów brat Jacoba trafił do tajemniczego źródła światełka.
I długo by jeszcze wymieniać. Niektóry odcinki były strasznie nudne, kiedy to przez 80% odcinka przypominają sobie przeszłość - zwłaszcza Kate, czy też Sun.