Tytuł tego popularnego serialu jest bardzo mylący, ponieważ opowiada on o grupie ludzi, którzy się ZNALEŹLI… na wyspie. Główni bohaterowie przeżyli (?) katastrofę lotniczą, spowodowaną nie wiadomo czym (no bo przecież nie przez to, że ktoś nie wcisnął enter w odpowiednim czasie ). Nie wiedzieć czemu, zamiast cieszyć się z tego, że trafili na cudowną rajską wyspę i nie skończyli jak większość pasażerów jako pożywka dla ryb lub destruentów, przez pierwsze odcinki głównie krzyczą i płaczą. Ja rozumiem, że te wakacje nie były all inclusive, ale jednak powinni się cieszyć z takiej darmowej niespodzianki. Po raz kolejny widać, że amerykanom ciężko dogodzić. Kolejne kilka odcinków opowiada o próbach założenia swoistej społeczności pod przywództwem Jacka, którego jednak nie wszyscy lubią (ja się za bardzo nie dziwię). Powoli wszystko zaczyna się układać, mężczyźni zdobywają pożywienie, kobiety gotują – wszystko tak jak to się odbywało u naszych praojców. Wyspa jednak okazuje się bogatsza w atrakcje niż się wydawało na pierwszy rzut oka. Po pierwsze ma problem z paleniem i od czasu do czasu puszcza sobie czarnego „dymka”, którego bardzo się boją nasi przypadkowi turyści. Niestety nikt nie miał przy sobie plastrów nikotynowych, a to jedyna skuteczna ochrona przeciw temu monstrum. Po drugie, wyspa lubi kolekcjonować rzadkie okazy, na przykład niedźwiedzia polarnego, który postanowił wybrać się na wakacje do ciepłych krajów, a także kolekcjonuje kości. Głównie gnaty ocalałych z katastrofy, którzy giną co chwilę w przedziwnych okolicznościach. Z następnymi odcinkami fabuła serialu robi się coraz ciekawsza i intrygująca. Widzom pojawiają się w głowie coraz to nowe pytania, na które ciężko znaleźć odpowiedź: Czy Jack jest gejem? Czy w razie głodu ocaleni postanowią zabić i zjeść Hugo? Czy to przypadkiem nie Said detonował ładunek w samolocie? Z kim prześpi się Kate? Kolejne odcinki i sezony przyniosą odpowiedzi na niektóre pytania, ale też pojawi się wiele nowych: Czy Inni to nie jest Sawyer robiący psikusy? Czy w bunkrach są naziści, którzy nie dowiedzieli się o końcu wojny? Czy kod wpisywany do komputera to nie szerokość Hugo w pasie? Czy Clare urodzi czarne dziecko?
Każdy odcinek jest niesamowicie wciągający i bardzo trudno oderwać się od ekranu. Do tego stopnia, że gdy skończyłem oglądać ostatni sezon to ze zdziwieniem stwierdziłem, że skończyłem już technikum, a na następny dzień mam maturę. Jednak wróćmy do meritum. Drugi sezon Zagubionych ciągle trzyma poziom i jest jeszcze bardziej tajemniczy niż pierwszy. Dowiadujemy się o projekcie DHARMA, który tak naprawdę nie wiadomo czego dotyczy. Wnioskując jednak po tym, że twarzą DHARMY jest Japończyk w białym kitlu, można stwierdzić, że to na pewno jakiś projekt naukowy. Możliwe, że w poszczególnych stacjach tworzono pierwotną wersję Wikipedii, albo tworzono wirusa HIV. W jednej stacji jest nawet komputer, gdzie trzeba wpisywać numer telefonu do psychiatry (wiem bo sprawdzałem i go wykręciłem. Umówiłem się nawet na wizytę i w nagrodę dostałem nawet ciekawy kaftan z długimi rękawami i autografami twórców serialu ) co 108 minut. Jednak John Locke zbytnio filozofował i wymyślił, że mu się nie chce tego przycisku wciskać. I nie wcisnął entera i o mało nie rozwalił całej wyspy, albo nawet i świata. Innym ważnym wydarzeniem była też zdrada Michaela, któremu źle z oczu patrzyło już od samego początku. W wyniku tej zdrady Inni porywają Jacka, Kate i Sawyera.
Nie wspomniałem jeszcze o muzyce w tym serialu, a jest po prostu świetna! Do tej pory słucham soundtracków siedząc sobie w moim kaftanie, obwiązany długimi rękawami, w pokoju bez klamek. A mój lekarz słysząc, że ciągle mówię, iż Zagubieni to najlepszy serial na świecie, mówi mi, że zostanę tu jeszcze długo, a sam zapisuje w swoim notesie „brak poprawy stanu pacjenta”. Ale przejdźmy teraz do kolejnej serii! Przywódcą Innych okazuje się Ben, który we wcześniejszym sezonie był przetrzymywany przez lubianych przez nas ocalonych. Dowiadujemy się, że Ben porwał Jacka, aby mu zoperował raka prostaty w mózgu. A Sawyera i Kate uprowadził dlatego, żeby sobie pooglądać jak uprawiają seks w klatce. Dalej akcja jeszcze bardziej przyspiesza i trudno w skrócie opisać co tam w ogóle się dzieje. Informacje zawarte w kolejnych sezonach przyprawiają aż o zawrót głowy, dlatego najlepiej jak sam sobie to wszystko obejrzysz. Uwierz mi, że to będzie najlepiej wykorzystany czas od czasu, gdy Bóg w 6 dni stworzył świat. W tym serialu jest wszystko co powinno być: niezwykli bohaterowie, z którymi można się bardzo zżyć; cudowna, klimatyczna ścieżka dźwiękowa; przepiękne zdjęcia rajskiej wyspy, która chce zabić wszystko co na niej jest; intrygi i romanse; podróże w miejscu i czasie; zjawiska paranormalne; sporo akcji; dużo zabawnych momentów kontrastujących z bardzo smutnymi.
Myślę, że nic nie zaszkodzi, jeśli teraz w skrócie przybliżę sylwetki głównych bohaterów: .
Jack Shephard – lekarz, któremu tata wchodził do wanny, gdy był mały. To tłumaczy ich nienajlepsze relacje. Tak naprawdę to dogadać się mogą dopiero po śmierci ojca. Staje się kimś w rodzaju przywódcy ocalałych, ale głównie dlatego że innym się nie chciało brać za tę fuchę. Moim zdaniem nie budzi największej sympatii w widzach, ale to może tylko ja go niezbyt trawię.
Kate Austen – esencja kobiecości na wyspie. Tajemnicza, piękna, groźna, a także często wpada w kłopoty i wciąga w nie innych. Raz całuje się Jackiem, by potem uprawiać miłość z Sawyerem. Jak tu jej nie lubić? Ma za sobą nienajlepszą przeszłość, a i jej przyszłość nie wygląda za ciekawie, jeśli ciągle nie będzie się mogła zdecydować, którego faceta na wyspie kocha.
James „Sawyer” Ford – cyniczny, egoistyczny, niemiły i aspołeczny facet. Rozumie się samo przez się, że bardzo go lubię. Sawyer niczym Hrabia Monte Christo kieruje się w życiu chęcią dopełnienia zemsty. Problem w tym, że on nie wie na kim ma się mścić. Jako jeden z nielicznych czyta na wyspie książki oraz potrafi chamsko, aczkolwiek dowcipnie obrazić kogoś podczas powitania.
John Locke – starszy łysol, którego można polubić. Najbardziej ruchliwy kaleka na świecie. To wyspa wyleczyła go z lenistwa i kazała pozbierać tyłek z wózka inwalidzkiego i wziąć się do roboty. Facet, który przez wszystkie sezony czegoś szuka (może sensu istnienia, duszy wyspy, a może młodej Azjatki z pokaźnym biustem i wielkimi oczyma). Niestety znajduje śmierć. A tego to chyba nie szukał.
Sayid Jarrah – wystarczy na niego spojrzeć i już można się bać. Zamachu. Dziwi mnie, że po katastrofie samolotu nie odbył się na nim ostracyzm. Jego akcent śmieszył mnie przez cały czas. Tak sobie myślę, że nawet gdyby mnie torturował, to ja i tak bym pękał ze śmiechu słysząc jak mówi. Bardzo pomocny na wyspie, nawet jeśli zadania wykraczają poza zabijanie i torturowanie ludzi. A ginie w odpowiednim dla siebie stylu, sam nie wiem czy to taki czarny humor twórców czy niezamierzone działanie… (Dla tych, którzy nie znają Saida muszę wyjaśnić, że śmieję się z jego pochodzenia).
Hugo „Hurley” Reyes – chyba najbardziej pozytywna i pocieszna postać w serialu. Może dlatego, że grube fajtłapy wzbudzają w nas litość. Ten człowiek naprawdę wygrał z anoreksją. I widać, że za żadną cenę nie chcę do niej wrócić. Nawet wielotygodniowe życie na dzikiej wyspie nie spowodowało, że pozbył się chociaż kilograma (nie licząc tego co zostawiał w dołku, który później przysypywał piaskiem). Ostatnio spotkałem się z bardzo ciekawą teorią, która daje wiele do myślenia. Wystarczy połączyć sobie dwa fakty: 1) ludzie znikają z wyspy bez śladu w tajemniczych okolicznościach, 2) grubas nie chudnie. Przerażające, co?
Hurley jest bardzo dobrym człowiekiem, który nie skrzywdziłby nawet muchy. Jest bardzo sympatyczny i każdy na wyspie go kocha. Może to właśnie przez tą miłość nasz milusiński wylądował w psychiatryku…
Charlie Pace – młody rockman i ćpun, który na wyspie wyszedł ze swojego nałogu (mając do dyspozycji ogromne ilości narkotyków). Hugo mógłby się od niego w tej kwestii uczyć… Charlie jest chyba moją ulubiona postacią. Jest niepozornym bohaterem, nie ma zdolności przywódczych, unika podejmowania decyzji, nie stara się być nigdy na czele. Ale wystarcza jeden moment, by stał się niesamowitym herosem! Charlie Pace nie jest jednak normalny. Postanowił przygarnąć kobietę w ciąży pomimo tego, że to nie jego dziecko. A od ojcostwa wykpił się śmiercią…
Claire Littleton – typowa blondynka. W katastrofie większość osób zginęła, część została lekko ranna, a około czterdziestu wyszło z tego prawie bez szwanku. Ona za to wyszła z ciążą. I to bardzo zaawansowaną. I oczywiście chce jej się rodzić w najmniej odpowiednich momentach. Mają tam utrapienie z tą kobietą… Na plus jednak trzeba zapisać jej to, że ma śliczne niebieskie oczy i jest ładną dziewczyną. Ale żeby sobie zrobić dziecko z czarnym „dymem” to już przesada…
Sun Kwon i Jin-Soo Kwon – najbardziej pokręcone małżeństwo jakie w życiu widziałem! Córka bogatego biznesmana i syn biednego rybaka, ona piękna a on … mężczyzna jak mężczyzna. Ona chce uciec od niego daleko, on chciałby ją trzymać krótko (kurde, miało to być pokręcone małżeństwo, a z opisu wynika, że jest całkiem normalne…). Katastrofa zmienia jednak wiele. Wyspa jest lepsza niż 100 poradni małżeńskich razem wziętych. Ich relacje się polepszają, aż na tyle, że Sun zachodzi w ciążę. Niestety, woleli zrezygnować z rodzicielstwa i wybrali wieczne zwiedzanie oceanicznego dna osieracając swoje dziecko… Historia miłosna z prawdziwym happy endem, nie ma co…
Desmond David Hume – człowiek z ciekawym akcentem. Przez większość jego życia los (a może Charles Widmore?) zdaje się robić wszystko by Desmond nie mógł osiągnąć szczęścia w miłości i być razem z Penelope Widmore. Wylądował na wyspie w wyniku rozbicia się jego łodzi. Na szczęście tam od razu dostał pracę, która polegała na wciskaniu przycisku co 108 minut w stacji Łabędź. Nie wiedział nawet czy to co robi ma jakiś sens. Gdy został sam na wyspie i zrobiło mu się smutno, ściągnął do siebie ludzi, spóźniając się ze wciśnięciem enter i doprowadzając do katastrofy samolotu. Ale oczywiście wiadomo, że każda katastrofa jest niczym w porównaniu do samotności. To usprawiedliwia Desmonda. Tego gościa żal mi było w zasadzie przez cały czas, odkąd tylko pojawił się w serialu.
Benjamin Linus – facet, który naprawdę kochał wyspę. Bez wzajemności. Fenomenalna postać, zagrana po mistrzowsku! Odkąd tylko się pojawił, kupił mnie całkowicie. Tylko czekałem na sceny z jego udziałem. Gość robi straszne rzeczy. Jest kłamcą, manipulatorem, mordercą. Ale jest też ofiarą. Poświęcił się całkowicie dla wyspy, a ta miała go gdzieś. Tragiczna postać, której współczułem, momentami nim gardząc. Dążący po trupach do celu. I to dosłownie. Aby zostać przywódcą, zakatrupił wszystkich ludzi z DHARMY. Koleś się nie pierdzielił. Mimo, iż wiedział chyba najwięcej ze wszystkich bohaterów o wyspie to jego najbardziej potrafiła zaskakiwać.
Czarny dym – główny bohater Zagubionych. Jednak zdecydowanie bardziej go lubiłem, gdy jeszcze nie było wiadomo, że potrafi przyjmować ludzką postać i jest kimś w rodzaju zwolennika ciemnej mocy. Gdy pojawia się na ekranie, to wiedz, że zaraz coś się stanie :D
Dobra. Wymieniłem i po krótce przedstawiłem te ważniejsze postacie, jednak każdy kto oglądał serial wie, że jest ich zdecydowanie więcej i prawie każda ma swoją własną historię i swe własne życiowe dramaty. No i większość z nich w końcu umiera, co rozwiązuje ich wszystkie problemy. Bo wyspa potrafiła wszystko definitywnie rozwiązać. W tym była mistrzem, nie ma co.
Jeżeli chcesz doznać totalnego mindf*cka, musisz obejrzeć ten serial! Spłakałem się jak bóbr oglądając ostatni odcinek, gdy się okazało, że Jack chyba jednak jest gejem, a Hurley mimo spędzenia wielu tygodni na wyspie nie schudł wcale. No i to cudowne zakończenie, które wyjaśnia każdy wątek, podaje odpowiedź na każde pytanie jakie się nam nasunęło podczas oglądania serialu. Po prostu poezja!
PS.
Nie ufajcie Charlesowi Widmorowi! To on zbudował makietę wyspy i model samolotu. Zrobił maszynę pomniejszającą wzorując się na filmie „Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki”, potem zmniejszył pasażerów lotu Oceanic 815, a później obserwował tygodniami jak próbują przeżyć, przeszkadzając im co chwilę.
Po więcej zapraszam na bloga:
http://zkusiorabani.pl/
oraz na facebooka:
https://www.facebook.com/zkusiorabani/
Genialne!
Uwielbiam Twój styl, świetna recenzja. Anoreksja Hurley'a wygrała :D
Zaglądałem również na Twojego bloga. Lista z najlepszymi serialami bardzo ciekawa, zgadzam się z nią w większości tytułów (nie wszystkie oglądałem).
Widzę, że mamy podobny gust, więc dziękuję za udostępnienie listy z tymi serialami. Obecnie jestem w trakcie Breaking Bad, jak skończę to zajrzę na Twoją listę i coś wybiorę, bo opisy mnie zaciekawiły.
Pozdrawiam.
Dzięki wielkie za miłe słowo :-)
Bardzo się cieszę, że mój tekst Ci się spodobał. Z blogiem niedawno wystartowałem, więc jeszcze nie ma na nim za wiele treści, ale z każdym tygodniem będzie ich coraz więcej.
Niezłe :)
"Spłakałem się jak bóbr oglądając ostatni odcinek, gdy się okazało, że Jack chyba jednak jest gejem, a Hurley mimo spędzenia wielu tygodni na wyspie nie schudł wcale." - najpierw pomyślałam, że dziwne rzeczy Cię wzruszają, ale jednak da się to usprawiedliwić, skoro siedzisz w pokoju bez klamek ;D
Widzę na blogu na liście ulubionych seriali także Skazanego na śmierć (to i Lost były kiedyś też u mnie na pierwszych dwóch miejscach), z chęcią przeczytałabym tego typu recenzję właśnie o tym też ;) A nowy 5 sezon raczej średni, ale i tak warto obejrzeć.
Dzięki wielkie za komentarz :) W planach mam właśnie stworzenie recenzji "Skazanego na śmierć" w podobnym stylu jak powyższa. Tylko potrzebuję trochę czasu i paru fajnych pomysłów :)
Recenzja Skazanego na Śmierć jest już na moim blogu:
http://zkusiorabani.pl/skazany-na-smierc/
Zapraszam do czytania :)
"Scofield tęskni za nią ogromnie, a ona z powodu tego zakochania właśnie w 3 sezonie traci dla niego głowę…" XD
Albo fragment o "szeroko posuniętym czerniaku" i origami jako zmięciu papieru, dobre. I dzięki za powiadomienie, nadal fajnie się czyta :) Co jeszcze planujesz zrecenzować, jesli już masz pomysły?
A Sequel niestety nie dorównuje pierwszemu sezonowi, co najwyżej trzeciemu czy czwartemu. Przynajmniej w mojej opinii. Obejrzeć to obejrzyj w wolnej chwili, ale nie miej zbyt wysokich wymagań/oczekiwań.
Dzięki za informacje. Właśnie staram się specjalnie na najnowszy sezon nie nastawiać zbytnio. Ostatnio jednak trudno mi znaleźć czas na seriale, niestety...
Dziękuję także, że pozytywną opinię o moim tekście :) A co do planów, to jeszcze nie wiem co będzie w następnej śmiechorecenzji. Ale pojawią się też na pewno kiedyś na blogu i bardziej poważniejsze recenzje filmów czy seriali (póki co są tam "normalne" recenzje książek).