Ciekaw jestem, która seria zabiła całą magię serialu Waszym zdaniem. Jak dla mnie - pierwsza była fantastyczna i wciągająca, druga już tylko dobra, ciągnięcie dobrego pomysłu, końcówka drugiej i trzecia to już jak koniec serialu. Wszystkie tajemnice ujawniono, nowi bohaterowie jedynie namieszali, przeszkadzali, tajemnice zastąpiono nadprzyrodzonym dziadostwem. Ostatnio z politowaniem oglądałem jeden z nowszych odcinków - Lock kręci za jakieś kółko, potem leży w trumnie a za chwilę ożywa na plaży, do tego jakieś durne podróże w czasie, bielejący bez sensu ekran i piszcząca muzyka. Tyle zostało z najbardziej klimatycznego serialu, jaki kiedykolwiek widziałem.
Dla mnie nigdy nic nie prysło, choć oczywiście ewoluowało z każdym kolejnym sezonem. I podejrzewam, że nie jestem sam, który tak myśli.
Od niedawna oglądam serial po raz kolejny [czwarty w moim życiu] i nadal jest to ta sama nieporównywalna z żadnym innym serialem przygoda .. mimo, że fabułę znam na pamięć.
Nie jesteś sam;] Wczoraj skończyłam oglądać cały serial po raz 3 i pomimo słabszego 6 sezonu, uważam że LOST do końca jest "magiczny".
U mnie już chyba pod koniec drugiego sezonu,chociaż 3 jeszcze był ok,ale ogolnie to i tak cały serial bardzo mi się podoba . Ale te podórże w czasie i znikcięcie wyspy było nie bardzo jak dla mnie .
U mnie był to odcinek 6x04, wtedy poczułem że fabuła poszła w złym kierunku. I tak się fajnie oglądało ale nie aż tak jak poprzednie sezony.
Pierwsze dwa sezony trzymały poziom były świetne, żadnego serialu nie oglądało mi się z takim zaciekawianiem. Uważam, że jest to najlepszy pomysł na serial jak dotychczas (oczywiście z tych które widziałam albo o których słyszałam). Niestety spotkało mnie jedno wielkie rozczarowanie, w sumie skończyłam na sezonie piątym, bo czułam że już więcej nie zniosę, a zawsze oglądam wszystko do końca, dla zasady żeby móc później się wypowiedzieć. Jest jak dla mnie oczywiście przekombinowany, oglądałam go regularnie, jak czegoś nie kumałam, nie pamiętałam to wracałam, doczytałam, ale to już nie było dla mnie w żaden sposób ciekawe, a stało się wręcz męczące i nudne. Pomysł super, ale jak dla mnie niewykorzystany.
Jak dla mnie
1 - sezon jako wprowadzający był genialny,
2 - świetny mroczny klimat, ewoluowały nowe wątki, nowi bohaterowie dodali uroku (np. Eko, Ben), no i wyklarował się najważniejszy wątek bohaterów Jack vs. Locke;
3 - poziom znacznie spadł, nowe tajemnice bez wyjaśniania poprzednich nie zrobiły za dobrze, pewne wątki jakby ciągnięte na siłę, ale zakończenie wcisnęło w fotel;
4 - cóż, najkrótszy i najbardziej chaotyczny i niepoukładany sezon (usprawiedliwieniem może być strajk scenarzystów przez który pojawienie się sezonu 4 stanęło w ogóle pod znakiem zapytania). Zakończenie miało wcisnąć w fotel, ale wiało już pomysłem "im większa kontrowersja tym większy szok". W tym sezonie "magia serialu" wygasła (być może przez ten naukowy bełkot). Chyba ostatni gdzie jeszcze mamy te ulubione kłótnie Jacka i Locke'a, później ten wątek przepada.
5 - podobnie chaotyczny. Pierwsza połowa strasznie naciągana. Odcinki zapychacze stały się nieuniknione, podobnie jak nadmierne przeciąganie fabuły. Druga połowa sezonu o dziwo wróciła trochę nadziei na to, że serial zmierza w dobrym kierunku, można było poczuć jeszcze tę dawną "magię". Zakończenie bardzo w porządku, chociaż zniszczono najważniejszy wątek bohaterów, jak i sprowadzono do roli marionetki postaci Locke'a wokół którego przez 4 i 5 sezon było mnóstwo szumu. Cóż brak pomysłów dawał o sobie znać.
6 - nieporozumienie. Pominięcie najbardziej istotnych wątków fabularnych i sprytne sprowadzenie fabuły na biegun znajdujący się o 180 stopni od poprzednich 5 sezonów. 85% odcinków to zapychacze. W ogóle nie daje się odczuć, że to LOST. Zakończenie pod publikę, tak aby chociaż większość była zadowolona. Suma sumarum - zawód.
"5 - podobnie chaotyczny. Pierwsza połowa strasznie naciągana. Odcinki zapychacze stały się nieuniknione, podobnie jak nadmierne przeciąganie fabuły. Druga połowa sezonu o dziwo wróciła trochę nadziei na to, że serial zmierza w dobrym kierunku, można było poczuć jeszcze tę dawną "magię". Zakończenie bardzo w porządku, chociaż zniszczono najważniejszy wątek bohaterów, jak i sprowadzono do roli marionetki postaci Locke'a wokół którego przez 4 i 5 sezon było mnóstwo szumu. Cóż brak pomysłów dawał o sobie znać."
5 sezon to mój ulubiony, ale zgadzam się co do jednej kwestii - momentami akcja się trochę przeciąga.
Co do Locka to tutaj przynajmniej nie jest jeszcze "dawcą" ;]
"6 - nieporozumienie. Pominięcie najbardziej istotnych wątków fabularnych i sprytne sprowadzenie fabuły na biegun znajdujący się o 180 stopni od poprzednich 5 sezonów. 85% odcinków to zapychacze. W ogóle nie daje się odczuć, że to LOST. Zakończenie pod publikę, tak aby chociaż większość była zadowolona. Suma sumarum - zawód."
Znajdą się plusy, ale na ogół to najsłabszy sezon.
Poleciałeś w punkcie piątym. Tylko 5x13 był zapychaczem. O reszcie tego nie można powiedzieć. A zakończenie gdyby było pod publikę nie budziło, by kontrowersji. Twórcy chcieli po raz ostatni rozniecić dyskusję na forach.
Pierwsze 2 sezony oglądałem z zapartym tchem. Przy 3 entuzjazm zgasł, ale na szczęście w 4 odświeżyli serial i oglądałem z nowym zapałem także 5 sezon. No, a potem podczas 6 było trochę mniej emocji. Jednak serial nigdy nie traci magii.
Lost skończył się na Kill 'Em All!
A tak poważnie: skoro po trzykrotnym obejrzeniu serii nadal chce mi się zaglądać na to forum, to znaczy, że dla mnie magia serialu trwa nadal :)
"tajemnice zastąpiono nadprzyrodzonym dziadostwem"
To nadprzyrodzone dziadostwo było tam od samego początku.
"Ostatnio z politowaniem oglądałem jeden z nowszych odcinków"
Jeśli oglądasz wyrywkowo jeden z odcinków, to nie dziw się, że nie możesz wczuć się w klimat.
oj, przepraszam za użycie tego kolokwializmu - "dziadostwo" :)
W 1-szej i 2-giej serii to było niedopowiedziane, nikt do końca nie wiedział co jest w bunkrze. Do tego tajemnicza postać Locka, niezidentyfikowani "tamci" (może duchy, może tubylcy, ludożercy, kto wie). Eksploracja nieznanych terenów i odkrywanie nowych punktów. Po prostu dla mnie się serial skończył, gdy bohaterowie opuścili wyspę. Tajemnicę rozwikłano, okazało się, że jakieś urządzenie zakłócało radary i dlatego ich wcześniej nie odnaleziono. Oczywiście szanuję Twoje zdanie, każdy odbiera to inaczej.
Co do nowych odcinków, to nie tak, zrozumiałem, że "wyspa ich wzywa z powrotem" i muszą wrócić, ale ta historia mnie nie wciągnęła. Wydostali się, więc już nie są zagubieni, to po co mają znowu wracać ? hmm
Dziwne by było gdyby nie wrócili - mieliby nagle zapomnieć o tym co się wydarzyło i o ludziach którzy tam zostali? Z którymi przez kilka miesięcy walczyli o przeżycie?
To nie przez zakłócanie sygnałów nie można było odnaleźć Wyspy. Wyjaśniono to w 5 sezonie. A dlaczego Wyspa jest wyjątkowa wyjaśniono w 6. W tytule serialu nie chodzi o to, że byli zagubieni na Wyspie, ale w życiu.
Jak dla mnie, to nie ma co nawet oceniać sezonów pojedynczo, dla mnie LOST to całość, a nie sześć poszczególnych sezonów. OK,może czwarty czy piąty wprowadzały mały chaos i człowiek miał słabszą chwilę, ale po szóstym sezonie, kiedy wszystko się wyjaśniło, straciłam wątpliwości. Kiedy się wszystko już rozumie, każda scena się wydaje ważna ;-) Więc co dopiero sezon.
To tak jakby oceniać, który puzzel w układance jest przydatniejszy. Każdy jest, bo dzięki temu elementowi dostajemy całość ;-)
Oczywiście że LOST to całość ale niektóre sezony są słabsze a niektóre lepsze. Wszystkie nie mogą być jednakowo dobre...niestety ;p
Jest dosyć spora różnica w fabule, konstrukcji między 1 sezonami, a ostatnimi, co i tak nie zmienia faktu że wszystkie sezony się z sobą łączą i mają swoje "stałe" jakby to określił Faraday.
I bardzo dobrze,że tak jest, kolejne zaskoczenie :-) Obyło się chociaż bez znudzenia materiałem.
Nudna to może być "Moda na Sukces", gdzie przez 3 odcinki ciągnie się ta sama rozmowa, a nie serial w którym jest konkretna akcja i to praktycznie non stop. Dlatego też mnie ciekawi, co musiało by się dziać na ekranie żeby nie było nudy.
"Moda na sukces" nudna?
Przecież to 25 lat wartkiej akcji pełnej intryg i zdrad,
a Ty tutaj takie coś wpisujesz?
:))
No tak..tylko w "Modzie na Sukces" nikt nie widzi nic złego w tym że Ojciec z 2 synami posuwali tą samą pannę i tylko w "Modzie na Sukces" ktoś zmartwychwstaje po paru latach.
To i tak nic!
W "Dynastii" ojciec był zadowolony jak córka w końcu znalazła sobie stałego gościa, który by ją "posuwał".
Jak się okazało, jak to zwykle w takich serialikach bywa, że jest jego synkiem a ona dla niego siostrą, to nie był już taki happy!
Ale największa kur*wica łapie jak co kilka czy kilkanaście odcinków zamieniają się w parach, albo pojawia się jakieś nieznane nieślubne dziecko.
Masakra!
P.S.
Jako, że MnS nie oglądałem, nie miałem skąd wiedzieć, że takie fajne "rodzinne" motywy tam zawarli, te o których napisałaś ;)
W rodzinie trzeba się dzielić wszystkim, bo rodzina to rodzina!
Jak czasem skaczę po kanałach i przypadkiem natrafię na Mode na Sukces to zawsze ta Bruk(czy jak jej tam) ryczy. Na co nie trafię to ona beczy!
Ja miałam czasami takie okresy że nie miałam akurat o tej porze kiedy ten tasiemiec leciał nic lepszego do roboty, to siadałam i oglądałam, ale długo się tego nie byłam w stanie wytrzymać.
Aż mi się przypomniała związana z tym parodia LOST:
http://www.youtube.com/watch?v=RnqNFETr2cY
Tak dobre, a że jest moda ostatnimi czasy na odpowiedzi wideo, więc :
http://www.youtube.com/watch?v=95wWcip4ZHw
Haha te sztuczne "plaski", albo to salto przez barierkę..
Ale ok, to nie forum "Mody na Sukces", więc nie róbmy off topu :D
Pamiętam wieki temu po oglądaniu co czwartkowych emisji po jednym odcinku pierwszego sezonu na TVP1 zakochałam się w Lostach. Ale Telewizja Polska kazała czekać dosyć sporo na kontynuacje, więc w miedzy czasie zdążyło mi przejść i rozczarowała mnie fabuła drugiego sezonu: jacyś nowi ludzie, jakieś Dermy(?) itd... Z ciekawości chciałam kiedyś wiedzieć, czy bohaterowie wydostali się w wyspy i o co w ogóle chodziło, ale podobno fabuła tak się pokręciła, że z podstawowymi informacjami bym nie ogarnęła motywu xD