Proponuję 24 godziny, Gra o tron (ta rozkręca się w okolicach piątego odcinka) i może Dexter. Ale tak naprawdę nie powstał jeszcze drugi tak wciągający serial.
Miasteczko Twin Peaks , the Wire , Zakazane Imperium, Carnivale, Shield, Kompania Braci, Świat wg Bundych, Futurama, Babilon V, Prezydencki poker, Gra o Tron, Forbrydelsen, Rzym, Rodzina Soprano, Oz, Mad Men, Suits, Luther, Deadwood, Królestwo .... te które przyszły teraz do głowy a wszystko to przez żenujące serie 4,5 i 6 bo gdyby pytanie dotyczyło tlko pierwszych trzech serii to odpowiedziałbym tylko Miasteczko Twin Peaks
The Wire ? Na pewno dobry, bo oddający dość wiernie rzeczywistość ulic Baltimore, ale żeby był wciągający? Bundy's to całkiem dobry sitcom (niestety z sezonu na sezon coraz słabszy), ale nie znam nawet jednej osoby, która ściągałaby ten serial i potem oglądała kilka odcinków czy nawet sezonów pod rząd. To jeden z tzw seriali do obiadu - fajnie jak leci, ale szału nie ma. Z komediowych zamiast nich dałbym "Friends", bo dla wielu osób faktycznie był on wciągający. Z Kompanią Braci się zgodzę. Z Twin Peaks, choć b. lubię, to już mniej, bo ten serial momentami zwyczajnie potrafił uśpić z powodu swojej dość powolnej akcji, ale za to swój klimat na pewno miał.
Ale skoro dla Ciebie sezony 4,5 i 6 Lost są "żenujące", to nie mam więcej pytań,choć w sumie masz do takiej opinii prawo.
Zgoda z Bundymi mnie poniosło, ale druga połowa zagubionych strasznie obniżyła loty jacyś komandosi, nowe postacie trochę na siłę zakręcone w celu nadania im tajemniczości nawet w połowie nie tak ciekawe jak te które towarzyszyły nam od początku zabrakło pomysłów na rozwiązanie zagadek o zakończeniu nie wspomnę naciągana przemiana bohaterów np. sun, said czy naciągane i coraz dziwniejsze powiązania między bohaterami pojawiające się w trzech ostatnich seriach a najgorsze było zmartwychwstanie Jina (przecież w chwili wybuchu wyraźnie stoi na statku) mimo to jest to jeden z seriali które najmilej wspominam oglądałem hurtem ile odcinków dziennie się dało (rekord osiem) nawet serii które krytykuję jednak widać że strajk scenarzystów przed 4 serią dał się tu we znaki przez co serial obniżył poziom i wpadł w pułapkę absurdu niestety
Dla mnie "Lost" to jak bicie rekordu świata np. na 100 metrów!
-------------------------------------------------------------------------------- -----
Wszyscy czekają, biegacz jest w blokach a serial ma wchodzić na antenę.
Czekają, nerwowo zacierają ręce, z wypiekami na twarzach, to napięcie, ta cisza przed burzą . . .
I nagle, jest - START!
Odcinki lecą, jeden za drugim, a biegacz startuje i biegnie coraz szybciej.
Napięcie rośnie, nasz sportsman jest szybki, coraz szybszy, a serial niesamowity i coraz bardziej wciągający.
Ludzie nie wytrzymują, wstają z miejsc bijąc brawo i krzycząc jego imię, a serial zdobywa rzesze wiernych fanów,
którzy całymi dniami piszą na forach swoje przemyślenia o nim.
I już blisko ten moment, już prawie meta i finałowy odcinek.
Wszyscy na ułamek sekundy zamilkli, biegacz przekracza linię mety a w TV leci ostatni odcinek "Lost".
Przebiegł już linię mety a odcinek się kończy!
Wszyscy czekają na wyświetlenie czasu a przed telewizorami na ostatnią scenę!
I jest!
Jest!
To już!
I nagle . . .
Uuuuuuuuuuuuuuuu ! ! !
Wielki jęk zawodu!
Na trybunach gwizdy a w domach gorzkie słowa zawodu!
Czas jest zły, rekord nie pobity a ostatni odcinek mdły i przewidywalny!
Ale szkoda, a takie były emocje, cóż widzowie zawiedzeni wyłączają telewizory,
a kibice schodzą z trybun ze spuszczonymi głowami!
Co za szkoda, ale zawód . . .
Eh dla mnie aż tak tragicznie jak to przedstawiasz nie jest,
Po prostu "finisz" bez fajerwerków.
Zgadzam się tragedii nie było, ale straszny zawód jednak był!
Stać ich było na więcej i dlatego nie mogę zrozumieć, co ich skłoniło do czegoś takiego?!
W sumie to dopiero tutaj nie dawno przeczytałam o tym co twórcy mówili na temat zakończenia (że będzie wgniatało w fotel)to było z perspektywy czasu bardzo delikatnie ujmując nieuczciwe.
Wiesz co?
Wydaje mi się, że oni po tym sukcesie serialu wcześniej, po tych paru pierwszych rewelacyjnych sezonach tak się rozzuchwalili, że im się kompletnie klepki poprzestawiały i poziom pychy sięgnął zenitu!
Dlatego taki bezczelny jest ten ostatni odcinek, już nic nie wspominając o tym kościele i światełku . . .
Możliwe.
Jeżeli ktoś usłyszał te zapewnienia o wielkim "WOW" to się nie dziwię że tylu ludzi (bo jednak bądźmy uczciwi - jest ich sporo) rozczarowało się pod czas finału, bo w końcu jeśli ktoś mówi "słuchajcie,zakończenie wgniecie was w fotel" no to większość nastawia się na coś epickiego.
W świetle tego co widzieliśmy w ostatnim odcinku właśnie, to te szumne zapowiedzi wyglądają jak nic innego tylko perfidna drwina z widza!
Ja też mogę zwołać znajomych i przyjaciół zapowiadając im, że zobaczą wielkie "WOW", a potem gdy będą czekać na mój niecodzienny popis i to wielkie zaskoczenie, mógłbym zwyczajnie pierdnąć!
Hehe całkiem trafiony przykład.
Wrzuciłam ten obrazek o którym wcześniej pisałam, bo go nie mogę nigdzie znaleźć.
http://w718.wrzuta.pl/obraz/powieksz/aWYKae0HNZu
Trzeba przyznać że ten kto to zrobił, to mimikę Dymka dopasował po mistrzowsku.
NIESTETY - nie ma takiego drugiego i nie będzie. Nic innego mnie tak nie wciągnęło jak LOST, żadne gry o tron, braking bady, noo jedynie Dexter, ale lost jest niep.od.jeb.ywalny
Zapomnieliście tu wszyscy o jednym ważnym i też przełomowym serialu!
( aczkolwiek przyznam, że późniejsze odcinki kolejnych serii były słabsze )
O pewnym archiwum . . .
A dokładnie "X".
a ja polecę wszystkim mini -serial "the lost room" jak dla mnie rewelacja która bardzo wciąga :)