Niedawno skończyłem oglądać ostatni sezon LOSTów. Trochę poczytałem. Pobuszowałem po forach i nie znalazłem sensownej odpowiedzi na jedno pytanie.
Kilka faktów na początek:
Wyspa byłą prawdziwa.
Ekipka serio się tam rozbiła.
Wszystkie akcje na i po za wyspą były prawdziwe i się wydarzyły
Każdy umierał na prawdę.
Na koniec Jack oddaje "posadę" Hugo, a sam ratuje wyspę i umiera.
Na koniec wszyscy uświadamiają się po kolei i...
Ben rzuca do Hugo JESTEŚ świetnym numerem jeden. W odpowiedzi otrzymuje A TY NAJLEPSZYM numerem dwa...
I właśnie to JESTEŚ mnie zastanawia i nie daje spać. Skoro wszyscy umarli, teraz się uświadamiają i idą do swojego "azylu" (w tym Hugo) to KTO I JAK BRONI WYSPY skoro on nadal JEST numerem jeden??
Masz jakieś badziewne tłumaczenie...
Ben powiedział przecież: BYŁEŚ świetnym numerem jeden.
Po śmierci Hurleya rolę strażnika przejął przypuszczalnie Walt.
MatiZ_3 - temat jak każdy inny. Mam wątpliwości to się pytam. Jestem dość "świeży" jeśli o Lost chodzi a zauważyłem że kilka osób na forum ogarnia mniej lub więcej.
selene85 aż sobie odpaliłem ten moment jeszcze raz. Wydaje mi się że mówią you are... Chociaż równie dobrze może być you were. Dość szybko i niewyraźnie rzucone kwestie ;/
Żeby nie było więcej niedomówień:
Hurley turns to go inside, but then turns back to Ben and says, "You know, you were a real good number two."
"And you were are great number one, Hugo."
na podstawie: http://lost.about.com/od/season6recaps/a/6x17brecap_4.htm
O dzieki wielkie. Teraz jeszcze jedno mnie ciekawi. Skoro Jacob sprawił że Jack "jest taki jak on" to czemu Dymek mógł go zranić nożem. Przecież jedną z "mocy" Jacoba było to że MiB nie może go zranić i zabić (przynajmniej własnoręcznie). Tłumaczę to osbie tym że serce wyspy zostało naruszone to i ta bariera między Dymem a obrońcą przestała działać. Poprawcie mnie jeśli źle to rozumiem :)
No to miało duży sens w odniesieniu do MiB bo przez ten korek stał się nieśmiertelnym dymkiem. Ale Jacob nie miał z nim kontaktu. Matka powiedziałą że sprawiła iż nie będą mogli zrobić sobie krzywdy. W każdym bądź razie dzięki :)
" you were are "
Poszło gdzieś w świat takie bezsensowne zdanie i ludzie kleją w niewiedzy to w nieskończoność z bykiem aż po gałach razi.
Wypowiedź : " you were are " zasadniczo jest sprzeczna i nie ma żadnego sensu!
Znaczy ni mniej ni więcej tylko : " byłeś jesteś " ?!
Jedyne wiarygodne źródło podaje właściwą wersję tego cytatu :
[ After being called a real good number two by Hurley, Ben says, "And you were a great number one, Hugo." ]
Tym źródłem jest oczywiście :
http://lostpedia.wikia.com/wiki/Good_and_bad_people
Dział: " Great / Season 6 "
ok, moje niedopatrzenie.. oraz przede wszystkim tego co to napisał w pierwotnej wersji
moim zdaniem twórcy powini napisac np ksiązke i wyjasnic wszystkie nie scisłosci.
Po to masz wydawnictwo zatytułowane Lost Encyclopedia. Ale nawet tam nie znajdziesz najdrobniejszych szczegółów, takie jak ten z tego tematu, bo byłoby to co najmniej bezsensowne.
Ogólnie to nie jest żadna niewiadoma. Po prostu dość niewyraźnie i szybko wypowiedziane kwestie przez Hugo i Bena oraz złe tłumaczenie w którym miałem tak jak w pierwszym poście. Swoją drogą mogliby jeszcze z sezonik albo w nakecić. Co się stało po zniszczeniu dymka i jak poumierali wszyscy po kolei :P:P
Wiesz co?
Tak na odwal się zrobili ten koniec, że pomimo wielkiej sympatii do reszty (s1-5) serialu, chyba bym dalej nie oglądał tego gniota w s7!
A mi dla odmiany nawet się podobał sezon 6 (przynajmniej sam pomysł i wyjaśnienia na końcu) Bardziej irytujące były zachowania postaci i schematy rzucające się na oczy i uszy. - Nie wracajcie... - Musimy wrócić... - Kazał nie wracać... - Idę sam/a... - Cholera nie możesz, idę z tobą... (coś się dzieje czyt. dali się złapać) - Musimy wrócić, coś się stało... (wracają, uwalniają, któś inny daje sie złapać). To męczyło bardziej niż przeciętność 6 sezonu IMO
Widać było, że scenarzyści powoli się wypalają jak ich kreatywne i świeże podejście, ale reakcja ZSGifMana'a i nazwanie 6 sezonu "gniotem" to kompletne przegięcie. Lost, choć już blaskiem nie błyszczał to i tak nadal był wartościowym serialem i przewyższał poziomem zdecydowaną większość innych seriali z tego roku. Zresztą minęły 2 lata i solidnego następcy po Zagubionych ani widu ani słychu.
No Aqu, może i mnie trochę poniosło, ale na tle wcześniejszych pięciu sezonów, to ten szósty lipa straszna!
Oczekiwałem coraz więcej, więc i rozczarowanie bardziej boleśniejsze!
A jak coś boli to człek zły . . .
A jak zły, to klątwy i bluźnierstwa lecą!
Ot i cała historyjka.
Moim zdaniem szósty sezon jest słabszy od reszty ale nadal trzyma dobry poziom.
Na plus:
+Historia Jacoba i Dymka
+Ilana i Dogen
+ Ważna rola Desmonda
+ Alternatywna rzeczywistość
Na minus
-Historia Richarda
- Sayid (chodzi o to że zrobili z niego zombiaka, a jak już się "ocknął" to od razu zginął :] )
- Zakończenie (chodzi mi o formę )
A moim zdaniem poniżej wcześniejszego poziomu.
Na plus:
+ Historia Jacoba i Dymka (a w szczególności zabicie tego pierwszego!)
+ Posąg i świątynia
+ Alternatywna rzeczywistość
Na minus:
- Ilana i jej grupka pod wezwaniem
- Historia Richarda (kompletna wtopa)
- Sayid jako zombie
- Desmond jako żywe potwierdzenie, że "elektryka prąd nie tyka"
- Bzdurne źródełko
- Jeszcze bzdurniejszy korek "od wanny"
- Ben, który stał się giermkiem Flocka
- Psychopatyczna "matka" braci z piekła rodem
- Zakończenie w kościele (świątyni czy czym tam innym)
- No i oczywiście święta dwójka: Jejkuś i Kejtuś
Jack i Kate to praktycznie w każdym sezonie byli cholernie denerwujący, ale mimo że ich nie lubię to muszę przyznać że bez nich LOST to nie był by LOST :D