6 lat to kupa czasu. Nic dziwnego, że tak się z bohaterami wtedy zżyłem. Płakałem jak bóbr po ostatnim odcinku.
Z biegiem czasu LOST to serial bardzo sentymentalny. Wciągał niesamowicie, zabijał tajemniczością. Postaci były wyraziste, niektórych się uwielbiało, innych nienawidziło... żyło się ich życiem. Wspaniałe połączenie życia na wyspie i retrospekcji. Do czasu... To idealny przykład jak można zepsuć coś genialnego... coś idealnego. Dla mnie to był serial zdecydowanie najlepszy, jednak jego koniec ze źródełkiem w tle (????) mnie rozwalił. Załamał... Zniszczył. Dzisiaj próbowałem nawet przypomnieć sobie o co w tym wszystkim chodziło. Nie udało się... Twórcy tak zagmatwali sytuację, że nie jest to nawet do jakiegokolwiek rozważenia.
Ja też płakałem ale nad tym co oni zrobili z moim zdecydowanym guru serialowym. Z racji też, że kochałem to widowisko dałem 9. Mimo wszystko szkoda, że tak wyszło.
PS. Autentycznie mnie dobiła końcówka Prison Break, mimo słabego ostatniego sezonu - zakończenie godne. Podobnie bardzo dobre w Spartacusie.
PS.2. Zobaczymy co się stanie z Dexterem...
Jak czegoś nie zrozumiałeś w serialu to tu znajdziesz odpowiedź http://pl.lostpedia.wikia.com ;)
Akurat rozkminienie fabuły 6 sezonu wcale nie było jakoś specjalnie trudniejsze od poprzednich. A jeśli już, to tak jak ktoś wyżej napisał, zawsze jest do pomocy lostpedia