No to żałuj, bo ten serial ma swój cel, tylko żeby móc z tego wyciągnąć wniosek to trzeba go obejrzeć od początku do końca i dodatkowo trzeba dosyć dużo samodzielnie myśleć. Radziłbym też spojrzeć na typ serialu - thriller fantastyczno-przygodowy. To tak jakby mieć pretensje, że Gwiezdne wojny czy Battlestar Galactica dzieją sie w galaktyce, lub w The Walking Dead są zombie.
SPOILER A co może byś wolał, żeby cały czas ganiali za misiami polarnymi, wyłapywali co raz to nowe sygnały, znajdywali jeszcze więcej lin prowadzących do oceanu? To było świetne w 1 sezonie, ale jakby mieli cały czas tak jednostajnie przedstawiać akcje to by wiało nudą
Powiem nawet więcej, że z późniejszymi sezonami serial stał się bardziej dynamiczny, jak dla mnie z ciekawszymi wątkami niż w 1 sezonie, w którym na dobrą sprawę patrząc z perspektywy wszystkich sezonów za dużo się nie dowiedzieliśmy.
Zauważyłem, że serial krytykują Ci, którzy nie zrozumieli jego przesłania i wcale nie kieruję tego do Ciebie, bo mógł ten typ Ci po prostu nie przypaść do gustu ;) Mówię bardziej o tych co są zawiedzeni zakończeniem, że nie dostali wszystkich odpowiedzi na temat wyspy na tacy, a to oznacza, że nie zrozumieli serialu i jego puenty.
SPOILER END
No ale według niektórych lepiej oglądać 8 sezonów Dextera czy House'a, albo powielających się seriali o agentach fbi,cia itd...

Wtrącę się. Jakie twoim zdaniem jest znaczenie "Lost" i jego puenta?

Dwie pierwsze serie to serialowa ekstraklasa. Trzeci jest solidny, ale potem idzie w kierunku totalnego kombinowania. Obejrzawszy całych Lostów po raz drugi uważam, że najsłabsze są serie czwarta i piąta, natomiast szósta, mimo chaotycznej formy i nadmiaru lukru w wielu fragmentach, wydaje mi się całkiem przyjemna. Zaletą Lost jest to, że serial stanowi całość - jest jakiś punkt wyjścia i zakończenie, które nie było pisane na kolanie, w obliczu skasowania serialu. Na pewno warto obejrzeć.