W końcu zabrałem się za ten serial, słyszałem zawsze wiele zachwytów
Pierwsze co zaskakuje to jaka to jest kobyła :) Sezony po kilkadziesiąt odcinków to już niezbyt popularny format. I szczerze wolę takie solidne 8-10. No ale w końcu nie ilość jest ważna a jakość. Jeśli serial będzie dobry to ok, jeśli słaby to będzie się dłużył, wyjdzie w praniu.

Ponieważ serial jest bardzo długi to napiszę już pierwsze wrażenia przed skończeniem pierwszego sezonu. W tydzień przebrnąłem przez 17 odcinków i bliżej jestem wersji rozwleczenia. Fantastycznie że każda postać jest zarysowana i aktorzy nawet są ok ale życiorysy niektórych bohaterów zaczynają się właśnie rozwlekać, a sama wyspa nie odkryła jeszcze prawie nic. Powtórzę że to 17 odcinek i dowiedzieliśmy się że na wyspie były przynajmniej jeszcze 2 osoby i coś jest ukrytego pod ziemią. Do tego parę paranormalnych zjawisk i białe niedźwiedzie. No niezbyt wiele.

Jeżeli chodzi o samą akcję to pojawiają się nawet grube niespójności np poszukiwania Clarie nagle ustają i ludki zaczynają zajmować się jakimiś głupotami, nikt nie idzie do Rousseau chociaż powinna mieć ważne informacje o wyspie. Ona sama niby jest tyle lat na wyspie, a nikogo nie widziała. Jakoś drugi mieszkaniec rozbitków odnalazł. To wszystko jakos sprawia że serial nie ma odpowiedniego tempa i zamiast thrtillera na razie to takie kino familijno przygodowe, bez zachwytów. Powiedziałbym właśnie że to taka telenowela na wyspie.

Dodatkowo z tego co słyszałem pierwsze sezony są najlepsze, więc obawiam się już o te kolejne ... które zakładam mogą pójść w kierunku przesadnego udziwnienia i odkrywania jakiś związków między bohaterami i mrocznych sekretów zamiast rozjaśniania całej akcji i pójścia do przodu.