Czwarty sezon jest jeszcze do zniesienia, piąty ledwo ledwo, ale szósty to jakaś masakra!
W ogóle od momentu powrotu "Szóstki Oceanic" na wyspę serial stracił dla mnie sens. Przede wszystkim powody, dla których oni wracali są dla mnie totalnie bez sensu - Kate po Claire a Sun za Jinem - okay, ale Hurley?! Bo tak mu obcy facet (Jacob) w taksówce powiedział. Jack?! Bo nagle uwierzył w przeznaczenie, o które cały czas spierał się z Lockiem...
Skończyłem oglądać wczoraj w nocy, właściwie dziś nad ranem - od wieczora oglądałem 5 odcinków, bo już miałem dosyć tego serialu i chciałem, jak najszybciej mieć to za sobą. Od czwartego sezonu nieraz miałem kryzysy, ale oglądałem dalej (choć bez większego przekonania), bo przerwanie byłoby bez sensu... Cały czas miałem nadzieję, że to wszystko do czegoś prowadzi, ale się przeliczyłem... Scenarzyści chyba w ogóle nie mieli obrazu całości, pisząc kolejne sezony - takie odniosłem wrażenie po "Wielkim Finale" (pożal się, Boże!), pisali "na bieżąco", nie wiedząc do czego ich do zaprowadzi, a zaprowadziło, delikatnie mówiąc, w pole! Nie mając za bardzo co z tym zrobić, wymyślili sobie, że wszystkie zbłąkane owieczki, zmywszy z siebie grzechy, szczęśliwie połączą się i wspólnie pójdą do Bozi.
Nielogiczne relacje Jack-Kate-Sawyer, nawiedzony bezsensowną "miłością" do wyspy Locke a potem cały ten Flocke, szalona Claire, niedokończone bądź zbyteczne wątki poboczne - to tylko niektóre z aspektów, które mi się w "Lostach" nie podobały.
Najlepsza, a zarazem najbardziej wzruszająca scena - śmierć Charliego w trzecim sezonie, najfajniejszy wątek - Juliette i Sawyer, najfajniejsi aktorzy (i role) - Kate i Sawyer.
Wiem, że narażę się fanom serialu, bo takich jest przeważająca większość, ale postanowiłem skorzystać ze swojego prawa do własnego zdania i napisać dla odmiany "niegloryfikujący" serialu post.
Wciąż mam wątpliwości, jak ocenić "Lostów". Trzy pierwsze serie bez wątpienia zasługują na 10 (doskonałe!!!, nowy typ serialu, liczni bohaterowie, piękne zdjęcia, ciekawe i różnorodne relacje między bohaterami - po prostu bajka!), czwarty - 3, piąty - 2, szósty - 1 (to i tak za dużo!). Ogólnie pasowałoby na jakieś 5/10, ale z drugiej strony wciąż mam w myślach te trzy pierwsze sezony... Chyba poczekam parę dni, aż ochłonę po beznadziejnym finale, może wtedy będę bardziej obiektywny.
Jak mi starczy sił, to jeszcze kiedyś zabiorę się za "Zagubionych", z grubym zeszytem i kilkoma długopisami, żeby spisywać wszystkie "tajemnice" i wykreślać, gdy się wyjaśnią, może to mi pozwoli poukładać sobie trochę wszystko w głowie... Ale i tak z połowa tych pytań pozostanie bez odpowiedzi. Niestety...
MAM TAKIE SAMO ZDANIE !!!
serial jest fajny (nawet rewelacyjny) tylko do 3 sezonu !
Ja jestem na początku 4 sezonu dokładnie przy drugim odcinku. Oglądałam kiedyś ale tak w kratkę i po 3 sezonie to już raczej nic nie kojarzę.Postanowiłam obejrzeć wszytsko od początku do końca.
Tak jak napisałam wyżej jestem dopiero na początku 4 sezonu ale mam takie samo zdanie jak Wy.Ale obejrzę do końca zobaczymy co z tego będzie ;)
akurat nie chce mi się czytać tego bo strasznie gorąco, ale dla mnie 5 sezon lepszy od 1 nawet :)
W 4, 5 i 6 serii serial nadal ma piękne zdjęcia, wielu bohaterów i relacje między nimi. Żadnego sezonu nie można ocenić na 1.Nawet jak nie podobała ci się fabuła to trzeba docenić choćby realizację: zawsze doskonała muzykę czy aktorstwo (Terry O'Quinn czy Matthew Fox grali zdecydowanie najlepiej w ostatnim sezonie). Ja zrobiłem sobie kiedyś rewatch spisując zagadki które się pojawiały i te które pozostały bez odpowiedzi mógłbym policzyć na palcach jednej ręki.
No właśnie, wiele osób narzeka że wiele zagadek nie zostało rozwiązanych a tak naprawdę prawie wszystko się wyjaśniło. Nawet taka głupota jak to gdzie jest inhalator Shanon ;p
No w sumie to masz rację. 6 sezon: 1 za fabułę, 10 za zdjęcia, montaż, muzykę, grę aktorską. Ogólnie całych "Lostów" oceniam na 7.
Jestem tak bardzo rozczarowany! Mam poczucie, że scenarzyści z początku nawymyślali zbyt dużo głupot, a później nie mieli pomysłu jak to wszystko sensownie sklecić. Niestety muszę się zgodzić, atrakcyjność serialu zaczęła drastycznie spadać z początkiem czwartego sezonu. Oglądanie następnego było katorgą, natomiast szósty sezon całkowicie zawiódł. Płonne oczekiwania sensownego rozwikłania niewyjaśnionych wątków zostały zastąpione piętnastominutową papką w postaci walki (nie) Locka z Jackiem. Dzięki scenarzyści, dzięki za sknocenie tego.
PO RAZ ENTY ZAGUBIENI NIE SĄ O JAKIEJŚ WYSPIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! JEST TO SERIAL O LUDZIACH ICH NADZIEJACH MIŁOŚCIACH OBAWACH PRZYJAŹNIACH. Zastanów się po jaką cholerę były retrospekcje? No dobra też nie kręci cały wątek mitologiczny. Jacob ITD. Ale TO NIE BYŁO NAJWAŻNIEJSZE!!!!!!!!!!!!!!!!!
PS: Jak już niektórzy wspominali nierozwiązane tajemnice można policzyć na palcach jednej ręki
Żeby ci uzmysłowić wyobraź sobie że esencja serialu (Czyli relacje międzyludzkie) to frytki. A tajemnice to sos. (Dodatek) No jasne sos jest zajedwabisty i strasnie smaczny. Ale czym byłby sam sos bez tych frytek? NO WłAŚNIE!
Zgadzam się. Trzy pierwsze sezony są po prostu świetne. Mają niesamowity klimat i fajnie się je oglądało. Natomiast od czwartego sezonu rzeczywiście nie było już tak ciekawie. Za dużo powymyślali cudów. Nie tego się spodziewałem. Widać, że nie mieli już pomysłów i na siłę wymyślali te rzeczy. 5 sezon to taki sci-fiction, bo na przykład były tam podróże w czasie, a w 6 sezonie zakończenie było średnie, choć przyznaję, że trochę mnie wzruszyło. A oto mój ranking sezonowy:
Sezon 2: Uważam, że najciekawszy sezon. Wątek z bunkrem i ogonowcami był interesujący. Moment w którym odnaleziono stację perłę pod znakiem zapytania był świetny. Wyjaśniło się tam, że monitoruje inne stacje. Zakończenie też było dobre.
Sezon 1: Też był ciekawy. Początek z rozbiciem samolotu został przedstawiony w fajny sposób. Poza tym dużo niewyjaśnionych tajemnic, specyficzny klimat, taki survivalowy, bo dużo osób walczyło o przetrwanie. Wzruszająca była śmierć Boona i ciekawy wątek z bunkrem, który próbowano otworzyć. Byłem ciekawy dlaczego w pewnym momencie wydobywało się światełko z bunkra, ale wyjaśniło się to w drugim sezonie.
Sezon 3: Tutaj też było nieźle. W końcu wyjaśnia się zagadka kim są tamci i przy okazji poznajemy nowych bohaterów. Nigdy bym się nie spodziewał, że w środku wyspy jest wioska na której mieszkają tzw. tamci. Ponadto wyjaśnia się kim naprawdę jest Ethan. To szczególnie mnie ciekawiło. Nie spodziewałem się również, że Stacja Perła została wcześniej odkryta przez Nikki i Paulo. Wzruszająca była też śmierć Charliego. Żałowałem, że zginął, bo lubiłem go.
Sezon 5: Jak dla mnie może być. Tylko wątek z przemieszczaniem się w czasie był trochę śmieszny, bo taki fantastyczny. Nie spodziewałem się, że zrobią z tego serialu sci-fiction. Jednak ten wątek ma swoje plusy, bo wiele rzeczy wyjaśnia. Na przykład wyjaśniło się wszystko co jest związane z Inicjatywą DHARMĄ. Fajnie, że wyjaśniono też na końcu tego sezonu czym jest kamienna stopa. Zaskoczyło mnie, że zamieszkuje tam Jacob.
Sezon 6: Jak dla mnie jest średni choć było tam parę ciekawych wątków. Jednak pomysł z alternatywną rzeczywistością był trochę przesadzony. Podobało mi się to, że wyjaśniono w końcu czym jest Czarna Skała i dlaczego Richard Alpert się nie starzeje. Cała jego historia jest świetnie przedstawiona. Retrospekcje Jacoba też były fajne. Poza tym wyjaśniło się też kim były te trupy z jaskini. Przypominam, że znaleziono je już w pierwszym sezonie. Szkoda tylko, że parę pytań zostaje bez odpowiedzi.
Sezon 4: Najgorszy sezon w Zagubionych. Akcja działa się tam za szybko i wiele rzeczy zostało wymyślonych na siłę. Nie było już takiego fajnego klimatu i ciekawych momentów. Odnosiłem wrażenie, że wszystko się posypało. Z ciekawości dodam, że podczas kręcenia tego sezonu nastąpił strajk scenarzystów, toteż nakręcono najmniej odcinków.
Podsumowując, uważam że serial jest świetny i zasługuje na pełną dziesiątkę. Szkoda, że tak nisko spadł, bo dopóki były tylko 3 pierwsze sezony to serial znajdował się na pierwszym miejscu, a teraz zajmuje 527 miejsce w rankingu.