Mam pytanie niby proste ale jednak nie potrafię odpowiedzieć;
1.Co by było gdyby nie wpisano liczb do komputera w bunkrze(Desmond temu zapobiegł bo rozładował to ustrojstwo przekręcając kluczyk).Ale co by było,wybuchł by bunkier? Wyspa? A może cały świat:)?
Proszę o odpowiedź :)
No właśnie wyobraź sb że jakaś mała wysepka gdzieś na Pacyfiku ma decydować o końcu świata.
Ale nadal tak myślę bo na początku Kelvin mieszkał z Radzińskim a on najlepiej znał się na rzeczy.
Mam dla Was super wyjaśnienie (jak sądzę)!
Nie było tego w filmie, więc niech żałują, że mnie tam nie zatrudnili ;)
Otóż, wyobraźcie sobie starą bombę, taką jak na kreskówkach - czyli czarna metalowa kula z małym otworkiem i wystającym z niego króciutkim lontem.
Ziemia to bomba a wyspa jest dziurką, reszta tego co na wyspie, czyli mieszanina sił nadprzyrodzonych, magnetyzmu i zwariowanych ludzi to lont, który tylko ciągle prawie iskrzy i balansuje na granicy zapłonu!
Dzięki wielkie, ode mnie dla Ciebie - prosto z Wyspy : http://welovelost.files.wordpress.com/2010/05/thank-you.jpg
Mówisz - masz :)))
http://25.media.tumblr.com/tumblr_ky0khbOW4l1qb55a3o1_500.jpg
Lubisz Gagę? Rysiek lubi!
Wygląda jak panda...ale to dobrze, ja lubie pandy. Są takie duże i...puszyste.
Akurat ten kawałek trawię.
http://www.youtube.com/watch?v=4WPDJLiUzQc - Patrz na ryj Rycha jak Benicio się produkuje (btw dobrze mu w czerni) i ten tekst: "I wrestled in highschool" (ktoś to wychwycił w komentarzu) w odniesieniu do tego jak Dymek zbił Rycha...w sumie to ciekawie było by go zobaczyć w jakieś nawalance :D Raz w Ringerze jednemu gościowi wtłukł, to muszę przyznać że na prawdę zawabnie wyglądał. Fighter ze niego że ho ho ho...
I jeszcze jedno - http://www.youtube.com/watch?v=Eq-ogywSJEQ Richard się chichra jak nie przymierzając Doda, ale Ben z tym swoim "evil" śmiechem, rozwala system...za każdym razem jak to oglądam to mam polew.
Aha jeszcze jak Rychu śpiewa, ale ostrzegam...ja jak to raz usłyszę to później ciężko mi się pozbyć tego z głowy - http://www.youtube.com/watch?v=fpwf92Uys2M
Z miśków to jednak wolę koalę, taki mały i słodki. Zupełnie jak eukaliptus, który wpierdziela :)
Pierwszy filmik, to się nie obraź, ale nie słuchając tego co mówią, to wyglądają jak dwie pary słodkich pedałków, które spotkały się na romantycznym spacerku.
Co do bijatyk to nie wiem jakby to było, ale mnie się naprawdę bardzo podał Rychu jako ten alfons fałszywy ochroniarz jak to Jacusia ukuł w brzuszek ]:-[]
Tak, Ben się "porządnie złowieszczo" śmieje, a niektórzy . . . nie powinni się nigdy śmiać publicznie!
Ja też wolę Koale. Ten ich 24 dobowy chillout. Gdzieś czytałam że skurczybyki potrafią spać 16 godzin w ciągu doby, a małe koale wyjadają mamie koali klocka prosto z koalowej dupki. Sweet ;]
Btw, jak patrzę na Rycha to on wygląda jak taka Koala, ten nos...
"Pierwszy filmik, to się nie obraź, ale nie słuchając tego co mówią, to wyglądają jak dwie pary słodkich pedałków, które spotkały się na romantycznym spacerku."
Nie obraź się, ale to również było moim pierwszym skojarzeniem. Te Ben na początku taki speszony...
Jako taki killer był dobry, ale ciekawe jakby wypadł w filmie akcji jako taki mściciel a'la Van Damme, albo Seagal, czy Willis..chyba mnie fantazja ponosi :D Rychu raczej ma za delikatną facjatę. Ale do takiej bad assowej roli czy takiego czarnego charakteru, to kto wie...czytam i oglądam ten Walking Dead i tam jest postać takie gościa, co to lubi ludziom na "dzień dobry" rączki ucinać i robić różne inne brzydkie rzeczy. Ciekawe jak Rychu by się w czymś takim sprawdził ;D Już go widzę w roli Gubernatorka...http://www.youtube.com/watch?v=le5vPleh1as
Jakbym usłyszała taki śmiech w nocy na ulicy, to chyba bym zawału dostała..
Ricardo grał niezłego typka w "As w rękawie". Szczerze, nie przypadł mi za bardzo do gustuten film, ale Richard (Nestor ;) ) fajnie tam zagrał
Ten Twój gubernatorek to niezły psychol! A jakie ma fajne telewizorki z bulgoczącymi łbami . . .
Nie oglądałem tego serialu o trupach, wiec nie widziałem tego wcześniej.
Rychu moim zdaniem powinien zamiast jak to nazywasz "bad assa" z uwagi na swój południowy wygląd zagrać raczej mafiozę albo sutenera we włoskiej dzielnicy w filmie o mafijnej rodzince. Świetnie jego "buźka" się do tego by nadała. Ot taki kolejny Soprano!
Co Ty na to?
No, Gubernatorek to moja druga miłość, zaraz po Rychu oczywiście.
No, do mafioza też by się nadał. Nawet chyba grał w jakimś serialu o kubańskiej mafii.
" . . . grał w jakimś serialu o kubańskiej mafii. "
- zaciekawiło mnie to bardzo i poszukałem :
http://www.filmweb.pl/serial/Rodzina+Duque-2007-432899
Mam tylko nadzieję, że to serial o mafii i narkotykach a nie romansidło na 5000 odcinków!
No i ciekawe kiedy u nas ?
Nie liczyłabym na to, serial jest z przed kilku lat i raczej nie był zbyt dobry, ani nie osiągnął zbytniej popularności.
Niestety z ściągnięciem go skądś też raczej słabo, bo już kiedyś to sprawdzałam.
Z tego co widzę to Rychu bardziej celuje w seriale, więc może go w którymś za niedługo zobaczymy.. tyle że znając życie znowu będzie grał ogony.
Nie oszukujmy się, Rychu to nie wielki aktor tylko taki serialowy.
Z drugiej strony oni wszyscy są serialowi.
A tak na marginesie to chyba wcale nie jakaś zniewaga, bo popularność taka sama albo nawet czasami większa, a kasa może mniejsza jednorazowo, ale za to zajęcie jest na dłużej (klika lat) jak serialik wypali, a jak nie to myyyk do następnego i już!
P.S.
Tacy "Przyjaciele" to na początku sobie tam ot tak grali, a gdzieś po sezonie czy dwóch jak na nich poszła fama i moda to zgarniali do końca serii czyli jeszcze z osiem sezonów po 60-100 tysia baksów za odcinek na łebka :O
No niestety, Al Pacino to z niego raczej nigdy nie będzie.
Choć patrząc na innych lostowych aktorów to z jego karierą nie jest tak źle. Choćby to że grał u boku Andyego Garcii, czy Garego Oldmana już jest wyczynem i jest czego zazdrościć! :D
No właśnie, seriale mają to do siebie że dają pracę na "pełen etat".
Aż mi się przypominało jak czytałam w jeden gazecie wywiad z Bruk z Mody na Sukces, która stwierdziła że grając w tym serialu nie dość że ma stały dochód i nie musi się martwić o pracę i o kasę, to jeszcze ją ładnie ubierają i czeszą :D
I ma wierną widownię i zagorzałych fanów!
A że średnia ich wieku przekracza siedem dych, to kto by tym sobie głowę zawracał :-)
A Rychu: masz absolutną rację - wszedł w kanony kina, bo np. burmistrz nie burmistrz, ale z Gotham City w najnowszych Batmanach to nie byle filmiki i w kij dmuchał, tylko klasyka gatunku!
Oni się rozpadają na ekranie.
No otóż to. Może i drobna rólka, ale przynajmniej w popularnym i cenionym filmie. Mam nadzieję że się gdzieś jeszcze załapię.
A oto filmik jak Richard dostaje.Ja lubię tą postać ale czasami się dziwnie zachowuje
http://www.youtube.com/watch?v=c0DAIViTtwQ&feature=related
Jedna z moich ulubionych lostowych scen. Najlepiej ją opisuję komentarz pod spodem. Najlepsza jest ta końcówka, gdy Flocke przechodzi obok martwego ciała Locka, ta muzyka...
Ja lubią tą postać, ale uważam że została spitolona przez ten jakiś dupowaty wątek romantyczny, rodem z telenoweli...
Dla mnie Richard jest jedną z 3 ulubionych postaci. Myślałam, że zrobią mu całkowicie inną historię w ostatnim sezonie (chodzi o retrospekcje). Miałam nadzieję, że prawdą okaże się fakt że Richard jest np. Egipcjaninem i że pomagał w budowie czteropalczastej statui w czasach starożytnych, coś takiego chciałabym zobaczyć
Ja bym wolała żeby okazało się że przypłynął Black Rock, ale jako Oficer marynarki Hiszpańskiej , a nie jako zwykły galernik...
No w sumie na to samo wychodzi ;]
W każdym razie to by sprawiło że został by przedstawiony jako człowiek szlachetny, z zasadami, lojalny i wierny swoim ideologiom. Poza tym powinni byli uczynić go kimś bardziej znaczącym, kto posiada jakąś istotną wiedzę, która by była potrzebna bohaterom. No a tak to zrobili z niego jakąś pipę która nie dość że nic nie wie, to jeszcze do tego płaczę za żoną której nie widział od iluś set lat...
Dokładnie, powinien być kimś ważnym, podobnym rangą do Jacoba i MiBa, a nie jak się okazało marionetką w ich rękach. W ogóle ostatni sezon był dla mnie tak strasznie naciągany i chaotyczny, dużo gadki o przeznaczeniu i religii (Richardowe słowa że wyspa jest piekłem i takie tam), wyjaśnienie niektórych tajemnic jakoś nie powaliło na kolana. I samo zakończenie trochę ciapowate moim zdaniem. No ale i tak kocham LOSTÓW, jako całość to jeden z najlepszych i najbardziej "tajemniczych" seriali :)
I fajnie, że nie wyjaśnili wszystkiego do końca pozostawiając tym samym otwartą furtkę dla fanów
No i tak samo zrobili też z Benem, które również lubię. Razem z Rychem gdzieś tam się plątają jak takie dwie sierotki.
6 sezon jest zdecydowanie najsłabszym ze wszystkich, ale i tak nadal jest to przyzwoity poziom. Dla mnie głównymi minusami są rozwiązania kwestii niektórych postaci, czy też zakończenie, które raczej nie było jakieś wgniatające w fotel.
Ja chyba nie potrafię wskazać najsłabszego sezonu. Pierwszy i drugi trzymały naprawdę wysoki poziom, przy 3 twórcy przyznali że nie mają za bardzo pomysłu, ale mi się nawet podobał (wprowadzenie Richarda;) ), w 4 wkurzało mnie trochę ścieranie się postaw Locke'a i Jacka ale ogólnie nie było tak źle. W 5 plus za dodanie wątku z podróżami w czasie, a w 6 walka między "dobrem a "złem" i Jacobem a MiBem.
Niepotrzebnie wpletli w ten sezon wątek wkurzającej religii i wiary, on większość rzeczy lub wszystko po prostu popsuł. To jest dla mnie największy minus. A drugim minusem jest właśnie rozwiazanie wątków niektórych postaci, przede wszystykim tych, które odleciały z wyspy (Richard, Sawyer, Miles, Frank i kilka innych). Jak mamy rozumieć takie zakończenie dla nich??
Ja jeśli miałabym oceniać sezonami to moim zdaniem najlepszy jest pierwszy i piąty. Pierwszy, wiadomo - zapoznajemy się fabuła, bohaterami, nie wiadomo jeszcze o co chodzi z szeptami, Othersami itd. w pierwszej serii dominuje klimat tajemniczości ,a nawet momentami grozy (ta pamiętna scena, gdzie bohaterowie stoją na wzgórzu i odbierają sygnał Danielle i Charlie z tym: "Guys..where are we?" co daje widzowi do myślenia, że nie będzie to jakiś Robinson Cruzoe).
A piąty - bo są przeskoki w czasie, jest fajnie poprowadzony wątek z Dharmą, lata 70, Dr Chang, Faraday, jajcarski duet Hugo & Miles, Sawyer jako lider bawiący się w dom z Juliet, jest jeszcze Locke, Richard jest jeszcze taki jaki powinien być i ogólnie jest sporo konkretnej akcji.
Czwarty sezon podoba mi się głównie ze względu na wątek z frachowcem i Keamym, no i na Wyspę przybywa Daniel z Milesem, Charlotte i oczywiście Lapidusem;] Aha! No i świetny odcinek "Constans" z Desmondem w roli głównej
Trzeci i drugie sezon również uważam za dobre choć trochę mniej mi się podobają. Tzn, drugi jeszcze tak, bo nadal trzyma w napięciu, pojawia się Desmond, Ana-Lucia, Eko i ogólnie motyw z bunkrem i pozostałymi rozbitkami jest ciekawy. Trzeci mi się już mniej podoba ze względu na jakieś zapychacze w postaci centryków Bernarda i Rose, czy Nicki i Paulo (tych drugich to już powinni sobie darować, nie dość że nie ciekawi, to jeszcze wkurzający) i ogólnie ten motyw "niewoli" u Othersów, jakoś tak się trochę dłużył i średnio mi się podobał.
Jeśli chodzi o 6 sezon to pisząc konkretniej, to co mi się w nim nie podobało to:
- Brak Locke'a ( w końcu w to już nie on, ale dobrze że chociaż były retrospekcje w których się rzeczywiście pojawiał)
- Zepsuta postać Richarda (tak jak pisałam, plus jeszcze to że ta postać straciła jaja i stała się zbyt miękka), Bena który też jest taki "bidny i w ogólne nikt go nie kocha", Sayida (niestety tą postać twórcy zaczęli systematycznie psuć od 4 sezonu), Claire (w ostatnim sezonie wyjątkowo działa na nerwy) i Jacob, który okazał się być jakimś mrukowatym cieciem o zamulonym wzroku.
- Postać Dogena i motyw z świątynią powinien był pojawić się już wcześniej, tak żeby go odpowiednio rozwinąć, bo niestety to co pokazali w 6 sezonie pozostawia niedosyt.
- Zakończenie które podoba mi się pod względem przesłania, ale na dobrą sprawę "dupy nie urywa" i wolałabym żeby to było co bardziej "lostowego" czyli zaskakującego i schizowatego, nie do końca jasnego i otwartego. To że wszyscy nie żyją, a potem zbierają się w kościółku żeby trzymając się za ręce odjeść w stronę światła, jednak jest zbyt banalne w porównaniu do pozostałych finałów kończących poszczególne sezony i ogólnie do całego serialu.
"ta pamiętna scena, gdzie bohaterowie stoją na wzgórzu i odbierają sygnał Danielle i Charlie z tym: "Guys..where are we?" co daje widzowi do myślenia, że nie będzie to jakiś Robinson Cruzoe"
Jak to przeczytałam to od razu przypomniała mi się ta scena i przeszedł mnie dreszcz... ahh ten LOST :D
"Zepsuta postać Richarda (tak jak pisałam, plus jeszcze to że ta postać straciła jaja i stała się zbyt miękka), Bena który też jest taki "bidny i w ogólne nikt go nie kocha", Sayida (niestety tą postać twórcy zaczęli systematycznie psuć od 4 sezonu), Claire (w ostatnim sezonie wyjątkowo działa na nerwy) i Jacob, który okazał się być jakimś mrukowatym cieciem o zamulonym wzroku"
Z Bena zrobili taką jakby miernotę, która chodzi i nic nie robi. No ale facet się załamał po śmierci Alex i ciągle o niej myśli więc to trochę tragiczna postać. (Btw wielki szacun dla Emersona za odegranie tej postaci).
Postać Sayida faktycznie zaczęli psuć ale czy już w 4 sezonie... wydaje mi się że w 5. Ale to, co zrobili z nim w sezonie 6 to była masakra:/ Przy okazji nawet nie pamiętam dokładnie jak zginął :P
Claire na wszystkich tak działała w ostatnim sezonie:D
Pewnie dlatego: http://www.youtube.com/watch?v=rrcF7dYADsw 2:26:)
"Jacob, który okazał się być jakimś mrukowatym cieciem o zamulonym wzroku"
hahaha xD w tym filmiku to widać :)
Dla mnie najlepszy był 1 sezon, poznawanie wyspy, bohaterów, pierwsze tajemnice, analizowanie liczb, niewiadomo było, w którym kierunku to pójdzie. Gdy oglądałem na bieżąco w 2005/2006 r 2 sezon wydawał mi się dużo słabszy. Ale teraz po latach, oceniam że to również świetny sezon, w końcu z niego pochodzi "esencja" Losta czyli wciskanie przycisku:) Ciekawe czy kiedyś jeszcze powrócimy do świata Lost, bo zdaje się jest to otwarta sprawa i być może kiedyś pojawi się film kinowy dziejący się w universum Losta czy też serial. Zresztą, ten świat już się kiedyś pojawił w innym serialu, a mianowicie Alias w 4 sezonie - zapowiadano lot linii Oceanic, a w radiu grała piosenka zespołu Driveshaft!
Wydaje mi się niestety, że drugiego takiego serialu jak LOST już nie będzie:/ Mogą zrobić produkcje zbliżone do LOSTA pod względem fabuły lub wplatać w inne seriale nawiązania do LOSTÓW np. niedźwiadki polarne ;)
Emerson razem z Terrym O"Quinnem (Locke) to moim zdaniem najlepsi lostowi aktorzy. Aż się dziwię że nie są zbyt popularni i nie występują w zbyt wielu produkcjach (tak samo Carbonell, który przecież też jest niezły). Owszem, Ben jest załamany po śmierci córki, ale to nie zmienia faktu że trochę "smutno" kiedy widzę jak jest poniewierany przez Dymka.
Już widziałam kiedyś ten filmik. Najlepsza jest końcówka i oczywiście LAPIDUS!
Fakt, bardzo dobrze ich dobrali do odgrywanych postaci. Carbonell po mału się wybija (grał przecież burmistrza w trylogii nolanowskiego Batmana) i może mieć w przyszłości jeszcze jakieś duże role.
Co do Bena to racja, no ale mówi się trudno :)
W filmiku jeszcze dobry jest początek kiedy wyłania się Jacob z buteleczką wody :D
Teraz mam niezłe szczęście do widywania aktorów w Lost w innych filmach. Skaczę po kanałach w tv a tu nagle Locke, pare kanałów później tata Hugo. Wgl w filmach też jak jakiś oglądam to musi sie tam znaleźć aktor z Lost a czasem nawet dwóch naraz! Jestem na nich skazana o.o
Pamiętam, że dwóch z LOSTA było w Pile, tylko nie pamiętam w której części. Grał tam Emerson (Ben) i Ken Leung (Miles).
To była pierwsza część Piły. Pamiętam moje zaskoczenie kiedy pojawił się Miles i jeszcze większe gdy pojawił się Ben :D (albo na odwrót... już nie pamiętam)
Wczoraj oglądałam Twistera chyba po raz 10 na dobrą sprawę, a teraz dopiero się kapłam że tam Faraday gra. I to jeszcze znowu naukowca. Co prawda meteorolog to nie fizyk, no ale też naukowiec :D I jeszcze żeby było fajnie to w grupie "złych" naukowców był...Phil z Dharmy lol.
Włączam Polsat a tu Desmond. No masz..
A swoją drogą, czy ktoś kiedyś natknął się w jakimś filmie na lostowego Sawyera?
No właśnie on coś w filmach nie gra. No nie, teraz znowu jakiś horror leci a tam Claire...coś mam dzisiaj szczęście.
Ja.
Sawyer grał kochanka i szefa bandy a panna doktorek z Prison Break grała jego lejdi.
Był taki film o dzieciaku co myślami dręczy ludzi, no i . . . oni go porwali, a on ich nasyłał na siebie i prawie ( prawie o mało co całego filmu tu nie zdradziłem).
Ej, ale to już dawno temu było, nic świeżego.