Już myślałem, że Hilal zmądrzała, ale ona nadal potrafi tylko siać nienawiść w imię swojej pychy, bo na pewno nie z racji miłości do ojczyzny. Można powiedzieć, że dzisiejszą odezwą próbowała zabić Leona po raz drugi - wpierw chciała zabić jego ciało, strzelając do niego, teraz tą odezwą zabiła w nim ducha i radość życia... Hilal jest wyjątkowo niewdzięczną dziewuchą - Leon tyle razy ratował jej życie, nawet teraz siedzi cicho i nie mówi, że to ona do niego strzelała, a ona, chociażby z racji właśnie tych zasług Leona, nie potrafi okazać mu wdzięczności i serdeczności. Leon powinien zerwać z nią wszelkie kontakty, bo ta dziewczyna tylko go ciągle rani - zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Warto też zastanowić się nad wydźwiękiem politycznym odezwy Hilal - otóż ta dziewuszka zaledwie od 7 lat mieszka w mieście założonym 3000 lat temu przez Greków, zamieszkanym nieprzerwanie od tego czasu w przeważającej liczbie przez ludność grecką, i ona panoszy się tam i nawołuje do tego, że z Grekami żadnej zgody być nie może... Niech powie to prosto w oczy Eleni i jej rodzicom!!! Generalnie w tym serialu Turcy wychodzą na mściwych, zapalczywych i niezgodnych ludzi - bardzo nieciekawy obraz.
Azize jest tak samo zawzięta jak Hilal i nie chce oddać Yildiz nawet temu, który uratował Hilal i Alego Kemala przed egzekucją. Tak samo mściwa jest Hasibe. Yildiz natomiast dopiero teraz przyszło na myśl, aby porozmawiać z Leonem - dobrze, że nie wpadła na to po 5 latach małżeństwa z porucznikiem... Generalnie lepiej trzymać się z daleka od tej rodzinki.
Hilal zabolało to gdy dowiedziala sie o slubie Yildiz i Leona. To co napisała jest wyznaniem zranionej i zakochanej dziewczyny. Leon jej nie wyda bo wie czym się to moze skonczyc. Dziwi mnie tylko ze nie robi jej wyrzutów gdy sa sami.
We wczorajszym odcinku sobie z niej żartował- że może musi znowu strzelić. Taki fajny, lekko czarny humor ;) Ciekawe jak teraz będą wyglądały ich relacje, po tym okrutnym wierszyku. Znowu to Leon będzie musiał odkręcać, chociaż to Hilal jak zwykle zadziałała zamiast pomyśleć i z nim porozmawiać?
Wycięta została scena awantury jaką Azize zrobiła Yildiz zaraz po przyjściu z rezydencji, która wg mnie trochę tłumaczy postępowanie Hilal.
Wtedy rzeczywiście zachowanie Hilal nabiera trochę bardziej racjonalnego wydźwięku. Bez tej sceny jest to po prostu pokazane tak, jakby Hilal przez noc odmyśliła się, stwierdziła, że jednak gardzi porucznikiem, podarła napisany przed snem czuły list i stworzyła kolejny, pełny jadu.
W telewizji wycinaja niektóre sceny. Jesli sie nie obejrzy w internecie to mozna przez to wyciagnac mylne wnioski. Hilal była swiadkiem awantury która Azize urzadzila Yildiz nawet było widać ze Hilal zaczelo się zbierac na płacz jak uslyszala o tym ślubie.
Żenada z tym wycinaniem scen. Też myślałam, że "głupia Hilal, co jej do łba strzeliło" :/
A gdzie można zobaczyć te odcinki z polskimi napisami albo chociaż z angielskimi?
A nie prościej byłoby pójść i zapytać o co tu chodzi? Nie miałaby z tym problemu, mogła powiedzieć, że przyszła za matkę zmienić opatrunek. Naprawdę prościej jest sklecić jakiś okrutny wierszyk? Po tym co przeczytała w liście? Po tym wszystkim co dla niej zrobił? I to jeszcze nie napisała tego do niego, żeby mógł jej odpowiedzieć, wyjaśnić, tylko puściła w obieg na cały Izmir. Nie, to nie jest racjonalne zachowanie dojrzałej kobiety, za którą Hilal chciałaby uchodzić.
Mnie się wydaje ze Hilal w tamtej chwili nie myślała racjonalnie gdy pisała te słowa okrutne do Leona. Prosba o wyjasnienie była by dla niej pewną formą upokorzenia i dlatego nie poprosiła o wyjasnienia.
Ale ona po tym wszystkim co dla niej zrobił powinna w końcu schować dumę do kieszeni i właśnie się trochę upokorzyć. Czy ona myśli, że wystarczy zwykłe przepraszam po tym jak go o mało, z pełną świadomością nie zabiła? Hilal w tym momencie powinna się nie tyle upokorzyć co ukorzyć i Leona zacząć traktować tak jak na to zasługuje i nie ranić go, nawet jeśli on ją, nieświadomie, niecelowo i nie własnymi rękami zranił przez te plany ślubu z Yildiz. Krótko mówiąc, co by w tym momencie nie poczuła, powinna milczeć albo pójść wyjaśnić to z nim osobiście. Swoim zachowaniem pokazuje, że nie zasługuje na Leona, niestety.
Oczywiście, że zachowanie Hilal, nawet po uwzględnieniu tej wyciętej sceny, jest nadal irracjonalne, okrutne i niedojrzałe. W mojej wcześniejszej wypowiedzi miałem na myśli tylko to, że po dodaniu tej sceny Hilal zyskuje bodziec, motyw do podarcia pierwszego listu i napisania odezwy (chociaż jest to zachowanie głupkowate), a bez tej sceny widz nie zna przyczyn jej postępowania i myśli, że ona po prostu przez noc przemyślała to, co napisała i postanowiła, że to nie ma sensu i jednak będzie dalej nienawidzić Leona.
Może uznali, że polscy widzowie są inteligentniejsi i nie potrzebują tej sceny, żeby domyślić się motywacji Hilal ;) Zastanawia mnie w sumie czy wersja eksportowa, którą oglądamy, jest bardzo okrojona i dlaczego wybierają akurat sceny, które przydałoby się jednak zostawić. WS podobno dość drastycznie cięli- z Twoich wypowiedzi wynika, że oglądałeś, więc przytoczę przykład, który kiedyś rzucił mi się w oczy na forum- u nas Gilnihal znika bez śladu, w Turcji były podobno sceny, że została wydana za mąż.
Hilal jest zdecydowanie niesprawiedliwa w stosunku do Leona. Wersja serialu w TVP przedstawia ją w jeszcze gorszym świetle, ponieważ omija całą sekwencję zdarzeń, która doprowadziła do tego, że zniszczyła swój pozytywny list do niego i napisała kolejną nienawistną odezwę. Dziewczyna dowiedziała się o planach zaślubin Leona i Yildiz, kiedy Azize wparowała do ich pokoju i zbeształa jej siostrę. Poczuła się urażona, myśląc, że porucznik gra na dwa fronty, drwi sobie z niej, co jest dość dziwacznym wnioskiem biorąc pod uwagę wszystko co dla niej zrobił, ale widzowie powinni się już przyzwyczaić do irracjonalnych zachowań bohaterów, szczególnie Turków ;-)
Nie podoba mi się w jaki sposób scenarzyści próbują zaogniać sytuację między nimi, to jak przeprowadzona jest postać Hilal, cały wymuszony wątek z tym ślubem a przede wszystkim to co się dzieję z Leonem jako postacią - kiedyś zdecydowanie był moim ulubieńcem (w sumie dalej nim jest, bo nie ma innego kandydata), ale to w jaki sposób jest napisany teraz jest niezadowalające. Każda scena w której się pojawia jest związana pośrednio lub bezpośrednio z Hilal, rozumiem, że chłopak jest zakochany (chociaż nie do końca, ponieważ dziewczyna nie daje mu specjalnych powodów, żeby tak było) ale powinien też uczestniczyć w wydarzeniach nie związanych z nią, myśleć o czymś nie związanych z nią. Stał się on dość jednowymiarową postacią i widocznie jego zadaniem jest bycie ideałem i uciechą żeńskiej części widowni. Chciałabym żeby wróciła w pełni jego przenikliwość, brakuje mi jego ciekawych wypowiedzi takich jak ta (skierowana zresztą do samej Hilal dawno temu) w której stwierdza, że Turcy stali się narodem, który nie potrafi żyć bez wrogów i tylko ich obecność przypomina im o tym kim są, a przykładem są tu odezwy Halita Ikbala, który jedynie co potrafi to szerzyć nienawiść. To co wtedy powiedział sprawiło, że zaczęłam wierzyć, że jest to samokrytyka Turków, poprzez pozytywną postać porucznika. Mam nadzieję, że to jak Turcy zaprezentowani w tym serialu się zachowują nie jest czymś co scenarzyści pochwalają. Czasem zdarzają się sytuację, kiedy myślę, że tak właśnie jest a czasem takie które sprawiają, że myślę odwrotnie.
Wracając do Leona - jest to postać która była (a może raczej jest, ale nie ma skupienia na tych cechach) dość obiektywna w swoich osądach, oczytana, skłonna do refleksji, poświęcona swojej służbie ale nie na tyle by godzić się na coś co jest niezgodne z jego kodeksem moralnym, w dodatku porucznik jest chyba pierwszym greckim oficerem, który wątpi w szczerość Cevdeta ale ta kwestia także została zapomniana - porzucił swoje podejrzenia i jeśli mnie pamięć nie myli więcej już nie wysuwa słusznych wniosków w tej sprawie. Wątek związku Leona i Hilal był interesujący na początku, ale zaczął się zapętlać. Cały czas wygląda to w następujący sposób:
1. Leon traktuje ją dobrze i ukazuje jej swoje uczucia.
2. Hilal czuje, że nie powinna się z nim zadawać ale momentami nieco mięknie i gubi się w chwili.
3. Wynika jakieś nieporozumienie np. Yildiz kłamie, że Leon ją zaprosił na bal / Grecy robią coś negatywnego Turkom albo i nie robią ale wina spada na nich (absurdalna sytuacja z bombą, gdzie przecież to Grecy przed wybuchem rozpędzają tłum, w dodatku na miejscu jest obecny syn greckiego dowódcy i osoba stopniem generała - raczej ich by nie poświecili, chyba że organizatorem byłyby ktoś inny niż Wasilij).
4. Hilal gniewa się na Leona, który nie zrobił tego co jest mu zarzucane w sytuacjach prywatnych / nie ma żadnego większego wpływu na podejmowane przez Greków działania, jest przecież dość nisko w hierarchii, a gdy wypełnia rozkazy, robi to w jak najbardziej litościwy wobec Turków sposób jaki może.
5. Leon jest smutny i/lub próbuje ją udobruchać.
6. Dochodzi do jakiejś sytuacji w której Hilal znowu się zatraca w chwili / porucznikowi dzieje się krzywda (ostatnim razem bezpośrednio z jej powodu) i w strachu o niego i czasem poczuciu winy znowu mięknie - ten drugi wariant będzie od teraz dominujący.
I... cykl się powtarza od nowa. Moim zdaniem problemy wewnątrz ich związku powinny się zakończyć w szpitalu, kiedy Leon jej wybaczył a ona okazała mu, że jej na nim zależy. I od tego momentu ich problemy powinny się koncentrować na otoczeniu, zewnętrznych przeciwnościach losu. Po tym postrzale i wybaczeniu Leona czegoś tak poważnego Hilal powinna mieć na tyle ludzkich, normalnych uczuć, aby nie zachowywać się tak w stosunku do niego jak robi to teraz, a także domyśleć się, że list o którym jest mowa został dostarczony jej i pójść wytłumaczyć sytuację u niego samego.
W dodatku po tym całym zamieszaniu z Yildiz, a także tłumaczeniach chłopaka i kiedy będzie już wiedziała, że tylko ona dostała list, znowu zacznie narzekać na to, że Leon jest greckim żołnierzem i dalej nie zmieni swojego stosunku do niego dopóki on znowu nie stanie się cierpiętnikiem dla niej, eh....
Miłość odbiera rozum ;) Wszystko fajnie, tylko problem nie leży w Leonie i rzekomym zepsuciu jego postaci, tylko w irracjonalnym postępowaniu Hilal, to ona jest nieszczególnie napisana.
Leon jak najbardziej nie jest problemem w ich związku. Chodziło mi o to, że jestem zawiedziona drogą, którą obrali dla niego scenarzyści. Zgadzam się - Hilal nie jest zbyt dobrze napisana i nigdy nie była, właściwie jeżeli porównać to z jej początkami to trochę się jej polepszyło ;-)
Niestety Leon jest bohaterem drugoplanowym i nie dało się w jego wątku upchnąć wszystkiego, musieli wybrać mu jakąś drogę. A jako że każdy serial potrzebuje romansu, zaangażowania widzów we wspieranie, przeżywanie relacji między bohaterami, a Azize i Cevdeta zniszczyli, to musieli stworzyć jakąś parę, którą chciałoby się oglądać. Młodzi i piękni, miłość ponad barykadami, czego chcieć więcej? ;) A przy okazji ten wątek pozwolił na połączenie postaci w tym samym czasie antenowym- tak trzeba by prowadzić osobno wątki Leona i osobno Hilal (a nawet nie chcę myśleć co ta dziewczyna by odstawiała, gdyby Leon choć trochę nie odwrócił jej uwagi od tych rzekomo patriotycznych działań, bo nawet teraz robi mnóstwo głupot) i zostają w odcinku dodatkowe minuty. Choć ich wykorzystanie np. na Tevfika i Azize pozostawia wiele do życzenia. Te postaci mogłyby akurat mieć wątki prowadzone w zupełnej separacji, najlepiej wielokilometrowej. Np. gdyby Mr Hamilton wysłał Tevfika do Londynu, tak jak proponował ;)
Będzie potem taka scena, że Tevfik wybiera się do Londynu, czy ma taki zamiar. Jednak mówi do hHmiltona, że wyjedzie tylko z Azize /nie wiem, czy była już wtedy jego żoną/. Hamilton udawał, że się zgadza, ale koniecznie będzie się chciał pozbyć Azize. Nawet Eftalii każe ją otruć, lecz sumienie ją ruszyło i nie mogła tego zrobić. Tak czy tak, będą nici z wyjazdu do Londynu Tevfika. A szkoda.
Problem w tym, że po ślubie to już po ptakach. Jeśli on się z nią nie rozwiedzie, czego nie zrobi albo nie zginie, to będzie skazana na tego swojego "patriotę". Ale cóż, sama wybrała.
Ogólnie cały zamysł za stworzeniem tej pary oceniam pozytywnie, chciałabym tylko żeby wszystko było lepiej zorganizowane. Co do Azize i Cevdeta oni popadli w jeszcze większą rutynę działania i oglądanie ich interakcji razem jest męczące, a gdy zdarza się coś ciekawego to TVP to wycina bo czemu nie, ich wczorajsza kłótnia po rozmowie w rezydencji wprowadzała chociaż nowe zarzuty ;-) Tak samo nie było jednej emocjonalnej wymiany zdań gdy Cevdet przyprowadził Azize by leczyła Jakuba, scena w której oboje szczerze wydusili z siebie swoje żale była bardzo dobrze zagrana przez aktorów. Nie wiem po co te wycinanie, ale skoro już to robią to czemu usunęli z poprzedniego odcinka tak ważne sceny, bez których ciąg przyczynowo-skutkowy jest zaburzony a zostawili jakieś denne, nic nie wprowadzające sceny z Lucy, która moim zdaniem jest najnudniejszą postacią serialu, w dodatku aktorka wypada blado na tle reszty obsady, ale może to częściowo wina tego, że nie ma w tej roli jak się popisać.
Ogólnie jest zbyt duże nagromadzenie romansów w serialu, oglądałoby się go przyjemniej gdyby ograniczyć je do głównego czyli Azize i Cevdeta no i Hilal z Leonem. Reszta to zapychacze a relacja Ali Kemala i Yildiz jest moim zdaniem niesmaczna, bo jednak zostali wychowani jako rodzeństwo. Obsesja Tevfika na punkcie Azize jest wyrwana od reszty jego charakteru. Rozumiem gdyby to była kwestia tylko ambicjonalna, związana z rywalizacją z Cevdetem ale on naprawdę w jakiś chory sposób jest w niej zakochany - staje oporem przed swoim niby przyjacielem, który jawnie grozi mu śmiercią w razie gdy zbliży się do jego żony lub później eks żony, nawet opiera się w jej kwestii Hamiltonowi, którego zazwyczaj się boi. A propos Tevfika, może to nie popularna opinia ale ja go "lubię" w tym sensie, że uważam iż dodaje kolorytu serialowi, aktor gra go wyśmienicie, a jego dwulicowość i bezwzględność potrafi być i przerażająca i czasem zabawna, jego nerwowe tiki, rozwijająca się paranoja, to wszystko jest całkiem ciekawe. Biedaczek będzie miał koszmary senne gdy dowie się prawdy o Cevdecie ;-) Szkoda, że ma tak mało cech pozytywnych (praktycznie wcale?) bo jest i stanie się jeszcze bardziej tendencyjny a właśnie plusem tego serialu jest to, że unika się czarno białego klasyfikowania, wystarczy spojrzeć na Wasiljego, który jednak ma też swoją dobrą stronę.
Nie miałabym nic przeciwko gdyby ta produkcja skoncentrowała się na tych bardziej sensacyjnych a także poważnych wydarzeniach związanych z wojną. Cała scena z ostatnich odcinków, kiedy to Eszref ginie, połączenie tego starcia z szachowym starciem Cevdeta i Hamiltona, wszystko to było zrobione bardzo gustownie (choć wydarzenia prowadzące to tego i część z nich w trakcie walki znowu przeczą logice ale mniejsza o to). Chciałabym, żeby takie sceny zdarzały się częściej zamiast tracenia czasu na wymuszone śluby i absurdalne fochy.
PS Fakt, że w ostatnim odcinku polskiej emisji wszyscy ludzie na ulicy zaczytują się odezwami Halita Ikbala i jeszcze robią to na głos, z takim podekscytowaniem był wyjątkowo śmieszny :-D
Tevfik nie ma pozytywnych cech. Ale nie zgodzę się, że "miłość" do Azize nie pasuje do jego charakteru. Obsesja na punkcie jednej, niezdobytej kobiety jest jak najbardziej przypadłością psychopatów takich jak Tevfik. Ja go akurat nie znoszę, lubię Hamiltona, bo on jest przynajmniej inteligentny. Właśnie paradoksem jest, że w tureckim serialu nie ma jednoznacznie złych Greków, no może Stavros, a są jednoznacznie źli Turcy- Tevfik, Mehmet.
Właśnie zdziwiło mnie to, że Cevdet wyszedł za Azize, jakby miał z nią porozmawiać a potem pokazali go od razu w pokoju, jakby do żadnej rozmowy nie doszło. Tylko, że cięcia nie są chyba wynikiem działań TVP a tego, że Turcy taką wersję eksportują.
Trudno byłoby uniknąć jakichkolwiek "romantycznych" odnośników w przypadku młodej i pięknej dziewczyny jaką jest Yildiz a jak na razie nie eksponują jakoś szczególnie jej "związku" z Ali Kemalem. Bardziej niesmacznie by było, gdyby rzeczywiście byli rodzeństwem a wychowanym oddzielnie i rzeczywiście byli razem ;)
Myślę, że w zamyśle twórców serialu, jedyną negatywną postacią turecką miał być Tevfik. Mehmet, Yildiz i kilku innych bohaterów wyszło im negatywnie bezwiednie, ba, ja nawet myślę, że oni do teraz nie są świadomi, że te postaci poza Turcją są tak odbierane. Naprawdę, łapię się na tym, że kibicuję Grekom, a wszelkie tureckie reakcje wydają mi się zapalczywe, nienawistne i przesadzone, jak odezwy Hilal, bo ci Grecy tak naprawdę nic aż tak strasznego tam nie robią i racja jest po ich stronie. Tak sobie myślę, co ci "biedni" Turcy zrobiliby, gdyby znaleźli się pod okupacją niemiecką lub sowiecką...
Właśnie. Poruszyłeś bardzo ważny temat. Ostatnie zdanie - co ci "biedni"Turcy by zrobili, gdyby znaleźli się pod okupacją niemiecką lub sowiecką. Ja nieraz o tym myślę, dyskutuję o tym z moją ciocią, która od początku jest za Grecją. Kiedyś pisałam z oburzeniem o Hilal, jak może tak traktować ojca, a ktoś odpisał, że ja tak samo bym się zachowała, gdyby mój ojciec podczas II WŚ ubrał mundur niemiecki lub radziecki. Właśnie ja uważam, że to nie jest to samo. Pod okupacją niemiecką Polacy bali się "oddychać", z kolei sowieci wkroczyli 17 września i nie byli lepsi. Tymczasem tutaj Turcy mają pełną swobodę, pyszczą na wiecach, są chronieni przez greckie wojsko i wcale nie są zabijani tak na co dzień. Wiele im Grecy darują. Są wobec Turków sprawiedliwi, chcą tylko utrzymać porządek w mieście. I to jeszcze Turcy upominają się o Izmir, a to miasto było greckie od tysiącleci. Dlatego moja sympatia często jest po stronie Greków. Gdyby nie Cevdet, to pewnie całkowicie była bym po stronie Greków. Ale bardzo lubię tę postać. (Zresztą tego aktora też, jego żonę z REALU też).
Z tym chyba też masz rację, że Tevfik miał być jedyną negatywną postacią w serialu, a wyszło jak wyszło. Ale może to jest tak, że Turcy mają inną mentalność i inaczej ten serial odbierają. Może dla nich Yildiz, Mehmet czy Hamilton, to postacie pozytywne.
A co do Tevfika, to ktoś pisał, że biedny, bo nie mógł dostać w młodości tej, którą kochał. Cevdet zawsze był od niego lepszy i nawet Azize go wybrała, więc on nie mógł się z tym pogodzić. Zresztą od dziecka był tym gorszym. Cevdet zwyciężał we wszystkich zabawach i był taką postacią dominującą. Więc on postanowił go zabić w Salonikach 7 lat temu, bo nie mógł już znieść jego sukcesów. Wszystko mu się udawało, dostał nawet kobietę, którą Tevfik kochał od najmłodszych lat.
Ale ile teraz też jest w życiu takich sytuacji. Czy to oznacza, że osoba odrzucona ma stać się psychopatą ? I czy my mamy być dla takiej osoby wyrozumiali ? Dla mnie takie myślenie jest rodem z horroru lub thrillera.
To ja pisalam o tym ze zal mi Tefika z tego powodu ze zyl w cieniu Cevdeta ktory byl od niego lepszy. Nie usprawiedliwiam jego podłości wobec innych i tego ze strzelil Cevdetowi w plecy. Tylko rozumiem ze w Tefiki miała prawo sie narodzić frustracja z tego powodu czy niechęć do Cevdeta. Cevdet tez nie powinien wspominac z taką dumą ze prawie zawsze wygrywał, mogl się domyslic ze przyjacielowi mogło byc przykro gdy wspominał jego porażki.
A to nie sam Tevfik wspomniał z takim zamyśleniem, że zawsze przegrywał w tych bojach i dopiero Cevdet podchwycił temat i zażartował w jakiś sposób? Nie wydaję mi się, żeby jego kumpel go obraził.
Hamilton miałby być pozytywną postacią? :O Nie wiem czy coś przeoczyłam, ale dla mnie to taka menda, która się chce zemścić na Turkach za śmierć ojca (omg, jakie to straszne ŻOŁNIERZ zginął W BITWIE. W dodatku wysoki rangą? Brytyjczyków chyba też niekoniecznie zapraszano na Bałkany, chyba w własnej woli się tłukli o wpływy. Co innego, jakby zginął jako prosty człowiek w pogromie, w wiosce, gdzie dokonano rzezi. ). Tak, jak z nadzieją czekałam na postać graną przez "Ibrahima", tak teraz nie mogę na nią patrzeć (nie dość, że utyty i jakiś taki oślizgły, to jeszcze menda).
Ja wiem czy I wojna była o wpływy? Obecność Brytyjczyków (a także Australijczyków i Nowozelandczyków) w bitwie pod Gallipoli to kwestia sojuszy wojskowych łączących walczące państwa. To że był wysoki rangą, powinno akurat zmniejszyć ryzyko, na śmierć przeznacza się szeregowców. Mr Hamilton jest draniem, ale draniem inteligentnym i draniem z planem, draniem przenikliwym, co powoduje, że w przeciwieństwie do Tevfika, na którego nie mogę patrzeć, jest dla mnie czarnym charakterem, którego lubię.
Nie wiem jak było w rzeczywistosci jak trwała wojna grecko-turecka. Wiadomo serial rzadzi się swoimi prawami. Gdyby to w Polsce podczas 2 wojny urzadzono taką manifestacje jaka urzadzili turcy tuz przed wybuchem bomby, to niemcy prawdopodobnie zabili lub aresztowali wszystkich zebranych polaków. Bez zadnego ostrzezenia i litosci.
Myślę, że Mehmet jest w zamiarze raczej negatywną postacią, ale nie stuprocentowo. Takie jego działania jak zabicie Andreasa zdecydowanie nie są pochwalane, nawet on sam przeprasza za to w modlitwie przed tym jak mieli go powiesić, jednak jak wiadomo niczego się z tego nie nauczył i nie zmienił się.
Yildiz w przeważającej części składa się z wad, ale nie jest jakimś diabłem wcielonym. Z tego co widziałam na tureckiej części internetu i co mi podpowiedział tłumacz google dziewczyna jest tam bardziej znienawidzona niż tutaj ;-)
Yildiz jest postacią negatywną, ale ja od początku jej broniłam, bo zawsze stawała po stronie ojca, jako jedyna z rodziny. Ale w ostatnich odcinkach jakoś jej postać się rozmywa, zachowuje się dziwnie, na ojcu już jej nie zależy, zgadza się na ślub matki z Tevfikiem. I ma parcie na ten ślub, chociaż nie poszła z Leonem porozmawiać. Ja bym to zrobiła najpierw, gdybym była na jej miejscu, aby później się nie rozczarować. Nawet wydanie Samiego jestem w stanie jakoś jej wybaczyć, bo taka była tępa i głupia, że nie zdawała sobie z tego do końca sprawy, ale w tych ostatnich odcinkach popełnia błąd za błędem. Robi się taka nijaka. Nie jest diabłem wcielonym, ani czarnym charakterem, ale trudno ją lubić. Rozmowa z ojcem, który odradzał jej ten ślub jej nie przekonała. Już ojciec dla niej nie jest ważny. Leona nie kocha szczerze, a pcha się w ten związek. Dziwna dziewczyna, ale ciekawe, dlaczego przez Turków jest aż tak bardzo znienawidzona.
Yildiz przestaje mieć jakikolwiek charakter, wchodzi w grę tylko kiedy scenarzyści nie wiedzą jak skomplikować sytuację innych bohaterów, a wiedzą, że mogą poświęcić tą i tak nielubianą postać. Turcy nie przepadają za nią z powodu jej stosunku do własnego kraju, egocentryzmu, próżności i pchania się na siłę do Greków. Czyli mniej więcej za to co u nas nie jest lubiana tylko z podkreśleniem tej pierwszej przyczyny. Jednak Yildiz trochę łagodnieje pod koniec sezonu więc może i opinia widzów stała się łaskawsza.
Yildiz "zgadza się" na ślub matki, bo sama liczy na ślub z Leonem i oczekuje poparcia matki, więc głupio jej się sprzeciwić, bo potem mogłaby się spodziewać, że Azize jej odpłaci tym samym ;)
Tevfik nie jest takim głupkiem, jakoś udało mu się chachmęcić tyle lat i nie wzbudzać większych podejrzeń, długo zwodził też Cevdeta (to jak wykorzystał Steinera po tym jak został przez Cevdeta postrzelony było dość sensownym działaniem) , który w zasadzie dalej nie jest do końca pewien tego co ten Tevfik wyczynia. Hamilton jest bystrzejszy, ale jego główna przewaga nad nim to opanowanie i chłód emocjonalny.
Obsesja Tevfika na punkcie Azize nie jest całkowicie sprzeczna z jego charakterem, jedynie to, że jest wstanie dla niej dużo zaryzykować, a wydaję się, że powinien w jego przypadku zwyciężyć strach przed konsekwencjami swoich działań. Najbliżej tego była scena w której Azize znajduje broń a on wpada w panikę, przystawia jej pistolet do głowy i gorączkowo rozgląda się za Cevdetem, a gdy upewnia się, że go nie ma i tak ma w zamiaru ją zastrzelić. Wtedy prawie wygrał jego strach.
Tevfik w zasadzie ma jakieś pozytywne cechy. Troszczy się o Azize i jej rodzinę, co prawda jego intencje są inne niż to przedstawia, ale i tak robi to z jakiegoś w miarę życzliwego uczucia. Dom w którym mieszkają jest zbudowany za jego pieniądze i to dwukrotnie. Pamiętam też jak szczerze uśmiechnął się gdy egzekucja Hilal była odwołana. Z upływem czasu te może nieco wątpliwe ale jednak istniejące pozytywy zanikają.
Czemu Turcy mieliby eksportować taką poszatkowaną wersję?
Tevfik mówi, że się troszczy a Azize go za ta wychwala. Kiedy naprawdę potrzebna jest pomoc, nie robi nic. Jak choćby w przypadku egzekucji Hilal.
Ale on naprawdę pomagał tej rodzinie przez tyle lat, szczególnie materialnie (dom), przymykał też oko na wyczyny Alego Kemala, a także proponował dodatkowe wsparcie materialne, które nie było przyjęte przez Azize z powodu jej dumy. Nic dziwnego, że go wychwalają, z ich punktu widzenia Tevfik to prawie sam miód. Azize wyraźnie czuje, że jest coś nie tak ale rozum podpowiada jej, że jej odczucia są nieprawidłowe więc z tą wiecznie smutną miną gdy z nim rozmawia, jednak mu przytakuje.
W przypadku egzekucji Hilal i tak by nie mógł za wiele zdziałać, ale te jego głupie komentarze i propozycje, żeby Azize z resztą rodziny wyjechała bo Hilal i tak nie da się uratować były... bardzo okrutne i w jego stylu. Wspomniałam o tej scenie ze szczerym uśmiechem, ponieważ była dość niespotykana i zapadła mi w pamięć.
Na pogrzebie Esrefa też udawał, że płacze, więc nie musiało to być szczere. Dom dawał mu kontrolę i możliwość wejścia, nie mogły go wyprosić z jego domu, nawet jeśli nie chciałyby go oglądać. Proponował pomoc, bo chciał zdobyć Azize a im bardziej była mu wdzięczna, tym łatwiej było ją zmiękczyć. Alemu Kemalowi to on nie miał prawa nic powiedzieć, bo nie jest dla niego nikim ważnym- żadnym starszym, męskim członkiem rodziny, aby mógł zwrócić mu uwagę. Nie mógł nic zdziałać, ale gdyby faktycznie miał jakieś ludzkie uczucia i był dobrym wujkiem, którego zgrywa, to by chociaż napisał do Stambułu a nie zmyślał, co to on nie zrobił, ale nie wyszło. Sorry, ale ja u Tevfika od samego początku nie widzę żadnych pozytywnych cech, wszystko jest dokładnie obliczone i wyrachowane.
Nie twierdzę, że Tevfik ułatwia im życie bezinteresownie, ale z tego co robi, bez względu na intencje jakieś tam dobro czasem wychodzi. Na pogrzebie Eszrefa było inaczej, to był jawny cyrk, a w przypadku odwołania egzekucji nikt na niego nie patrzył, nikt się nim nie interesował a on nie musiał szczególnie nikomu niczego udowadniać, uśmiech wyglądał szczerze. Nie wiem jaki był zamysł za tą dziwna sceną, ale coś takiego miało miejsce. Jeśli chodzi o Alego Kemala to chodziło mi o ekspresowe wypuszczanie go z aresztu co nie było sprawiedliwe wobec tych których chłopak pokrzywdził i oczywiście czynione przez Tevfika by wkupić się w łaski jego obsesji, ale na pewno ułatwiało życie i Alemu Kemalowi i jego matce.
Azize ułatwiłaby sobie życie, gdyby wysłała dzieci do pracy i nie dawała im czasu na głupoty. Mnie ostatnio zastanowiło jak to jest możliwe, że Ali Kemal nie został zaciągnięty do wojska. Leon jest od niego młodszy a nie jest już zwykłym szeregowcem, więc trochę już musi służyć, nawet jeśli ojciec go wywindował a Ali Kemal żadnego doświadczenia, mimo że w wieku poborowym był na pewno jeszcze w czasie I wojny.
To że coś dobrego z działań Tevfika ubocznie wyjdzie nie daje mu żadnego usprawiedliwienia ani nie nadaje mu dobrych cech. Gdyby Hilal zginęła, nie wyciągnąłby Azize z Izmiru ani nie nakłoniłby jej do małżeństwa a niespodziewane ocalenie dawało mu szansę ugranie czegoś- przecież często przypisuje sobie cudze zasługi.
Właśnie, czemu Azize nie ogarnęła jak najszybciej tej niewdzięcznej bandy? Przynajmniej Hilal w końcu została pielęgniarką, Ali Kemal miał pracę raczej niewdzięczną a teraz pieniędzy to w ogóle chyba nie przynosi, a Yildiz jak się obijała tak się obija, nawet prania nie chce jej się robić.
Nie wiem jak to tam wtedy funkcjonowało z poborem ale w tym akurat regionie mogło być trochę inaczej. Leon jest synem dowódcy greckiego, który naciskał na jego rozwój w tym kierunku, w dodatku ze względu na swoją pozycję awans jego syna był szybszy ( a może od początku miał taki stopień?).
Jest jedno wyjaśnienie dlaczego Ali Kemal nie był w wojsku- on oficjalnie nie istniał. I tu też głupota Cevdeta, bo gdyby zgłosił, że znalazł greckie dziecko, to prędzej czy później zgłosiłaby się rodzina i uniknęliby wielu nieprzyjemnych sytuacji, Weronika nie żyłaby w żałobie przez kilkanaście lat, Wasilij by się nie mścił a Leon nie wychowywałby się w cieniu brata.
A czy oni w ogóle zdawali sobie sprawę, że to greckie dziecko? Co prawda chłopak był znaleziony w greckiej wiosce i to raczej bezpośrednio wskazuje na jego pochodzenie. Może jego przybrani rodzice mają na to jakąś inną teorię. Nie wiem czemu nie został poinformowany przez Azize czy babcie Hasibe, że najprawdopodobniej jest Grekiem skoro i tak już dowiedział się o tym, że jest adoptowany. Kiedy stałoby się to w dzieciństwie łatwiej by to zaakceptował.
Ale komu Cevdet miałby to zgłosić? Trochę niezręcznie byłoby się zwrócić do Greków, poza tym pewnie był przekonany, że jego rodzice nie żyją.
Wiedzieli, nie było innej możliwości ;) Mógł zgłosić np. do sztabu. Wioska była spalona jak Cevdet tam przybył, ale można było się domyślić, że zanim ją spalili ktoś mógł zdołać uciec i może wiedział czyje to dziecko.
Bo wersje eksportowe są dostosowywane do naszych standardów telewizyjnych. U nas nie przejdzie serial, którego odcinki trwają tyle co nie średniej długości, a długi film.
Tevfikiem nie kieruje w miarę życzliwe uczucie, tylko niespełniona, chora obsesja. Chce być blisko Azize, żebyw końcu ją posiąść :/
I to nie Tevfik jest w miarę ogarnięty, tylko reszta jest jeszcze głupsza niestety.
Ale to tylko tłumaczy dzielenie jednego odcinka na kilka, a nie wycinanie scen, szczególnie, że często ten 40-minutowy nie kończy się w jakiś bardzo naturalny lub ekscytujący i zachęcający do obejrzenia następnego sposób a jest to jedyna potencjalna przyczyna która przychodzi mi do głowy.
Nie twierdzę, że Tevfik nie ma chorej obsesji, ale jednak chce dla Azize dobrze mimo, że jego własne dobro jest dla niego ważniejsze ;-)
Fakt, reszta postaci potrafi zachowywać się dość głupio ale Tevfik nie wypada najgorzej jeśli wziąć pod uwagę standardy serialu.
Myślę, że w tym co napisałam wyżej jest zawarte wyjaśnienie, że o dobru Azize tutaj nie ma mowy, tutaj chodzi tylko o pozycję dominującą i kontrolę nad ofiarą.
Nie wiem jak to wygląda, Ty możesz ocenić, bo oglądałaś oryginał, ale może nie chcieli łączyć odcinków i musieli materiał z jednego odcinka podzielić na 3 części a to co odstawało ponad limit czasowy wyciąć. Jak dla mnie odcinki mogłyby spokojnie mieć po 50-60 minut, bez kastrowania, ale widocznie czas antenowy jest cenny.
Ale właśnie tu nie ma żadnej logiki - odcinki nie są dzielone równo na 3 części. Często scena kończąca odcinek turecki wypada u nas w połowie odcinka. Albo czasem scena końcowa jednego odcinka jest powtarzana na początku następnego, a czasami nie - tj. idzie nowa akcja, bez powtórki. Pamiętam w którymś odcinku to chyba z 15 minut trwała taka scena powtórkowa.
15 nie, ale rzeczywiście była przydługa. Skoro jednak mieszają, to nie wiem dlaczego tną. Gdzieś na początku emisji czytałam, że ma być w naszej wersji 2 razy po 50 odcinków, czyli razem 100 a to dawało ponad 3 odcinki polskie na jeden turecki. A to nie jest jakiś turecki zabieg, to powtarzanie scen? Bo to nie jest pierwszy serial, w którym taki zabieg widzę, tylko że wtedy te powtarzane sceny były nieco inaczej pokazane, zmodyfikowane, ze zmienioną perspektywą.
W tureckiej wersji też są powtórzenia scen z poprzedniego odcinka ale wiadomo przypada to na 2 godziny materiału. W polskiej wersji nie widziałam jakiś szczególnych powtórzeń (chociaż nie oglądam jej od początku), wręcz przeciwnie, te powtórzenia które były w oryginale przepadają ponieważ nie występują już na końcu odcinka.