Dokładnie. Leon dążył do uspokojenia nastrojów, do pogodzenia zwaśnionych stron, bo nie chciał, aby już ktokolwiek ginął. Hilal natomiast jest żądna krwi - nie ma żadnych dowodów, ale publicznie oskarża o zamach Greków, tym samym rozbudza złe i nienawistne emocje, prowadzące do kolejnych nieszczęść... W imię czego? Na pewno nie miłości do ojczyzny i narodu tureckiego, lecz wyłącznie z powodu własnej pychy.
I z powodu zazdrości, że ktoś ośmielił się zabrać jej monopol na poetyckie przemowy do ludzkich serc ;)
Z tego, co jest napisane w programie, to jutro czyli w środę, będzie jeden odcinek, a następny dopiero w poniedziałek 07 sierpnia.
I ostatni odcinek w ramówce w piątek 25 sierpnia, w jesiennej ramówce nie ma. Jest "serial fabularny" po 15.00, ale pewnie wróci w to miejsce to portugalskie "Złote serce". Czyżby robili nas w balona?
Może nie koniecznie. Turcy chyba jeszcze nie rozpoczęli emisji, czy nawet produkcji 2 sezonu. Po necie krążą zdjęcia Halita i Berguzar, na wakacjach z synkiem, więc to możliwe, że obsada ma wakacyjną przerwę.
A ja jednak mam nadzieję, że pokażą do końca w naszej TVP wszystkie odcinki pierwszego serialu. Nie można tak "robić nas w balona". To już lepiej, niech Elifa zabiorą. W sumie nie zostało ich już tak dużo.
Jakieś wrażenia po dzisiejszym odcinku? ;) W mojej ocenie Hilal bije rekordy głupoty (a było słuchać brata i siedzieć w domu ;P), Mehmet to chyba szkolony zabójca, celne strzały w głowę. Biedny Cevdet, na miejscu tego człowieka chyba dawno bym się załamała. I kto podrzucił atrapę bomby? Eszref?
Tak, atrapę bomby podrzucił Esref - było to pokazane w scenie, gdy pytał swojego ochroniarza, czy przesyłka została dostarczona.
Ja w dzisiejszym odcinku zwróciłem uwagę na to, że Hilal, która ciągle nawołuje do walki z Grekami i podburza tureckich mieszkańców Izmiru do rozlewu greckiej krwi, nagle jest w szoku na widok trupów greckich żołnierzy i robi wyrzuty Mehmetowi i Alemu Kemalowi, że ich zabili... No przepraszam, ale ta panienka ma chyba nierówno pod sufitem i chyba sama nie wie, czego chce...
Kolejny dziwny motyw - Mehmet skuteczny niczym komandos elitarnej jednostki. Z tego, co wiadomo, nie jest on żadnym wysłannikiem Kemala Pasza, czy wyszkolonym i zaprawionym w bojach członkiem ruchu oporu, bo dopiero po przybyciu do Izmiru próbował usilnie włączyć się do partyzantki Esrefa, zatem skąd nagle takie umiejętności bojowe u niego?
Kolejny raz ukazano bezwzględność i okrucieństwo Mehmeta - zszokowany był jego zachowaniem nawet Ali Kemal.
Ali Kemal podpada mi coraz bardziej - myślałem, że nie pociągnie za spust, aby zabić Leona, ale zrobił to, a porucznika uratował tylko brak amunicji w pistolecie oponenta. Leon nigdy nie postąpiłby w ten sposób...
No i znowuż ta zasmarkana i rozryczana Hilal, która wtrąca się tam, gdzie nie powinna i chyba nie rozumie, że wojna to nie zabawa w pisanie odezw, lecz przemoc, okrucieństwo i krew. Zrozumiałe jest to, że chciała uratować brata i nie winię jej za to, że strzeliła do Leona. Ta dziewuszka powinna jednak również zrozumieć w końcu konsekwencje swoich działań i nie dziwić się, że Grecy odpowiadają ogniem i zabijają lub chcą aresztować tych, którzy strzelają do nich.
W dzisiejszym odcinku uwagę przykuło mi kilka rzeczy :
1. Cevdet, który omal nie rozstrzelał Leona. Przyłożył już pistolet i nie nacisnął na spust. Ile wtedy myśli musiało kołatać w jego biednej głowie. Jeśli Leon przeżyje, zginą jego dzieci, zwłaszcza Hilal. A jednak sumienie mu nie pozwoliło na ten czyn. Pewnie jako ojciec nie chciał sprawiać bólu ojcu Wasiliemu, który już jednego syna stracił. Powiedział wszystko Azize, niech ona to weźmie na swoje sumienie. Ona odpowiedziała, że rozumie. To dziwne, bo do tej pory nic do jej tępej głowy nie docierało. Teraz ona będzie się bić z myślami.
2. Mehmet - znowu wypomina Alemu, że nie pozwolił zabić Cevdeta. A nie przyszło mu do głowy, że wtedy już by nie żył, bo zaraz do klubu przyszedł Leon ze swoją ekipą ?
3. Ali Kemal - tłumaczy się Mehmetowi, że chce jeszcze się dowiedzieć czegoś od Cevdeta, dlatego tego nie zrobił. A ja myślałam, że ruszyło go sumienie, że jak można strzelać do ojca. Na jakimś forum ktoś próbuje tłumaczyć Alego, że ojciec go znieważył i dlatego. Ale dla mnie sama myśl o czymś takim jest nie do przyjęcia i nic Alego nie tłumaczy.
4. Hilal - to nic dziwnego. Żadnych wniosków nie potrafi wyciągnąć z przeszłości i lubi się pakować w kłopoty. Jednak to jej postrzelenie Leona, którego zaczyna kochać, jest w pełni uzasadnione. Leon by aresztował Alego Kemala i było by już po nim. Ona to zrobiła w obronie brata. Musiała tak postąpić.
A ja myślę, że gdyby Hilal i Ali Kemal byli logicznie myślącymi postaciami, to po wydarzeniach z poczty, zaczęli by mieć wątpliwości, czy Cevdet jest zdrajcą. Ktoś zastrzelił żołnierzy, którzy ich aresztowali, nie próbował nawet zastrzelić Cevdeta a on zamiast strzelać do napastnika, strzelał w powietrze.
Tez się dziwię ze nikt po za Starvosem nie domysla się prawdy o Cevdecie. Oglądałam kilka sriali tureckich i postacie w nich występujące nie są zbyt madre. Mają wszystko widoczne jak na dłoni a nie moga się domyslic prawdy.
W 1000 i 1 nocy było tak samo. Bennu mimo tego co działo się po śmierci jej dziecka, ciągle nie miała pewności, że jej mąż ją kocha. Tu w sumie jest podobnie.
A co miał powiedzieć Mehmetowi? Że w przeciwieństwie do niego jest człowiekiem i jednak nie może zabić ojca? Przecież wiadomo, że nie podał mu prawdziwych motywów, ale moim zdaniem jak najbardziej ruszyło go sumienie.
Nie zgadzam się, że postrzelenie Leona jest w pełni uzasadnione. To nie była sytuacja typu jeśli ja nie strzelę, to strzeli on. Leon dopiero aresztował Ali Kemala, kara śmierci była w planie, ale nie była ona natychmiastowa, mogli go jeszcze wydostać z aresztu, mogło wydarzyć się wiele innych rzeczy. Nie znajduje ani psychologicznego wytłumaczenia ani usprawiedliwienia dla tego, co zrobiła Hilal. To nie był jakiś przypadkowy żołnierz, to nie był Stavros, Wasilij czy inny Grek, który jej zalazł za skórę. To był Leon. Leon, który ją kocha, który ratował jej życie, narażał dla niej swoje i którego ona też kocha. Leon, który kocha ją na równi z Ali Kemalem, jeśli nie bardziej. To nie był wybór: życie brata- życie wroga. Jedyne co ratuje Hilal w moich oczach to fakt, że krzyknęła do Leona, bo już myślałam, że strzeli mu w plecy jak przystało na tchórza. Choć z drugiej strony strzeliła patrząc mu w twarz, po wszystkim co dla niej zrobił, wiedząc, że jest najlepszym człowiekiem jakiego w życiu poznała. Widać za dużo przebywała z Mehmetem i ją "upsychopacił".
Ale chyba jednak lepiej zapobiec aresztowaniu, niż później organizować akcję odbijania Alego Kemala z aresztu, zwłaszcza iż pewne było, że zostanie skazany na śmierć, a w obliczu śmierci tyłu greckich żołnierzy, karą mogła zostać wykonana natychmiastowo. Hilal po prostu bała się o brata i strzeliła do Leona w afekcie. Moim zdaniem mogła jednak zagrozić popełnieniem samobójstwa, jeżeli Leon nie uwolni Alego Kemala, a już na pewno nie powinna celować w serce, bo to równoznaczne z strzelaniem, aby zabić.
O, to z tym celowaniem w siebie, to całkiem dobry pomysł, Leon by zmiękł, tylko mam wrażenie, że Hilal jeszcze nie wie jaki może wywrzeć wpływ na niego ;) Nie wiem, dla mnie zapobieganie egzekucji brata przez zabijanie ukochanego to jednak przekroczenie granicy tolerancji. Strzałem w afekcie bym tego nie nazwała, ona wyglądała jakby już zrezygnowała a potem znów zaczęła mierzyć. Bardziej to mocno nieprzemyślane "przemyślane" działanie jakkolwiek głupio to brzmi.
A ja tutaj rozumiem Hilal. Zrobiła to dla ratowania życia bratu i dlatego, że innego sposobu nie było. Gdyby go Leon aresztował, to nikt nie byłby w stanie go uwolnić. Ani Cevdet, ani Jakub ze swoimi ludźmi. Z tego aresztu było tylko jedno wyjście - szubienica.
Hilal zrezygnowała z postrzalu Leona, ale gdy porucznik wychodził z Ali Kemalem wtedy zrozumiala ze moze go wiecej nie zobaczyć. Moze sobie przypomniała jak sama została arwsztowana. Hilal uratowała nie tylko Ali Kemala, ale tez swoją cala rodzine. Azize znowu musiała by przezywac to ze jej dziecko idzie na śmierć.
Myślę, że Hilal nie chciała celować Leonowi w serce. Po prostu strzelała gdzie popadnie i tak wyszło. Dobrze, że nie w głowę, bo już by było po nim.. Nie wiem, czy szantażem zmusiła by go do wypuszczenia brata wolno. Ona też tego nie wiedziała. Ale mimo jej głupawego postępowania i pyszczenia, w tym przypadku jestem w stanie ją zrozumieć. Strzelała, bo nie miała innego wyjścia. Ali Kemal został by skazany na śmierć i to był jedyny sposób, aby to zatrzymać.
Jak nie chciała celować w serce, to trzeba było celować w nogę albo rękę. Już nie ma co robić z niej takiej sierotki, bo doskonale wiedziała gdzie mierzy tym pistoletem, broń nie ma aż takiego rozrzutu i wie o tym nawet ktoś kto ma ją po raz pierwszy w dłoni.
Najlepsze jest to, że nawet taki odważny gość jak Cevdet nie miał odwagi strzelić do Leona, aby go dobić, chociaż wiedział, że ten po dojściu do siebie, może sypnąć Hilal i Alego Kemala ;) Ale w sumie zrzucił też zadanie wykończenia Leona na Azize ;)
Ja myślę, że tu nie chodziło o brak odwagi Cevdeta, gdy myślał o dobiciu Leona. Po prostu Cevdet był człowiekiem, ojcem i żal mu się zrobiło Weroniki i Wasiliego, jak bardzo będą przeżywać utratę kolejnego syna. Z jednej strony się bał, że Leon wyda Hilal i Alego Kemala, z drugiej - jako ojciec nie był w stanie tego zrobić. Sugerował takie rozwiązanie Azize, ale też do niczego jej nie zmuszał. Widział tylko jedno wyjście - niech Hilal i Ali Kemal wyjadą gdzieś daleko. Ale nie było to takie proste zmusić dwoje upartych ludzi do opuszczenia miasta. Cevdet tak się o nich troszczył, mimo, ze syn przyznał się mu, że planował go zabić.
Mylisz się. Wasilego na pewno nie byłoby żal Cevdetowi, może najwyżej trochę współczuł Weronice. Tu chodziło o coś innego. Cevdet po prostu nie chciał zabić brata Alego Kemala.
Nie było wyjaśnione w serialu, dlaczego Cevdet nie "dobił" Leona. Możemy tylko się domyślać. Ja myślę, że po prostu ruszyło go sumienie i jako ojciec nie potrafił zabić syna innemu ojcu czy matce. Nie sądzę też, żeby to powstrzymało Cevdeta, że Leon jest bratem Alego. Szkoda, że to nigdy w serialu nie zostanie wyjaśnione, przynajmniej do końca sezonu pierwszego.
Też o tym myślałam. Ale strzał do Leona w nogę lub w rękę nie zatrzymał by go w tym, żeby aresztować jej brata i Ali Kemal poszedł by na stracenie. Tutaj uratowała go tylko utrata przytomności przez Leona.
Strzał w rękę lub w nogę dałby im czas, żeby mogli uciec i się ukryć. Leon nie ścigałby Hilal, jedynie Ali Kemala, który w takiej sytuacji musiałby dołączyć do partyzantki gdzieś w innej części kraju, ale spokojnie by ocalał. Nie da się skutecznie bronić poglądu, że Hilal nie strzelała, aby zabić. Samo chwilowe wykluczenie Leona z gry osiągnęłaby strzelając w rękę albo nogę. Jeśli chciała całkowicie uniknąć możliwości egzekucji brata, wniosek jest prosty- strzelała, aby zabić. Przecież Leon po odzyskaniu przytomności miał w założeniu wydać sprawców.
Hilal nie chciala tak naprawdę zabić Leona. Chciała uratować brata, zalowala ze postrzelila Leona, matce powiedziała że gdy do niego strzeliła to zabolało ja jak by do niej strzelano. Z drugiej strony miała bezczynnie się przygladac ze Ali Kemal idzie na śmierć musiała mu jakos pomóc. Strzelanie do kogos to cos okropnego, ale ona nie miała wyjscia. Gdyby nie strzelila i nie uratowala brata tez by zalowala.
Ja również rozumiem Hilal pod tym względem, że strzelała, aby uratować brata, a dodatkowo robiła to w dużym napięciu psychicznym. Jednak moim zdaniem ona chciała zabić Leona. Gdyby tylko chodziło o jego czasowe wyeliminowanie, celowałaby w rękę lub nogę, ona natomiast strzeliła mu w okolice serca. Uważam także, iż wystarczyłoby, gdyby zagroziła Leonowi samobójstwem. On wtedy na pewno puściłby wolno Alego Kemala.
Nie jestem pewna, czy ten szantażyk z samobójstwem Hilal by przeszedł, czy Leon dałby się na to nabrać. Hilal też nie mogła być tego pewna, ale mogła chociaż spróbować. Gdyby nie podziałało, to wtedy mogła by strzelić do Leona. Czy chciała go zabić ? Myślę, że raczej nie. Po prostu się nad tym nie zastanawiała, była w dużym napięciu, stresie i próbowała za wszelką cenę uratować brata od śmierci. A strzelanie w rękę czy nogę Leonowi, nie było by w stanie go powstrzymać przed aresztowaniem Alego Kemala. Nawet ranny, zaprowadził by jej brata do aresztu, z którego już nie było wyjścia.
Ech, naprawdę myślisz, że z porządnie przesztrzelona nogą da się chodzić? I jeszcze prowadzić aresztanta? Otóż jest to niemożliwe. Zobacz jak zachowywał się lekko drasniety Mehmet. Hilal w tamtym momencie strzelała, aby zabić. Co do Cevdeta, był człowiekiem honoru i nie dobijał rannych, którzy mogli przeżyć. Nie trzeba szukać wiekszych wyjaśnień.
Mehmet to czlowiek porażka. Nic dla niego nie znaczy życie innych nawet wlasnych przyjaciół. Najpierw nie powstrzymał Hilal przed pojsciem na przyjecie i rozmowie z wice premierem. Gdyby nie Leon było by po niej. Ali Kemala tez zostawił na śmierć, byle siebie ratować a później pozwolił wrócić Hilal do środka. Mehmet zgrywa bohatera a tak naprawdę jest tchórzem.
Pasowali by do siebie z Yildiz, dla nich obojga życie innych nie wiele znaczy.
Dokładnie, też uważam, że powinna celować w rękę lub w nogę (chociaż chyba lepiej dostać w płuco, niż w tętnicę udową, ale skąd Hilal miałaby o tym wiedzieć ;) )
Hilal przypomina współczesne dzieciaki, które nie odróżniają gry komputerowej od realnego życia, zadźgają kolegę i potem dziwią się, że nie wstaje a przecież ma ileś tam żyć, nie wiedzą, że tak naprawdę umiera się tylko raz i życia nie da się zrestartować. Tylko skąd takie myślenie u 15-latki żyjącej 100 lat temu? Wasilijemu powiedziała, że zafundował jej ekspresowe dojrzewanie. Oj, chyba jednak nieskutecznie, bo usilnie chce to powtórzyć. Tym razem ze skutkiem ostatecznym. Jak można strzelić do człowieka, mierząc w serce a potem gadać, że on nie może umrzeć? Hilal chyba naprawdę nie ma w mózgu ośrodka odpowiedzialnego za myślenie przyczynowo-skutkowe, bo inaczej nie da się pojąć jej zachowania.
A w ogóle strasznie naciągana ta akcja. Yildiz odzyskała przytomność w ciągu dnia. Zdążyły wrócić z nią do domu, był już wieczór a Ali Kemal gdzie był przez ten cały czas? Jak przewiozły ją bez jego pomocy? Kompletnie nielogiczne, tylko po to, żeby Hilal poszła do tawerny i wmieszała się w akcję. I chociaż to Hilal o wiele bardziej naraziła już swoje życie niż Yildiz, której nie wolno wychodzić nawet w dzień, Azize pozwala jej iść samej, ciemną nocą. Przecież w tym momencie powinna dostać kategoryczny nakaz pozostania w domu a Ali Kemal skoro był tak zainteresowany życiem siostry, że zniknął na parę godzin, niech łaskawie wróci do domu i się dowie wtedy. Ech, już nie mogę się doczekać tych odcinków, w których chociaż Azize zacznie myśleć.
Też mnie uderzyło, że greccy żołnierze padają jak kaczki pod ostrzałem amatorów. Ten pierwszy, który opuścił karabin, też bardzo myślący. Podejrzewam, że Mehmet mógł walczyć w osmańskiej armii, gdzie zasłynął jako bestialski morderca i mogli go nawet za to wywalić, dlatego nie ma żadnych kontaktów.
W tureckich serialalach tak jest wiekszosc bohaterow jest głupia, lub dzieją się takie rzeczy, które nie mają nic wspolnego z rzeczywistoscia i ciezko je wytlumaczyc. Azize to jest po prostu ślepa i głucha nie widzi co dzieje sie z jej dziecmi. Co do Hilal ona stanęła przed ciezkim wyborem. Patrzeć jak jej brata zabierają na smierc, czy przeszkodzić i strzelic do ukochanego chlopaka. W tej sytuacji kazdy wybór byl zly. Mysle ze teraz dziewczyna zacznie w koncu dorastac.
Nie zostało wyjaśnione czy Mehmet był w osmańskiej armii, natomiast z całą pewnością nie miał żadnych kontaktów z podziemiem. Mam wrażenie, że tureccy scenarzyści chcą ukazać Mehmeta jako młodego, walecznego patriotę, ale ja odbieram go cały czas jako niezbyt rozgarniętego psychopatę, lubiącego mordować.
Jeszcze jedna cecha Mehmeta- jest tchórzem. On zorganizował całą tę akcję, on tym dowodził, ledwie dostał w rękę i już skorzystał, że Ali Kemal zdecydował się zostać i uciekł. A to on powinien zostać. I nie pojmuję dlaczego Ali Kemal powierza siostrę komuś takiemu...
On nawet tej akcji nie potrafił zorganizować. Po pierwsze, tych greckich wartowników powinni załatwić po cichu (np. rzut nożem, tłumik) zamiast robić strzelaninę, skutkującą nadejściem patrolu i alarmem w mieście. Po drugie, gdy tylko pojawiła się tam Hilal, zaraz powinna zostać stamtąd wyprowadzona, nawet siłą, a nie, że oni ucinają sobie z nią jakieś dysputy, tracąc czas na wymontowanie telegrafu.
Dzisiejszy odcinek kolejny raz ukazał tchórzostwo Mehmeta - do zabicia Leona w szpitalu oddelegował Alego Kemala. Jego rana odniesiona na poczcie też nie musiała być tak okropna, bo zaledwie dzień po tej akcji siedział sobie w karczmie ze swoją bandą niedorajd, mógł zatem spokojnie dopilnować Hilal, aby nie wróciła na pocztę...
Coraz bardziej irytujący jest Ali Kemal - przełożony rozkazuje mu uciekać razem z siostrą z miasta, a ten mówi, że nikt mu nie będzie rozkazywał i zostaje... Sorry, ale skoro został żołnierzem podziemia, to musi wykonywać rozkazy, a nie robić, co mu się żywnie podoba... Po drugie, on ma gdzieś życie i bezpieczeństwo swojej rodziny - przecież sam powinien nakłaniać Hilal, aby uciekała, bo grozi jej śmierć... Ali Kemal staje się coraz bardziej bezwzględny - zamiast uciekać z siostrą, woli zabić Leona i jeszcze mówi, że nie ma innego wyjścia - owszem ma, ewakuować się, zamiast zabijać!
Ten rudy to gada jak opętany. Kiedy oni w końcu zrozumieją, że zastrzelenie Hasana to nie było nawet zabójstwo tylko strzał w obronie generała a Hasan nie był żadnym bohaterem tylko nieudolnym zamachowcem? A, zapomniałam, nigdy, bo oni nic nie rozumieją. Jedynie Lutfu daje jakąś nadzieję. Ja w ogóle nie rozumiem dlaczego oni słuchają Mehmeta, przecież on nie jest żadnym łącznikiem z partyzantką. Ot, jakiś gość dopada go na ulicy, coś mu każe a oni posłusznie za nim idą. Oni wszyscy się do żadnego podziemia nie nadają, o wojsku to chyba słyszeli z opowieści, co jest dziwne, bo to nie są nastolatkowie. To dowodzi, że Hilal podjęła złą decyzję- ona ratowała brata, a brat nie ma zamiaru ratować jej.
Dlaczego tak właściwie Cevdet sam albo przez Yakupa nie dał Mehmetowi jasnego przekazu- masz się trzymać z dala od mojej córki, bo Ci coś niecoś utnę? Przecież zanim opuścił więzienie to z nim o czymś rozmawiał. I dlaczego nie wpadli jeszcze na pomysł, tak jak kiedyś Esref, żeby to Mehmeta wystawić?
Mnie denerwują podwójne standardy Azize. Yildiz wydała męża- pobiła ją bez zdania racji. Hilal o mało własnoręcznie nie zabiła człowieka- strzeliła jej jakąś łagodną mówkę, dlaczego jej się nie udało wyrosnąć na dobre dziecko, a potem przytuliła.
Mr Hamilton jest zabujany w swojej szwagierce. Tylko dlaczego w takim razie się z nią nie ożeni?
A Esref to chyba myśli, że brytyjski wywiad to używa do działań operacyjnych kryształowej kuli. Ach ten brytyjski wywiad, o tym, że żyje wie kilka osób, a oni wiedzą to po prostu, bo przecież nie od żadnej z tych osób.
A Cevdet? Ale ten chłop ma ciężkie życie...
Akurat ja tutaj podwójnych standardów nie widzę - Yildiz wydała wrogom na śmierć swojego męża - tureckiego patriotę, Hilal strzelała do greckiego porucznika w obronie brata - jest tu jednak pewna różnica.
Esref naoglądał się Bonda i myśli, że brytyjski wywiad wie wszystko ;) A tak na serio, jak ten gość mógł stworzyć tak rozbudowaną partyzantkę i nie wpaść przez tak długi czas, skoro ma zero sprytu i intelektu i byle Tefvik może mu nałgać do woli, a on to łyka jak pelikan?
Ali Kemal chce uratować siostrę, ale woli w tym celu zabić, zamiast po prostu wyjechać z nią z Izmiru...
Tylko Azize nie zna okoliczności strzału, nie wie, że Hilal strzelała, żeby Ali Kemal nie został aresztowany. Nie zgadzam się z określeniem "w obronie brata", nie wyczerpuje to zdarzenie znamion obrony koniecznej, to normalne usiłowanie zabójstwa. I są to podwójne standardy- Leon moralnie przewyższa Samiego, jego jedyną "winą" było to, że jest Grekiem. Yildiz nie wydała w swoim mniemaniu wspanialego patrioty, tylko uzurpatora jej wolności i skazała go na śmierć z cudzych rąk bez pełnej świadomości konsekwencji swoich działań. Hilal wiedziała do kogo strzela, własnoręcznie o mało nie zabiła człowieka, którego kocha z wzajemnością. Różni je kwestia wyrzutów sumienia i gotowości do przyjęcia odpowiedzialności i na tym polu wygrywa Hilal, ale Azize o tym nie wiedziala w tym momencie, więc tak, to są podwójne standardy i nie pierwszy raz Azize pokazuje, że jakby Hilal nie narozrabiala to jest kochana córeczką a Yildiz nawet jakby siedziała cicho jest tą złą.
Azize inaczej zachowuje się wobec Hilal po postrzeleniu Leona niz wobec Yildiz po wydaniu Mustafy, dlatego ze Hilal ma prawdziwe wyrzuty sumienia. To fakt Azize Ali Kemala i Hilal inaczej traktuje niz Yildiz, ale ona jest inna niz Hilal i Ali Kemal.
Dokładnie - Azize nie traktuje Yildiz tak samo jak reszty dzieci, bo Yildiz jest od nich inna i zawsze była wredna i sprawiała kłopoty - przykład scena ze wstążką odebraną przez małą Yildiz Hilal.
Wszyscy sprawiają tyle samo kłopotów a nawet powiedziałabym, że do tej pory Hilal i Ali Kemal zaliczyli więcej wyskoków.
Ale w momencie, w którym Hilal pojawiła się w szpitalu, Azize nie miała jeszcze żadnego obrazu wyrzutów sumienia Hilal. Tak samo jak nie miała go w przypadku Yildiz. Każde z dzieci jest inne, ale nie stawiałabym Hilal i Ali Kemala w jednym rzędzie, bo bliżej mu do Yildiz niż Hilal a sama Hilal nie jest kryształowa. Wszystkie dzieci mają za uszami mniej więcej tyle samo, patrząc obiektywnie, ale wg Azize tylko Yildiz jest zła.
Po pierwsze, to, że wydanie Mustafy Grekom nie było dla Yildiz równoznaczne z wydaniem go na śmierć, jest mocno naciągane, bo Yildiz musiałaby być totalną idiotką, aby tego nie rozumieć. Po drugie, gdyby nie chciała ryzykować życia Mustafy, poszłaby ze skargą do ojca, a nie do Wasilija czy Stavrosa, którzy chcieli zabić jej siostrę.
Wydanie Mustafy i strzelanie do Leona to są dwie różne sprawy. Jest wojna, a Yildiz wydała członka ruchu oporu wrogowi, Hilal natomiast strzelała do okupanta. Nawet jeśli Azize nie znała motywacji Hilal, łatwiej wybaczyć dziecku zabójstwo wroga, niż zdradę ojczyzny i donoszenie na członków ruchu oporu.
Moim zdaniem Azize jako matka kocha Hilal Yildiz i Alego Kemala tak samo. Pragnie szczęścia dla calej trójki, po tym wybuchu bomby bardzo przeżywała co stało się z Yildiz. Różnica jest taka ze Azize w przeciwienstwie do dwójki pozostałych nie lubi Yildiz jako człowieka, Azize nie akceptowalaby kogos obcego w swoim zyciu z pogladami Yildiz.
Ale Yildiz tego nie wiedziała. Rozmowa ze Stavrosem nie wyjaśniła tego jednoznacznie? Nikt nie mówi, że Yildiz jest mądra, więc można jak najbardziej uznać, że tego nie wiedziała. Ojciec by jej nie pomógł, bo może był i "zdrajcą", ale ciągle był muzułmaninem a było już po ślubie, czyli po ptakach. Yildiz szła do Leona, ale jego nie było a Wasilij ją zwiódł, skorzystał z okazji.
Nie wiem, dla mnie mimo wszystko, Hilal ponosi całą bezpośrednią odpowiedzialność za to co zrobiła a Yildiz tylko odpowiedzialność moralną. Prościej jest przyczynić się do czyjejś śmierci, nawet nie do końca świadomie, niż nacisnąć spust z pełną świadomością, że ten człowiek za chwilę straci życie. Można oczywiście dojść w takim myśleniu do absurdu typu, że Hitler nigdy nikogo osobiście nie zabił. Hilal nie strzelała do wroga, nawet jeśli był nim oficjalnie, nigdy nie był nim dla ich rodziny. Nie przemawia do mnie dzielenie ludzi na dobrych i złych na podstawie tylko ich narodowości. Esref był zbrodniarzem, ale jest bohaterem, bo jest Turkiem. Jest bohaterem mimo, że nikt z tego wychwalającego go tłumu go nie zna, nie wie, że jest miernym, mało inteligentnym dowódcą i megalomanem i bez Cevdeta nie zrobiłby nic wartego uwagi. Leon jest dobry, nie szkodzi nikomu, pomaga Hilal jak może, jest w stanie oddać za nią życie, ale jest zły, jest wrogiem, bo jest Grekiem. Cevdet "zdradził" Turcję, więc jest najgorszy, Tevfik palcem nie ruszył, żeby pomóc rodzinie Azize, kiedy mieli poważne kłopoty a jest bohaterem. Sorry, nie kupuje takiego myślenia :/ O tym kto jest wrogiem a kto przyjacielem świadczą uczynki a nie przynależność do jednej z armi.