Większy świat, więcej pojazdów, misji miast, możliwości....itd ale Vice City mi się bardziej podobało. Gra "większa" niż poprzedniczka, ale fabuła i "klimat" gry jednak mniej wciągające, choć jest to oczywiście sprawa subiektywna.
Też tak myślałem. Klimat murzyńskiego getta i rapu, dla kogoś kto słucha rocka/metalu był na początku bardzo ciężko strawny. Jednak ogrom gry i wiele wątków nie tylko z pod znaku gangsta, stanowią o tym, że San Andreas jest najlepszym GTA.
Slucham rocka/metalu i uwazam, ze porownanie GTA Vice City do San Andreas to nieporozumienie. San Andreas to póki co najlepsza część GTA. Ale to jest tylko moje zdanie.
> Klimat murzyńskiego getta i rapu, dla kogoś kto słucha rocka/metalu był na początku bardzo ciężko strawny.
to jest najgłupsze zdanie ever
mi się ten klimat też bardzo, bardzo nie podobał. Joł madafaki, dogi i inny chłam. Vice city - lata 80, kolorowo, przyjemnie, ciepło. Tak, to była gra. najlepsza część GTA jak dotąd.
Zgadzam się z tobą adrian_orka GTA VC miało superowy klimat, a GTA SA wydaje się poprawną graficznie grą i nic więcej, może dlatego, że VC odbywało się w baaardzo klimatycznym Miami ?
Moim zdaniem, "pierwsze miasto" było bardzo klimatyczne, potem było jak dla mnie zbyt przekozaczone akcje, jak porywanie wojskowego samolotu (hydra?- już nie pamiętam). Ale ogólnie miło się grało :)
Mnie na początku trochę przeraził mnie ten ogrom, szczególnie że należę do osób, które muszę wszystko znaleźć i obejrzeć:) Mimo tego gra bardo dobra chodź też wolę Vice City.
Grałem w VC i tam mi sie podobała jazda na harleyach ;D klimat był, szczegolnie po obejzeniu Scarface :) ale jednak jestem za San Andreas.. gdy włączylem tą gre, wylądowałem na lotnisku i zgarneli mnie policjanci, odrazu poczulem klimat getta. chociaz w zadnym nie bylem..ogolnie w SA najwiecej klimatu maja misie zwiazane z rodziną, reszta to czysta akcja, no poza pozniej Cezarem ;) i Wu Zi ;D spoko ziomale ;D
GTA SA jest bardzo fajne ale dlatego że to chyba największe GTA w serii. Twórcy troszkę jednak przefajnowali z takimi sprawami jak fryzjer czy tatuażysta bo w IV z tego wszystkiego pozostały przebieranki. Tak czy inaczej gra sie przednio mimo słabej grafiki (no w momencie premiery była już przestarzała) i debilnych misji w stylu włamania da supertajnej bazy ala Roswell i kradzieży myśliwca z okrętu desantowego.
Pomysł misji trochę głupkowaty ale trzeba przyznać że były to jedne z trudniejszych misji gdzie zabijało się miliony przeciwników, a jaka była przyjemność jak mogłeś sobie pośmigać taką hydrą :)