PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608417}

S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla

S.T.A.L.K.E.R.: Shadow of Chernobyl
8,1 6 335
ocen
8,1 10 1 6335
S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla
powrót do forum gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla

Genialne są te postkomunistyczne, nuklearne realia, rosyjskie nazwiska, głosy, napisy - w efekcie klimat jest wspaniały. Fabuła jest również ciekawa i zaskakująca pod koniec. Rozgrywka wciąga na długie godziny, mnogość przedmiotów, broni ucieszy każdego fana RPG-ów i strzelanek. Dzięki tym czynnikom zaliczam grę na plus i sięgnę po kolejne części.
Teraz trochę o wadach.
Twórcy gry zapowiadali dużo, odraczali premierę, w efekcie trochę się przeliczyli i wypuścili produkt wartościowy, aczkolwiek nie do końca przemyślany.
Przede wszystkim, zrezygnowano z pojazdów (przez niemożność pogodzenia tego z anomaliami), przez co wędrówki są długie i męczące. Często musimy wracać do dawno opuszczonych obszarów, co zajmuje dużo czasu. Stamina szybko się kończy więc długo sobie nie pobiegamy; zwłaszcza porządnie obciążeni.
Szkoda że nie zdobywamy tu doświadczenia i umiejętności - ale nie jest to taka wada jeśli traktujemy Stalkera jako FPS. Oznacza to tylko tyle, że po pewnym czasie zupełnie nie opłaca nam się robić pobocznych questów, co znacznie skraca żywotność gry.
Questy robimy głównie za gotówkę i czasem jakiś przedmiot. Ale z tą gotówką jest prawdziwa inflacja - zdobywamy jej kilkaset tysięcy, a nie ma zupełnie jej na co wydać! W sklepach trochę ubogo z towarami; nie można naprawiać przedmiotów więc po co nam ta kasa, jak i również walki na arenie (skoro nie mamy doświadczenia).
Jeśli chodzi o przedmioty to ich różnorodność jest wielka; szkoda że nie mamy większego wyboru w sklepach. Tylko że jak w mniej więcej połowie gry napakujemy się artefaktami (ja znalazłem niedaleko baru super kombinezon SEVA) to Stalker staje się dziecinnie prosty - niemal do końca gry wbijałem się w grupy przeciwników. Dla porównania, pierwsza połowa gry to 'strzał zza winkla i load'. Poziom trudności w grze jest bardzo niewyważony.
Mamy tutaj mnóstwo nieprzemyślanych 'pozostałości' jak np. ranking, postęp, czy mnożąca się gotówka.
Wreszcie, najgorszym elementem jest zakończenie. O ile jeszcze przeprawa przez Prypeć jest na swój sposób emocjonująca (chociaż za krótka), dostanie się do elektrowni również, to jednak sama elektrownia to porażka. Przebijanie się przez zasypane wrogami korytarze (znowu strzał zza winkla + czasem load), by zobaczyć dwa zakończenia: albo dołączamy się do świadomości-Z i filmik końcowy, albo gra trwa dalej. Drugie zakończenie jest gorsze od pierwszego - to pół godziny bezsensownego przebijania się przez teleporty i wyżynanie w pień setek wrogów, by wyjść na polanę i się położyć... hmm.
Również nazwy niektórych misji mają jakieś pozostałości z produkcji - jakieś znajdź data.lab itd.
Co można ogólnie powiedzieć o Stalkerze? Świetna gra która wciągnęła mnie na wiele godzin. Spędziłem z nią dużo emocjonujących chwil, wykonałem wiele wpadających w pamięć misji (podziemia laboratoriów, anteny mózgozwęglaczy - to jest to). Szkoda, że zakończenie zostało zrobione wyraźnie na 'odpieprz się' i nie posiada żadnego sensownego outra.
Zobaczymy co będzie dalej.

ocenił(a) grę na 9
Bruce_Lee

Lokacje nie są tak wielkie, że nie da się ich przebiec. Od tego mamy artefakty. Trzy artefakty wzmacniające wytrzymałość sprawiają,że nawet pod obciążeniem możemy biegać bez zmęczenia. Nie jest to niedopracowanie, po prostu należy umiejętnie korzystać z artefaktów.
W większości RPG począwszy od Gothica jedynie questy popychające fabułę do przodu są ciekawe i pozwalają na zdobycie coraz lepszej broni, ekwipunku, strojów i poznanie świata.
Z gotówką jest różnie, większość idzie na amunicję, broni nie opłaca się kupować gdyż są zdobyczne, dlatego większość idzie na amunicję, która często jest bardzo droga jak i również kombinezony np. egzoszkielet.
Ja do końca miałem problemy, nawet w egzoszkielecie, z masą artefaktów i najlepszą bronią, nie mogłem się przedrzeć do Monolitu, po prostu brakowało mi apteczek
Zakończeń jest o ile mnie pamięć nie myli 7, zależy od tego ile mamy gotówki, jak dostaniemy się do Monolitu i jakie questy wypełnimy przedtem, np. czy zabijemy przywódców Powinności i Wolności albo czy wyłączymy Mózgozwęglacz

ocenił(a) grę na 7
katedra

Z artefaktami owszem, zgodzę się. Jednak nawet biegając w te i wewte przez kilka lokacji można się trochę zniecierpliwić :)
Co do rubli to niestety, miałem przysłowiową walizkę pieniędzy podczas gdy na amunicję i equip wydawałem kilkaset - parę tysięcy.
Egzoszkielet - przegapiłem :D Do końca grałem na kombinezonie od profesorka, jednak od momentu znalezienia SEVY gra stała się Doomem (nie zmieniałem trudności), bardzo rzadko zdarzało mi się ginąć.
Co do zakończeń - racja, słyszałem o 7, jednak widziałem dwa. Przy czym drugie jest nonsenem łazić przez teleporty i strzelać, by zobaczyć... no nie wiem, jak pozostałych 5 wygląda :)

ocenił(a) grę na 9
Bruce_Lee

Racja, ale z czasem powrót jest nieopłacalny. Fabuła gna do przodu i wracamy się góra jedną lokację. Np. będąc już w Prypeci nie ma po co wracać się do Kordonu, najwyżej po jakiegoś małego questa.
Jeśli przegapiłeś jest do zabrania w Prypeci, a raczej już w budynku gdzie jest Monolit, w podziemiach trzeba poszperać, znajdziemy go w skrzyni.
Nie przy każdym trzeba chodzić, ale racja, najlepiej zapisać sobie w połowie gry i próbować grać tak aby zakończyć inaczej, na Wikipedii są możliwe zakończenia rozpisane i co należy zrobić by zobaczyć dany filmik

ocenił(a) grę na 10
Bruce_Lee

Rozwiązań jest 7, jeżeli przeszedłeś tylko te które opisujesz, to znaczy, że Spełniacza Życzeń na oczy nie widziałeś (bowiem to właśnie przy Monolicie wypowiada się 5 życzeń, które kończą się tzw, "złym zakończeniem").
Widać też mało precyzyjnie grałeś, skoro przegapiłeś egzoszkielet. Jest on w paru miejscach w stanie wolnym, a także jest regularnie do kupienia w Barze za 200.000 rubli. W samej elektrowni czarnobylskiej znajdujemy ich nie bagatela trzy sztuki.
Na tym polega sztuka dobrego się oporządzenia. Ja od mózgozwęglacza wzwyż nie zginąłem ani razu (trzy pełne mapy bez śmierci). Wystarczyło mi mieć znośny pancerz i duuużą ilość kulek do SWD. Od momentu zdobycia owej broni, gra sprowadziła się dla mnie do zasady 1 shot = 1 kill. Wyzwanie zresztą kończy się w momencie, gdy tylko dostajemy broń z celownikiem optycznym. Pozwala nam to przenieść walki na długie dystanse i strzelać precyzyjnie w głowę, co eliminuje wroga niezależnie od pancerza.
Jak dla mnie również pojazdy zniszczyłyby całkowicie klimat zony, bo i też tak średnio by było normalne ich występowanie. Co jak co, ale pamiętajmy, że zona jest skażona promieniotwórczo, a w tych warunkach elektronika odmawia całkowicie posłuszeństwa. W jaki sposób zatem ów pojazd miałby działać? W jaki sposób mielibyśmy też wejść w jego posiadanie? Kupić w komisie samochodowym Zona S.A.? Jak dla mnie głupio by było, gdyby tylko gracz poruszał się pojazdami, podczas gdy gracze komputerowi ich nie używali wcale, bo i po co? Ich przemieszczanie się po mapie i tak jest pozorowane. Zakładając, że przeciwnik miałby pojazdy, to zmusiłoby nas do posiadania sporego zapasu granatów/RPG-7, które jest cholernie ciężkie i mało jakkolwiek wygodne w warunkach zony.

ocenił(a) grę na 7
Oriflamme

Więc skoro elektronika wysiada to skąd te wszystkie urządzenia, GPSy itd. miałyby działać?
Właśnie do Spełniacza Życzeń nie dotarłem, zaklinowałem się w jakimś zasypanym korytarzyku i wczytałem grę.
Jako że w temacie widnieje [spoiler] mógłbyś opisać jak wygląda pozostałych 5 zakończeń?

ocenił(a) grę na 10
Bruce_Lee

Możliwe, że obudowa PDA była zrobiona z ołowiu, przez co promieniowanie mu nie groziło. Nie mniej jednak małe PDA, a wielkie auto, to spora różnica ; )
1. "Chcę rządzić światem" - bohater wypowiada życzenie. Po chwili zaczyna odczuwać ból. Monolit zaczyna epatować energią, która unosi bohatera i wchłania jego ciało w Monolit, na ziemię pada zupełnie puste ubranie stalkera.
2. "Chcę by Zona zniknęła" - bohater upuszcza karabin i podchodzi do Monolitu. Wypowiada życzenie i widzi rozbłysk oślepiająco białego światła. Po chwili widzi drzewa, oraz błękitne niebo, okazuje się jednak, że bohater został oślepiony.
3. "Pragnę być bogaty" - bohater wypowiada życzenie, po czym idzie w stronę Monolitu. Widzimy jak na suficie odkręca się śrubka, po czym spada prosto pod nogi naszego Stalkera w postaci złotej monety. Po chwili zaczyna się istny deszcz złotych monet. Akcja pokazana z boku - bohater śmieje się w pustym pomieszczeniu, zaś spadające monety okazują się elementami rozwalającego się dachu. Bohater ginie pod betonowym stosem, wystaje jedynie dłoń ściskająca śrubkę.
4. "Rasę ludzką należy kontrolować" - bohater wypowiada życzenie. Pojawia się szybkie mignięcie z jakąś postacią. Następnie pojawiają się coraz dłuższe wizje, które przedstawiają wizję końca świata - wojny, morderstwa, eksplozje nuklearne itp. Widzimy na twarzy stalkera malujące się przerażenie, tło wokół niego jest czarne, obraz jest oddalany - widać że bohater znajduje się w całkowicie pustej, ciemnej przestrzeni w której nie ma nic i nikogo.
5. "Pragnę żyć wiecznie" - bohater wypowiada życzenie. Zdejmuje rękawice, ma jakieś dziwne uczucie w dłoni. Widać nagle jak całą rękę zajmuje żelazo. Ostatecznie główny bohater zamienia się w metalowy posąg.

ocenił(a) grę na 9
Oriflamme

Policzmy:
przyłączenie się do projektu, zniszczenie projektu, życzenie o bogactwo, życzenie zniknięcie Zony, życzenie o rządzenie światem, życzenie końca świata, życzenie nieśmiertelności
Nie przegapiłem i grałem precyzyjnie zwiedzając wszystko po kolei. Egzoszkielet widziałem o Barmana, ale nie miłem wtedy jeszcze tyle pieniędzy, a będąc w Prypeci nie bardzo chciałem wracać z powrotem, na szczęście znalazłem go w podziemiach Monolitu
Posiadając broń z celownikiem optycznym nadal nie można było strzelać precyzyjnie, nawet najlepsze działko w grze czasem zawodziło. W dodatku jego długi czas ładowania i duża ilość żołnierzy Monolitu sprawiała,że elektrownia to droga przez piekło. Zupełny brak amunicji i apteczek, polegałem na tym co zbiorę i na artefaktach zwiększających kondycję, a mimo to miałem mega problemy, szczególnie z wielkim promieniowaniem.
Nie wiem ile jest egzoszkieletów w elektrowni, ja wszedłem jednym wejściem i nie mogłem się już cofnąć.
Dlaczego elektronika ma odmawiać posłuszeństwa? nigdzie o tym nie wspominano. Gdyby tak było reaktor byłby zaprzeczeniem wszystkiego, wiesz ile tam było elektroniki? Nie można wymagać od każdej gry aby można było zasiąść w pojazdach. Przecież był starcia z helikopterami, czołgi i transportery były jedynie wykorzystane do oblężenia elektrowni, a nie do ochrony np. baz frakcji. Widocznie stawka była zbyt wysoka. W ten sposób można psioczyć na wszystkie gry np. że nie mona niszczyć otoczenia, wspinać się na drzewa, nurkować w wodzie itd

ocenił(a) grę na 10
katedra

Ja niestety musiałem wrócić spod Mózgozwęglacza do Baru, ponieważ kończyła mi się amunicja do SWD, poza tym dokupiłem sobie po drodze jeszcze jedną broń do walki na krótki dystans (padło na TRs z lunetą optyczną, dzięki dobremu celowi i łatwemu dostępowi do amunicji). W Prypeci zużyłem masę amunicji, ale starczyło jeszcze na Czarnobyl. Snajperka (ponad 2k amunicji) skończyła mi się dopiero podczas Projektu Świadomość, więc dalej w bunkrze walczyć musiałem przy pomocy TRs i granatów. Tak czy tak, zgona nie zaliczyłem ; )

W Prypeci są dwa egzoszkielety (hotel i grób jednego z ludzi Strieloka), w Czarnobylu chyba jeden i następnie w elektrowni znalazłem ich 3. Tak więc jest ich cała masa.
W środku jakoś problemu nie miałem. Z działka Gaussa w ogóle nie korzystałem, bo jak dla mnie jest to szmelc i tyle. Monolit najczęściej był na końcach korytarzy, więc przykucnięcie + SWD zdejmowała ich z każdego zakamarka. Duże ich skupiska były w szerokich korytarzach, lecz tam były skrzynie, więc wystarczało się za nimi schować i sprzedawać raz za razem headshoty. Rzadko kiedy którykolwiek dawał radę nawet mnie postrzelić, już nie mówiąc, by zabić. Ja szedłem do Czarnobyla mając 5 apteczek i 10 bandaży i to mi starczyło całkowicie, nieraz miałem nawet więcej, bo sporo tego gówna mieli przy sobie wrogowie.

Ja z napromieniowaniem nie miałem najmniejszego problemu. Fakt, licznik Geigera wariował totalnie, ale artefakty jakie miałem utrzymywały je w bezpiecznych granicach. Oto moje artefakty:
kula ognista: -20 promieniowanie
kryształ: -30 promieniowanie
blask księżyca: +109 wytrzymałość
błysk: +73 wytrzymałość
dusza: +600% zdrowie
Jak była jakaś ostrzejsza sieczka (walka, lub za mocne promieniowanie) i potrzebowałem szybkiego, darmowego leczenia, to zamieniałem błysk na jeszcze jedną duszę i miałem wtedy -50 promieniowania, +109 wytrzymałości i +1200% zdrowia ;)

Nigdzie o tym nie wspomniano, ale to wynika z podstawowej znajomości chemii jądrowej ;) Pierwiastki promieniotwórcze są niezwykle energochłonne, przez co napromieniowane akumulatory niesamowicie szybko tracą energię, to samo baterie, elektronika itp. Napromieniowane kable nie potrafią przekazywać energii, bo ta jest pobierana przez promieniotwórcze atomy. Jedynie ołów potrafi ochraniać dość dobrze przed napromieniowaniem, tak samo jak jod (jod dla istot żywych), stąd np pojemniki na śmieci radioaktywne są zrobione z ołowiu. Dlaczego? Z prostego względu - ołów jest ciężkim, lecz stabilnym jądrem atomowym, uzyskiwanym w wyniku promieniowania. Sam ołów nie jest promieniotwórczy, odbija promieniowanie alfa, beta i częściowo nawet gamma (przy większej grubości potrafi je całkowicie zatrzymać. Zauważ, że urządzenia rentgenowskie są obudowane sporą ilością ołowiu). Elektrownie atomowe budowane są zatem w ołowiu, stali i betonu, które są dobrymi izolatorami promieniowania, choć wszystko zależy od nasilenia promieniowania. Beton, który wylano na elektrownię w Czarnobylu, po prostu się stopił. Co paręnaście lat tworzony jest nowy sarkofag, bowiem stary jest topiony (tak jak lód jest topiony przez słońce). No i z tego powodu pojazdy by były dość mało realistycznym elementem. Helikoptery mogą być, ponieważ promieniotwórcze atomy nie latają, są na ziemi, szczególnie w roślinach (stąd nazwa Czerwony Las - tamtejsze drzewa zamiast wapniu i potasu, używają strontu i cezu do budowy komórek, przez co liście mają rdzawo-czerwony kolor, świetny efekt ;)). Pamiętajmy, że w Stalkerze łażenie po lasach i terenach zielonych też bardzo często kończyło się szybką śmiercią od napromieniowania i anomalii.

Tak czy tak, gra trzyma poziom : )

ocenił(a) grę na 9
Oriflamme

Ja całą Prypeć aż do Elektrowni przebiegłem pieszo, uciekając przed większym oddziałami wroga, bo nie wiedziałem na ile mi potem amunicji starczy, a wątpiłem,że będę miał możliwość powrotu. Potem cholernie mało miałem apteczek po większości z tych pieszych szarż, a nie chciałem się tyle wracać więc polazłem głupi prosto do Monolitu. Promieniowanie tak mnie dobiło,że na nitce życia doskoczyłem do Monolitu

Jechałem tylko na artefaktach zwiększających wytrzymałość, bo wkurzało mnie ciągłe noszenie małej ilości rzeczy i picie napojów energetycznych

Nie wiem, nie znam się na chemii, ale nigdy nie słyszałem aby promieniowanie przeszkadzało w pracy maszyn. np. silników czołgów itd

ocenił(a) grę na 10
katedra

Ja w Czarnobylu miałem problem. Tam jest sieczka zupełna - wozy bojowe i helikoptery nawalają do nas jak głupie, dodatkowo wszędzie są wszyscy - Monolit, Powinność, Wolność, Najemnicy, wszyscy w nas napiertalają :D W dodatku czerwienienie i czernienie obrazu i jego ciągła palpitacja, ech. Ze snajperki w takich warunkach trudno jest trafić. Ogólnie trudno jest przeżyć. W sumie przykleiłem się do ściany pod elektrownią i ciągle szedłem tylko wzdłuż ściany, chowając się za rurami i innymi elementami. Promieniowanie, muzyka, obraz, wszędobylski wróg i anomalie... Ledwo co doszedłem do elektrowni, ale ostatecznie bez umierania się udało cudem.

Nie trzeba : ) 2x błysk wystarczają, by przy 50 obciążenia móc biegać bez zmęczenia. Te co ja miałem (+182 wyt.) starczało, by nawet z przeciążeniem biec bez zbytniej straty wytrzymałości. A w elektrowni warto mieć coś na promieniowanie, bo w niemal całej lokacji promieniowanie jest po prostu zabójcze.

A warto, chemia i fajna i przyszłościowa :D Wiesz, o ile czołg może być pokryty ołowiem i nie przepuszczać go do wewnątrz, to załoga wychodząc z czołgu dotykałaby go i w ten sposób zostałaby napromieniowana, a to stanowiłoby zagrożenie dla życia żołnierzy (chyba że mieli by specjalny skafander radiacyjny). Dodatkowo wymagane są maski z filtrem powietrza, by pierwiastki promieniotwórcze nie były wdychane do organizmu. Dodatkowo jeszcze na to jakaś odzież ochronna, bowiem długa ekspozycja na promieniowanie prowadzi do oparzeń, a nawet paraliżu (promieniowanie zaburza pracę układu nerwowego). Promieniowanie jonizujące dodatkowo prowadzi do rozpadu łańcucha genetycznego, przez co w ogromnej ilości pojawiają się komórki nowotworowe w całym ciele. Jednocześnie rozpadają się białka odpowiedzialne za ich zwalczanie, przez co organizm pozostaje bez naturalnej ochrony immunologicznej. Dodatkowo rozpadają się krwinki czerwone, przez co organy nie są dotleniane i w końcu zaczynają obumierać, czemu towarzyszą ogromne bóle, krwotok wewnętrzny i zewnętrzny. Ogólnie same nieprzyjemne rzeczy :D
Wpływ na organizm: www.atomowyautobus.pl/referaty/biologiczne_ref.pdf
Wpływ na elektronikę: http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&ved=0CC0QFjAA&url= http%3A%2F%2Fzeszyty.am.gdynia.pl%2Fartykul%2FWplyw%2520promieniowania%2520joniz ujacego%2520na%2520elementy%2520polprzewodnikowe%2520i%2520uklady%2520scalone_16 7.pdf&ei=tDahUbGeHYGeO9-EgNgL&usg=AFQjCNHg5_q1GR8FSKLEM_6N-k4bm64okg&sig2=Cvq4y8 UP8PMTsN6IrTsnww&bvm=bv.47008514,d.ZWU&cad=rja

ocenił(a) grę na 9
Oriflamme

I dlatego załogę czołgów stanowili stalkerzy i ludzie ubrani w najlepsze skafandry. W Prypeci podczas oblężenia większość z zabitych obok pojazdów leży w egzoszkieletach , których realne zastosowanie jest nieznane
Większość tych pojazdów nie była tam napakowana elektroniką jak dzisiejszy sprzęt, trzeba mieć na względzie,że większość pojazdów i broni to poradzieckie "antyki"

ocenił(a) grę na 10
katedra

A nie zauważyłem nawet tego ;) Faktycznie jednak niemalże każdy w Prypeci (no i w Czarnobylu) miał egzoszkielet. Spotkałem tylko dwie postacie, nie mające egzo - w Prypeci dwóch gości na dachach z RPG-7, grr, potrafili życie skomplikować. Trudno się skupić na celowaniu ze snajperki w momencie, gdy leci na Ciebie rakieta z wkładką przeciwpancerną :D

Na sprzęcie wojskowym się nie znam, tę opieram jedynie o gry takie jak HoI, w którym są historyczne opisy, oraz nieco na Soldiers of Anarchy (gra stara, ale serdecznie polecam, zajebiaszcza jest). Ja jestem zwolennikiem broni biologicznych :D Tak czy tak, gdyby lokacje były większe, zaś system walki między został rozbudowany (jeszcze bardziej niż w Clear Sky), to można by pomyśleć o dodaniu pojazdów. Gra jednak, zdaje się, została zrobiona bardzo po macoszemu, na co wskazuje chociażby ilość bugów w grze.

A i jeszcze co do faktów - pod Prypecią znajduje się tzw. cmentarzysko maszyn, na którym jest cała masa sprzętu wojskowego - czołgi, wozy bojowe, transportery opancerzone, helikoptery transportowe i bojowe, ach :D

ocenił(a) grę na 9
Oriflamme

Tylko w egzoszkieletach dało się dotrzeć tak daleko

Właśnie o tym mówię albo Monolit nie pozwoli im dotrzeć głębiej albo promieniowanie było poza skalą

ocenił(a) grę na 10
katedra

Ja byłem średnio przekonany do egzoszkieletu, z racji na zasadniczą rzecz - nie dało się w nich biegać, a najczęściej w walkach stawiałem na mobilność. Nie dało się też skakać, a i sam egzo miał ogromną wagę. Zamieniwszy go na coś lżejszego, można było o wiele więcej amunicji ze sobą wziąć. Ostatecznie padło z mojej strony na jakiś inny pancerz za 160.000 rubli, który był zauważalnie gorszy od egzo, ale też pozwalał biegać. Niestety, musiałem mieć masę przeciwpromiennych artefaktów, bo promieniowanie - szczególnie tuż pod sarkofagiem - zjadało mi zdrowie jak seria z karabinu. Dopiero gdy dorwałem egzoszkielet w elektrowni, tam go ubrałem. Sporą część amunicji wystrzelałem przed elektrownią, więc zrobiło mi się na tyle miejsca, by móc go założyć, wtedy było nieco lepiej z promieniowaniem, lecz nadal licznik Geigera świrował i trzeba było ciągle kontrolować poziom promieniowania.

Swoją drogą, szkoda że do Monolitu nie można się było przyłączyć (że ogólnie nie można było się do frakcji przyłączyć).

ocenił(a) grę na 9
Oriflamme

Liczyłem,że będzie jak w typowych RPG czyli najlepsze itemy znajdę, a nie kupię. I dlatego biegałem praktycznie z jednym pół gry
Albo do Najemników

ocenił(a) grę na 10
katedra

Cóż, ja na broni jechałem TRs z lunetą, czyli na sprzęcie, który jest dostępny już w Dziczy, zaś pancerz rzadko kiedy kupowałem, w wielu lokacjach można było bez problemu naprawdę dobry znaleźć. Pod koniec gry miałem w Barze skrzynkę zawaloną wręcz różnorakimi kombinezonami i z ich sprzedaży miałem ponad 200.000 rubli.

Pamiętajmy, że Stalker z RPG nie ma za wiele wspólnego. Oczywiście interakcja z NPC, oraz cykl dzień-noc jest elementem gier RPG, ale brak tu typowego dla RPG systemu rozwoju postaci, lub zdobywania doświadczenia i przekuwania go w nowe umiejętności. Pytanie też jednak - jakież to umiejętności byłyby do nauczenia w Zonie? Jedyne co trzeba tam umieć, to nacisnąć spust i zabić pijawkę, zanim ona zabije nas ; )

ocenił(a) grę na 9
Oriflamme

Tam są jedynie elementy RPG: zadania, ekwipunek postaci, zbierane itemki.
Umiejętności mogłyby dotyczyć np. naprawiania uzbrojenia, wiem,że da się je naprawiać u jakiegoś gościa w Clear Sky bodajże albo coś w rodzaju poznawania artefaktów, a raczej badania ich. Dzięki takiej zdolności można byłoby "wycisnąć" jeszcze więcej z poszczególnych artefaktów

Gra ma także super klimat horroru, szczególnie jeśli chodzi o eksplorację baz, podziemnych kompleksów czy samej elektrowni w Prypeci

ocenił(a) grę na 10
katedra

Oj taaak... Srałem w gacie jak przechodziłem to pierwsze laboratorium, X-16 bodajże :D Również nocne wypady nad Jantar były przerażające - snorki wychodziły na żer, wszędzie przy okazji łaziły zombiaki i inne tałatajstwa.
W całym Stalkerze jest tylko jedno miejsce w które nie poszedłem ani razu praktycznie - opuszczona wioska w Magazynach Wojskowych. Było tam od zajepania pijawek, a to cholerstwo mi tak nerwy niszczyło, że wolałem unikać ich skupisk. Również misja rozwalenia Mózgozwęglacza była wspaniała.
Podobały mi się też cut scenki, które były bardzo klimatyczne, oraz sam motyw szukania Strieloka. System "stopniowania" Zony też mi bardzo przypadł do gustu. W Kordonie faktycznie czułem się jak amator mocnych wrażeń i za koksa się miałem, gdy miałem pełen magazynek do pistoletu i obrzyna. Wysypisko mi udowodniło jak bardzo się myliłem. To było miłe, że każda następna lokacja miała w sobie coś niepowtarzalnego, że potrafiła czymś zaskoczyć i czymś przestraszyć - czy to skupiskami mutantów, czy też groźnymi anomaliami.
No i oczywiście muzyka, ach, też wspaniała : )

Pamiętam, że STALKERA kupiłem jakiś rok temu, tego samego dnia kupiłem też Singularity i Fallout 3. O ile nie lubię FPS-ów, o tyle mnie naszło nagle, by kupić parę gier tego typu, z akcją w postapokaliptycznym świecie. Pierwsze odpaliłem Singularity i jakoś specjalnie mi nie przypadło do gustu, ale jak tylko odpaliłem Stalkera... ech, nolifeiłem z dobre dwa tygodnie :D

ocenił(a) grę na 9
Oriflamme

Za pierwszym razem wytępiłem te pijawki tam, potem już w sumie nie chciało mi się tam gonić i wypełniać tego questa, bo i tak nic z niego nie było, za mało kasy i itemków.
Ja uwielbiałem wejście do Powinności i tekst przed wejściem do baru:
"Wejdź nie stój tam" albo "Stalkerze.."
Bez lektora M.Utty nie byłoby tego klimatu
Swoją drogą teraz Metro idzie w podobnym stylu, ale mój PC już nie udźwignie tej gry

Ja na początku liczyłem na zwykłą strzelankę i mało nie odinstalowałem gry jak zobaczyłem ekwipunek i limitowaną amunicję. Potem fabuła cholernie mnie wciągnęła. Ale pierwsze granie zwykle sprowadza się do robienia głównych questów i do przejścia jak najszybciej gry. Za drugim zwiedzałem każdy zakamarek, ładowałem się w miejsca gdzie promenowanie mnie prawie zabijało i szukałem wszystkich skrytek
Tak samo jak w Gothicu 2, grałem w to ze 20 razy, ale za każdym znajduję coś nowego

ocenił(a) grę na 10
katedra

Oj tak, Utta zbudował bardzo mocno klimat. Raz odpaliłem grę po angielsku, ale wtedy zatraciła totalnie klimat. No bo heloł, wszystko dookoła jest wypełnione klimatem radziecko-ukraińskim, a bohaterowie mówią po angielsku? Zbyt zamerykańszczony Stalker i reinstalowałem na oryginalny + lektor.
Metra nie czytałem, ale ponoć jest to świetna książka. Muszę kupić, bo już dawno się zanoszę.

Ja pierwszy raz przeszedłem grę w dość ciemno, nie wiedząc zbytnio na czym powinienem się skupić, czemu poświęcić uwagę itp., tak więc grę odbębniłem. Za drugim razem właśnie zwolniłem tępo i zwiedzałem Zonę już bardziej szczegółowo.

A z Gothica, to ja wolę jedynkę, jest ciekawsza fabularnie moim zdaniem, ponadto można tam zostać nekromantą ; ) Dwójce jednak nie mogę odmówić niesamowitego klimatu, szczególnie melancholii i ponurej aury w Górniczej Dolinie, a także dostojeństwa jakie towarzyszy grze magiem ognia. A muzyka i klimat w Nocy Kruka? Ach! Mój ulubiony rozdział w przechodzeniu! W Gothica 3 nieco pograłem, ale póki co się nie zanosi, bym do niego szybko wrócił i go ukończył.

ocenił(a) grę na 9
Oriflamme

Dlatego martwię się o adaptację Metra 2033, którą moim zdaniem powinni zrobić Ruscy, oni przynajmniej nie ugrzeczniają filmów i się jednym słowem nie perdolą
Jednak G3 to już całkowite odejście od typowej stylistyki Gothica na rzecz nowych, "ładniejszych" rozwiązań

ocenił(a) grę na 9
katedra

Widzę, że masz taką samą opinię odnośnie Metra jak ja :)
Zazwyczaj spotykam się z opiniami, że Amerykańskie filmy są najlepsze i dlatego Metro powinno być kręcone przez Amerykanów, ale ja boję się w tym przypadku o to, w jakim kierunku pójdzie film. Coś mi się wydaje, że zrobią z tego zwykłą rąbankę bez klimatu i ze spłaszczoną fabułą. No i nie ukrywam, że jeśli Artem stanie się nagle jakimś Tomem a Moskiewskie metro zostanie zamienione w Amerykańskie, to film strasznie straci w moich oczach ;)
Mam nadzieję, że Dmitry będzie nad tym czuwał, ale nie wiem, czy mu na to pozwolą.

ocenił(a) grę na 9
Dakinia

Ale filmy Amerykanów mają również cenzurę, kategorie wiekowe i przede wszystkim mogą z tego zrobić blockbuster dla popcornożerców.
Chociaż facet, który się za to bierze zrobił 2 Narnie, które są wzorowymi ekranizacjami, z garścią odatuorskich, świetnych pomysłów. Wierzę w reżysera

ocenił(a) grę na 9
katedra

Ja się boję tylko tego, że zepsują ten film tak, jak zepsuli Silent Hilla, czyli zrobią z tego film dla nastolatków. Ale skoro piszesz, że reżyser dobry, to może nie będzie tak źle.

ocenił(a) grę na 9
Dakinia

Trzyma się książek wzorowo

ocenił(a) grę na 9
katedra

Trochę mnie pocieszyłeś :) Teraz pozostaje w takim razie czekać na film.

ocenił(a) grę na 9
Dakinia

Chociaż na pewno znajdzie się wielu, którzy będą narzekać na same rozwiązania z książki, jak niesamowity fart Artema i pomoc pojawiająca się znikąd podczas każdej przygody

ocenił(a) grę na 9
katedra

Jeśli to dobrze wytłumaczą, tak jak było w książce, to raczej nie powinno być problemu z logiką tych zdarzeń. A jeśli komuś nie spodoba się wytłumaczenie, to jego sprawa. Dla mnie ważne jest, abym była usatysfakcjonowana tym filmem, aby klimat, postawa Artema i zakończenie były takie jak w książce. Zawsze znajdzie się ktoś, komu coś nie będzie się podobać.

ocenił(a) grę na 9
Oriflamme

A co ma promieniowanie do urządzeń elektronicznych? Jeśli chodzi o wybuch bomby jądrowej to tak, wysyłany podczas detonacji impuls elektromagnetyczny zniszczyłby elektronikę, ale promieniowanie? Co ma do tego promieniowanie? PS: PDA z ołowiu, taaaaaak...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones