Przyznam, że specjalnie szukałem odpowiedniego momentu by obejrzeć ten film. Raz nie miałem czasu, innym razem towarzystwa. Na szczęście udało się znaleźć wolną chwilę i obejrzeć dość długo oczekiwanego przeze mnie "Rec'a 2".
Słysząc pierwszą rozmowę oddziałów specjalnych, jak nagle zmieniają temat z obecnej misji, do FC Barcelony stwierdziłem, że to będzie bolesne półtorej godziny.
Zdenerwowała mnie nagła zmiana "złego wirusa", na "zakaźne opętanie przez szatana". To chyba zbyt częsty chwyt w horrorach ostatnich lat...
Dialogi bohaterów były okropne. Powtarzanie się słów "filmuj wszystko!" było cholernie irytujące. Niektóre kwestie były zerżnięte prosto z "Egzorcysty", a to już brzydki zabieg.
Sami w sobie główni bohaterowie byli mi obojętni. Nie mieli oni wykreowanej żadnej osobowości. Nawet nie umieli strzelać czy też poruszać się po budynku... Czyżby wzięli jakichś nowych? W sumie mało w tym inteligencji, ale to chyba jedyne wytłumaczenie...
Zauważyłem w filmie pewną zależność przy zabijaniu "zarażonych szatanem". Nie ważne czy to dziecko, czy końcowy stwór, strzał w głowę z shotguna zawsze załatwi sprawę. Przyznam, że po śmierci pierwszego opętanego dzieciaka, wybuchnąłem śmiechem. Naprawdę komiczna była scena jak ksiądz rozpościera głowę dzieciaka po całej podłodze. Bardziej jednak kojarzyło mi się to z filmami takie jak "Machete", lub "Planet Terror" Rodrigueza niż z "horrorem dokumentalnym". Nazwijcie mnie świrem, ale to było potwornie zabawne hahahaha.
Kolejną zabawną sceną był niedołężny strzał dziewczyny (której imię jest mi równie obojętne jak ona sama) w głowę strażaka...
Jedyne co urzekło mnie w tym filmie to wyjaśnienie, czemu nie widać ostatniego demona. Motyw z noktowizorem nawet im się udał, jednak sam ten potwór był jakiś mniej straszny i jak też wyżej mówiłem:
-Strzał z 20 cm w głowę z shotguna, zawsze pomoże. Ba, nie dość, że pomoże, ale sprawi nawet, że parskniesz śmiechem. ;)
Filmu nie polecam 3/10
Pozdrawiam