Facet kąpie się w gównie, potem spada z przepaści w aucie, którego inni pasażerowie wyglądają
jak mielonka, gryzie go jakiś amstaf w szyję, którego nadziewa na widły i jeździ z tym psem
ciągnikiem po szosie, potem goli sobie łeb na sucho, bo we włosach ma mikronadajniki (!),
potem dwa razy dostaje nożem , i chodzi, biega, ucieka, a z każdym obrażeniem wygląda lepiej.
Strzela do laski z krocza! A z niej wylewa się jakieś 10 litrów. Oprócz tego zabija zawodowego
mordercę i zaciera ślady...
aleź jesteś przenikliwa, obnażyłaś całą głupotę tego filmu. Może przerzuć się na historyczne/dokumentalne.
Nie całą, smaczków znajdzie się więcej. Mnie urzekł wątek miłosny. On kocha żonę nade wszystko, dla niej kradnie dzieła sztuki, zdradza ją z podstawioną laską. Żona kocha jego, chce mieć z nim dziecko, zdradza go z mordercą (cóż, nie mogła mu się oprzeć). Wreszcie żyją długo i szczęśliwie
B dobre kino rozrywkowe, oczywiście ze względu na kosmicznie zaplątaną fabułę praktycznie nierealne w rzeczywistości, ale to akurat jedna z cech tego typu filmów. Momentami zabawnie, ale zaskakująco, całość zupełnie się nie dłużyła, przez co oglądało się z przyjemnością. Moja ocena być może trochę na wyrost ze względu na duże, pozytywne zaskoczenie, ponieważ przed seansem nic wielkiego po nim nie oczekiwałem.
Mam dokładnie takie same wrażenia. Film bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Nieprzewidywalny i jakiś taki fajny z przymrużeniem oka.
Obejrzyj Kac Wawa, jeżeli taki film uważasz za najgorszy na świecie to albo nie znasz się zupełnie na dobrym kinie albo po prostu ci się nie podoba, co ni daje ci prawa nazywac go najgłupszym, przez co ludzi którym sie podoba w pewien sposób obrażasz bo wychodzi na to że jestem glupkiem bo mi się mega podobał.
Bardzo pokrętna jest Twoja logika... :))
Znaczy, jeśli mówię, że nie lubię jajek, obrażam wszystkie kury?
Pozdrawiam!
Znaczy napisałaś że to najglupszy film, więc porównanie do jajek i tego że ich nie lubisz to nie ma miejscu, wtedy właściwie było by porównanie kur do najgłupszych zwierząt na świecie przez co uraziła byś wszystkie kury i fanatyków nabiału.
Pozdrawiam
Nie sądzę, by argumenty Twoje jak i moje należały do tych do końca właściwych. Wiadomo, iż film oparty jest na powieści, a jest to jedynie fikcja literacka i wiele wątków jest przerysowanych oraz ciężko o to by zdarzyły się one w prawdziwym życiu, ale... Według mnie sprawy, które poruszyłaś są dosyć łatwe do uargumentowania. Po pierwsze sprawa "kąpania się w gównie": jeśli wiesz, że ściga Cię osoba, która chce się Ciebie pozbyć, a nie masz innej możliwości niż ratowanie życia poprzez zanurzenie się w odchodach... - wybacz, ale wolałabym już tak się ratować, niż pozwolić innej osobie na to, by mnie wykończyła i myślę, że o to też chodziło autorowi książki, jak i reżyserowi filmu. Jeśli chodzi o wypadek, gdzie spada w przepaść i tylko on pozostaje przy życiu - przypominam, że Roger był tak zwanym "kurduplem", którego otaczało dwóch osiłków (wyższych, "solidniejszej" budowy, że tak powiem). Można spokojnie powiedzieć, że był on przez nich w pewien sposób asekurowany (nie miał możliwości się ruszyć, przez co nie "miotało" nim tak przy wypadku). Sądzę również, że sprawa psa także jest dosyć oczywista. Greve mógł zostawić psa i szukać na własną rękę, a w momencie gdy pies szczekał - mógł być w miejscu gdzie go po prostu nie słyszał. Czy uciekając w popłochu zastanawiałabyś się nad tym jak zdjąć martwego psa z wideł? I czy traciłabyś na to czas? Myślę, że sprawa z ogoleniem głowy jest prosta i w zasadzie sama to już napisałaś, więc nie będę tego tematu poruszać. To, że biega, czy ucieka, jest po prostu skutkiem nadmiernej adrenaliny, która powoduje, że nie odczuwa on tak wysokiego bólu jaki jest w rzeczywistości, ale skąd możemy wiedzieć, czy nie odczuwał tego później, w momencie, który nie jest ukazany w filmie? (Pomiędzy zatuszowaniem przez niego dowodów, a ponownym pojawieniem się w pracy pod koniec filmu.) Pistolet miał schowany w spodniach, więc to logiczne, że gdy Lotte biegła na niego z nożem, ten zamiast wyjąć go ze spodni i tracić czas, po prostu strzelił. Ważne, że ocalił życie... Owszem, zgodzę się z tym, iż ta wielka kałuża krwi była nieco przerysowana, ale nie ma filmu idealnego i zawsze będą jakieś "spieprzone" momenty. Według mnie, film jest naprawdę dobrze zrobiony. Przede wszystkim jest to filmowa adaptacja książki, a to z kolei jest jedynie fikcja literacka, jak wspomniałam na początku wypowiedzi i rzadko jest ona wiernym odwzorowaniem rzeczywistości.