Można tak to zinterpretować, ale i tak dziwnie to brzmiało, zwłaszcza że mówiła to jednym i tym samym tonem głosu. Na początku myślałem, że znała napastnika, który też miał na imię Richard.
Była w agonii, umierała. Wołała męża o pomoc:"Richard, Richard... on chce mnie zabić". On - czyli napastnik, a nie mąż. Dla mnie to od początku było jasne.