Myślałem że będzie lepiej. Po 30 minutach wiedziałem, że już do końca główny bohater będzie się wymykał Jonesowi, a tak naprawdę mógł zostać schwytany np podczas pościgu w więzieniu gdy but utkwił mu w drzwiach.
Mimo tego jest to jednak niezły film, który można zobaczyć chociażby dla samej muzyki i niezłych kreacji Lee Jonesa i Forda.
6/10.
"Po 30 minutach wiedziałem, że już do końca główny bohater będzie się wymykał Jonesowi"
To jest wada? Spójrz na tytuł. Ja po nim wiedziałem, że Ford będzie uciekał przez cały czas. To jest istota filmu, więc nie powiedziałbym, że jego wadą jest przewidywalność, bo ucieczka Forda to żadna tajemnica.
Ja oglądałem wczoraj "Ściganego" jakiś 6 raz. I to, że wiem jak się skończy i że Harrison cały czas ucieka wcale nie psuje mi zabawy.
"a tak naprawdę mógł zostać schwytany np podczas pościgu w więzieniu gdy but utkwił mu w drzwiach."
Tego nie rozumiem. Ford mógłby zginąć w furgonetce, mógł zginąć gdy skoczył z tej tamy, mógł zostać złapany w szpitalu, mógł zostać zabity przez tego zabójcę... itd. O czym to ma świadczyć? Fabuła ma się toczyć do przodu, dlatego nie został złapany. A ta scena wydaje mi się bardzo realistyczna, więc po co takie gdybanie?
Jak dla mnie 10/10. To jeden z najlepszych filmów akcji lat 90-ątych. Inteligentny, nie robiący z widza durnia. Świetni bohaterowie, świetna fabuła, no i emocjonująca akcja.
co do pierwszego mogę się zgodzić, ale scena którą przytoczyłem, dalej jest dla mnie jakaś dziwna. Przecież Ford tkwił z tym butem między drzwiami przez jakieś 3 sekundy, gdyby cała ta zgraja która go goniła przebiegła się troszkę i np złapała za buta lub kostkę Harrisona to byłby jego koniec;
"Ford mógłby zginąć w furgonetce, mógł zginąć gdy skoczył z tej tamy, mógł zostać złapany w szpitalu, mógł zostać zabity przez tego zabójcę..."
I tu zauważyłem kolejny minus, którym jest nierealna przypadkowość i szczęście głównego bohatera;
Pozdrawiam:)
Heh, to żadna przypadkowość:) Miał szczęście gdy skoczył z tamy. Reszta to jego zasługa. W większości filmów występuje o wiele bardziej widoczne nagromadzenie nierealnej przypadkowości. A kino rządzi się swoimi prawami i trzeba trochę nagiąć rzeczywistość. W przeciwnym wypadku uważałbyś/uważałabyś, że film jest nudny i nic się nie dzieje, jak w prawdziwym życiu.
Poza tym nie zauważyłem tu np. żadnego deus ex machina (a w filmie sensacyjnym jest to wyczyn) - wszystkie poczynania Forda z czegoś wynikają i są logiczne.
"gdyby cała ta zgraja która go goniła przebiegła się troszkę i np złapała za buta lub kostkę Harrisona to byłby jego koniec;" - to jest bardzo realistyczne:) Policjanci byli zdezorientowani i zaskoczeni, myślę, że dawno nie zdarzyła im się taka "akcja". W takiej sytuacji nikt nie działa od razu, ma się chwilową pustkę w głowie. Choć popatrz, że jeden z policjantów chciał złapać Harrisona za ubranie. A dlaczego Tommy Lee Jones nie pobiegł za Fordem? Myślę, że podświadomie jednak go obchodziło:) I chciał, żeby lekarz udowodnił swoją niewinność.
Również pozdrawiam:)
Twoja interpretacja sceny w więzieniu przekonała mnie, jednak ta przypadkowość dalej mnie jakoś odstrasza, bo zastanówmy się: dlaczego zabójca (który jak mówi Harrison polował na jego życie), nie miał przy sobie jakiegoś pistoletu co znacznie ułatwiło by mu sprawę; dlaczego to właśnie więzień który chciał uciec jechał w furgonetce z Fordem; jak Ford tak szybko zauważył kratkę ściekową i jak udało mu się ją podnieść bez jakiegokolwiek hałasu, itd. itd.
A to że wszystkie poczynania Forda są logiczne to ja wiem, ale mimo tego jakoś mi nie "podszedł" ten film. Możliwe, że ta przewidywalność zawiniła w jego odbiorze ( szczególnie, że przeczuwałem już od drugiej rozmowy Jonesa z Dr. Nicholsem kto stoi za tym morderstwem).
Pozdrawiam raz drugi ;D