Rzygać się już chce od tego wiecznego biadolenia „fanów Sucheta”. Wiecznie to samo, pod każdym filmem, na każdym forum czy CDA, ciągle to samo narzekanie, bo Poirot nie ma wąsów jak Suchet, bo film nie jest strona w stronę jak w książce, bo coś zmieniono, bo coś pominięto, bo to nie Suchet itd. itp. Masakra. Skoro Suchet to dla was taki ideał to po jakiego wała oglądacie cokolwiek innego? Liczyliście, że w tym filmie Branagh przefarbuje wąsy na czarno albo zdejmie maskę i okaże się, że to Suchet??? To tak jakbym ja miałbym narzekać na film „Jednym strzałem”, który został naprawdę dość wiernie przeniesiony na ekran, ale główny bohater (czyli Tom Cruise) nie wygląda tak jak w książce, czyli jak Dwayne Johnson. No i to kolejne narzekanie, że film „na podstawie powieści” powinien być słowo w słowo taki jak książka, choć w definicji „na podstawie” jest to, że bierze się jakieś elementy z czegoś a nie w 100% to samo. Więc zróbcie przysługę wszystkim i nie oglądajcie kolejnego filmu Branagha „Rendez-vous ze śmiercią” jeśli powstanie i nie piszcie jak bardzo wam się nie podoba zanim powstanie.