z wspaniałą kreacją aktorską Zdzisława Mrożewskiego który zreguły grywał role drugoplanowe, gdzieś w tle. Tu pokazał swój pełny profesjonalizm i doskonałe wczucie w rolę - tak jakby to on faktycznie był Narutowiczem. Dał tej roli serce i zapisał się na stałe w historii kina polskiego. Nie sposób też pominać roli Marka Walczewskiego - szaleńca-zamachowca - też świetnie zagrana. Film dramatyczny- w trakcie filmu nabrałem takiej sympatii i szacunku do prezydenta że gdy został zabity poczułem osobistą przykrość i żal. To dowód (dla mnie) że film spełnił swoje zadanie i oddał charakter głównej postaci i pozwolił na jej ocenę, a potem na czyn szaleńca.