Na miłosne perypetie głównych bohaterów patrzyłam przez łzy... - tak się śmiałam! Nie wierzę, że ktoś to nakręcił na poważnie. Może to była parodia parodii? Taka parodia do kwadratu? I to chyba w każdym aspekcie.
P.S. A w pastorze po przemianie po prostu się zakochałam!