Gdyby ktoś w naszych czasach chciał nakręcic film "śniadanie u tiffany'ego", to kogo byście widzieli w roly Holly Golighty?
w sumie.. na poczatu pomyslalam o Marion Cotillard, a polskich to nie wiem kto jeszcze..
a w rolę samej Audrey wcieliła się przecież Jennifer Love Hewitt i nie była w tym taka zła :)
http://www.filmweb.pl/film/Historia+Audrey+Hepburn-2000-95369
tak, widzialam :) ale jak dla mnie to kompletnie nie pasuje do tej roli, fatalnie ją dobrali. ale to tylko moje zdanie : ) co do Tatou sie zgodze rowniez
Ja jestem za Tautou :) pomijając zbieżność imion, ma sobie to COŚ co sprawia, że jest w pewien sposób podobna do Hepburn :]
Nigdy nie powinien powstać remake tego filmu. Genialnych filmów nie należy kopiować.
Audrey obawiam się, że jest niezastąpiona i nagrywanie tego filmu na nowo byłoby totalnym kretyństwem.
owszem, zgadzam się, ale nigdy nie wiadomo czy jakiemuś śmiesznemu reżyserowi nie prztjdzie do glowy taki pomysl...
Ale dlaczego REMAKE, dlaczego KOPIOWANIE? Film został nakręcony na podstawie książki T. Capote a czy nie zdarza się często, że ta sama książka jest adaptowana po kroćset razy? Ja bardzo chętnie obejrzałabym inną adaptację - wierniejszą, duchem bliższą oryginału, nie tak płytką. Słowem - lepszą. I odcinającą się od ikony Audrey jako Holly. Tylko mnie nie zjedzcie. Lubię ten film i lubię Audrey Hepburn. Ale moja sympatia dla Audrey to raczej sympatia dla ikony niż dla aktorki. A film lubiłam o wiele bardziej przed przeczytaniem książki.
Inna rzecz, że T. Capote wcale nie był taki zachwycony filmem, a w roli Holly autor książki widział bardziej Marilyn Monroe niż Audrey Hepburn. Jeśli zatem mamy kogoś szukać, to bardziej wśród sensualnych blondynek niż wysuszonych brunetek ;)
Z tym, że Marilyn nie chciała zagrać Holly, bo zdaniem Strasbergów ta rola pozbawiłaby ją sympatii widzów :-/...
Inna sprawa, że producenci nie brali na poważnie życzeń Capote i z góry odrzucili jego pomysł co do obsadzenia
Marilyn w roli Holly.
Jeśli mieliby robić kiedykolwiek "Śniadanie u Tiffany'ego" to powinni iść za myślą Capote, żeby stworzyć film bliższy
literackiemu pierwowzorowi. W końcu dziś nikt nie bawi się w morale i konwenanse, wreszcie "Śniadanie" mogłoby
zyskać pazur jaki ma na papierze, a jakiego nie oddano w pełni na ekranie.
Dziwią mnie propozycje wymienianych aktorek, czemu każda nowa Holly ma być podobna do Audrey? Bliższy jest
mi Twój pomysł :).
dziękuję ;)
a co do Marilyn to szkoda :( Może gdyby zagrała w tym filmie, nie byłaby dziś określana mianem głupiej blondynki.
Nie mają racji Ci którzy określają Marilyn w ten sposób. Była ona kobietą naprawdę inteligentną, żądną wiedzy i kształtowania własnej osobowości. Całe życie była chętna się uczyć - inwestowała w naukę śpiewu, sztuki aktorskiej - zawsze wierzyła w siebie i podejmowała próby samodoskonalenia - głupie blondynki tego nie robią. Nie można jej też zarzucić braku talentu aktorskiego. Zagrała naprawdę dobre role dramatyczne m.in. w "Przystanek autobusowy", czy "Skłóceni z życiem", miała fantastyczne wyczucie komizmu, a jak wiadomo poczucie humoru jest cechą ludzi inteligentnych.
Dla mnie pasowałaby Leighton Meester. Z polskich chyba tylko Grochowska Agnieszka. Jednak Audrey jest tylko jedna i nikt nie przebije jej w tym filmie.
Zgadzam się, że pasowałaby Leighton. Zresztą ona sama się utożsamiała z Holly w "Gossip Girl".
Jasne, że tego filmu nie należy powtórnie nagrywać i na razie nikt nie ma takiego zamiaru, ale jeśli miałabym się zabawić się w reżysera "Śniadania u Tiffany'ego 2", mając do wyboru tylko współczesne aktorki, to wybrałabym wspominaną już wyżej Audrey Tautou. Ewentualnie pojechałabym po całości i "zblondyzowała" bohaterkę, proponując angaż Reese Witherspoon.
Moim zdaniem albo Audrey Tautou, albo Elisha Cuthbert.
Może sprawdziłaby się również Leighton Meester, ale i tak Audrey Hepburn jest tylko jedna i żadna z nich nie dałaby sobie lepiej od niej rady z ta rolą.
Mi się wydaje, że Audrey Tautau dała by radę :) I Marion też by mogła. Wydaje mi się, że żadna amerykańska ani angielska aktorka nie pasuje do tej roli. Poza tym Audrey T. wcieliła się w bardzo podobną rolę w "Miłość. Nie przeszkadzać"
Dokładnie. Natalie to jedyna współczesna aktorka, która mogłaby mierzyć się z urodą Audrey;)
o ktoś widzę mnie śledzi :D
Co do Audrey- moim marzeniem jest doczekać filmu fabularnego, na który ta cudowna aktorka by zasługiwała, a w którym główną rolę grałaby właśnie Nat!
Spodobała mi się rubryka "skomentuj ocenę" więc wchodzę w niektóre produkcje i zastanawiam się co by tu naskrobać;p A tu niespodzianka - edj.rush komentuje pod jednym z moich ulubionych filmów i jeszcze przywołuje jedyną aktorkę, którą widzę w roli Holly! Nic tylko przyznać rację;)
Natalie jest piękna i mogłaby bez problemu wcielić się w samą Audrey!:)
Pewnie to przeznaczenie :D
"Natalie jest piękna i mogłaby bez problemu wcielić się w samą Audrey!:) "- nie mogę napisać nic innego. Zresztą, to dwie moje najukochańsze synonimy słowa IDEAŁ ;) No i jest jakaś analogia pomiędzy Audrey a Natalie- pół roku śmierci tej pierwszej (ahh, zbyt wcześnie!), ta druga zaczęła zdjęcia do swojego wielkiego debiutu...
Aż tak bardzo nie przyglądałam się rozwojowi kariery Portman i zakończeniu jej przez Hepburn, ale możliwe, że jest w tym pewna analogia, jeżeli ją dostrzegłeś;) Uwielbiam Audrey przede wszystkim za jej postawę, niespotykaną skromność, dobre serce, delikatność, wrażliwość i naturalność na ekranie. Oglądałeś może "Love In the Afternoon"? Niesamowicie piękna kobieta.
"ale możliwe, że jest w tym pewna analogia, jeżeli ją dostrzegłeś;) "- przecież ja zawsze mam rację :P
"Uwielbiam Audrey przede wszystkim za jej postawę, niespotykaną skromność, dobre serce, delikatność, wrażliwość i naturalność na ekranie. "- a ja, jako facet, uwielbiam ją za jej sarnie oczy!
Niestety nie widziałem... Rozumiem, że polecasz?
Polecam, ale Tobie tylko ze względu na Audrey, bo nie wiem, czy jesteś na tyle wrażliwy, żeby docenić fabułę;p
no niby racja...
kiedy ryczałem? nie, absolutnie nie chodzi o "płakanie ze śmiechu" ;)
Mnie ruszyła scena przy ognisku, kiedy Osioł pyta Shreka, dlaczego się tak wszystkich czepia. W odpowiedzi otrzymuje: "Słuchaj, to nie ja się tutaj czepiam, dobrze? To świat z jakichś względów musi się czepiać mnie. Ludzie widzą mnie i wrzeszczą: 'Ooaa! Ogr! Uciekać! Wielki, głupi, wstrętny potwór!' Oceniają mnie, choć nic o mnie nie wiedzą. To dlatego jestem sam..."
I teraz zastanów się, dlaczego ;)