Film ten przedstawia baardzo rozbudowaną fabułę - zabijać, strzelać, zabijać strzelać i wygłosić trochę religijnych tekstów. Szkoda tylko, że to wszystko nie prowadzi do jakiegoś sensu. Ogarnięci wizją, zabijają oni w imię Boga. W imię Boga! A do tego nie targają nimi żadne emocje, żadne wątpliwości w to co robią. Oni nie cierpią przy niby powierzonej im misji. Nie, wręcz przeciwnie, oni w tym ucztują. Zabijanie sprawia im przyjemność. Tak więc rozprawiają się ze złem, ale on sami to zło definiują, nie od religii, Boga, rozprawiają się z nim w najłatwiejszy sposób. Co najgorsze, reżyser nie pokazuje żadnego drugiego dna, żadnej drugiej strony medalu.
Zwykły film rozrywkowy z przeciętną grą aktorską, niczym nie zaskakującą, no może poza Dafoe. Muzyka też nic nadzwyczajnego. Film ma kilka fajnych scen i nic poza tym. Strzelaniny też przeciętne. Dialogi też nie zachwycają.
Tak więc film można obejrzeż wyłącznie w celu rozrywkowy, jeżeli dla kogoś rozrywkom jest patrzenie na bezsensowne zabijanie.
A ja uważam, że jest w tym filmie coś jeszcze. Braterska miłość. Zauważcie, że osobno ci bracia są niczym, ale jeden dla drugiego jest gotów poświęcić życie. To właśnie w tej jedności leży ich siła. Poza tym dlaczego mieliby mieć wyrzuty sumienia i nie cieszyć się z tego co robią, skoro wierzyli, że robią to dla Boga? Nie zapominajmy, że nieźle się przy tym wzbogacili, ja chyba na ich miejscu też nie za bardzo bym się przejmowała. W końcu sprawiali że świat stawał się choć odrobinę lepszy.
Zgadzam się z przed-przed mówcą. Wszystkie te motywy morderstw są ciągnięte na siłę. Wydają się być tylko pretekstem do krwawej młóćki. Sama przemiana bohaterów w "aniołów śmierci" jest strasznie banalna. Reżyser nie postarał się o ukazanie psychiki bohaterów. Widzimy tylko krew, pare spluw i Daffoe jako homoseksualiste-gliniarza, co ma sluzyc oryginalnosci i kontrowersyjności filmu. Jak dla mnie to jedynie kino akcji. Nic więcej.
Zgadzam się z przedmówcą i przed przed przedmówcą (autorem tematu). Film jest banalny i momentami kiczowaty. Ten film to przerost formy nad treścia, w którym możemy jedynie emocjonowac się kilkoma akcjami i na tym koniec.
Ten film ma być momentami banalny,z dużą dawką psecyficznego czarnego humoru i z prostą aczkolwiek świetnie przedstawioną akcją.Silnie zarysowane postacie,dialogi i krwawa jatka są motorem napędowym tego filmu....
Moim zdaniem jeden z najlepszych filmów w tym gatunku ,tuż po PulpFiction...
No cóż, widać nie umiecie czytać między wierszami ;) I zupełnie nie zgadzam się z tym, że reżyser nie pokazał psychiki bohaterów. Ja ją widzę doskonale w gestach, zachowaniu i mimice twarzy braci. W tym co mówią. Zresztą, o gustach się nie dyskutuje, skoro się wam film nie podobał to wasza strata :P
To prawda, reżyser postanowił nie wywlekać na wierzch emocji bohaterów i targających nimi uczuć. Mi też w tym filmie brakowało wywlekania na wierzch ich przeżyć. Gdzie się podziała ta typowa w amerykańskim kinie tandetna psychologia dla nastoletnich amerykańskich zjadaczy hamburgerów, która i w Polsce pomaga widzom zrozumieć dogłębnie "o co chodzi".
Brakuje ewidentnie w tym filmie kilkunastominutowej sceny, w której bohater na głos zastanawiałby się nad swym dotychczasowym losem i rozprawiałby co począć dalej. Dlaczego reżyser nie pokusił się na tak powszechną obecnie w kinie psychoanalize dla klas początkujących. Błąd, wielki błąd!!!
WRRRR!!!!!!!!!!!!!!
Między wierszami czasami coś też jest napisane, w przypadku tego filmu nawet nie trzeba się zbytnio wysilać.
a co Bog mial przed nimi stanac albo aniol panski, ciekawe jak ty bys takla scene zrobila... film jest genialny i starannie dopracowany:)
Nie twierdzę że zrobiłabym ją lepiej. Nawet bym nie próbowała. Po prostu mi się nie podoba ta scena i już. Ale nie przeszkadza mi ona nazywać film genialnym. Pozdrawiam
Mnie sie ten film bardzo podoba (tak samo jak Przekret czy Dog Soldiers)
I nic nie pobije kota na scianie XD!!
No! jeśli chodzi o kota, to dostałam ataku śmiechu, aż sie popłakałam ;D Ot takie dziwne poczucie humoru :O
A jeszcze chciałam zaznaczyć, że filmweb powinien napisać "komedia sensacyjna", a nie "sensacyjny". A w gazecie z programem napisali "dramat kryminalny" ehe, śmiech na sali:D
To jeden z moich ulubionych filmów. Uwielbiam Irlandczyków, zdjęcia są świetne, zaskakujące zwroty akcji, ma pewną głębię. Nikt nie powiedział, że ich zachowanie jest uzasadnione, wcale nie musimy popierać ich "walki w imię Boga". Ten film pozwolił mi spojrzeć na problem fanatyzmu religijnego obiektywnym okiem. U mnie w domu nikt tego filmu nie zrozumiał i jednym głosem powiedzieli, że głupi i nie wiem, czy to świadczy o mojej nadinterpretacji, czy o ich ignorancji.
Ten film to zwykła, krwawa jatka bez wieszych aspiracji. I własnie to jest w nim najlepsze. Nikt nam nie wciska na siłe jakiejs głebszej filozofi. Genialnosc czasem lezy w prostocie.
do mnie zwrócil sie fakt ,ze film mowił o problemie obojetności ludzkiej.
czyż nie?
ten film jest beznadziejny, proba podrobienia tarantino? totalny szmira nie czymajaca sie kupy...nie rozumiem osob ktorym sie on podoba- macie bardzo ograniczone spojzenie na kino!
To co dla jednych jest szmirą dla innych czymś wspaniałym i vice-versa więc nie przejmuj się tym że inni mają gust odmienny od twojego. :)
Dla mnie "Święci" to nie żadna szmira tylko b.dobry film i nie zgadzam się z twoją opinią, więcej... nie dostrzegam żadnych ograniczeń w twoim spojrzeniu na kino :)
Nie każdy film, żeby być dobrym, potrzebuje jakiejś rozbudowanej fabuły. Pomysł na ten film jest dosc prosty: każdy nienawidzi mafiosów, ale nikt nie chce ryzykować bo boi się o siebie i swoich bliskich. A gdyby tak ktoś zaczął zabijać członków mafii? Po tym filmie można zadać sobie dwa pytania: "czy oni robią dobrze czy źle?" oraz "czy chciałbym/chciałabym coś takiego zrobić?". Według mnie "oni powinni być w każdym większym mieście".
Nie wiem czy ktos zwrócił uwage ale ten film na pewno nie jest kręcony dla fabuły czy "głębszego" wymiaru ukrytego w moralizatorskim drugim dnie. Ten film jest o niczym i zarazem o barwnych postaciach( bo to na nich cały obraz sie opiera). To film flirtujący z kiczem i jest to efekt zamierzony. To sztuka dla sztuki i niewiele więcej. Jendakże sama estetyka filmu jest naprawdę ciekawa. Tak owszem jest to film o zabijaniu i dewaloryzuje śmierć( podobnie jak życie) ale nie oszukujmy się lepsze takie podejście od amerykański kicz o nieulęknionych bohaterach. W pewnym sensie "święci" to najlepsi bohaterowie na jakich nas stać, a przynajmniej takie jest zdanie twórców. Jestem za.
Jeszcze słówko względem psychologi czy tez raczej jej braku. Zastanawia mnie jak też reżyser miałby ukazać nam głębię przeżyc postaci aż nadto fikcyjnych? Żaden z bohaterów jakich tam spotykamy nie jest rzeczywisty, to przerysowane (zamieżenie) obrazy, pozbawione wnętrz. Tym w pewnym sensie manifestuja nierealność której nie brak w filmie. W jakiś apekcje jest to swoistego rodzaju świat idealny( quasi) oparty na estetyce i szybkim tempie. Śmieszy mnie( szczególnie w tym wypadku) roszczenie sobie pretensji do psychologii skoro nie może tam zaistnieć. Podejrzewam że wprowadzenie patetycznego monologu na temat rycerskiego powołania jako "pięść Boga" byłaby juz zbyt wysokich( lub niskich) lotów kiczowatą papką. Dla mnie brak psychologii w tym filmie to jedyne możliwe i najlepiej wyważone wyjście.
prawda to chyba najsławniejszy AMATORSKI film wszechczasów, na prawde ten film wygląda jak te które można zobaczyć czasem na tele5, straszna amatorka w każdym calu - dziwne że defoe w nim zagrał
...ale już "Urodzeni Mordercy" jest wyjątkowy i osobom które nie zrozumiały filmu polecasz powtórne obejrzenie. Czy Mickey & Mallory zabijali ludzi z sensem? Owszem targają nimi emocje i gra aktorska jest o niebo lepsza ale to zdaje się zależy od scenariusza i reżysera (aktorzy wyciskają z siebie co się da). I tu masz rację, że film powstał dla rozrywki (jak każdy). Twoja irytacja powoływania się na Boga podczas zabijania w tym filmie nie wydaje mi się uzasadniona bo jak pewnie wiesz to dość pospolite jeśli chodzi o większość religii - zabijać powołując się na swojego boga. I jeszcze jedno: czym są w tym razie "przeciętne strzelaniny"? Over.
Film często jest na tyle rozbudowany, na ile my sami tacy jesteśmy i na ile potrafimy odnaleźć w nim sens. Z piasku na plaży jeden będzie budować zamki, a kto inny wykorzysta kwarc do budowy mikroprzewodników i zrewolucjonizuję technologię i cywilizację. To tak odnośnie osób piszących: Film o niczym. Bez urazy.
Przykro mi to stwierdzić ale chyba nikt mnie nie zrozumiał. Ja jestem szczerze urzeczony tym filmem. Jest to jeden z moich ulubionych tworów dzisejszego kina. W moich powyżyszych "postach" ( nie wiem jak zwie się te odpowiedzi) nie atakowałem "Świętych..." wykazywałem raczej ( oczywiście w mojej interpretacji) założenia tego filmu. Moim zdaniem jest to film:
1. Dla samego filmu jako takiego swoistego rodzaju sztuka dla sztuki
2. Filarem filmu sa bohaterowie i ich barwa a nie fabuła czy dylematy moralne
3. Rezczywistośc filmu jest z założenia fikcyjna i nie rości sobie praw do prawdy czy zgodności z "naszą" rzeczywistością
4. Co za tym idzie niemożliwa jest "głębsza" psychologia czy warjacje na temat np. dylematów bohaterów którzy są tworami całkowicie "syntetycznymi"
Jeżeli coś jeszcze wpadnie mi do głowy to dopiszę.
Reasumując jest to opowieśc fikcyjna, lecz ta fikcja jest wyeksponowana. Nie ma krycia się za plecami "prawdy" tylko czysta irupcja konceptów które twórcy chcieli zrealizować. Koniec.
Film i jego forma mogą się podobać lub nie i jest to chyba jeden z tych obrazów które można uznać za całkowita porażke lub naprawdę ciekawe zjawisko. Ja jestem po drugiej stronie barykady
A czy jako widz, nie pochłania cię idea "zło złem zwyciężaj"? Na pewno tak, i właśnie o tym jest ten film. Jesteśmy całym sercem za bohaterami, krew przestepców musi płynąć i chcemy jej, chcemy jej jak najwięcej i ona płynie, kojąc nasz niedostatek sprawiedliwości. Tylko czemu boimy się przyznać, że widok masakry bezwględnych bandytów sprawia nam satysfakcję? Czy to sprawiedliwość, czy tak powinno być? Problem polega na tym, że właśnie tak być powinno, taka jest prawdziwa najprawdziwsza natura człowieka, ale boimy się sami do tego przyznać. Empatia dla przestępców to stosunkowo świeży i niezdrowy wynalazek. Stosowany przez stulecia sprawiedliwy stryczek zastąpiliśmy fałszywą sprawiedliwością, gdzie morderca dostaję karę niewspółmierną do winy. Czy tak być faktycznie powinno? Bohaterowie wyzbywają się wszelkich hamulców, czy przypadkiem nie są chwilami bardziej ludzcy od sondowanych przechodniów (tych potępiających ich czyny) na końcu filmu? Najzagorzalszy obrońca praw człowieka i szczytnych ideii zmieni zdanie w 5 sekund kiedy degenerat zamorduje i zgwałci jego dziecko.
Powiedzmy że byłbym oszczędniejszy w bojowych okrzykach z rejonów "ogień ogniem zwalczaj". Nie jestem też za tym aby "krew przestępców płyneła ulicami". Jest wiele mankamentów takiego rozwiązania. Po pierwsze nigdy nie jest wolne od błędów, nikt nie jest nie omylny i podejrzewam że "świętym" też daleko było do tego. Inny problem to nadużycie tegoz wspaniałego i płomennego hasła. Najlepszym tego przykładem był Roco, ale też ciekawi mnie gdzie nakreślona jest granica pomiędzy złem i dobrem? Płynnośc owej jest dośc niepokojąca, ferujący wyrokiem "święty" to powiedzmy dośc himeryczny i napewno niebezpieczny sędzia. Nie jestem na nie, ja poprostu wykazuję że coś takiego nie jest możliwe. A co do wspomnianych stryczków, gilotyn, obinania dłoni palców tortur... no miecz ten jest obosieczny i nie bawmy się w dywagacje bez celu. Byłbym odległy od stwierdzenia że ten film wywyołuje prawdzuiwą, realna dyskusję na temat nieodpowiedności kary, a idea zło złem zwalczaj nie pochłania mnie bez reszty bo sam od niego wolny nie jestem więc wypadałoby najpierw rozliczyć sie ze złem własnym aby poźniej z "czystym" sumieniem ciskać kmienie w złych i okropnych mafiozów. Jak juz wspomniałem to fikcja i fikcyjne jest rozwiązanie problemu, uproszczone lecz nie ujmuje to nic filmowi. A czy natura człowieka domaga się krwi i okrutnej "sprawiedliowści". Moja raczej nie więc nie obrzucajmy sie ogólnikai które generaizują to co nie istnieje. Ważniejsze od vendety wyeksponowanej w filmie jest wyzbycie sie obojętność zaznaczone na początku w czasie kazania. To że bohaterowie tak widzą brak obojetności to tylko jed rozwiązanie i to jak juz wspomniałem ułatwione. Pozatym nie oszukujmy się bohaterowie filmu dwaj czyści i nieskalani irlandczycy to najprawdziwsze postacie mitologiczne pełne"symbologii:-)", niemożliwi do zrealizowania w naszym nie tak prostolinijnym świecie, gdzie zło jest szare a dobro niewyraźne.