para facetów z różańcami w jednej ręce i bronią, wymierzającą sprawiedliwość w imieniu Boga, w drugiej zupełnie mnie nie przekonywał.
Broń i różaniec stoją w sprzecznośći religii, którą tak żarliwie wyznają "święci?".
Poza tym scena w której, panowie recytujący słowa modlitwy (czy też Pisma św.) z nagimi klatami, skraplani wodą z sufitu, być może miała jakiś głębszy sens, ale mnie osobiście skojarzyła się z teledyskami boysbandów. Może dlatego ten film podobał się bardziej mojej dziewczynie niż mnie.
Moim zdaniem "Świętym z Bostonu" dużo brakuje do takich filmów jak "Leon zawodowiec", "Potęga strachu", czy "Pulp fiction".
taa, po wszyscy, którzy brali udział w krucjatach , czy innych 'zajebistych' metodach od średniowiecza, czy nawet wcześniejszych czasów, począwszy, chodzili wsród tych 'złych owieczek' i prosili. akurat argument, ze broń i religia ci nie pasują jest śmieszny, bo w historii chrześcijaństwa to chleb powszedni.
co do nagich klat, to może za bardzo ci się chłopcy podobają, bo ja oglądałem ten film wiele wiele razy i akurat na ten motyw uwagi specjalnej nie zwróciłem ;-)
film rządzi, klimat ma, i do 'leona' np dużo, jeśli w ogóle, mu nie brakuje ;-)
Historii uczyć mnie nie musisz, bo znam doskonale.
Zabawy w "krucjatę" (przynajmniej tę formalną) Kościół ma już za sobą, i idąc twoim tokiem myślenia bohaterowie filmu byli by już bardziej przekonywujący, gdyby byli muzułmaninami ;-) Film jest osadzony we współczesności i takie realia powinien przedstawiać.
Skoro film podobał się bardziej mojej dziewczynie, a na mnie zrobił gorsze wrażenie między innymi ze względu na sceny rodem z teledysków boysbandów, to nie uważasz że mnie to nie kręci?
Od kiedy jeśli to, co krytykujemy od razu musi nam się podobać? Pokrętne jest Twoje myślenie i widać jedno ci w głowie.