PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10213}

Święci z Bostonu

The Boondock Saints
1999
7,8 169 tys. ocen
7,8 10 1 169426
7,1 29 krytyków
Święci z Bostonu
powrót do forum filmu Święci z Bostonu

Dwaj bracia, w czasie pobytu w areszcie mają widzenie. Samo to objawienie chyba nawet niepowinno nas tak naprawdę obchodzić. Jest "ono" tylko, jakby tu określić tzw. czynnikiem działania, który może być dosłownie dowolny. Zamiast owego widzenia reżyser mógł się posłużyć innym środkiem przekazu
np. zmesta. Jednak to niebyło by wskazane. Autorowi tu chodzi raczej o ukazanie bezinteresowności działania. Apostołowie 8
Bracia są przekonani o swym posłannictwie. Rozpoczynają ofensywę na ludzi mafii. Z czesem przyłącza się do nich tępy wspólnik, wogóle do "nich" niepasujący. Jest "on"symbolem bezmyślnej siły lecz na ironię jest akceptowany przez "mścicieli". Nie jest jakby mogło się wydawać popychadłem i chłopcem na posyłki- jest integralną częścią planu oczyszczenia miasta z oprychów.
Krok w krok podąża za "nimi" agent F.B.I. Bardzo mądry i kreatywny. Na początku śledztwa jest przekonany,
że zabójstwa są wynikiem wojny mafii. Z czasem uświadamia sobie cel działania "przestępców". Zaczyna ich rozumieć. Z czasem popiera sens "oczyszczenia". Jednak jest wewnętrznie rozdarty. Wie że łamie swój kodeks etyczny- prawa ustanowione tak naprawdę przez ludzi, nie jego samego. O co mi chodzi ?. Mam na myśli sumienie, które jest wykreowane przez chory system a , z którym nie może sobie poradzić uczciwy policjant. Dotychczasowe życie pozostawiło w "nim" resztkę myśli że prawo jest nieomylne a prawda zawsze zwycięża. I właśnie to otworzyło mu oczy. Jeśli prawda ma zatryumfować trzeba samemu ją wyznaczyć. W tym miejscu nasuwa się pytanie? Mianowicie: co jeśli nasza własna interpretacja prawdy jest tylko dla nas prawdziwa. Film tego niepodejmuje, mamy już przedstawione winy przyszłych zabitych. Nawet takie rozwiązanie jest dobre, gdyż przyjemniej się ogląda flm. Z drugiej strony, widz może odczuć pewien niedosyt, związany głównie z dylematem moralnym. Na tym poziomie dzieło to jest co najmniej kontrowersyjne. "Czyściciele" nie zastanawiają się co np. z dziećmi które zostały pozbawione ojcowskiej ręki.
Bracia nie mają tego problemu, bo nigdy niesłużyli prawu w sposób "fizyczny"- osiągalny. Ich sumienie jest skondensowane w kierunku posłannictwa. Można się ośmielić o stwierdzdenie, że są "wyzwoleni spod ręki prawa". Nie ośmielam się twierdzić, że "bojownicy o sprawiedliwość" nieposiadają sumienia.
Ich klęską było by zabicie człowieka niwinnego- w ich mniemaniu. Na tym polu fim także nieco wzbudza pewnych pytań, np. czy powinniśmy się kierować sumieniem czy prawem, które jest wszakże niedoskonałe.
Film jest bardzo ambitny. Pod powłoką dobrego widowiska akcji kryje się znalomite kino przedstawiające zjawisko społeczne. Bądź co bądź bardzo uwidocznione dylematy moralne agenta F.B.I stają się dla widza priorytetem. Tylko pozornie dwaj bracia, z pochodzenia irlandczycy są motorem napędowym filmu. Pragnę zwrócic właśnie uwagę na W. Dafoe. Dzięki wnikliwym badaniom oraz rozterkom , poznaje faktyczne powody działania przestępców. Kiedy uznaje że bracia mają racje- co jest bardzo kontrowersyjne ze względów moralnych jak i nawet społecznych, przystaje do nich. Czemu?
Bo niema odpowiedzi bez zadanego dobrze pytania lub odpowiedż jest nie taka jaką oczekujemy.
Ten film właśnie jest takim pytaniem. Więc mottem filmu stają się słowa: "jak można służyć prawu, które służy przestępcom ?"
Należy także zwrócić uwagę na znakomite rozwiązanie scen filmowych. Czasem akcja się przeplata a czasem ma się wrażenie, że to agent F.B.I (W.Dafoe) ją tworzy. Najpierw widzimy interpretację śledczego, zaś póżniej
faktyczne zdarzenie lub oba człony naraz- wyjaśnianie przeplata się ze strzelaniną.
Film "ten" napewno powinno się "zaliczyć", nietylko ze względu na szeroki zakres motywu, ale i wspaniałe rozwiązania sceniczne.