moja opinie o zlych filmach zazwyczaj pozostawiam dla sibie ale w tym przypadku niestety musze sie wypowiedziec. jak dla mnie ten film to straszna chała z banalnie prosta fabula. ogolnie jest to zlepek motywow i postaci z innych filmow (patrz: donnie brasco, ojciec chrzestny, chłopcy z ferajny, pulp fiction, urodzeni mordercy) i do tego jeszcze dochodza tandetne dialogi i slaba gra aktorska. prosze mi nie mowic, ze to jakis pastisz, film zrobiony "dla jaj" albo w stylu "tarantinowskim" (tak w ogole opis filmu to parodia).
sorry, ze dubluje posty ale to grona filmow, z ktorych scenarzysta zaczerpnal kilka pomyslow, mozna dorzucic rowniez i to przede wszystkim taksowkarza.
no ja ogladnelam film gdyz po zachwytach otoczenia mialam nadzieje na cos naprawde dobrego a tak naprawde film jest mocno przecietny
sama postac tego komisarza ktorego gra dafoe, jest obrzydliwie przewidywalna (no poza watkiem gejowskim i przebieraniem za kobiete), taki zly komisarz, wyzywajacy sie na podwladnym, zlosliwy, samo jego wejscie na scene akcji jest niesamowicie oklepane
motyw tej pseudo - spowiedzi mnie rozsmieszyl - nie wiem jak ktos mogl wpasc na taki denny pomysl, sam ten pseudo-filozoficzny dialog miazdzy w niepozytywnym tego slowa znaczeniu
identycznie ta strzelanina z tym mega-groznym zabojca - juz nie mowiac o tym ze potraktowali go jak lectera, kiedy stawal przed komisja do spraw zwolnienia warunkowego, skoro go zwolnili to nie mogl byc taki grozny zeby go zamykac w klatce - niezla szydera - w kazdym razie koles stoi niemal nieruchomo a ci nie moga w niego trafic, co z tego ze niedawno zabili zwisajac na linie z sufitu 8miu mafiozow, mega celnymi strzalami :D
albo np to odnajdywanie sladow przez sz.p inspektora czy jak mu tam, wcale sie nie czepiam tego, ze policja zwykle przeszukuje kazde miejsce wokol miejsca zbrodni, i takie 'szczegoly' jak palec moglyby im umknac ;)
a sama idea filmu, taki brutalniejszy robin hood - zamiast rabowac bogatych i rozdawac biednym, to mordujemy zlych by ci dobzi czuli sie okej
a ciekawa sprawa z ostatnia scena w sadzie, szef mafii jest tam sadzony a ochrona znikoma,
no to tyle narazie, jak cos mi jeszcze rzyjdzie do glowy to napisze
wiec oceniam ten film jako taka naciagana bajeczke o dobrych mordercach
no ja ogladnelam film gdyz po zachwytach otoczenia mialam nadzieje na cos naprawde dobrego a tak naprawde film jest mocno przecietny
sama postac tego komisarza ktorego gra dafoe, jest obrzydliwie przewidywalna (no poza watkiem gejowskim i przebieraniem za kobiete), taki zly komisarz, wyzywajacy sie na podwladnym, zlosliwy, samo jego wejscie na scene akcji jest niesamowicie oklepane
motyw tej pseudo - spowiedzi mnie rozsmieszyl - nie wiem jak ktos mogl wpasc na taki denny pomysl, sam ten pseudo-filozoficzny dialog miazdzy w niepozytywnym tego slowa znaczeniu
identycznie ta strzelanina z tym mega-groznym zabojca - juz nie mowiac o tym ze potraktowali go jak lectera, kiedy stawal przed komisja do spraw zwolnienia warunkowego, skoro go zwolnili to nie mogl byc taki grozny zeby go zamykac w klatce - niezla szydera - w kazdym razie koles stoi niemal nieruchomo a ci nie moga w niego trafic, co z tego ze niedawno zabili zwisajac na linie z sufitu 8miu mafiozow, mega celnymi strzalami :D
albo np to odnajdywanie sladow przez sz.p inspektora czy jak mu tam, wcale sie nie czepiam tego, ze policja zwykle przeszukuje kazde miejsce wokol miejsca zbrodni, i takie 'szczegoly' jak palec moglyby im umknac ;)
a sama idea filmu, taki brutalniejszy robin hood - zamiast rabowac bogatych i rozdawac biednym, to mordujemy zlych by ci dobzi czuli sie okej
a ciekawa sprawa z ostatnia scena w sadzie, szef mafii jest tam sadzony a ochrona znikoma,
no to tyle narazie, jak cos mi jeszcze rzyjdzie do glowy to napisze
wiec oceniam ten film jako taka naciagana bajeczke o dobrych mordercach