najpierw przez godzinę myślałem, ot niespecjalnie mądry filmik dla średnio wymagających, ale im dalej w las tym robiło się coraz idiotyczniej i niesmaczniej. najgorsze, że reżyserowi chyba naprawdę się wydawało, że tworzy superfajny film dla przebojowej młodzieży, taki, co to będą mówić, że kultowy. naoglądał się biedaczyna Ritchiego i Tarantino i powiedział: ja też, ja też! a talentu bozia poskąpiła, oj poskąpiła.
Wychodzi trochę na to, że podstawą do wykreowania opinii było to, co tobie się wydawało, że reżyserowi się wydawało. Wyszło trochę dziwacznie :)
to jeszcze nic. ważne, czy reżyser wiedział, że ja wiem, że on wie, że ja wiem, że on to wie. to dopiero zagadka godna Wołoszańskiego.
'dopoki nie wszedlem do internetu nie wiedzialem, ze na swiecie jest tylu idiotow' (St. Lem).