Kameralny film ze sporym ładunkiem emocjonalnym. Wreszcie bez wulgaryzmów, a przeciwnie z tekstami odważnymi, intelektualnymi. Film dla szukających dobrego kina. A jednym slowem można rzec kino szlachetne. Nie kierujcie się plakatem w wyborze.
Jedyne z czym się zgadzam to fakt, że to film wybitnie kameralny, a można by rzec teatralny, bo w niejednym spektaklu scenografia jest bogatsza, a ilość aktorów większa niż troje. Ładunek emocjonalny ? W tym spłaszczonym do bólu i pełnym klisz wytworze ? Odważne teksty ? Intelektualne ??? Banalne i wyświechtane frazy wygłaszane przez główną bohaterkę potrafią wywołać zajady z śmiechu. Dialogi są tak cringowe, że można jedynie dociekać kto to zatwierdził w scenariuszu. Wyśmiewanie popkultury - świetnym przykładem jest negacja Breaking Bad (nomen omen fantastycznego serialu) bo przecież "ludzkość za 50 lat nie będzie pamiętała o BB, ale zawsze będzie zachwycać się Hamletem ;-) Serio ? ;-) Ten film nie ma nic wspólnego z "dobrym kinem" a jest typowym przeintelektualizowanym gniotem. Szlachetności nie ma w nim za grosz, za to banału i przerostu formy nad treścią co nie miara. Tu nawet świetny zazwyczaj Piotr Cyrwus nie uratował tej porażki.