...ale niewykorzystany. Już pomijając urok Rogera Moore'a jako Świętego. Oglądałem ostatnio Szakala, gdzie Willis świetnie poprowadził zmiany wyglądu i tożsamości. Tutaj jakby temat potraktowano po macoszemu. Akcja zbyt późno wchodzi do gry i czułem znużenie pierwszą połową filmu. Wątek miłosny płaski, chociaż Shue urocza. Naturalna, nie to co teraz w filmach. Sceneria mroźnej Rosji z koministycznymi zapędami robi robotę. Nie wytrzymał próby czasu. Szkoda, bo Kilmer stworzony do tej roli.