To chyba najdurniejszy z Bondów po Moonrakerze. Bond jest tutaj niczym niezniszczalny niczym Superman (np scena spadku na kopułę w Londynie czy po wszelkich wybuchach) i ma gadżety jak Batman (np łódka, samochód czy zegarek z liną). Z każdej opresji wychodzi cało. Film to nieustanne pościgi tak że w końcu nie wiadomo kto kogo goni i po co. Fabuła naiwna jakby scenarzystą był 12-latek. Za casting też chyba taki nieletni odpowiadał skoro rolę fizyka jądrowego dostała Denise Richards.
Na plus ładne pożegnanie Q, całkiem niezła Sophie Marceau i Maria Grazia Cucinotta - tylko czemu grała tak krótko i nie pokazali w pełni jej największych atutów?