Po oglądaniu po raz kolejny tych samych twarzy, nieśmiesznych żartów, nudnej fabuły, niesmacznych scen jestem bardzo mile zaskoczona "wysypem" dobrych i bardzo dobrych polskich filmów.
"Żeby nie było śladów" to film poruszający bardzo ważną, niezbyt odległą historię. Oceniłabym go na "10", ale aktorka, grająca B. Sadowską denerwuje mnie niezwykle - czyż to jakieś "odkrycie"? Przecież grając w serialu "Behawiorysta" jest dokładnie taka sama... Czy ta pani gra, czy taka po prostu jest? Dla mnie to największa pomyłka tego filmu...
|Na szczęście Ziętek, Braciak, Więckiewicz, czy Konieczna, grająca PRL-owską prokurator - znakomite, wspaniałe, aż chce się oglądać :)
Film jest trudny, dla młodych ludzi przerażający, że można urządzić z całego procesu taki cyrk, że byli w Polsce ludzie, którzy bez żadnych konsekwencji mogli robić wszystko, byle tylko "nie było śladów"...