to najfajniejsza królowa w dziejach kina. Postępowa (przyszłość widząca w demokracji, nie monarchii), zdroworozsądkowa (arystokracją narodu są nie ludzie szlachetnie urodzeni, lecz ci, którzy o ten naród walczą, organizują ruch oporu, pragną wolnej Holandii) i mająca poczucie humoru. A przecież nie było jej łatwo łatać nadszarpniętą reputację, uciekła z kraju po ledwie kilku dniach wojny. A jednak, a może właśnie dlatego, wiedziała, że jej czas minął. Że czas na zmiany.