A mi tam najbardziej szkoda chyba tego obcego... czy ktoś pochylił się nad jego tragedią? Czyż nie widać, że bidulek chce tylko wrócić do domu, a nie inwazję robić ? Ewidentnie jakaś slabo rozwinięta rasa, skoro na gapę przyleciał i tyle lat ciężko pracuje nad powrotem. Może rozbil się , zaginął na misji i teraz tęskni za kimś... a ktoś za nim? A jeśli jeszcze żona bezplodna tam czeka? Stąd może ta surogatka, żeby z "niespodzianką" wrócić. Przy okazji z naszą jakże zaawansowaną technologią i dowodem, na istnienie życia na Ziemi. Hellllloł... czy tylko ja na to wpadłem? ;)
Idąc nieco dalej tym tropem... całkowicie obiektywnie patrząc, wygląda na to, że zabicie Astronauty było złem koniecznym dla przetrwania. Widząc więc po dorarciu do US&A Jilian z zaawansowaną schizofrenią po utracie rodziców, żeby jej serce nie pękło, nie tylko grał jej męża najdluzej jak potrafił, ale dał jej cel w zyciu i wolę walki... co (jak widać w zakonczeniu) niepodważalnie wyleczyło kobiecine ze schizofrenii i pozwoliło znaleźć nowego męża. Jak inaczej, jesli nie chwalebnym poświęceniem nazwać takie postępowanie naszego bezimiennego bohatera o wielkim sercu.
Nota bene, niezłym szokiem musiało być dla przemiłego kosmity, że ziemianie wymyslają sobie takie choroby jakby nie bylo większych zmartwień. (np. udawanie latami swojego wśród 7 miliardów niezle porąbanych kosmitów 100000 lat świetlnych od domu).
No i tu ostatnia wazna kwestia... również pominięta przez recenzentów. Nie ujmując kunsztowi gry aktorskiej Janka Głębokiego, to de facto odegrał tu rolę Astronauty tylko do sławnych 2 minut, a przecież nasz (bez)UFOludek przez kilka lat wcielał się po mistrzowsku nie tylko w rolę Astronauty, ale także jego żony i nienarodzonych bliźniaków... i to w realu!
Jak dla mnie, występ niedoceniony, a warty bymajmniej kilku Oscarów... za najlepszą rolę: męską, żeńską, obojnaką i 2 za dziecięcą niepoczętą...ech.
Pozostaje na koniec, życzyć bezpiecznej podróży do domu i oby te zaslugi zostały docenione przynajmniej na rodzimej planecie. Respect... and Peace jeśli ktoś tu doczytał do końca. ;)